Wysłany: 2015-04-02, 07:41:23 Ewa Szykulska - Karen z serialu o templariuszach - wywiad
Wywiad z Ewą Szykulską, Karen z serialu "Samochodzik i templariusze" dla Forum Miłośników Pana Samochodzika
?ródło: Film Polski
Cz. I:
1. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Czy przed zagraniem w serialu spotkała się Pani w jakiś sposób z postacią Pana Samochodzika?
Ewa Szykulska: Prawdę powiedziawszy nie spotkałam się wcześniej, nie czytałam książek pana Nienackiego, niestety nie. Tak samo jak wcześniej nie spotkałam się ze Staśkiem Mikulskim, choć wiedziałam kto to jest.
2. Czy przypomina sobie Pani w jaki sposób została Pani zaangażowana do roli Karen w serialu?
Pomimo tego, że minęło czterdzieści parę lat, pamiętam. Wtedy to nie nazywało się „castingiem” i rzadko coś takiego miało miejsce. Ponieważ wtedy filmy kręcili reżyserzy i panowali nad tymi filmami, w tym sensie, że to nie producent mówił kto jest teraz nośnym nazwiskiem, co nam się sprzeda, a co się nie sprzeda. Dlatego całkiem nieznana, młoda dziewczyna, która dopiero co skończyła szkołę teatralną, parę miesięcy później zagrała w serialu o templariuszach, dlatego że wynalazł ją pan Hubert Drapella, reżyser tego filmu. Po prostu wtedy reżyser wybierał sobie do filmu takie osoby, o których myślał, które mu w tym momencie odpowiadały. Nawet jeśli się na mnie zawiódł to trudno (śmiech).
3. Możliwość zagrania wspólnie ze Stanisławem Mikulskim, który był w szczytowym okresie swojej popularności, była z pewnością nie lada wyzwaniem dla młodej aktorki? Jak wspomina Pani Stanisława Mikulskiego?
Jak się jest młodym, to jak się człowiek dowiaduje, że będzie grał z taką gwiazdą, to wiadomo, byłam szczęśliwa, że z nim zagram. Staś był wtedy gwiazdą, bo on całe życie był gwiazdą, tzn. od momentu kiedy został wyemitowany pierwszy odcinek „Stawki większej niż życie”. Od tego momentu jakby wskoczył na nieboskłon, na którym był przez 50 lat. Chociaż był taką nie nachalną gwiazdą filmową (śmiech), delikatną, fantastyczną, nie narzucającą się, nie egzekwującą swoich praw, jako człowiek, jako aktor, jako kolega. I wtedy jako młoda dziewczyna, dowiedziałam się, że będę grała z fantastycznym, przystojnym facetem, z człowiekiem który zagrał Klossa, w naszej przepięknej, filmowej bajce ku pokrzepieniu serc. I nie rozczarowałam się w momencie kiedy go poznałam, bo był, jak ja to nazwałam „modelem koleżeństwa z Sevres”. Takim archaicznym modelem koleżeństwa na całe życie. Był świetnym partnerem podczas zdjęć. Spotkałam się z nim potem zresztą jeszcze kilka razy podczas kręcenia filmów, a raz nawet w filmie w którym razem nie występowaliśmy na planie.
4. A czy w takim razie, podobnie jak przyznała nam się p. Grażyna Marzec podczas swojego wywiadu, w czasie kręcenia serialu czuła Pani początkowo ogromną nieśmiałość w stosunku do p. Stanisława, jako takiej gwiazdy?
Oczywiście! Muszę zdradzić, że poza planem byliśmy wtedy na „pan” - „pani” (śmiech), mimo że Staszek nie stwarzał dystansu jako kolega, jako aktor. Natomiast to myśmy się czuły, delikatnie mówiąc lekko onieśmielone. Jak się ma dwadzieścia parę lat, to taka gwiazda robi przecież wrażenie! Zresztą dzisiaj też by pewnie zrobiła! (śmiech). Długo nie byliśmy na „ty”! Już nawet nie pamiętam po ilu latach zaczęliśmy do siebie mówić po imieniu.
W trakcie tego serialu byłam świadkiem różnych scen. Obdarzano Staśka wielką adoracją! Tłumy na niego napierały. Na przykład pod zamek w Malborku podjechał autobus z wycieczką z Węgier z bardzo pięknymi zresztą paniami. Jak zobaczyły żywego Klossa, to oszalały. Zaczęły rwać na nim ubranko, a było to ubranie filmowe (śmiech). Musiała być potem przerwa w zdjęciach (serio!), bo musieli kombinować nowy kostium. On nie mógł zjeść spokojnie pomidorowej w restauracji, bo tłumy na niego napierały. A nie było tak jak teraz osobnego autobusu, cateringu, że siedzimy oddzieleni, zresztą nie wiem czy to teraz jest tak fajnie (śmiech). Ponieważ jedliśmy obiady w normalnych restauracjach, albo po prostu brało się talerze z grochówką na planie, ludzie mieli do nas dostęp. No i wtedy byłam świadkiem w jak wspaniały sposób ludzie odnosili się do Staszka.
5. Czy był jakiś śmieszny moment na planie, który Pani zapamiętała, oprócz historii z Węgierkami, o których już Pani wspomniała?
Ja nie nadaję się do opowiadania dowcipów! Bo zaczynam od puenty (śmiech). Ale mieliśmy takie sytuacje, że byliśmy zapraszani w różne miejsca. No i raz zostaliśmy zaproszeni na uroczysty, sympatyczny obiad niedzielny na parafię. W trakcie tego obiadu, było pite winko mszalne, oczywiście nienachalnie i w małych ilościach. No i w pewnym momencie proboszcz poprosił Stasia, żeby podpisał mu zdjęcia, tzn. obrazki święte. Na to Stasiu mówi: „Nie!, ja mogę podpisywać, bardzo proszę, ale nie obrazki święte, no bo nie mogę podpisać <Mikulski> na Matce Boskiej!” (śmiech). Księdzu chodziło o to, że popularność Stasia powodowała, że sobie wymyślił, że porozdaje to nadmiernie pijącym facetom, albo ich żonom, jako nagrodę za to, że będą mniej pili. No jakiś sens to miało…
To może od razu się dopytam, czy było to może na plebanii tego małego kościółka, w którym były kręcone sceny z filmowego Kortumowa?
Nie, jak dobrze pamiętam, było to gdzieś w okolicach Malborka.
6. Czy był jakiś dramatyczny moment na planie?
Tak, to wszyscy wiedzą, jak zaczął topić się filmowy samochodzik, nasza amfibia! (śmiech). Chłopaki ze Staśkiem wyjechali i mieli przepłynąć jezioro, a nagle samochód zaczął tonąć. Stasiek znowu stanął na wysokości zadania i nie zostawił chłopaków. Tam rzeczywiście jakieś dramatyczne sceny się działy. Ja z tłumem kolegów i gapiów staliśmy na brzegu jeziora i nikt nie myślał, że coś takiego może się zdarzyć, w związku tym, poza kilkoma kajakami (a może nawet był tylko jeden lub dwa…), które potem służyły jako łodzie ratunkowe nic nie było. Ale zanim dopłynęli ludzie w tych kajakach, Stasiek poradził sobie. A to wykorzystał jakieś siedzenie lub coś podobnego i cały czas starał się ubezpieczać chłopaków i wszystko skończyło się szczęśliwie.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-04-02, 20:59:54
Było jej widać bardzo wesoło w czasie wywiadu.
Podkreśla niesamowitą sławę Mikulskiego, ale oczywiście skromność nie pozwala jej wspomnieć, że serial również z niej zrobił wielką gwiazdę rozpoznawalną w całej Polsce.
Szara Sowa napisał/a:
To może od razu się dopytam, czy było to może na plebanii tego małego kościółka, w którym były kręcone sceny z filmowego Kortumowa?
Patrzcie, jaki czujny nasz reporter! Słusznie przewidziałeś, że byłaby to nasza pierwsza dopytka.
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2015-04-03, 07:30, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2015-04-03, 13:24:11
Ciekaw jestem, czy współczesnym dziewczynom też zabiłby mocniej serca, gdyby miały okazję spotkać Pana Stanisława w kwiecie wieku i możliwości twórczych...
Ciekaw jestem, czy współczesnym dziewczynom też zabiłby mocniej serca, gdyby miały okazję spotkać Pana Stanisława w kwiecie wieku i możliwości twórczych...
Ciekaw jestem, czy współczesnym dziewczynom też zabiłby mocniej serca, gdyby miały okazję spotkać Pana Stanisława w kwiecie wieku i możliwości twórczych...
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2015-04-03, 15:43:15
To ja wyznam, że 20 lat temu, w czasach maturalnych miałem podobną fryzurę
Stanisław Mikulski w okresie realizacji filmu miał 42 lata. Ciekawi mnie raczej, czy dziś jakaś dwudziesto, czy trzydziestokilkulatka obejrzałaby się za takim przystojniakiem, nie biorąc pod uwagę oczywiście faktu, że jest to legenda polskiego filmu. Czy też może obecnie kanony urody są zupełnie inne...
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-04-03, 16:52:25
Protoavis napisał/a:
Stanisław Mikulski w okresie realizacji filmu miał 42 lata. Ciekawi mnie raczej, czy dziś jakaś dwudziesto, czy trzydziestokilkulatka obejrzałaby się za takim przystojniakiem, nie biorąc pod uwagę oczywiście faktu, że jest to legenda polskiego filmu. Czy też może obecnie kanony urody są zupełnie inne...
Nie wiem, czy mogę zabierać głos, bo jestem czterdziesto-kilku latką. Ale ja bym się nie obejrzała, nigdy mnie nie kręcił. Co nie zmienia faktu, że Pan Stanisław był świetnym Tomaszem i bardzo sympatyczną osobą.
Stanisław Mikulski w okresie realizacji filmu miał 42 lata. Ciekawi mnie raczej, czy dziś jakaś dwudziesto, czy trzydziestokilkulatka obejrzałaby się za takim przystojniakiem
Ustaliłem że obecnie w takim wieku jest Marcin Dorociński i teraz pytanie czy obecnie za nim się oglądają dwudziesto-trzydziesto-latki.
Nie znam tego pana, musiałam wygoglować kto zacz i jak wygląda, ale szczerze mówiąc ja bym się za nim nie obejrzała
Naprawdę nie wiesz? Może ze mnie to lokalna patriotka, bo to syn Anny Jurksztowicz, przystojniak jak diabli, widziałam go w nowej filharmonii, tej białej, super gość.
Nie znam tego pana, musiałam wygoglować kto zacz i jak wygląda, ale szczerze mówiąc ja bym się za nim nie obejrzała
Naprawdę nie wiesz? Może ze mnie to lokalna patriotka, bo to syn Anny Jurksztowicz, przystojniak jak diabli, widziałam go w nowej filharmonii, tej białej, super gość.
No nie wiedziałam Może na żywo prezentuje się lepiej
Unieski napisał/a:
Już Ty się tam lepiej za żadnymi panami nie oglądaj
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.