Hmm... Jakoś tak mam wrażenie, że moi szacowni przedmówcy trochę się pogubili z tematem. Wszakże nie wypowiadamy sie tutaj o filmie "Pan Samochodzik i Złota Rękawica", bo taki nigdy nie powstał. Tylko o zupełnie innym... coś tam "Latające machiny..."...
Jeżeli bierze się ten film za ekranizację powieści, to faktycznie nóż się w kieszeni otwiera i aż się chce skopać komuś coś, za takie "skopanie" powieści. Ale to błąd. I wielu forumowiczów dało się do popełnienia tego błędu podpuścić. Przecież scenariusz filmu został napisany jedynie z wykorzystaniem kilku pomysłów z powieści, nawet nie ma jej tytułu (odmiennie od poprzednich mniej lub bardziej udanych, ale chyba jednak ekranizacji). Pokażcie Państwo ten film dziesięciolatkowi, który nigdy nie czytał żadnego "Pana Samochodzika". Będziecie zaskoczeni, jak ten film się będzie podobał. Bo dla takiej widowni był kręcony. I to w czasach, kiedy takie filmy tak się kręciło. Podobnie infantylna jest chociażby seria filmów o Panu Kleksie - powszechnie uznawana za arcydzieło naszej kinematografii. Wyrzućmy z umysłów treść, klimat, główne wątki powieści. Zapomnijmy, że gdzieś w tle cichutko pobrzękuje "Złota Rękawica". I nagle okaże się, że jest to całkiem zwyczajne, lekko kiczowate kino familijne. Film do złudzenia podobny do wielu innych, które można obejrzeć w niedzielne przedpołudnia. I już nie będzie negatywnych emocji, a tylko miłe tło do lekkiej drzemeczki.
Ostatnio zmieniony przez Stefanek 2012-06-22, 14:54, w całości zmieniany 1 raz
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Wszystko pięknie tylko, że w tym filmie brak konsekwencji, wątki są pourywane a postacie karykaturalne. Synkowi go puszczę jak skończy kilkanaście lat jako "złotą czcionkę teleekspresu".
Pomógł: 9 razy Wiek: 62 Dołączył: 12 Sie 2010 Posty: 1478
Wysłany: 2012-06-24, 21:36:42
Stefanek napisał/a:
Będziecie zaskoczeni, jak ten film się będzie podobał.
Jesteś chyba pierwszą osobą na Forum, która chwali ten film. W tej sytuacji nabrałem ochoty,aby go pomimo poprzednich negatywnych recenzji obejrzeć. Nie wiecie czy jest gdzieś w sieci ?
Pomogła: 15 razy Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 3238 Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2013-02-17, 14:54:27 oczu oderwać nie można, taka zgroza
pvzon napisał/a:
obejrzałem i dobrego słowa nie powiem, po prostu tragedia a nie film
Nic ująć.
lukinis131 napisał/a:
Film rzeczywiście tragiczny , zrobiony nie dla dzieci , ale chyba dla idiotów , bo nawet dziecku się taki film nie podobał , nie mówiąc już o dorosłym
Dokładnie.
Znalezione w sieci
Pan Samochodzik wraz ze znajomą Joanną i jej synem Piotrusiem jadą na wakacje do podgórskiej miejscowości. Piotrusiowi marzą się przygody, a jego wyobraźnia nastawiona jest na wynajdywanie niesamowitości. Oto podsłuchuje rozmowę, z której wynika, iż jakiś mężczyzna i kobieta planują morderstwo. Okazuje się jednak, że tajemniczym mężczyzną jest autor powieści kryminalnych pan Arizona, który korzysta z rad i pomysłów swej służącej Zofii. Pomyłka się wyjaśnia, Pan Samochodzik, Joanna i Piotruś zyskują nowych przyjaciół i dzięki nim poznają włoską ekipę filmową realizującą w tych okolicach film. Niestety, na filmowców spada prawdziwe nieszczęście: w tajemniczy sposób znika odtwórczyni głównej roli - piękna Diana. Następuje przerwa w zdjęciach. Producent filmu wydaje się być zrozpaczony, ale pan Arizona podejrzewa, że zniknięcie aktorki jest chwytem reklamowym. Przyjaciele rozpoczynają śledztwo na własną rękę. Do akcji włącza się także miejscowa szkoła Ikarów. Motolotnie znajdują miejsce ukrycia Diany, a Pan Samochodzik odkrywa prawdziwą przyczynę całego zamieszania - są to skrzynie z cennymi dziełami i przedmiotami sztuki, które miały być wywiezione za granicę. Rozpoczyna się fantastyczny pościg za przestępcami. W akcji biorą udział różnego rodzaju pojazdy lądowe i powietrzne, a przede wszystkim niezrównany samochód głównego bohatera.
Doktor Nietajenko opisał już podstawowe zalety tego arcydzieła, pozwolę sobie wtrącić swoje 3 grosze.
Film jest tak zły że aż zły. W pierwszej scenie Tomasz rozmawia z czymś zębatym co robić ma za wehikuł "za dobry byłem dla ciebie". Aktor pasuje do tej roli jak nos do pięści, bez urazy. Pani Joanna wzmiankę "pijesz za dużo" odnosi do Piotrusia, Tomasz musi tłumaczyć że to taka piosenka ... harcerska. Piotruś aby podsłuchać Lejwodę musi ukryć się pod wodą (kalambur zamierzony, ta żaba chyba wzorowana na "Monkey Business" Braci Marx ale tam było śmiesznie). I oto willa Lejwody. Zamiast "Kojaka" jakieś kung-fu dla ubogich dokręcone chyba na potrzeby filmu (z wyjaśnieniem że to "kryminał"). W książce Lejwoda kneblował Panią Jagodę gdyż miała za słabe nerwy i swoimi okrzykami przeszkadzała w odbiorze "Kojaka". W filmie Zofia (?) musi być kneblowana, ponieważ... przewiduje zakończenie i zakłada się z Lejwodą kto zabił (jest fanką "kryminałów" i oczu od nich oderwać nie może, taka zgroza). Pani Feldman szkoda było do tej roli. Lubię Pyrkosza, ale Lejwoda miał Piotrusiowi zastąpić ojca a nie dziadka. Spadek Ikara a właściwie Bajeczki na pole, na którym pasie się krasula (czyżby echo "Krasuli" powieściowej?). Godne uwagi że Piotruś wracając z lotu musi mieć na głowie kask, nawet zasiadając do jedzenia. Względy bezpieczeństwa. Krashan Bhamaradżanga (Piotr Pręgowski) w roli goryla. Iloraz inteligencji można nadwyrężyć w scenie gdy goryle rzucają się na Tomasza, z góry spada jakaś płachta (chyba ekran) i Tomasz znika z przepełnionej sali. W następnej scenie odjeżdża tym niby "wehikułem", przemawiając do niego czule. Teleportował się czy jak? Co to miało być?
Wreszcie - łoł! Pościg! Tomasz robi, no właśnie - co takiego? Zasłonę dymną. Łoł! Kak w kino! I ekologicznie! W następnym kadrze Rycerzy Trzech w Tumanie. Wreszcie widzimy... dopalacz! Jeszcze więcej dymu, łoł!
Kiedy rycerze dojechali, wysiedli z auta i wspinają się po drabinie, wygląda to - przez krótką chwilę - jakby w "Zmiennikach" kręcili "Spadkobierców Grunwaldu".
Skrzynię ze skarbami Tomasz zostawia otwartą, tak żeby każdy mógł sobie wziąć.
Ostateczny lot wehikułu, no naprawdę super.
Podkład muzyczny niby w stylu country, do tego powtórki melodii z "Dworu". Zapewne niezamierzona pointa : producent w kółko powtarza "ja się zastrzelę" (i że splajtuje przez kręcony film, coś w tym jest).
Cytat z ./redir/www.nienacki.art....ie_sm_2009.html"Pan Samochodzik i Praskie Tajemnice" (1988) czy „Latające machiny kontra pan Samochodzik” (1991) to obrazy filmowe, które trudno nazwać dziełami. Bulwersuje mnie wydawanie ich na DVD, bo uważam, że powinny zginąć w pomroce dziejów, jako dowód na beztalencia reżyserów Janusza Kidawy i Kazimierza Tarnasa i brak zrozumienia pierwowzorów, na których zostały oparte. Obaj powinni naprawdę zapaść się pod ziemię ze wstydu i w celu przeproszenia fanów twórczości Nienackiego udać się w worach pokutnych w drogę do Canossy, albo na koniec świata i jeszcze dalej. Ja, z reguły szybko wybaczam, jednak w tym przypadku nie wiem ile musieliby kołatać na deszczu pod moimi drzwiami, bym przebaczyła te filmowe brednie.
Z komentów na youtube (reżyser zmarł był wcześniej ale wpisy zaledwie sprzed roku tego jakoś nie uwzględniają) "reżyser tego filmu powinien zostać rozstrzelany" "A powinno to być poprzedzone torturami!" "Czy można bardziej pokasztanić ekranizację całkiem zjadliwej powieści ???" spodobała mi się ostatnia kwestia, lubię używać słowa "zjadliwa" w atypowym znaczeniu.
Stefanek napisał/a:
Podobnie infantylna jest chociażby seria filmów o Panu Kleksie - powszechnie uznawana za arcydzieło naszej kinematografii.
ale o którą część Kleksa chodzi? Akademia była jakby udana (głównie dlatego że reżyser przestawił koszmarne zakończenie książki o 180 stopni, rzadki przypadek by film był lepszy od oryginału) tylko że każdy następny Kleks był słabszy od poprzedniego, a szkoda.
To oczywiście inna historia niż PS.
Podróże Pana Kleksa były bardzo fajne, a scena ataku na Wyspę Wynalazców pod względem ilości statystów i rozmachu bije na głowę sceny batalistyczne we współczesnych polskich produkcjach. Natomiast Pan Kleks w Kosmosie to już zupełnie inna historia.
Pomógł: 67 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-02-17, 17:40:39
Piratko, śmiałem się do zdechu po przeczytaniu Twej recenzji. Świetnie przeprowadzona sekcja zwłok. Gratuluję sobie przenikliwości, że udało mi sie uniknąć obejrzenia tego filmu i po Twej recenzji postanowiłem trwać niezłomnie w swym postanowieniu. No, chyba, żeby mi ktoś obiecał duże wynagrodzenie z wliczonym odszkodowaniem za straty moralne i z opłaconą kuracją w zakładzie zamkniętym lub ewentulanie zaprowadził mnie do kina w kajdankach i pod bronią. Drugi z reżyserów zamiast robić filmy wysłał żonę na dobrą fuchę. Może to i lepiej - w każdym razie dla filmu na pewno lepiej.
_________________ Z 24
Captain Nemo Fanatyk Samochodzika Szef rywalizacji fotograficznej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.