Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-06, 23:49:06
Kwestia kierunków w KS jest intrygująca. Od momentu pierwszego czytania KS w mojej wyobraźni powstał obraz, w którym ośrodek leży na zachodnim brzegu jeziora, zaś pałac na wschodnim (co pokrywałoby się z wariantem proponowanym przez Z24 jako wymagającym najmniejszej liczby poprawek).
Kiedy jednak ostatnio zastanawiałam się nad tą kwestią zaczęłam mieś wątpliwości, ponieważ w obydwu szerszych opisach okolicy pałac wymieniany jest przed ośrodkiem. Fakt ten wydaje się świadczyć o przeciwnym położeniu - pałac na zachodnim brzegu a ośrodek na wschodnim. Zgodnie z wywodami teoretyków od komunikacji nasz ukształtowany przez liniową kulturę pisma umysł skłania nas bowiem do przechodzenia z lewej strony kartki na prawą, a więc przy opisie okolicy oglądanej na mapie powinniśmy teoretycznie najpierw podać co leży na zachodzie, a dopiero potem - co leży na wschodzie (chyba, że podróżujemy ze wschodu na zachód, albo z jakiegoś względu miejsce położone na wschodzie jest dla nas szczególnie istotne).
W przypadku Gądna kierunki by się w tej sytuacji zgadzały (przy założeniu, że pałac został wstawiony w miejsce panoramy Morynia)
Inną kwestią są niespójności w opisie pałacu. Mogą mieć trzy powody:
1) albo są kolejnym manewrem mylenia śladów;
2) albo świadczą o tym, że pałac został całkiem wymyślony (nie ma swojego pierwowzoru);
3) albo pierwowzór (w którym bywał/mieszkał wojenny zbrodniarz) był w ruinie i Nienacki nie widział jak wygląda.
W tym przypadku bardziej prawdopodobna wydaje mi się pierwsza wersja. O ile jestem w stanie uwierzyć, że ktoś nie pamięta, w która stronę powinien skręcić harcerz (może mieć słabą orientację), albo popełnia błędy w opisie miejsc (zdarza się), albo plącze mu się jaką moc silnika ma wehikuł (Nienacki chyba słabo znał się na autach). To naprawdę trudno mi uwierzyć, że pisarz tworząc książkę nie ma przed oczami jakiejś plastycznej wizji miejsca, w którym rozgrywa się akcja. A co za tym idzie Nienacki powinien chyba mieć w wyobraźni jakieś konkretne jezioro, konkretną wioskę, konkretny pałac (któremu nie urastały nagle wieże). Tak więc głosuję, za świadomą zmyłką.
To naprawdę trudno mi uwierzyć, że pisarz tworząc książkę nie ma przed oczami jakiejś plastycznej wizji miejsca, w którym rozgrywa się akcja. A co za tym idzie Nienacki powinien chyba mieć w wyobraźni jakieś konkretne jezioro, konkretną wioskę, konkretny pałac (któremu nie urastały nagle wieże).
A mi się wydaje, że było tak, że Nienacki miał wszystko tylko w głowie, a że samochodziki pisał długo,więc z czasem pewne szczegóły mu ulatywały.
A mi się wydaje, że było tak, że Nienacki miał wszystko tylko w głowie, a że samochodziki pisał długo,więc z czasem pewne szczegóły mu ulatywały.
Zgadza się. Właśnie o takim sposobie pisania swych powieści wspominał sam Mistrz gdzieś w jakimś wywiadzie, tylko nie pamiętam w jakim, pisanym, radiowym, czy telewizyjnym. W każdym kiedyś otarłem się o taką informację.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-07, 11:30:34
Berta von S. napisał/a:
Kiedy jednak ostatnio zastanawiałam się nad tą kwestią zaczęłam mieś wątpliwości, ponieważ w obydwu szerszych opisach okolicy pałac wymieniany jest przed ośrodkiem. Fakt ten wydaje się świadczyć o przeciwnym położeniu - pałac na zachodnim brzegu a ośrodek na wschodnim. Zgodnie z wywodami teoretyków od komunikacji nasz ukształtowany przez liniową kulturę pisma umysł skłania nas bowiem do przechodzenia z lewej strony kartki na prawą, a więc przy opisie okolicy oglądanej na mapie powinniśmy teoretycznie najpierw podać co leży na zachodzie, a dopiero potem - co leży na wschodzie (chyba, że podróżujemy ze wschodu na zachód, albo z jakiegoś względu miejsce położone na wschodzie jest dla nas szczególnie istotne).
Kapitalne!!! Tak jest w istocie. Opis zaczynamy od lewej! Ciekawe, czy Żydzi i Arabowie, ktorzy piszą od lewej, zaczynają opis mapy, czy jakiegokolwiek obrazka, od prawej strony?
Jak byłem szczawiem to nie zwracałem uwaagi na takie detale. Od pierwszej lektury wydawało mi się, że pałac stał po zachodniej stronie jeziora, awzgorze z riunami obserwatorium było na północ od niego (to jest wbrew tekstowi, bo PS sytuuje wzgórze na lewo od pałacu).
Na temat topografii pałacu i parku jeszcze napiszę. Jest on bardzo niejasna.
Z tego ośrodka to daliście tylko jedno zdjęcie . Ten domek wcale nie był z gatunku tych najbardziej obciachowych. Te najbardziej obciachowe miały taką charakterystyczną cechę: Jeżeli patrzyło sie na nie od frontu, to one rozszerzały się ku górze, a potem znów zbiegały tworząc szczyt, także że ten front miał z grubsza kształt pięciokąta. I były pokryte dwuspadowym dachem; spad, patrząc od frontu był na boki. Zawsze ten ośrodek tak sobie wyobrażałem, zwłaszcza, że był to ośodek "Gromady" a nie "Orbisu" .
A teraz coś z zupełnie innej beczki. Mam nowe stare prywatne obserwatorium von Wu.. Wu, sami przeczytajcie, te niemieckie nazwiska są bardzo trudne .
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-07, 11:33:43
Pisał faktycznie długo (mówił, że po kilka razy przerabiał np. niektóre dialogi, a czytelnik nie zdaje sobie sprawy, że właśnie te kawałki tekstu, które brzmią, jak napisane od niechcenia, najwięcej razy były doszlifowywane). I wszyscy wiemy, że myliło mu się mnóstwo szczegółów (Krawacik raz zdobył medal srebrny raz złoty, Babie Lato zatrzymała się w wieku, a odległości, kierunki, pory dnia i.t.p bardzo często się nie zgadzają). Ale to są zwykłe szczegóły, o których przerabiając tekst można zapomnieć. Podobnie jak pomylić można imiona, czy nazwy miejscowości.
Natomiast obraz opisywanego pałacu, lasu, czy jeziora tkwi autorowi w głowie (niezależnie od tego, czy jest wymyślony, czy ma swój pierwowzór), bo autor widzi oczyma wyobraźni idącego przez ten las bohatera.
Więc nadal się upieram przy twierdzeniu, że pałacowi nie powinny (bez świadomego działania autora) wyrastać nagle wieże, podobnie jak sosnowy las nie zmieni się znienacka w bukowy, a drobna brunetka w rosłą blondynę. Bo tu nie chodzi o informację czy przejęzyczenia ale wryte w mózg obrazy.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-07, 11:44:30
Z24 napisał/a:
Na temat topografii pałacu i parku jeszcze napiszę. Jest on bardzo niejasna.
Z tego ośrodka to daliście tylko jedno zdjęcie. Ten domek wcale nie był z gatunku tych najbardziej obciachowych. Te najbardziej obciachowe miały taką charakterystyczną cechę: Jeżeli patrzyło sie na nie od frontu, to one rozszerzały się ku górze, także że miały kształt pięciokąta. I były pokryte dwuspadowym dachem. Zawsze ten ośrodek tak sobie wyobrażałem, zwłaszcza, że był to ośrodek "Gromady" a nie "Orbisu" .
Więcej zdjęć ośrodka umieścimy w relacji. Rozszerzenia ku górze nie miały, ale ośrodek w każdym calu był "gromadowski", a nie orbisowski. Od zabudowy, poprzez wyposażenie domków, do zagospodarowania terenu... Prawdziwa perełka!
P.S. Nie wiem, jak czytają mapy Żydzi i Arabowie, ale są teorie, że pismo obrazkowe (np. Chiny, Japonia) zmienia sposób myślenia i pojmowania czasu.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-07, 11:59:07
Berta von S. napisał/a:
Natomiast obraz opisywanego pałacu, lasu, czy jeziora tkwi autorowi w głowie (niezależnie od tego, czy jest wymyślony, czy ma swój pierwowzór), bo autor widzi oczyma wyobraźni idącego przez ten las bohatera.
Więc nadal się upieram przy twierdzeniu, że pałacowi nie powinny (bez świadomego działania autora) wyrastać nagle wieże, podobnie jak sosnowy las nie zmieni się znienacka w bukowy, a drobna brunetka w rosłą blondynę. Bo tu nie chodzi o informację czy przejęzyczenia ale wryte w mózg obrazy.
Dlatego właśnie uważam, że te nieścisłości są niezłym dowodem na skomponowanie terenu akcji z różnych, czasem rzeczywiście istniejących elementów.
Berta von S. napisał/a:
domki wyglądają jak z opisu - dwa pokoiki i niewielka werandka (chatynki z jednym okienkiem co prawda nie było, ale uznaliśmy, że to licencja poetica podkreślająca skromność pracownika ministerstwa)
Czytałaś ktoreś późniejszych wydań, , bo we wcześniejszych PS w tym czasie pracował w muzeum zapewne w Łodzi. Tam pierwszy raz w całej serii PS stwierdza, że jest historykiem sztuki.
Berta von S. napisał/a:
Krawacik raz zdobył medal srebrny raz złoty
Tego jakoś nie zauważyłem. Może to też kwestia wydania. Sam Krawacik w gospodzie ludowej oświadcza, że zdobył tylko srebrny medal.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2013-05-07, 12:02, w całości zmieniany 1 raz
A wiecie co znalazłem? Piękne mauzoleum i to gdzie? Kilka kilometrów od Myśliborza w Giżynie. Mauzoleum skrywało niegdyś szczątki płk. Johanna Augusta Heinricha Herosa von Borcke. Jest tam również pałac nad jeziorem. Popatrzcie sami:
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-07, 13:06:49
W gospodzie oświadcza, że srebrny, ale potem (w scenie, gdy łapią na spinning ornitologa) mówi o brązowym (tak jest w każdym razie w wydaniu Pojezierza z 1976).
Księgę Strachów czytałam Nowej Ksiegarni i faktycznie była tam mowa o pracy w muzeum (chyba w kontekście słabej kondycji Tomasza), a nie o ministerstwie, poplątało mi się z innymi tomami. Ale to tym bardziej uzasadnia skromne zamieszkanie w "puchatku" ;)
P.S. Teorie różnic kulturowych nawiązujące min. do różnego pojmowania czasu, przestrzeni i ewentualnych powiązań z pismem i komunikowaniem opisują w swoich książkach Fons Trompenaars i Charles Hampden-Turner, dużo podobnych wątków jest też u Edwarda Halla, a o wpływie pisma na myślenie pisał Marshall McLuhan.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-07, 13:12:12
Nietajenko napisał/a:
A wiecie co znalazłem? Piękne mauzoleum i to gdzie? Kilka kilometrów od Myśliborza w Giżynie. Mauzoleum skrywało niegdyś szczątki płk. Johanna Augusta Heinricha Herosa von Borcke. Jest tam również pałac nad jeziorem. Popatrzcie sami:
Najgorsze (i najpiękniejsze!) jest to, że tam w co drugiej miejscowości trafiasz na coś takiego...
Nad jeziorem Mętno (w Mętnie Małym) też wypatrzyliśmy podobne mauzoleum (miałam ochotę dokładniej przeszukać teren, ale śpieszyliśmy się do reszty do Cedyni). A cholerny Dolsk ma z kolei otoczone lasem jezioro i całkiem niezły (właśnie remontowany) pałac.
Oszaleć można!
A wiecie co znalazłem? Piękne mauzoleum i to gdzie? Kilka kilometrów od Myśliborza w Giżynie. Mauzoleum skrywało niegdyś szczątki płk. Johanna Augusta Heinricha Herosa von Borcke. Jest tam również pałac nad jeziorem.
Właśnie
Dla mnie magicznym jest fakt, że w tym zaniedbaniu jest piękno i tajemniczość. Śmiem twierdzić, że w tej martwocie jest jakaś forma życia. Uwierzcie, na zachodzie już nie znajdziecie takich miejsc. Są zbyt "ucywilizowane" i uporządkowane.
Pojezierze Myśliborskie jest cudowne i magiczne. Tajemnicze i zachwycające.
Oglądanie fotek, nawet o najlepszej jakości nic nie daje, tu trzeba przyjechać i dotknąć wszystkiego. Wszelkie dywagacje bez organoleptyki są raczej żałosne.
Więc koniecznie trzeba nawiedzić ten rejon. Póki jeszcze nie jest za późno...
Pomógł: 6 razy Wiek: 48 Dołączył: 05 Maj 2013 Posty: 822 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-07, 15:09:02
A mnie dołuje to, że tak wiele domów, gospodarstw, kaplic itd popada w ruinę...W kraju tak doświadczonym przez historię każdy przedwojenny budynek jest na wagę złota...
A mnie dołuje to, że tak wiele domów, gospodarstw, kaplic itd popada w ruinę...W kraju tak doświadczonym przez historię każdy przedwojenny budynek jest na wagę złota...
To chyba za przyczyną słabej więzi ludności przesiedlonej z tymi poniemieckimi rejonami. By czuć się "na swoim" potrzeba jednak chyba więcej niż jedno stulecie.
Pomógł: 6 razy Wiek: 48 Dołączył: 05 Maj 2013 Posty: 822 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-05-07, 18:06:49
Jest to argument, ale wydaje mi się jednak, że minęło już tyle lat, że należy skończyć z litowaniem się nad menelstwem i tłumaczeniem ich tym, że mieli pod górkę do szkoły...
Jest to argument, ale wydaje mi się jednak, że minęło już tyle lat, że należy skończyć z litowaniem się nad menelstwem i tłumaczeniem ich tym, że mieli pod górkę do szkoły...
Prawdę mówiąc najbardziej bałem się reakcji Szarej Sowy na nasze odkrycie. Ale skoro Szara Sowa je potwierdza, a nawet sam przyznaje że odkrył to wcześniej, myślę że można ogłosić: Roma lucuta, causa finita. Kemping w Gądnie to kemping w Jasieniu !
Jestem jak najbardziej "za". Nie zgodzę się tylko z tym żeby uznawać Moryń za Jasień.
Jest jeszcze kilka stron na których jest mowa o tym obseratorium.
Zapewne Wojciechowski ;)
Co do obserwatorium moja hipoteza jest następująca. Jadąc z Chojny do Morynia Nienacki zobaczył wieżę ciśnień w Godkowie (widzieliśmy ją sami jadąc tą trasą, widoczna jest po lewej stronie drogi - robi tajemnicze wrażenie i nie wygląda na wieżę ciśnień).
Wspominał o niej kilka lat temu Andrzej w opisie wyprawy na stronie ZNHP - zdjęcie 37
./redir/www.nienacki.art....owiec_2007.html
Wystająca z drzew wieża z kopułą przypomniała Nienackiemu jakieś widziane wcześniej obserwatorium astronomiczne (być może białkowskie, zachowały się jeszcze jakieś inne?) i pod wpływem tego skojarzenia postanowił wzbogacić miejsce akcji o obserwatorium.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Unieski 2013-05-10, 14:42, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.