Nie daleko góry Żar, koło zapory na ogrodzonym terenie gospodarczym, który należy chyba do obsługi technicznej zapory, można zobaczyć amfibie (w każdym razie była tam w 2008 roku). Stoi sobie przywalona gratami i czasami pewnie służy do napraw zapory.
_________________
"Uważajcie na ludzi, którzy się nie śmieją – są niebezpieczni" Świat samochodów!
Pomógł: 1 raz Dołączył: 24 Lut 2009 Posty: 606 Skąd: Radom
Wysłany: 2014-02-19, 19:36:10
Nie wiem jak to się stało, ale dopiero dziś obejrzałem tę ekranizację...
I... prędko do niej nie wrócę. I te piosenki... płakać czy się śmiać? Nie wiem
Nie wiem jak to się stało ale ... a nie, wiem jak to się stało, że nigdy nie oglądnąłem tego w całości.
Wystarczyły mi fragmenty aby raz na zawsze zapałać obrzydzeniem do tej ekranizacji. Popelina, w kit i na szybę. A próbowałem to oglądnąć kiedy po raz pierwszy pojawiło się w TV, więc było to najmarniej z 20 lat temu, kiedy sam byłem nastolatkiem i byłem mniej krytycznie nastawiony do kina.
_________________ Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2016 i 2017 r.
Wysłany: 2014-06-01, 22:44:18 Pewne wyjaśnienie kwestii ekranizacji.
U Pani Joanny Chmielewskiej w kryminale p.t. "Rzeź bezkręgowców", temat "adaptacji" filmowej jakiejś książki jest dosyć dokładnie omówiony. Pani Joanna miała "szczęście" do tego typu ekranizacji. Warto przeczytać, szczególnie jak się planuje napisać jakieś wiekopomne dzieło. Dla mnie szczytem szczytów (oczywiście oprócz niektórych "Samochodzików") jest "Wiedźmin" Sapkowskiego. Oprócz tego, mieszkałem przez 30 lat w tzw. "Domu filmowca" w Warszawie na Mokotowie. Nasłuchałem się wtedy !!!
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-06-01, 23:44:19 Re: Pewne wyjaśnienie kwestii ekranizacji.
Peter napisał/a:
U Pani Joanny Chmielewskiej w kryminale p.t. "Rzeź bezkręgowców", temat "adaptacji" filmowej jakiejś książki jest dosyć dokładnie omówiony. Pani Joanna miała "szczęście" do tego typu ekranizacji. Warto przeczytać, szczególnie jak się planuje napisać jakieś wiekopomne dzieło. Dla mnie szczytem szczytów (oczywiście oprócz niektórych "Samochodzików") jest "Wiedźmin" Sapkowskiego. Oprócz tego, mieszkałem przez 30 lat w tzw. "Domu filmowca" w Warszawie na Mokotowie. Nasłuchałem się wtedy !!!
Masz na myśli dom Filmu Polskiego, między Puławską a Belgijską, który pojawia się u Chmielewskiej w Zwyczajnym Życiu?
Wysłany: 2014-06-02, 20:36:03 Pewne wyjaśnienie kwestii ekranizacji.
Nie, mam na myśli Dom Filmowca na Piaseczyńskiej. Mieszkali tam raczej techniczni ale również aktorzy drugoplanowi. Głównie były to "kawalerki" ponieważ najpierw, miał to być rzeczywiście hotel. Trochę ludzi z WFD, SOF, etc. Przez 30 lat, miałem tam wielu kolegów i koleżanki, których rodzice pracowali "w filmie". Ponieważ rodzice też się przyjaźnili, często na "nieformalnych" spotkaniach słyszałem wiele opowieści i anegdot. Między innymi tą, jak P. Mikulski chciał "utopić" chłopaków w jeziorze, w trakcie realizacji "Templariuszy". Tych drugoplanowych, odwiedzali często ich bardziej znani koledzy - Kobuszewski, Kociniakowie, Kobiela, Łapicki. Poznałem nawet P. Polańskiego. Na pocz. lat 60 mieszkała tam również P. Chmielewska, dokładnie pod naszym mieszkaniem. Była architektem. Mój kolo, Wojtek (mieszkał na przeciwko niej), chodził do niej i dyktował swoje opowiadania które ona przepisywała mu na maszynie. Od Wojka, pożyczałem pierwsze ......."Samochodziki". Mnie z kolei uczyła rysunku technicznego i architektonicznego ( na swoim stołowym rajzbrecie). Powstał tam jej pierwszy kryminał - "Klin" (ekranizacja - "Lekarstwo na miłość"). Niedawno , sama to potwierdziła na Forum strony www. chmielewska.pl. Tak oto, "Samochodzik", spotkał się z Chmielewską. Można by o tym domu książkę napisać. Jedna z anegdot charakteryzujących mieszkańców, to było powiedzenie "Aktor Oraz". No bo w napisach końcowych było :
Wystąpili : Kobuszewski, Kociniak, Łapicki, Janowska
ORAZ Kowalski, Nowak, Malinowski .........
_________________ Veritas Temporis Filia Est
Ostatnio zmieniony przez Peter 2014-06-02, 20:38, w całości zmieniany 3 razy
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-06-02, 22:08:58 Re: Pewne wyjaśnienie kwestii ekranizacji.
Peter napisał/a:
Nie, mam na myśli Dom Filmowca na Piaseczyńskiej. Mieszkali tam raczej techniczni ale również aktorzy drugoplanowi. Głównie były to "kawalerki" ponieważ najpierw, miał to być rzeczywiście hotel. Trochę ludzi z WFD, SOF, etc. Przez 30 lat, miałem tam wielu kolegów i koleżanki, których rodzice pracowali "w filmie". Ponieważ rodzice też się przyjaźnili, często na "nieformalnych" spotkaniach słyszałem wiele opowieści i anegdot. Między innymi tą, jak P. Mikulski chciał "utopić" chłopaków w jeziorze, w trakcie realizacji "Templariuszy". Tych drugoplanowych, odwiedzali często ich bardziej znani koledzy - Kobuszewski, Kociniakowie, Kobiela, Łapicki. Poznałem nawet P. Polańskiego. Na pocz. lat 60 mieszkała tam również P. Chmielewska, dokładnie pod naszym mieszkaniem. Była architektem. Mój kolo, Wojtek (mieszkał na przeciwko niej), chodził do niej i dyktował swoje opowiadania które ona przepisywała mu na maszynie. Od Wojka, pożyczałem pierwsze ......."Samochodziki". Mnie z kolei uczyła rysunku technicznego i architektonicznego ( na swoim stołowym rajzbrecie). Powstał tam jej pierwszy kryminał - "Klin" (ekranizacja - "Lekarstwo na miłość"). Niedawno , sama to potwierdziła na Forum strony www. chmielewska.pl. Tak oto, "Samochodzik", spotkał się z Chmielewską. Można by o tym domu książkę napisać. Jedna z anegdot charakteryzujących mieszkańców, to było powiedzenie "Aktor Oraz". No bo w napisach końcowych było :
Wystąpili : Kobuszewski, Kociniak, Łapicki, Janowska
ORAZ Kowalski, Nowak, Malinowski .........
Brzmi jak fantastyczne, nieco wykręcone miejsce... A Chmielewska w Twojej relacji robi jeszcze sympatyczniejsze wrażenie niż można wnioskować z wywiadów. Zawsze uwielbiałam jej książki (te starsze) prawie na równi z samochodzikami i cholernie mi się zrobiło przykro, jak zmarła (tym bardziej, że w tym ostatnim wywiadzie - na którym cały czas pali jak smok - wydawała się mimo choroby taka pełna życia).
P.S. O tym "topieniu" Mikulski opowiadał nam dwukrotnie w Jerzwałdzie, to chyba jedna z jego ulubionych anegdot.
No to może o tym, jak kręcili jakiś film wojenny -partyzancki (chyba "Barwy Walki", ale za bardzo nie pamiętam tytułu). Mieli pokazać wysadzenie pociągu - transportu niemieckiego. Pan "pirotechnik" miał wysadzić PRAWDZIWY wiadukt, z PRAWDZIWYM pociągiem (złom PKP). Wiadomo, synchronizacja konieczna więc przygotował wszystko, podłączył do zapalarki i umówił się z pomocnikiem , że jak machnie ręką z góry na dół, to ten wysadzi......
Poszedł rozmawiać z reżyserem. Pyta, czy wszystko gotowe (kamera, czy światło odpowiednie, etc). Reżyser mówi, że jeszcze chwilka i pyta czy jakoś uzgodnił wysadzanie z pomocnikiem.
Na to pirotechnik :
- A TAK, MACHNĘ RĘKˇ.
- Ale jak machniesz ???
- A TAK
I pokazał....
...... ŁUBUDU !!! ...........
...........
Scenę nakręcono później w studio, za pomocą kolejki PIKO co wyraźnie widać na filmie.
_________________ Veritas Temporis Filia Est
Ostatnio zmieniony przez Peter 2014-06-03, 15:48, w całości zmieniany 1 raz
Captain Nemo Fanatyk Samochodzika Szef rywalizacji fotograficznej
To też anegdota (nie sprawdzona), że przy kręceni "Pianisty", kamerzysta (Polak - Paweł Edelman)) i asystentka (Francja, z minimalnym polskim), zapytali o nazwisko jakiegoś dosyć charakterystycznego aktora drugoplanowego który miał grać w kilku scenach. Polański wiedział ale zapomniał więc odpowiedział im na odczepnego: .....a to taki Wieńczysław Nieszczególny. Edelman spokojnie przeczekał a Asystentka, latała podobno z obłędem w oczach po planie, żeby jej ktoś to nazwisko zapisał po polsku....... Wszyscy się z niej śmiali.
_________________ Veritas Temporis Filia Est
Ostatnio zmieniony przez Peter 2014-12-08, 13:04, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-12-08, 13:24:26
Peter napisał/a:
To też anegdota (nie sprawdzona), że przy kręceni "Pianisty", kamerzysta (Polak - Paweł Edelman)) i asystentka (Francja, z minimalnym polskim), zapytali o nazwisko jakiegoś dosyć charakterystycznego aktora drugoplanowego który miał grać w kilku scenach. Polański wiedział ale zapomniał więc odpowiedział im na odczepnego: .....a to taki Wieńczysław Nieszczególny. Edelman spokojnie przeczekał a Asystentka, latała podobno z obłędem w oczach po planie, żeby jej ktoś to nazwisko zapisał po polsku....... Wszyscy się z niej śmiali.
Se non e vero e ben trovato.
Zawsze podziwiałem R.P. za to, że mieszkając tyle lat za granicą mówi po polsku bez śladu obcego akcentu. A tu jeszcze okazuje się, że pamięta dość niszowe postacie naszej kultury masowej...
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2014-12-08, 13:27, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.