Uff przeczytałem.
Marczak nieMarczakowy
Pan Tomasz nieSamochodzikowy
niby motyw okradania Batury ze skarbów podobny do Fromborka, ale jednak trochę inaczej. Prawie niemożliwa akcja z helikopterem i Dańcem przebranym za funkcjonariusza.
Taka sobie lekko kryminalno-przygodowa książeczka.
Wiek: 30 Dołączył: 08 Maj 2009 Posty: 225 Skąd: Kraków
Wysłany: 2009-06-11, 17:23:57
Moją skromną wypowiedzią na pewno narobię sobie sporo wrogów, ale myślę, że ta książka wcale nie jest taka zła. Wiem, że wszyscy czuja niechęć do kontynuacji. Ja jakoś nie czuję; może to dlatego, iż spodobały mi sie postaci Zosi i Jacka. Może są troszkę za młodzi, ale wnoszą dużo świeżości do serii
Pomógł: 3 razy Wiek: 27 Dołączył: 29 Mar 2009 Posty: 15867 Skąd: Mazowsze
Wysłany: 2009-12-04, 16:02:38
Te zmiany narratora to jakieś kompletne pomieszanie z poplątaniem, cieżko to się czyta, bo nie można od razu się zorientować kto akurat mówi, ta książka to moim zdaniem porażka...
Dołączył: 29 Maj 2010 Posty: 25 Skąd: z Tarnobrzega
Wysłany: 2010-05-30, 12:55:17
Jestem pewien do kindżału już nigdy nie wrócę. Książka słaba zresztą jak wszystkie szumskiego. Nie wiadomo kto kiedy jest narratorem. Zbyt naciągana akcja z helikopterem i Dańcem jako policjantem, nie potrzebna akcja z cyrkiem i kucykiem, wykradzenie sonaru z jachtu Batury nie w stylu Pana Samochodzika.
Zakończyłem czytanie tego tomu. Powiem szczerze, że przestałem oczekiwać od kontynuacji bycia "Panem Samochodzikiem" a spojrzałem na to jako na przygody "Pawła Dańca". Jako samochodzik nie znalazłby się wysoko w moim rankingu. Książka dużo zyskuje, jeżeli spojrzy się na nią inaczej.
Jako książka przygodowa spełnia swoją rolę. Choć miejscami da się odczuć leniwy wakacyjny nastrój. Jedyne co razi w oczy, to fatalne zakończenie z użyciem śmigłowca. Tak naprawdę to ani Paweł, ani Jerzy nie mieli większych praw do skarbu i zatrzymanie Batury przez policjanta to zwyczajne nadużycie.
No może jeszcze dziecięcy agenci od Zenka trochę mnie denerwują.
Na duży plus jest u mnie to, że opisane są miejsca, które dość dobrze znam.
Pomógł: 1 raz Wiek: 41 Dołączył: 01 Sie 2010 Posty: 905
Wysłany: 2010-10-30, 14:13:16
Uff... skończyłem czytać...
Książka jest REWELACYJNA! Przeczytałem ją jednym tchem! Uwagę zwraca szczególnie nakreślona postać Pawła Dańca, który nie tylko jest godnym następcą Pana Samochodzika ale i jest postacią barwniejszą i bardziej interesującą. Jerzy jako następca Waldemara jest sprytnym, inteligentnym i dużo groźniejszym przeciwnikiem niż ojciec. Po lekturze tej książki nie wyobrażam sobie powrotu do klasycznej serii
Żartowałem.
Książka jest schizofreniczna, postać Dańca jakaś taka dziwna... Ani mi komandosa nie przypomina ani Samochodzika. Tomasz nie jest tomaszowy, Marczak nagle ma super dojścia i bez mrugnięcia okiem prześwietla obywateli. Momentami fabuła zaczynała wciągać by się nagle rozbić o mur absurdu. Raz, dosłownie raz się uśmiałem tekstem Jacka o 'broni psychologicznej'. Gdybym miał podsumować fabułę to: pojawia się tajemnica jeziora i kindżału, Pan Samochodzik ze swoją wesołą czeredą rusza na poszukiwania po czym nagle uczestniczą w regatach.
Później przez długi okres czasu akcja to głównie jakieś dziwne dysputy, nagle skarb tajemniczo trafia do naszych bohaterów, Daniec leci śmigłowcem po tym jak dostał 'plaskacza' od Anny i wszystko kończy się szczęśliwie. Tomasz i Daniec oszukują swoich zwierzchników co do zawartości skarbu.
_________________ Dziwna rzecz z tymi rzekami i drogami – rozmyślał Ryjek. – Widzi się je, jak pędzą w nieznane, i nagle nabiera się strasznej ochoty, żeby samemu też się znaleźć gdzie indziej, żeby pobiec za nimi i zobaczyć, gdzie się kończą...
Kustosz [Usunięty]
Wysłany: 2011-02-04, 21:51:20
Michal napisał/a:
... można było dać tytuł np. Następca Pana Samochodzika lub pomocnik ,uczeń ale nie "Pan Samochodzik" ...
Przeczytałem tę książkę mniej więcej wtedy kiedy ukazała się po raz pierwszy i miałem bardzo podobne przemyślenia. Kupiłem ją razem z „Testamentem rycerza Jędrzeja” i pamiętam, że na tym tle nie wypadła wcale najgorzej. Późniejsze książki Szumskiego zrobiły na mnie gorsze wrażenie. Tutaj podobał mi się wiernie oddany żeglarski klimat wakacyjnych Mikołajek, Giżycka, Śniardw, jeziora Mikołajskiego etc. Do tego stopnia, że kiedy któryś z bohaterów załatwiał jakieś sprawy w porcie „Dalba” w Giżycku, miałem wrażenie, że cumuje tam mój jacht a ja sam kręcę się w kokpicie. Będę musiał to sobie odświeżyć.
Dziwne to trochę, z trudem przebrnąłem, choć nie znaczy że czytało się źle (choć przy kanonie ocena większa niż 4/10 jest niemożliwa), niemniej Szumski ma... ciężkie pióro - nie czyta się tego tak jednym tchem, jak to co robił Nienacki. Historia jakaś toporna i koślawa, a totalny dramat jest, jak Szumski vel Ignaciuk stylizuje na gwarę młodzieżową. Tego robić nie powinien.
Ostatnio zmieniony przez Unieski 2011-04-21, 13:10, w całości zmieniany 1 raz
Dziwne to trochę, z trudem przebrnąłem, choć nie znaczy że czytało się źle (choć przy kanonie ocena większa niż 4/10 jest niemożliwa), niemniej Szumski ma... ciężkie pióro - nie czyta się tego tak jednym tchem, jak to co robił Nienacki. Historia jakaś toporna i koślawa, a totalny dramat jest, jak Szumski vel Ignaciuk stylizuje na gwarę młodzieżową. Tego robić nie powinien.
mam podobne odczucia, miejscami akcja jest troche naciągana, czasem troszke przegięta (to z helikopterem na koncu) ale nie powiem ze była zła, to moja pierwsza przeczytana kontynuacja, przeczytałem w jeden wieczór i jedno popołudnie, w sumie mi się podobała, ale troche niedociągnięc jest
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2011-06-08, 09:47:33
Kustosz napisał/a:
podobał mi się wiernie oddany żeglarski klimat [--], miałem wrażenie, że cumuje tam mój jacht a ja sam kręcę się w kokpicie.
A co myślisz o tym, jak Paweł Daniec w ciągu dwóch dni samodzielnej pracy przerabia konstrukcję jachtu, między innymi dodając nowy maszt oraz bukszpryt?
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
No właśnie. Nie dość, że przepoczwarzył Krasulę z drewnianego 8 i pół metrowego slupa z ożaglowaniem i omasztowaniem po dragonie w krowiastego nesh'a z laminatu o przeszło 2 metry krótszego to jeszcze mu drzewce jakieś pododawał i szmat tyle co prania na balkonie. Jestem ciekaw jak to wszystko dało się obsługiwać w takiej ciasnocie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że tak się zasugerowałem opisem dwumasztowej Krasuli, że czytając poraz kolejny Rękawicę tak ją widziałem (błe). Ależ mi wstyd z tego powodu! Ale przynajmniej mam powód by jeszcze raz sięgnąć po bądź co bądź moją ulubioną rękawicę by odpędzić złe mary!
Również przeczytałem niedawno. Nienacki to nie jest absolutnie, ale nie można wymagać, żeby kontynuator pisał tak samo jak jego poprzednik. Wtedy podniosłyby się krzyki, że kopiuje pierwowzory, nie potrafi wymyślić nic nowego itd. Zatem została wprowadzona innowacja. Też nie pasuje, bo jest zbyt innowacyjna.
Zarzut o dwóch gaźnikach na cylinder jest trafny. Jednakże różne konstrukcje wehikułu, różne prędkości maksymalne i parę innych szczegółów w pierwszej serii powinno zbilansować to potknięcie. Nie jest sprawiedliwym hołubić jednego i obsobaczać drugiego.
Lektura ta, jak i kolejna - Bursztynowa Komnata - posiadają pewną ciągłość w aspekcie występowania oraz wpływu na przebieg i obrót spraw pewnych grup bohaterów. Mianowicie podtrzymana została ważna rola młodzieży w rozwiązywaniu zagadek. Nie ma co się oszukiwać, że bez nich byłoby prościej. To oni często wpadają na ważne ślady i wyciągają trafne wnioski, o których starsi nawet nie pomyśleliby przypadkiem.
Poboczne wątki, które nie spotykają się z przychylnością większości Czytelników traktuję jako chęć przekazu innych wartości niż te najważniejsze u Nienackiego, czyli: opisy krajobrazu i zabytków, przygód, utarczek słownych, humoru sytuacyjnego.
Otóż mogą one (podkreślam - mogą) ale nie muszą wprowadzać element niepewności, podnoszą trochę współczynnik niecierpliwości i chęć szybszego zapoznania się z lekturą. Cierpliwsi przebrną, mniej cierpliwi po prostu przeskoczą o parę stron do przodu. Taki lajf.
Ponadto, nie zauważyłem, żeby ktokolwiek w tym wątku stwierdził, że mimo, iż z założenia młodzi towarzysze PS są jego kulami u nóg (no może oprócz harcerzy), to w końcowym rozrachunku okazuje się, że warto na nich polegać.
Ze swojej strony wystawiam ocenę dobrą za część o Kindżale. Powodów jest kilka:
- czasy się zmieniają,
- ludzie też,
- do gry wchodzi młodsze pokolenie, mniej zainteresowane opisami miejsc, które można znaleźć w innych źródłach,
- dlatego też przewaga wątków przygodowych nad historycznymi.
Nie mam zamiaru nikogo namawiać do zmiany własnych poglądów. Proszę tylko o uwzględnienie podczas czytania poszczególnych kontynuacji istnienia motywu przemijania. Pozwoli to łatwiej strawić "innowacje" tych, którzy przejęli batutę po Nienackim.
Pozdrawiam
Ostatnio zmieniony przez vox 2012-03-12, 22:20, w całości zmieniany 2 razy
Dzisiaj zacząłem tę powieść i poza mniej oczywistymi babolami (np. gaźnik, który Wy odkryliście) i bardziej (ekspresowe rozszyfrowanie rysunków na tytułowym kindżale, romantyczna pani Hrabina, która chwilę po próbie samobójczej znowu ma ochotę na amory) najbardziej razi mnie wręcz poetycki język. Dojechałem do 3 rozdziału i naprawdę niektóre fragmenty męczą. Przyzwyczajenie z lekkości pióra Nienackiego trzeba odłożyć na książki innych autorów.
I tu pytanie do forumowiczów, którzy już przeczytali Kindżała - czy styl pisania poprawia się, czy jest nieco lżej czy nie trzeba dokładnie czytać każdego słowa by zaraz po chwili nie wracać do poprzedniej strony żeby przeczytać to jeszcze raz?
Aha i najważniejsze - czy warto to czytać dalej?
Ostatnio zmieniony przez jacko277 2012-07-12, 20:12, w całości zmieniany 1 raz
Iwmali [Usunięty]
Wysłany: 2012-07-12, 20:56:59
Ja ją przeczytałam do końca, a właściwie wymęczyłam, ale na pewno ponownie po nią nie sięgnę. Fakt, że trudno było się skupić nad jej treścią.
Jacku jeśli nie czytałeś Testamentu Bibliofila to polecam, fajnie się ją czyta.
Ja ją przeczytałam do końca, a właściwie wymęczyłam, ale na pewno ponownie po nią nie sięgnę. Fakt, że trudno było się skupić nad jej treścią.
Jacku jeśli nie czytałeś Testamentu Bibliofila to polecam, fajnie się ją czyta.
Uff myślałem że to tylko ja mam problemy z czytaniem Kindżała ;) I też się postaram ją wymęczyć - jednak szkoda zaczynać i nie kończyć A "Testament Bibliofila" skoro polecasz na pewno przeczytam!
Zdecydowanie nie polecam. Porównań z Panem Nienackim w ogóle nie powinno sie robić. Ksiażka jest napisana niechlujnie. Pomysły są "ni z gruszki ni z pietruszki". No i generalnie strasznie cięzko sie ją czyta
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.