Pomógł: 9 razy Wiek: 41 Dołączył: 15 Maj 2009 Posty: 6753 Skąd: Zagłębie Dąbrowskie
Wysłany: 2011-12-10, 19:12:32 106 - Willa Anna
Przeczytałem!
Bardzo miła lektura Lekka i przyjemna. Dla mnie, jedyną wadą tej książeczki jest to, że (jak to Jakub Czarnik ma w zwyczaju) jest skierowana głównie do dzieci.
Nie byłbym sobą, gdybym nie wymienił kilku ciekawostek, jakie wyłowiłem w treści "Wiili Anny":
1. Ważną rzeczą jest informacja o fatalnym stanie zdrowia pana Tomasza (nazywanego w tym tomie po prostu szefem). Co ciekawe na koniec książki nie dowiadujemy się czy Tomaszowi się poprawiło. Mam nadzieję, że w końcu go jakoś przyzwoicie uśmiercą.
2. Na uwagę zasługuje idiotyczny fakt, że dzieci w wieku ośmiu i dwunastu lat szantażują Pawła, bo... chcą nosić jego ciężkie pudła!!! Gdybym nie pracował z młodzieżą to może w ten idiotyzm bym uwierzył, a tak...? Co ciekawe Paweł pozwala im te pudla nosić, co kończy się tym że ośmiolatek o mało nie zabił się na schodach.
3. Ośmioletni chłopiec i dwunastoletnia dziewczynka idą do mieszkania tyle co poznanego faceta w wieku około 40 lat. On zamyka się z nimi na klucz, wmusza w nich gorącą czekoladę (mimo ich stanowczych protestów) i rozkazuje im zamknąć wszystkie okna, żeby nikt ich nie słyszał!!! Piszę to pół żartem pół serio, ale biorąc pod uwagę, że książka skierowana jest do młodych czytelników, to zachęcanie dzieci to takiego bratania się obcym człowiekiem jest trochę...dziwne.
4. Moją uwagę zwróciła również rozmowa telefoniczna Pawła ze swoim kolegą. On, rozśmieszony jakimś sucharem Pawła zamilkł na... 3 minuty! Podczas rozmowy telefonicznej, nawet kilkusekundowa cisza jest baaardzo długa, ale 3 minuty??? Pan Czarnik trochę przesadził.
5. Na koniec hit! Paweł proponuje jednemu z lokatorów willi grę w karty na pieniądze! Paweł hazardzista? Czemu nie
Mimo to, książkę czytało się bardzo szybko i czas spędzony nad stronami "Willi" z pewnością nie był stracony.
Ostatnio zmieniony przez Michal_bn 2011-12-10, 21:30, w całości zmieniany 1 raz
Jestem na 6 rozdziale, w sumie nie ma się o co doczepić, choć lubie gdy akcja toczy się nie w Warszawie tylko gdzieś w "plenerze", zobaczymy jak będzie dalej
Kustosz [Usunięty]
Wysłany: 2013-08-20, 19:46:16
Gniot. Lubię atmosferę starego Konstancina więc liczyłem, że chociaż jakiś jej odprysk znajdę w tej książce. Nic podobnego. Już same założenia fabuły obnażają ignorancję autora, który odpuścił sobie nawet prosty research. Konstancin jest miejscowością o statusie uzdrowiska i wszelka aktywność budowlana, między innymi dopuszczalny rodzaj i wielkość zabudowy na działkach, a także minimalna powierzchnia samych działek na terenie starego Konstancina podlega bardzo rygorystycznym uregulowaniom. Nie mówiąc już o tym, że zabytkowe budynki podlegają szczególnej ochronie.
Miałkość fabuły autor markuje drobiazgowymi opisami jakichś kompletnie nie istotnych detali, szczegółów programu telewizyjnego nie wyłączając. Dowiadujemy się niemal jakie kolejne mięśnie wprawia Daniec w ruch wstając z krzesła. I te irytujące dzieciaki w wieku niemal przedszkolnym pętające się wokół bez żadnego umiaru. Mimo szczerych chęci nie zdołałem doczytać tego dzieła do końca.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-08-20, 23:46:50
Kiedyś czytałam książkę o starym Konstancinie i pamiętam, że na początku zasady były jeszcze bardziej restrykcyjne. Prawnie uregulowano nie tylko możliwą wielkość działki i typ zabudowy, ale nawet odległość w jakiej dom mógł stać od furtki...
A z dzisiejszymi obostrzeniami radzą sobie różni cwaniacy najczęściej przy pomocy ognia
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-08-22, 23:10:32
Berta von S. napisał/a:
Kiedyś czytałam książkę o starym Konstancinie i pamiętam, że na początku zasady były jeszcze bardziej restrykcyjne. Prawnie uregulowano nie tylko możliwą wielkość działki i typ zabudowy, ale nawet odległość w jakiej dom mógł stać od furtki...
A z dzisiejszymi obostrzeniami radzą sobie różni cwaniacy najczęściej przy pomocy ognia
Tak jest. Wszyscy co mają cokolwiek do czynienia z ochroną zabytków potwierdzają.
Kiedyś czytałam książkę o starym Konstancinie i pamiętam, że na początku zasady były jeszcze bardziej restrykcyjne. Prawnie uregulowano nie tylko możliwą wielkość działki i typ zabudowy, ale nawet odległość w jakiej dom mógł stać od furtki...
A z dzisiejszymi obostrzeniami radzą sobie różni cwaniacy najczęściej przy pomocy ognia
Tak jest. Wszyscy co mają cokolwiek do czynienia z ochroną zabytków potwierdzają.
Można też postawić 3-metrowy płot, rozpocząć 'remont" i po dwóch tygodniach starą willę "zniknąć", zanim ktoś zauważy...
Pomógł: 1 raz Wiek: 53 Dołączył: 15 Lis 2012 Posty: 130 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2014-07-28, 22:59:00
Ogólnie książka mi się podoba. Fajna lektura na kilka letnich wieczorów. Znalazlem dwie ciekawostki. W pierwszym rozdziale Paweł mówi że mieszka na dziesiątym piętrze. W drugim rozdziale gdy przeprowadza się do ,,Anny'' okazuje sie że winda nie działa i postanawia przenieść kartony ze swoimi rzeczami po schodach. I chodzi 10 razy na dół i do góry na dziesiąte piętro, w dodatku dzwigając kartony! Zadyszki dostał w połowie czyli po pięciu takich wejściach i zejściach! Wątpie czy nawet były komandos dałby rade zejść i wejśc 10 razy na dziesiąte piętro.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.