To mój pierwszy temat na forum (nie licząc przywitania). Tak jak pisałem w przywitaniu - dopiero teraz postanowiłem się zalogować bo natrafiłem na temat, którego nie potrafię rozgryźć.Rzecz dotyczy książki raczej przygodowej więc pomyślałem,że może ktoś z Was mi pomoże może ktoś czytał te książkę, o która mi chodzi.
Pracuję w sortowni makulatury. Zajęcie, oprócz niezłych zarobków, ma taką zaletę, że czasem trafiają się jakieś fajne rzeczy – na przykład stare książki, przedwojenne gazety albo inne papierzyska do poczytania. Ludzie wyrzucają takie rzeczy, że trudno uwierzyć (czasem śmiejemy się, że robota przy książkach ale tak naprawdę ponad 90 proc. przerobu to tektura i róże opakowania). Kumple z którymi pracuje nie czytają, więc mi odkładają, albo ja na coś ciekawego trafię, to jak mnie zainteresuje to zabieram do domu do poczytania Ostatnio strasznie zaciekawiła mnie jedna rzecz – i tu jest pies pogrzebany, bo nie mogę ustalić tytułu.Znalazłem kawałek książki – to znaczy mniej więcej jedną trzecią całości ale pech chciał tę bliżej końca, konkretnie kilkadziesiąt ostatnich stron książki. Nie ma okładki no i przez to nie ma tytułu i brakuje większości rozdziałów. Siadłem na przerwie śniadaniowej i zacząłem czytać, i tak mnie wciągnęło, że zabrałem do domu i skończyłem do nocy ale nie wiem CO TO BYŁO? A chętnie przeczytał bym początek i tą brakującą większość.
Może ktoś z was czytał i zorientuje sie po fragmencie. Wybrałem takie najbardziej charakterystyczne. Acha, książka wcale nie wygląda na taka znowu starą tylko tak jakby się rozleciała na klejeniu grzbietu i ktoś ją wyrzucił. Szukaliśmy drugiej części z kumplami tamtego dnia przez chwilę ale to jest taka sterta do przerobu że można z niej zjeżdżać na sankach, normalnie igła w stogu…
Jeden z fragmentów:
„Niewielka fotografia z ząbkowanymi brzegami ukazywała trzech żołnierzy na śniegu przed kolumną wojskowych ciężarówek. Ponad nimi wieże kościoła, obok bezlistne drzewo, płot z drewnianych kołków, jakieś wiejskie zabudowania.
–Zna pan ten kościół? – Kołodziejczyk z uśmiechem wskazał palcem na zdjęcie. – A te samovchody nie wydają się panu znajome…?
– Do licha, przecież to jest nasz konwój– powiedziałem poruszony.
– A ten żołnierzyk w środku to nasz Frost. No, to jesteśmy w komplecie – podsumował leśniczy.
Rzeczywiście mimo tylu lat można było uchwycić wyraźne podobieństwo między tamtym żołnierzem a starym. Na zdjęciu widać było trzy stojące ciężarówki, pierwszą– ze szczegółami. Bez watpienia, to były te same samochody, co w podziemiach. Przy baczniejszych oględzinach widoczna w dali sylwetka kościoła wskazywała, że zdjęcie zrobiono w Starych Dunajczyskach.
– Ciężarówki te same, ale nie ma tu auta dowództwa konwoju oraz furgonetki z rzeźbą. Co to może oznaczać? – mruknąłem.
– To może oznaczać, że furgonetka dojechała później. Albo po prostu w chwili robienia tego zdjęcia, podobnie chyba jak i samochód dowództwa, znajdowała się na przedzie konwoju, czyli za plecami fotografującego.
To wytłumaczenie wydawało sie przekonuwjące.
– W każdym razie to jest najlepszy dowód, że Frost wiedział o konwoju i miejscu jego ukrycia. Po prostu uczestniczył w tej imprezie, jak można przypuszczać, do samego końca– zawyrokowałem.
– A swoją drogą ciekawe, czy wiedział też, gdzie ukryto Piękną Madonnę?
– Wątpię, czy kiedyś znajdziemy odpowiedź na to pytanie – odparłem.–Jeśli nawet wiedział, to teraz mamy pewność,że nie przechowywał w domu żadnych dokumentów,które mogłyby być wskazówką do odszukania rzeźby.
– Przynajmniej nie trzymał ich na wierzchu, a przecież desek z podłogi zrywać nie będziemy – podsumował, jak zwykle nieco sceptyczny, leśniczy”.
Uff. Troche pisania. No i jak, przypomina się komuś coś?
(Jakby coś to moge podrzucić jakis fragment inny)
Łukasz
---------------------------
W dalszej części tego tematu można znaleźć wywiad z autorem Tajemnicy Starych Dunajczysk, udzielony specjalnie dla naszego forum!
http://pansamochodzik.net...p=229914#229914 Szara Sowa
Ostatnio zmieniony przez Protoavis 2018-01-10, 14:26, w całości zmieniany 4 razy
Przepraszam za krótkie milczenie ale miałem problem z dostepem do netu (jak zła pogoda to się psuje).
Wielkie dzięki Panie Konfiturek!!! To chyba będzie TO! Nawet mi nie wpadło do głowy, żeby szukać w googlach,bo nie wiedziałem czego – nie widziałem żadnych punktów zahaczenia (chyba byłem ślepy!).
To będzie ta książka, bo w tym fragmencie, który czytałem jest chłopak Marti i oni rzeczywiście szukają średniowiecznego posągu. I jest mowa o tym, że wcześniej (ale tego fragmentu książki nie mam) natrafili na jakieś podziemia zamaskowane przez Niemców pod koniec wojny na Dolnym Śląsku (tam się dzieje akcja książki). A pod koniec odkrywaja fajne rzeczy w starym Kościele, właśnie w tych Starych Dunajczyskach. Samo zakończenie jest super, zaskakujące
Kupię i przeczytam całość (aż się cieszę, bo przedemną jakieś dwie trezcie książki jeszcze w takim razie, a u nas właśnie spadł śnieg, więc nic tylko czytać). I jak już przeczytam, to opisze swoje wrażenia.
Zmieniłem nazwę wątku bo zagadka już się wyjasniła. Tytuł ksiażki:
"TAJEMNICA STARYCH DUNAJCZYSK", autor Mariusz Jaksa Czoba.
Jeszcze raz dziękuję Panie Konfiturek
Książkę kupiłem i jestem już po lekturze całości. Dla mnie - rewelacja! Powtórzę to co już napisałem w wątku o ciekawych książkach, że jest to świetna powieść o "poszukiwaniu skarbów". Bohater, ok. 30-letni, przybywa na Dolny Sląsk śladem tajemnicy sprzed lat. Na miejscu poznaje spędzającego tam wakacje nastolatka Martiego, a wkrótce także emerytowanego leśniczego, który wie prawie wszystko o okolicy Starych Dunajczysk i jej mieszkańcach. Przygody i zwroty akcji sypią się jak kostki domina, a prócz tego mnóstwo ciekawych spraw z historii i innych dziedzin od średniowiecza po II wojnę światową.
No i TEN KLIMAT!! Same Stare Dunajczyska z ich zabytkami są tak opisane, że chciałoby się tam zamieszkać. Po przeczytaniu całości zacząłem nawet drążyć temat czy ta miejscowść faktycznie istnieje czy też nie...
Dla mnie to pierwsze od wielu lat objawienie w literaturze przygodowej. Po wielokrotnym zaczytaniu na śmierć książek mistrza Z. Nienackiego (z nim nikogo porównać się nie da) oraz Bahdaja i pomniejszych klasyków myślałem, że już nic naprawdę w tych klimatach nie spotkam, bo co tu ukrywać - dzisiejsze książki o wampirach albo księżniczkach (ratunku!) to nie to samo, taka literatura to zwykły obciach a nie przygoda z książką .
Nie umiem pisać fachoych recenzji, więc załączam tu cytat z linku wygrzebanego przez Pana Konfiturka (portal Zbrodnia w Bibliotece) bo wg mnie ten tekst oddaje prawie wszystko:
Anna Klejzerowicz na portalu Zbrodnia w Bibliotece napisał/a:
M. Jaksa Czoba, Tajemnica starych Dunajczysk, Gdynia: Novae Res 2012, 298 s.
Jeśli ktoś w dzieciństwie i wczesnej młodości był wiernym fanem serii z Panem Samochodzikiem Zbigniewa Nienackiego, będzie miał prawdziwą frajdę, sięgając po tę książkę. Sama nie ukrywam, że fanką byłam, dlatego nad Tajemnicą Starych Dunajczysk spędziłam – z przyjemnym dreszczykiem – kilka niezapomnianych wieczorów. Celowo czytałam powieść po kawałku, żeby przedłużyć sobie te chwile nostalgii. To zdecydowanie te same klimaty i podobna tematyka, a więc pasjonujące zagadki historyczne, zabytki, zaginione dzieła sztuki, a do tego wakacyjna aura i sympatyczny bohater.
Łukasz Jaksa, dziennikarz, tropiciel śladów przeszłości i poszukiwacz skarbów udaje się na urlop – z namiotem! – do malowniczego zakątka Dolnego Śląska, pełnego unikatowych zabytków, starych jaskiń, sztolni, ruin, dziwnych ludzi, a także legend o tajemniczych transportach niemieckich wojskowych ciężarówek, które pod koniec II wojny światowej znikły bez śladu gdzieś w tych właśnie okolicach. Podobnie jak jeden z najsłynniejszych zabytków, którego los do dziś pozostaje niewyjaśniony, choć poszukują go uparcie od lat zarówno naukowcy, jak i liczni poszukiwacze skarbów: niezwykłej urody gotycka rzeźba Pięknej Madonny z Torunia...
Jaksa planuje spenetrować starą sztolnię w lesie, wokół której krążą najróżniejsze mrożące krew w żyłach pogłoski. I rzeczywiście – szybko okazuje się, że są to nie tylko pogłoski. Wydarzenia, w które wkrótce zostaniemy przez Autora wciągnięci, będą co najmniej równie zagadkowe i równie niepokojące... Jaksie towarzyszy kilkunastoletni chłopak, Marti, również zafascynowany zagadkami historii, z którym wspólnie przeżywają niezwykłe przygody i odkrywają tajemnice Starych Dunajczysk. W dodatku Marti może się także poszczycić... piękną mamą...
Czy nasi dzielni poszukiwacze rozwiążą wszystkie zagadki, czy natrafią na tajemniczy zaginiony transport wraz z jego jeszcze bardziej tajemniczym ładunkiem? Czy odnajdą słynną Piękną Madonnę?
Naprawdę polecam tę pełną uroku opowieść nie tylko wielbicielom Nienackiego, ale także osobom zainteresowanym zagadkami naszej historii. Znajdą w niej sympatyczną rozrywkę oraz sporo pasjonujących – i prawdziwych – informacji, nie tylko z czasów II wojny światowej. Książka nadaje się idealnie jako towarzyszka wakacji dla czytelników w każdym wieku. Bawcie się mądrze!
Anna Klejzerowicz
Jest klimat książek z tamtych lat!
Serpentyn/a
Ostatnio zmieniony przez Serpentyna 2012-12-09, 01:35, w całości zmieniany 2 razy
Uroczysko Twórca Mariusz Jaksa Czoba autor powieści samochodzikow.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 16 Mar 2012 Posty: 50
Wysłany: 2013-01-12, 00:32:46
Serpentyna napisał/a:
Przygody i zwroty akcji sypią się jak kostki domina, a prócz tego mnóstwo ciekawych spraw z historii i innych dziedzin od średniowiecza po II wojnę światową. No i TEN KLIMAT!!
O, i jest o Panu Samochodziku (strona 80):
– Po co komu studnia w kościele – drążył Marti, prawie kładąc się na cembrowinie, żeby zaglądnąć do środka.
Studnia była masywna, starannie obmurowana i od góry zabezpieczona kutą kratą. O dziwo nie była zamknięta na klucz, choć w pręty kraty wpięte było kilka kłódek. Całkiem starych i nowszych. Pewnie gdy ginął klucz, kupowano nową.
– Czytałeś w gablocie, że zamierzano się tutaj schronić przed Turkami. Taka obrona mogła potrwać wiele dni, a nawet tygodni. A wtedy pojawiłby się problem zapasu odpowiedniej ilości wody dla oblężonych i do gaszenia ewentualnego pożaru świątyni. W tym kościele miała się bronić ludność z całej okolicy.
– Mimo wszystko taka studnia może coś w sobie kryć – nie dawał za wygraną Marti.
– No tak, ale my właściwie niczego nie szukamy.
– Ale mimo to moglibyśmy ją zbadać. Takie stare studnie zawsze coś kryją. Nie czytał pan „Pana Samochodzika i templariuszy”? Niech pan spojrzy, ta studnia, podobnie jak tamta z książki, ma lejkowaty kształt. Czy to nie podejrzane?
– Na razie nie za bardzo – zaśmiałem się. Teraz ja przechyliłem się przez ocembrowanie studni. Niewiele tu docierało dziennego światła. Głęboko w dole pobłyskiwało lustro wody z odbiciami naszych głów. Rzeczywiście studnia u samej góry była bardzo wąska, a potem rozszerzała się. Wionęło z niej chłodem.
Marti wrzucił do środka pięciogroszówkę. Chwilkę potrwało zanim spadająca moneta rozkołysała nieruchome lustro wody.
– Zauważył pan, że kiedy jesteśmy nad wodą, na przykład na moście albo na wysokim brzegu, to chętnie rzucamy do niej kamyki, albo inne przedmioty?
– Podobno czynimy tak z podświadomej obawy przed głębią i wysokością – dodałem rozbawiony, bo i ja nieraz przyłapywałem się na takich reakcjach".
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2013-01-15, 16:06:00
Pozwolę sobie wkleić moją nieco przerobioną "recenzję" tej książki, którą napisałem wcześniej na forum dla poszukiwaczy:
(...) "Przeczytanie jej sprawi przyjemność zarówno 40-latkowi śmigającemu po polach lasach z wykrywaczem, jego synowi jak i małżonce.
Jest w niej pościg, spacery z wykrywaczem, wspinaczka, tajemnicze miejsca w lesie, zamek, stary kościół, cmentarz, jaskinia, stara studnia, depozyt, tajemnica, zakończenie w stylu filmów z Jamesem Bondem. Wszystko to w bardzo przystępnym stylu. Brak dłużyzn i zbędnych fragmentów. Wątki ładnie się zazębiają. Tak jak pisał wcześniej jeden z kolegów „przypomniały mi się lata młodości i te wszystkie znane wielu z nas pozycje, które niejednego zaraziły poszukiwawczą pasją.”
Trudno porównywać książkę do kontynuacji cyklu o przygodach Pana Samochodzika. Kilka lat temu, czytałem kilka książek z czarnej serii wydanych przez Warmię (napisanych przez naśladowców Nienackiego). Książka o przygodach Jaksy w Dunajczyskach faktycznie bije je na głowę. Nie da się jednak uniknąć porównania bohaterów, zarówno Pan Samochodzik jak i Łukasz Jaksa mają ze sobą wiele wspólnego. Tak jak Marti z grupką harcerzy, towarzyszących niegdyś panu Tomaszowi.
(…) Niedomknięcie wątku romansowego daje Autorowi pretekst ponownego wysłania bohatera do Dunajczysk lub innego tajemniczego miejsca, a to bardzo dobrze dla czytelnika. Nie poganiajmy go jednak od razu do pisania nowej książki. Co nagle to po diable, niech proces twórczy toczy się swoim rytmem, a za kilka lat może będziemy cieszyć się kolejną powieścią.
Tak jak Autor napisał, to „powieść na jesienne weekendy i zimowe wieczory.” Bardzo przyjemna, wciągająca powieść. Polecam
Książkę już kupiłem i nie mogę się doczekać przyjazdu kuriera, tym bardziej, że kończę czytać Nieuchwytnego kolekcjonera, który jest nudny i słaby. Napiszę więcej po przeczytaniu w stosownym dziale.
Ja też nie wiedziałem o tym tytule w serii za to Dziką Mrówkę uwielbiałem. Może dlatego, że jej autor to przede wszystkim marynista a marynistykę zawsze ceniłem wysoko. A propos tematu to tak zachwalacie Dunajczyska, że też sobie nie odmówię i poszukam jej w bibliotece.
Osobiście przypuszczam, że jest to wydanie "Dzikiej Mrówki i tajemnicy U-2002" pod nowym, bardziej chwytliwym tytułem... Bo to przecież w tej książce szukali Bursztynowej Komnaty w zatopionym U-boocie...
No, ale muszę to sprawdzić organoleptycznie
_________________
"Dorośli bardzo rzadko przeżywają takie przygody jak Pan Samochodzik. Nie mają na to czasu."
Uroczysko Twórca Mariusz Jaksa Czoba autor powieści samochodzikow.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 16 Mar 2012 Posty: 50
Wysłany: 2013-01-21, 23:59:14
Cześć
Nietajenko napisał/a:
A propos tematu to tak zachwalacie Dunajczyska, że też sobie nie odmówię i poszukam jej w bibliotece.
To chyba będzie trudne, bo książka raczej nie ma szerokiej dystrybucji i nie jest też reklamowana. Wygląda na to, że ludzie którzy przeczytali "Dunajczyska" polecają ją innym i tak się to kręci...
Jak znam życie, to mało która biblioteka ma takie książki.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2013-01-22, 00:18:24
Uroczysko napisał/a:
Cześć
Nietajenko napisał/a:
A propos tematu to tak zachwalacie Dunajczyska, że też sobie nie odmówię i poszukam jej w bibliotece.
To chyba będzie trudne, bo książka raczej nie ma szerokiej dystrybucji i nie jest też reklamowana. Wygląda na to, że ludzie którzy przeczytali "Dunajczyska" polecają ją innym i tak się to kręci...
Jak znam życie, to mało która biblioteka ma takie książki.
Uroczysko
Książka niedawno się ukazała. Autor pewnie tu zajrzy, więc może nie będzie to takie trudne
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.