Kończy się pora roku najbardziej odpowiednia do biwakowania pod namiotem.
Relacje Berty i Emesa, Iwmali oraz Szarej Sowy z wyjazdów na Suwalszczyznę, a konkretnie zdjęcia namiotów rozbitych wśród drzew i domków kempingowych przypomniały mi czasy, kiedy chyba w każde wakacje choć trochę czasu spędzałem pod namiotem.
Sądzę, że miłośnikom Pana Samochodzika, który przecież prawie nigdzie nie ruszał się bez namiotu, mieszkanie w takim płóciennym domku, drewnianym kempingowym, dowolnego typu pojeździe kempingowym czy na jachcie/łodzi, a niektórym nawet pod gołym niebem, raczej nie powinno być obce.
Sonda jest tylko statystycznym dodatkiem, natomiast myślę, że ciekawsze byłyby wspomnienia o miejscach, gdzie rozbijaliśmy (i nadal rozbijamy) nasze namioty - zarówno tych „zwykłych”, jak i nietypowych, a może nawet ekstremalnych; o przeżytych przygodach w trakcie biwakowania; itp., itd.
Pomogła: 16 razy Wiek: 45 Dołączyła: 09 Sie 2014 Posty: 582 Skąd: LDZ
Wysłany: 2014-09-28, 00:09:31
Namiot to wspomnienie z dzieciństwa i lat młodzieńczych, niesamowite przeżycia, niekiedy ekstremalne, walka z komarami, zalaną podłogą w namiocie, dźwiękami z otoczenia nie dającymi w nocy spać....Wakacje pod namiotem kiedyś były dużą atrakcją, teraz....
Jako emerytowana harcerka miałam przyjemność spać pod różnymi namiotami, dużymi wojskowymi, nieco mniejszymi harcerskimi i turystycznymi. Ceremonia rozbicia namiotu to duża frajda, jednak gdy pada ulewny deszcz, co jest częstym zjawiskiem w sierpniu w Bieszczadach, sytuacja robi się mniej przyjemna, gdy w pośpiechu trzeba ratować cały ekwipunek...Moje młodzieńcze bazy namiotowe to Trójca w Bieszczadach, lasy w Jarosławcu i wieś za Chodeczą nad czterema sympatycznymi jeziorkami
Pierre Tendron napisał/a:
przygodach w trakcie biwakowania
najpopularniejsze to walka z komarami, odgłosami otoczenia, lasu - gdy w pobliżu znajduje się rykowisko jeleni, strumyk, albo pada ulewny deszcz...nic na tą chwilę innego nie pomnę... obecnie ze względu na wakacje w gronie rodzinnym nie korzystam z takich atrakcji, stałam się wygodnicka z wiekiem ;)
_________________ Zakochana w Jerzwałdzie
Ostatnio zmieniony przez M.Gośka 2014-09-28, 00:25, w całości zmieniany 3 razy
Namiot to super sprawa. Tylko z wiekiem faktycznie trochę krótsze preferuję w nim noclegi Natomiast problemem związanym z nocowaniem pod namiotem był......brak sanitariatów lub takie do których wejść się nawet nie chciało.....to było kiedyś a dzisiaj na odpowiednim polu namiotowym są eleganckie, czyste łazienki. Zabija to poniekąd przygodę (te udogodnienia) ale ja już jestem w podeszłym wieku więc odrobina luksusu nie zaszkodzi.
W dzieciństwie kilka razy spędzałem z rodzicami wakacyjne 2 tygodnie pod namiotem Maluch 3, w okolicach Olsztyna (na prywatnej łące, nie campingu). Miało to swoje plusy i minusy, o tych drugich wspomnieli już trochę przedpiscy, dodałbym jeszcze niemożność oddalenia się od namiotu całą rodziną,bo niby okolica dość odludna, ale pole niestrzeżone. Plusy - obcowanie sam na sam z przyrodą, śpiew ptaków, dużo grzybów, nieraz ognisko.
Natomiast już wczasach studenckich uczestniczyłem parokrotnie w obozach wędrownych po górach, gdzie też nocowało się w namiotach, przy czym trzeba je było codziennie przytraczać do ciężkich plecaków. Raz nawet byłem na takim obozie zimą, chyba 2 czy 3 noce były w namiocie, trzeba się było na noc okutać w co się dało, pod spód 2 karimaty i folia NRC, a i tak nie mogę powiedzieć, żebym się wtedy wyspał. Ponadto kilka razy nocowałem w studenckich bazach namiotowych, w dużych namiotach bazowych. M.in. na Lubaniu w Gorcach, Łopience i Rabem w Bieszczadach. W sumie więc pod namiotem spędziłem kilka miesięcy, taką też odpowiedź zaznaczyłem w ankiecie
_________________
Ostatnio zmieniony przez Iwmali2 2014-09-28, 21:19, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 8 razy Dołączyła: 29 Lip 2012 Posty: 3232 Skąd: miasto Łódź
Wysłany: 2014-09-28, 21:14:17
Też myślę, że razem by się uzbierało kilka miesięcy, kiedyś zdecydowanie częściej, teraz człowiek starszy i wygodniejszy Najbardziej mi przeszkadza brak zaplecza sanitarnego, ale mam swój patent na dwa dni, że tyle czasu myć się nie trzeba, a saperkę można jakoś przeżyć Na dłużej w takie warunki nie wyjeżdżam.
Jakieś 8 lat temu zorganizowaliśmy dzieciom taki survivalowy weekend przetrwania, dwie noce nad rzeką w 4 namiotach, najpierw sprzątanie okolicy po wędkarzach (cały wór śmieci ), wizyta patroli rzecznej i pokazanie, że nie jesteśmy "niegrzeczni", ogniska, żywienie się zupkami w proszku itd..., ale największą przygodą był efekt niedoniesienia na stronę przez około 6-7 letniego wtedy Sebka tego co zostaje po trawieniu jedzenia i dzisiaj się z tego wszyscy śmiejemy, włącznie z nim, ale wtedy po ciemku, "bez pralki"... ale wspomnienia są
_________________
"Prawda leży pośrodku - może dlatego wszystkim zawadza" - Arystoteles
Pierre Tendron Forumowy Badacz Naukowy Forumowicz nr 1000!
Pomógł: 8 razy Dołączył: 09 Cze 2014 Posty: 8160
Wysłany: 2014-09-28, 22:27:44
Widzę, że pod względem czasu spędzonego pod namiotem zaliczam się do kilkumiesięcznego standardu.
Natomiast mój rekord jednorazowego ciągłego mieszkania w namiocie, to ponad miesiąc.
Przyznam, że niestety od ostatniego pobytu pod namiotem minęło już trochę lat i zapomniałem o tych przyziemnych niedogodnościach, jak komary i brak łazienki. No cóż, to potwierdzenie, że w pamięci zostają głównie najlepsze wspomnienia.
Przypominają mi się z kolei takie sytuacje, jak potok spływający po ulewnym deszczu przez środek namiotu w "krainie" Protoavisa, czy złamany maszt przez wstawionego sąsiada, co z kolei miało miejsce w "krainie" Aldony
M.Gośka napisał/a:
Namiot to wspomnienie z dzieciństwa i lat młodzieńczych
(...)
stałam się wygodnicka z wiekiem ;)
Aldona napisał/a:
ale ja już jestem w podeszłym wieku więc odrobina luksusu nie zaszkodzi.
misia napisał/a:
teraz człowiek starszy i wygodniejszy
?????
Rozumiem, że jako dzieci chciałyście być starsze, dorosłe i dodawanie sobie lat Wam zostało
Polecam klasyfikację Berty, odnosząca się do wieku...
M.Gośka napisał/a:
Jako emerytowana harcerka miałam przyjemność spać pod różnymi namiotami, dużymi wojskowymi, nieco mniejszymi harcerskimi i turystycznymi.
Ja też byłem harcerzem, chociaż na obozy nie jeździłem jako "zrzeszony" uczestnik. Natomiast korzystałem z gościnności harcerzy i wtedy też miałem okazję spać w takim wielkim, wojskowym namiocie, jednak to był chyba jednorazowy epizod.
Piotrus napisał/a:
Raz nawet byłem na takim obozie zimą, chyba 2 czy 3 noce były w namiocie,
To już można zaliczyć do ekstremalnego biwakowania. Mnie nigdy się nie zdarzyło.
_________________ Drużyna 3
Ostatnio zmieniony przez Pierre Tendron 2014-09-29, 00:56, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 14 razy Wiek: 41 Dołączył: 07 Maj 2014 Posty: 1607 Skąd: EZG
Wysłany: 2014-09-28, 22:49:37
Moje najlepsze wyjazdy z rodzicami to były namioty na jednym takim półwyspie niedaleko Spychowa, jezioro Zdróźno na naszych pięknych Mazurach. Jeździliśmy tam co roku ze zgraną ekipą z Łodzi, Zgierza, Śląska. Podział na polanie był naturalny młodzież obozowała na końcu na cypelku, a rodziny "w tym ja" w środku półwyspu.
Przygód było masę, były ryby, bunkry, dyżury zakupowe (raz na kilka dni wypadał na daną rodzinę poranny wyjazd po zakupy dla reszty obozujących), ponton, kajaki, meble "Swarzędz" czyli poukrywane na zimę w lesie blaty i siedziska stołów i ławek jakie co roku zbijaliśmy przed namiotami, do tego łódki z kory, łuk z leszczyny ogniska z gitarą (nie wiem czemu ale ciągle pamiętam jako hit tamtego okresu Universe "w Ciszę"), była cała masa innych "fenomenalnych" wydarzeń, znajomości i przyjaźni na całe życie.
Życzliwość względem siebie tej małej co roku odnawiającej się społeczności była by trudna do zrozumienia dla współczesnych.
Opowiadałem kiedyś 7 letniemu synowi mojej siostry jak szliśmy do Spychowa zamówić rozmowę na poczcie; "Wujek nie wygłupiaj się nie mogłeś zadzwonić z komórki"
Później jeździłem jeszcze pod namioty jako nastolatek na obozy, później zaczęły się łódki i namiot stał się rzadziej wykorzystywanym noclegiem, późnej się zestarzałem
W zeszłym roku jadąc do Wilna zabrałem na mój półwysep moją żonę, jednak od wielu lat nie ma tam już pola namiotowego. Zrobiono tam rezerwat przyrody, teraz czas i ludzie zrobili swoje, niegdyś cudowna polana, obecnie zarośnięta, z powalonymi drzewami. Zrobiłem sobie zdjęcia resztek mojego pomostu z dzieciństwa. Na pewno jeszcze tam wrócę:)
W tym roku dzięki uprzejmości jak zwykle niezawodnej Yvonne po raz pierwszy w życiu spała pod namiotem moja żona
Polecam biwaki pod namiotem wszystkim, którzy jeszcze nie mieli tej przyjemności tym bardziej że teraz namioty są takie lekkie i szybko rozkładające się
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-09-28, 23:24:27
Razem by się chyba uzbierało ze dwa lata. Ale muszę dokładniej policzyć, zanim zaznaczę w sondzie. Na przełomie liceum i studiów spędzałam pod namiotem prawie całe wakacje Najczęściej na bindudze nad Nidzkim (na początku w takim namiocie beztropikowym made in ZSRR, jak bardzo padało lepiej było go dodatkowo obwiązać folią...). Do tego ciężkie i zimne śpiwory + ciężkie dmuchane materace + worek konserw - było co nosić...
Ostatnio spałam pod namiotem w czerwcu (ale to się właściwie nie liczy, bo tylko jedną noc). Tak nieco dłużej to dwa lata temu w Anglii. Faktycznie się człowiek z wiekiem robi wygodny i najczęściej już teraz wybiera agroturystykę...
Ja owszem bywałem za młodu pod namiotem. Szczególnie pamiętam 2-tyg. pobyt, niby taki obóz harcerski nad morzem. Pogoda była fatalna i połowa grupy się pochorowała. Potem była przerwa. Ale jednak duch samochodzikowy w końcu się we mnie odezwał i od czasu jak dzieci powyrastały z pieluch odbyliśmy kilka wypraw nad morze. Warunek konieczny to perspektywa kilku dni z ładną pogodą no i nie nastawianie się na dłuższy pobyt. Plusy są takie, że nie trzeba robić wielkich rezerwacji, przedpłat itp. Przyjeżdżasz kiedy chcesz, wyjeżdżasz kiedy chcesz.
Ma to swój urok nawet dziś.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 02 Kwi 2014 Posty: 279 Skąd: Kraków
Wysłany: 2014-09-29, 16:44:13
Mi to by z dziesięć lat się uzbierało Każde wakacje spędzam po 3 tygodnie pod namiotem, no od 3 lat w przyczepie campingowej. Do tego co weekend jakaś chatka myśliwska/bacówka/szałas, lub też jaskinia, bunkier itd. Zimą oczywiście też, tak 49-50 weekendów w roku. Tylko Wielkanoc i ŚBN w domu.
Żona mi towarzyszy w ciepły czas ale nie wszędzie ;)
Namieszkałem się za młodu w różnych hotelach zawodowo i ich nie znoszę, niezależnie czy są jedno czy też pięciogwiazdkowe. W namiocie jest się tak blisko przyrody, słychać budzące się ptaki, nocne podchody zwierzów różnych. Wieczorem ognicho jako telewizor i grzejnik. A przygody to osobna historia, czysta racja w PS że przygody tylko czekają aż się człowiek za nimi oglądnie - chodzą stadami i są wszędzie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.