To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
PanSamochodzik.net.pl
Forum poświęcone twórczości Zbigniewa Nienackiego

Forum ogólne - Jedzenie i picie w PS

Montparnasse - 2021-12-07, 15:42
Temat postu: Jedzenie i picie w PS
W Fantomasie detektyw Pigeon w pewnym momencie zagaduje Pana Tomasza słowami:
— (…)Bardzo lubię dobrze zjeść — wyjaśnił. — A pan?
— Ja również — odparłem.

Postanowiłem przyjrzeć się nieco bliżej tematyce jedzenia i picia w PS. Jest już na forum wątek o jedzeniu i piciu w Atanaryku, ja przyjrzałem się początkowym pozycjom z kanonu.

Ciekawiło mnie, co i gdzie jadał PS, czy zwracał na to uwagę i czy sprawiało mu to przyjemność?


W Wyspie złoczyńców; jest kilka opisów posiłków w obozie nad brzegiem Wisły. Pan Tomasz gotuje sobie sam:

Zabrałem się do przyrządzania śniadania, a zarazem obiadu. Postawiłem na ziemi kocher, uruchomiłem palnik i na małej patelni zacząłem smażyć kromki chleba na smakowite, chrupiące grzanki. Do grzanek miałem dżem w słoiku

W swych zapasach żywnościowych miałem pudełko konserw rybnych, otworzyłem je, zjadłem rybę z chlebem i przegotowałem wiślaną wodę na herbatę. Nie smakowała mi, postanowiłem na przyszłość zaopatrywać się w wodę ze studni w miasteczku.

Zająłem się kolacją. Kupiłem w miasteczku sproszkowaną zupę grzybową i makaron, zagotowałem więc wody na spirytusowej maszynce i wsypałem do wrzątku zawartość pudełeczka. Potem starannie mieszałem łyżką w garnku — jak uczył przepis.


Warunki bytowania Tomasza Włóczęgi są dość proste a więc i jego posiłki nie są wyszukane. Jedyny wyjątek to wizyta Skałbany i szczupak od niego. Pan Tomasz przyznał się szczerze rybakowi, że zjeść, to bym chętnie zjadł szczupaka. Ale nie potrafię go wypatroszyć. Żaden kucharz ze mnie. Koniec końców jednak usmażył i zjadł rybkę.

Jest też kilka posiłków w (nazwijmy to) lokalach. Z Teresą Pan Samochodzik zjadł we Włocławku śniadanie w kawiarni. Nie wspomina jednak co było na śniadanie. Z Hanką w „Zdrojowej” w Ciechocinku z apetytem pałaszuje bryzole z frytkami. (Nb. tutaj można znaleźć przepis na to, bardzo popularne w PRL, danie). W Ciechocinku Pan Tomasz przyznaje też uczciwie, że od dnia, w którym zacząłem biwakować, nie miałem w ustach nic porządnie przyrządzonego. Jest też, rzecz jasna, piwo w sklepie Pilarczykowej. — Dobre piwo. Bardzo dobre — mlasnąłem językiem.

Słowem podsumowania — w Wyspie Złoczyńców zarówno jedzenie i picie jest dość skromne, ale jest. Pan Tomasz poświęca im trochę uwagi. Są opisy potraw, oraz kilka uczciwie oddanych wrażeń smakowych Pana Tomasza („smakowite grzanki”, „dobre piwo” oraz „niesmaczna herbata”)


W Templariuszach tematyka jedzenia i picia schodzi na plan dalszy.

Dwa razy pojawia się chleb ze smalcem jako podstawa posiłku. Nad jeziorem Pomorze Nakroiliśmy świeżego wiejskiego chleba kupionego w Miłkokuku i posmarowaliśmy go smalcem. Każdy z nas wziął do jednej ręki ogromną pajdę, a do drugiej kubek z kawą. Tak samo w Kortumowie: A teraz opowiadaj — powiedział Tell, chwytając za grubą pajdę chleba ze smalcem.

Pojawiają się też dość sugestywne opisy smacznych posiłków przygotowanych kogo innego. Nad jeziorem Pomorze Anka robi śniadanie z zapasów Pana Tomasza. Anka penetrowała wśród moich rzeczy w wozie. Wyciągnęła pudełko z jajkami, chleb, masło, maszynkę spirytusową, patelnię i zaczęła smażyć jajecznicę na boczku. Doleciał do mnie smakowity zapach tej potrawy, odczułem ogromną czczość w żołądku. Gdyby nie groźba, że obsmaruje mnie w gazecie, dziewczyna wydałaby się zupełnie miła.

W Kortumowie jest gospodyni proboszcza i jej wybitne pulpety: Kolacja u gospodyni proboszcza (na którą ja zresztą nie poszedłem, gdyż niewiele wiedziałem o prądach błądzących) bardzo smakowała moim młodym przyjaciołom. Długo się rozwodzili nad przedziwną właściwością pulpetów z mięsa.

W Templariuszach są też napitki — Kapitan dwa razy częstuje koniakiem (strzemiennego!) Jest też wzmianka o kolacji w restauracji — aby pozbyć się Kozłowskiego, Pan Samochodzik mówi, że jedzie na kolację do restauracji. Kozłowski łyka tę historie, co jest dość dziwne — jest przecież 22:40. Restauracja (a przynajmniej kuchnia) są już pewnie nieczynne.

W sumie jednak w Templariuszach tematów kulinarnych jest mało. Smaczne jedzenie robią kobiety (gospodyni albo Anka) a Pan Tomasz zadowoli się chlebem za smalcem.

CDN

Montparnasse - 2021-12-07, 17:32

W Księdze Strachów jedzenia i picia jest mało. Bardzo mało.

Kilka razy wprawdzie akcja dzieje się na stołówce. Jednak brak wzmianki co serwowano, nie mówiąc już o tym czy Panu Tomaszowi smakowało. Jest tylko wzmianka o zakochanych parach … a stan ich uczuć poznawałem po tym, że rzucając sobie czułe spojrzenia dzielili się każdym ziemniakiem i każdym kęsem kotleta — dopełniały obrazu towarzystwa wczasowego. Czyli „ziemniaki z kotletem” — mało porywające.

Jest też wzmianka o lodach w Cedyni. W dole, na malutkim rynku, otoczyliśmy budkę z lodami. Było upalne popołudnie, więc choć cedyńskie lody nie odznaczały się nadzwyczajnym “smakiem, to przecież każdy z nas poprosił o dużą porcję. Dla mnie w tym fragmencie cenna jest szczerość narratora — lody w Cedyni były po prostu przeciętne. Brzmi to dla mnie prawdziwie i przez to sympatycznie.

Są też dwa razy wspomniane posiłki pod namiotem. Co ciekawe, za każdym razem przygotowane przez kobiety: (…) bo oto Zenobia i Hilda podały na stół kolację. Jedliśmy chleb z masłem, jajecznicę, pomidory, popijaliśmy herbatę.
— Znakomita kolacja — nieustannie chwalił Fryderyk, który zachowywał się zawsze jak prawdziwy dżentelmen.


Gdy zabrakło Zenobii, Hilda zajęła się przygotowywaniem posiłków: Na dużym talerzu leżały pokrojone przez Hildę kromki chleba z miodem.

I jeszcze o napojach: na koniec nocy w Obserwatorium mamy koniak od dotkora. Do tego Pan Tomasz wstawia jednak edukacyjno-wychowawczy akapit o unikaniu alkoholu. (Ech.. O ile prawdziwiej od tego akapitu brzmiało to „mlaśnięcie ze smakiem” na pilarczykowym piwem…)

Słowem — w Księdze Strachów opisy jedzenia są skąpe i powierzchowne.


Potem jest Niesamowity Dwór

Z jedzenia mamy nieśmiertelną jajecznicę na kiełbasie. Serwowano ją chyba z siedem razy. Co ciekawe: jajecznicę przygotowuje zawsze panna Wierzchoń. Tradycja kobiecego gotowania napoczęta w Templariuszach i kontynuowana w Księdze Strachów ma się dobrze.

Ponadto — ciekawe skąd we dworze brano jajka do jajecznicy? Pan Samochodzik dwa razy wspomniał o zakupach: Raz, niebawem po przyjeździe panna Wierzchoń poszła na zakupy (pan Tomasz zauważył, że przezornie wzięła nawet siatkę na zakupy) i kupiła bochen chleba, dwie paczki masła, cukier, herbatę i pęto kiełbasy. Jajek nie ma. Potem, Pan Tomasz w Piotrkowie kupił dwa pęta kiełbasy, trzy kostki masła oraz dwa bochenki chleba na nasze śniadania i kolacje. A gdzie jajka???

Poza jajecznicą na kiełbasie opisów jedzenia brak. (Edit: Poza barszczem z uszkami) nie wiadomo co serwowano na obiad w domu wczasowym Postęp. Pan Tomasz wspomina tylko, że do obiadu był wodnisty kompot (mało zachęcające.)

Z napojów jest czarna kawa. Pan Tomasz podczas pobytu w P[iotrkowie] decyduje się wstąpić do kawiarni, bo jestem wielkim amatorem czarnej kawy, a w strasznym dworze byłem jej pozbawiony. Ponadto kawę zamawia Panna Marysia w klubie w domu wczasowym Postęp. No i jest słynny burgund — ale to już raczej jako rekwizyt akcji :)

CDN

Montparnasse - 2021-12-07, 18:23

Nowe przygody Pana Samochodzika zaczynają się od sceny w gospodzie ludowej nad Jeziorakiem. I już na początku mamy pana Tomasza zapijającego oranżadą kiełbasę z musztardą. Nie wiadomo jednak, smaczne to, czy nie. Wiadomo tylko tyle, że poza piwem, oranżadą i kiełbasą z musztardą, niczego innego do picia i do jedzenia w gospodzie nie było.

Potem są wspaniałe sceny wakacji nad Jeziorkiem. I są też opisy prostego, skromnego jedzenia.

Byłem już zmęczony i marzyłem o zacisznej przystani, o szklance gorącej herbaty, a potem o spokojnym śnie w ciepłym śpiworze.

Umyłem twarz w jeziorze, a ponieważ poczułem głód, ukroiłem sobie kawałek czerstwego, kupionego przed czterema dniami chleba, posmarowałem go masłem i dżemem truskawkowym. Noc zapadła szybko, więc szkoda mi było czasu na gotowanie wody na herbatę. — kawałek starego chleba z dżemem! Zgroza!

Śniadanie z Tellem jest równie proste i skromne: Uściskałem go [Tella] serdecznie i zaprosiłem na śniadanie. Miałem chleb i pasztet w puszce.

Podobnie skromnie, by nie rzec ascetycznie, odżywiał się Ornitolog:
Przyklęknął i ze swojego namiotu wyjął duży bochen chleba. Nożem odkroił grubą pajdę, usiadł i zaczął ją zajadać ze smakiem. Z jego rozmowy z Tomaszem wynika, że Ornitolog w zasadzie żywił się samych chlebem. Asceta??
[Ornitolog]:(…)miałem poważną sprawę. Chciałem od pana pożyczyć trochę chleba na kolację. Diabelnie mi się chciało jeść, a tak się fatalnie złożyło, że zabrakło mi chleba. Nikogo tu nad jeziorem poza panem nie znam, więc do pana wybrałem się po pożyczkę. Niestety, nie zastałem pana i głodny poszedłem spać. Lecz dziś rano popłynąłem do Siemian i kupiłem bochen chleba. Może panu pożyczyć?

Rycerze spinningu, Kazio i Anatol, żywią się skromnie (acz nie tak szokująco ascetycznie jak Ornitolog). Gdy ryby nie biorą jedzą zdaje się rybki w sosie pomidorowym z puszki.

Poza spartańską dietą, mamy jednak w Nowych Przygodach kilak smakowitych kawałków. To momenty gdy do obozowiska pana Samochodzika zawita Marta i złowi oraz przyrządzi mu jakąś rybkę:

A my zabraliśmy się do oprawiania węgorza. Dziewczyna ogłuszyła do uderzeniem kija w głowę, potem żyletką nacięła mu skórę poniżej głowy i ściągnęła ją z niego jak rękawiczkę z dłoni. Usmażyliśmy naszą rybę na oleju. Smakowała mi jak żadna inna ryba. Zjadłem chyba z pięć kawałków, zagryzając je chlebem i popijając mocną herbatą.

na mojej kuchence gazowej, na mojej patelni smażyła wielkiego szczupaka panna Marta z jasnym warkoczem. U sąsiadów także smażono ryby — trzy małe krasnopióry i jedną płotkę. (…)
W tym momencie poczułem straszliwy głód. Mówiła prawdę: było południe, a ja od rana nie miałem nic w ustach. Szczupaczysko pachniało tak mocno, że aż mi się żołądek skręcał.
;

Warto podkreślić, że rybki przyrządzone przez Martę bardzo panu Tomaszowi smakowały. Mamy nie tylko opis potrawy, ale uwagę o wspaniałym smaku / zapachu.

W nowych przygodach jest też miła wzmianka o pieczonych ziemniakach. Szukając Lisiej Skórki, skradająca się ekipa czuje ich zapach: Do naszych nozdrzy doszedł najpierw zapach dymu, a potem smakowita woń pieczonych ziemniaków. (…) — Dobre te ziemniaki. Najlepsze są trochę spieczone. Chcesz tego z największego żaru? Jak dla mnie kapitalny opis! Normalnie smak beztroskich wakacji!

Co ciekawe w Nowych Przygodach jest też posiłek z Bronką i Frankiem w restauracji Kormoran. Nie ma jednak mowy o tym co jedzono, ani czy smakowało.

CDN

Z24 - 2021-12-07, 21:09

Montparnasse napisał/a:
Poza jajecznicą na kiełbasie opisów jedzenia brak. Nie wiadomo co serwowano na obiad w domu wczasowym Postęp. Pan Tomasz wspomina tylko, że do obiadu był wodnisty kompot (mało zachęcające.)


Zdaje się, że chyba na pewno jest: Bigos wtranżalał czerwony barszczyk tak łapczywie, że mu się zarost twarzowy przebarwił ;-) .

No i sam Bigos jako taki... ;-) . Ciężkostrawny polski specjał.

Montparnasse - 2021-12-07, 21:21

W Zagadkach Fromborka jedzenia i picie niewiele.

Jest bombonierka u pulchnej pani sekretarki w ministerstwie. Jak dla mnie jednak, jest to raczej rekwizyt, niczym ten burgund z ND.

Najkonkretniej jest na początku, w opisie łódzkiej, legendarnej kawiarni Honoratka. Tam gdzie Tomasz po raz pierwszy natknął się na Baturę: niewielka to kawiarnia: jedna mała salka z kilkunastoma stoliczkami. Wieczorem przebywają tu zazwyczaj ludzie ze środowisk artystycznych, przeważnie ze świata aktorskiego i filmowego, w Łodzi bowiem mieści się największa w Polsce wytwórnia filmów fabularnych. Tu także zobaczyć można wieczorem mnóstwo ładnych dziewcząt i chłopców ze szkół artystycznych. Kawiarnia ta słynie ze znakomitej kawy i doskonałej herbaty, świetnego sernika i smacznej szarlotki. Większość bywalców zna się tu osobiście albo z widzenia, czas odmierza staroświecki duży zegar z kukułką.

Tak na marginesie, to jakże ten, sympatyczny w sumie opis łódzkiej Honoratki kontrastuje z opisem restauracji łódzkiego SPATiF-u z Węża Morskiego: W restauracji SPATiF-u o tej porze dopiero zaczynała się tak zwana „dobra zabawa”. Na razie nikt nikogo nie bił po gębie, żadna z pań tańczących w ciasnocie na malutkim parkiecie, nie zamierzała się rozbierać ani nie obrzucała nikogo wyzwiskami. Tyle tylko, że pewien młody poeta rzucał przez całą salę, najpierw zegarkiem, potem krawatem, marynarką, a gdy chciał rzucić talerzem zabrano go od stolika. Właśnie w tej chwili wszedł Henryk do lokalu, który nazwano – nie wiadomo czemu – Klubem Związków Twórczych. Z twórczością lokal ten miał niewiele wspólnego; po prostu pito tu więcej wódki, niż gdzie indziej, częściej się bito. Tyle, że w swoim gronie dziennikarzy, aktorów, literatów i malarzy.


Wracając do Zagadek Fromborka, po wzmiance o serniku i szarlotce w Honoratce nie ma dalej za wiele.

W restauracji w Pasłęku, tam gdzie Cagliostro pokazał po raz pierwszy swój kunszt — nie wiadomo co jedzono i czy dobre.

We Fromborku wiele posiłków miało miejsce w jadalni schroniska PTTK. Konkretów jest jednak mało. Zdarzył się jeden opis Pietruszki przy śniadaniu: Przełknął kęs chleba z masłem, popił go łykiem herbaty i odrzekł, nie wyczuwając ironii w moim głosie. Chleb z masłem i herbata na śniadanie? Asceta, niczym Ornitolog!

Jest też scena w kawiarni, gdzie podano kawę i dużą tacę z ciastkami. Swoją drogą, jak dla mnie to dość niespotykany zwyczaj — by w kawiarni serwowano ciastka na jednej tacy. Ciekawe jakie to ciastka?

Kawa pojawia się jeszcze w obozowisku Batury. Na życzenie Waldka panna anielka parzy łotrzykom po kawie. Czyli znowu motyw „kobiety gotującej” (tym razem kawę).

I tyle się dopatrzyłem jedzenia i picia w Zagadkach Fromborka.

CDN.

Montparnasse - 2021-12-07, 21:23

Z24 napisał/a:
Montparnasse napisał/a:
Poza jajecznicą na kiełbasie opisów jedzenia brak. Nie wiadomo co serwowano na obiad w domu wczasowym Postęp. Pan Tomasz wspomina tylko, że do obiadu był wodnisty kompot (mało zachęcające.)


Zdaje się, że chyba na pewno jest: Bigos wtranżalał czerwony barszczyk tak łapczywie, że my się zarost twarzowy przebarwił ;-) .specjał.

Słuszna uwaga co do tego barszczu. Dzięki Zecie!

Z24 napisał/a:
No i sam Bigos jako taki... ;-) . Ciężkostrawny polski specjał.

Jak tak, to jest jeszcze Pietruszka.

Montparnasse - 2021-12-07, 21:59

W Tajemnicy Tajemnic o jedzeniu sporo, ale samego jedzenia malutko.

Pan Tomasz w Pradze wielokrotnie stołuje się u Dohnalów, gdzie rozpływa się nad kunsztem kulinarnym Helenki. Na przykład obiad okazał się znakomity, a nawet określiłbym go — wykwintny. Z prawdziwą melancholią pomyślałem o nędznych obiadkach w stołówce ministerialnej.
Albo
A że [Helenka] wciąż jeszcze przebywała na urlopie i miała dość czasu na przygotowanie obiadu, możecie sobie wyobrazić, cóż to był za wspaniały posiłek. — Pani jest cudowna — szepnąłem jedząc z apetytem. — Wybitny i rzadko spotykany talent kulinarny
Wiemy, że Tomaszowi smakowało. Tyle że nie wiadomo co takiego gotowała Helenka. W książce nie znalazłem o tym ani słowa.

Do tego Smith zaprosił raz całą gromadę do dobrej restauracji w Pradze. Restauracja „Slovenska jizba” mieści się w hotelu „Paryż” przy ulicy U obecniho domu. Tyle że znowóż, Pan Tomasz przyznaje z rozbrajającą szczerością. Podają tam znakomite słowackie specjały, ale nie wymienię wam ich, ponieważ nie pamiętam już, co jadłem i piłem.

Mamy jeszcze kilka podobnych wzmianek, bez konkretów. Np. Pan Tomasz w Pradze zjada obiado-kolację w campingowej restauracji. Baśka pisze, że w Cisnej Zjedliśmy obiad i zaopatrzywszy się w produkty żywnościowe… („produkty żywnościowe” — cóż za nowomowa! Brrrr!)

Jedyny konkret jest u Pókijańca. Gdy stanęliśmy na progu, krajał właśnie wielki bochen chleba. Na stole leżało pęto kiełbasy.” Taki bochen, który u Ornitologa był dość sympatyczny, tutaj jawi się dość odpychająco.

Nieco więcej było o napojach. U Dohnalów dwa razy podano wino. w towarzystwie przemiłego gospodarza, jego córek, pana Skwarka i Smitha. Popijając czarną kawę i sącząc wino, oraz, na koniec: Tego wieczoru mieszkanie Dohnalów rozbrzmiewało radosnymi okrzykami. Albowiem pan Dohnal uraczył wszystkich znakomitym winem.

Tak więc w Tajemnicy Tajemnic sporo jest o roli kobiet w przygotowywaniu posiłków, za to samego jedzenia niewiele.

Z24 - 2021-12-07, 23:36

Montparnasse napisał/a:
Z24 napisał/a:
No i sam Bigos jako taki... ;-) . Ciężkostrawny polski specjał.

Jak tak, to jest jeszcze Pietruszka.


Pietruszka jest OK. :) .
Jest jeszcze Krwawa Mary... ;-)

Szara Sowa - 2021-12-08, 08:40

Montparnassie, za nowy ciekawy temat - zapomoga. :564:
Montparnasse - 2021-12-08, 09:32

Z24 napisał/a:

Pietruszka jest OK. :) .
Jest jeszcze Krwawa Mary... ;-)

No i skwarek (Franciszek).
Pietruszka nada się do rosołu, takiego na gnatach. :D

Montparnasse - 2021-12-08, 16:14

Jeszcze krótko o moich wnioskach i wrażeniach.

Wbrew temu co powiedział detektywowi Pigeonowi, Pan Tomasz do jedzenia nie przywiązywał większej wagi. Zapewne jedzenie było dla niego dość prozaiczną czynnością. Poniższe stwierdzenie Ewy poczynione w Templariuszach pasuje też do jedzenia: — Zapewne nie zwracał pan uwagi na tak prozaiczne zajęcie jak mycie poranne [i jedzenie] — zauważyła Ewa. — Panowie tylko myśleli o skarbach.

Kilka razy jednak miałem wrażenie, że Pan Tomasz autentycznie zwrócił uwagę na dobry smak jedzenia i picia. Smakowite grzanki, świeży szczupak albo węgorz smażone na brzegu jeziora, ziemniaki z ogniska oraz znakomite piwo u Pilarczykowej (aż mlasnął ze smakiem!) — te opisy brzmią szczerze i autentycznie, lubię się przy nich zatrzymać czytając PS. Co ciekawe, jest to jedzenie proste, biwakowe, często w otoczeniu wspaniałej natury. Posiłki np. w restauracjach pozostawały przez Pana Samochodzika w większości niezauważone.

W jednym pan Tomasz był konsekwentny — posiłki przygotowywały kobiety. Pan Tomasz zauważał i pochwalał gotowanie Helenki, acz zupełnie przegapiał co takiego konkretnie gotowała. No cóż — takie czasy, taki podział ról. Jak to powiedział Pan Tomasz do Anki: Ja z chłopakami będę szukał skarbu, a pani powierzymy funkcję kucharki.

MarcinB - 2021-12-08, 17:05

Montparnasse napisał/a:
Gdy ryby nie biorą jedzą zdaje się rybki w sosie pomidorowym z puszki.


Może takie?

Chemas - 2021-12-09, 17:19

Montparnasse napisał/a:
W Księdze Strachów jedzenia i picia jest mało. Bardzo mało.


To fakt, ale zdaje mi się, że Winetou jeszcze mniej..

Swoją drogą sam też przymierzałem się do takiego wątku. Mam nawet odnotowane jakieś tam cytaty :)

Montparnasse - 2021-12-09, 21:16

Chemas napisał/a:
Montparnasse napisał/a:
W Księdze Strachów jedzenia i picia jest mało. Bardzo mało.

To fakt, ale zdaje mi się, że Winnetou jeszcze mniej..

Moim zdaniem w Winnetou akurat jest tego trochę. Jest wątroba dzika. W kawiarni u Mary coś tam serwują — jest smaczna kawa, są ciastka. No i są zupki z puszek i wołowina w sosie własnym, którymi żywił się Winnetou (bardzo intrygujące! Wydaje mi się, że w tych późniejszych książkach Pan Tomasz zaczął być bardziej świadomy istnienia starokawalerskich zwyczajów żywieniowych, zarówno u siebie jak i u innych.)

Chemas napisał/a:
Swoją drogą sam też przymierzałem się do takiego wątku. Mam nawet odnotowane jakieś tam cytaty :)

No to śmiało! Zostały jeszcze Winnetou, Fantomas, Niewidzialni, Złota Rękawica i UFO.

Chemas - 2021-12-09, 21:23

Montparnasse napisał/a:
Moim zdaniem w Winnetou akurat jest tego trochę.


Być może, jakoś tak mi się wydawało, że mało jest, ale nie sprawdzałem.

Montparnasse napisał/a:
No to śmiało! Zostały jeszcze Winnetou, Fantomas, Niewidzialni, Złota Rękawica i UFO.


Coś tam więc wrzucę, ale jutro.

Piotrus - 2021-12-10, 08:39

Montparnasse napisał/a:
W Księdze Strachów jedzenia i picia jest mało. Bardzo mało.

Kilka razy wprawdzie akcja dzieje się na stołówce. Jednak brak wzmianki co serwowano, nie mówiąc już o tym czy Panu Tomaszowi smakowało. Jest tylko wzmianka o zakochanych parach … a stan ich uczuć poznawałem po tym, że rzucając sobie czułe spojrzenia dzielili się każdym ziemniakiem i każdym kęsem kotleta — dopełniały obrazu towarzystwa wczasowego. Czyli „ziemniaki z kotletem” — mało porywające.

Jest też wzmianka o lodach w Cedyni. W dole, na malutkim rynku, otoczyliśmy budkę z lodami. Było upalne popołudnie, więc choć cedyńskie lody nie odznaczały się nadzwyczajnym “smakiem, to przecież każdy z nas poprosił o dużą porcję. Dla mnie w tym fragmencie cenna jest szczerość narratora — lody w Cedyni były po prostu przeciętne. Brzmi to dla mnie prawdziwie i przez to sympatycznie.

Są też dwa razy wspomniane posiłki pod namiotem. Co ciekawe, za każdym razem przygotowane przez kobiety: (…) bo oto Zenobia i Hilda podały na stół kolację. Jedliśmy chleb z masłem, jajecznicę, pomidory, popijaliśmy herbatę.
— Znakomita kolacja — nieustannie chwalił Fryderyk, który zachowywał się zawsze jak prawdziwy dżentelmen.

Gdy zabrakło Zenobii, Hilda zajęła się przygotowywaniem posiłków: Na dużym talerzu leżały pokrojone przez Hildę kromki chleba z miodem.

I jeszcze o napojach: na koniec nocy w Obserwatorium mamy koniak od dotkora. Do tego Pan Tomasz wstawia jednak edukacyjno-wychowawczy akapit o unikaniu alkoholu. (Ech.. O ile prawdziwiej od tego akapitu brzmiało to „mlaśnięcie ze smakiem” na pilarczykowym piwem…)

Słowem — w Księdze Strachów opisy jedzenia są skąpe i powierzchowne.

Zapomniałeś o zawartości puszki-niespodzianki :) Nie sądzę, aby Kuryłło wyrzucił ją do śmieci :D

Chemas - 2021-12-10, 11:05

Pan Samochodzik i Fantomas

Szczerze mówiąc spodziewałem się wielu wątków związanych z jedzeniem, okazuje się jednak, że głównie są to opisy specjałów kulinarnych i win, przede wszystkim roztaczane przez Pigeona, zarówno fałszywego (opis winiarni i upraw w drodze z Paryża do zamku), jak również tego prawdziwego.

Co prawda codziennie w zamku były śniadania, obiady, kolacje, z bardzo istotnymi dla akcji powieści rozmowami między biesiadnikami. Lecz praktycznie nie ma nic o tym co jedzono i pito.
Znalazłem tylko jeden cytat ze śniadania:

"Jedliśmy w milczeniu, patrząc na siebie spod oka. Być może każdy z nas chciał innym powiedzieć coś pocieszającego, ale zdawał sobie sprawę, że to, co powie, będzie nieprzekonywające i wolał milczeć.
Tylko pan Gaspard Pigeon nic sobie nie robił z ponurego nastroju. Jadł z apetytem, głośno mlaskając.
Wreszcie madame Eveline nie wytrzymała i huknęła głośno:
— Caramba, porca miseria, niech mnie rower Yvonne przejedzie, jeśli to nie jest rzucona panu rękawica, panie Pigeon. Żebym tak nie miała jeszcze jednej, sto czterdziestej szóstej kraksy, jeśli ten Fantomas nie drwi sobie z pana.
Detektyw przełknął kęs chleba z żółtym serem i rzekł
"
I dalej:
"Madame Eveline aż dech zaparło. Przez chwilę nie mogła wydobyć z siebie głosu. Potem wypiła łyk
czarnej kawy i zwróciła się do mnie:
"

Jedyny porządny opis posiłku, to obiad w Tours w restauracji przy ulicy Nationale, na który zaprosił sympatyczną grupkę Pigeon:

"Lecz w restauracji przy ulicy Nationale czekał już na nas pan Pigeon. Była pora obiadu, detektyw
zarezerwował dla nas stolik i, jak się okazało, zamówił nawet specjalne potrawy.
— Gdzie pan się znajduje, cudzoziemcze? — pytał sadzając nas przy stole. — W Tours, prawda? A Tours to stolica Turenii, drogi panie. Z tych stron wywodzi się kilku wielkich ludzi: Descartes, Balzac i Rabelais, to powinno panu wystarczyć. Szczególnie ten ostatni uosabia wszystkie cechy tej wspaniałej krainy. Co zamówiłem na obiad? Wieprzowinę po tureńsku i zieloną kapustę smażoną na maśle. A na deser słynne ciasto tureńskie. I trochę owoców. Śliwki suszone, specjalność Tours.
Albowiem, cudzoziemcze, ważne jest, gdzie się co je. I tak, jeśli pan kiedyś pojedzie do Vauvray, proszę skosztować kiełbasy z piersi kurzej. Jeśli ma pan ochotę na dobrą rybę, to należy tam zamówić szczupaka w maśle, węgorza w sosie pikantnym przyrządzonym na winie lub faszerowanego leszcza. Ach, jakże smakowita jest dziczyzna z Sologne albo tamtejsze kotlety w śmietanie. A w Chinon, proszę pana, należy spróbować kurczaka w winie. Czy jadł pan już szparagi z Vineuil? A sery, drogi panie! Wspaniały jest niebieski ser z Olivet albo śmietankowy ser andegaweński. Do Saumur musi pan się wybrać na tamtejsze torciki pigwowe. Ach, cóż to za delicje!
To mówiąc Pigeon głośno cmokał, jakby już próbował tych wszystkich specjałów.
Żwawo zabraliśmy się do wieprzowiny przyrządzonej po tureńsku...
"

Jak widać poza konkretami obiadu, jest tu bardzo bogaty opis różnych specjałów z różnych regionów.

Jest jeszcze wspomniane wino w gospodzie "Pod trzema psami".

"Właściciel gospody, zajęty rachunkami, dopiero w tym momencie uświadomił sobie obecność damy w
hełmie na głowie. Chwycił leżącą na szynkwasie ściereczkę i truchtem przybiegł do naszego stołu.
Gorliwie zaczął ścierać nie istniejący kurz.
— Tak jest, madame. Co pani sobie życzy? — pytał z odrobiną strachu w głosie.
— Przecież powiedziałam: coś mocnego — huknęła madame. — Wino! Jakiś stary rocznik.
— Tak jest madame. Najstarszy — kiwnął głową i pobiegł w najciemniejszy kąt gospody.
"

Poza tym jak już pisałem trochę opisów specjałów kulinarnych i jeszcze taka krótka rozmowa między Tomaszem i Pigeonem:

"Mój ojciec zawsze do mnie mawiał: „Gaspard, bądź ostrożny wobec ludzi, którzy jedzą byle jak i byle co.” Więc co się w Polsce jada na obiad?
— Zupę pomidorową i kotlet schabowy.
— Ach, tak? — zamyślił się, a może pobudzał swoją kulinarną wyobraźnię. — Nie nazbyt przepadam za
wieprzowiną. Drób, proszę pana. Drób jest najsmaczniejszy.
"

Tak więc podsumowując, pod względem opisu tego co konkretnie jedzono w krainie słynącej ze sztuki kuchennej, jest dość biednie.

Chemas - 2021-12-10, 12:34

Pan Samochodzik i Winnetou:

Jedyne konkretne jedzenie to:

"Jadła więc ze smakiem wątróbkę z dzika i popijała ją herbatą. Winnetou i Milczący Wilk, jak przystało na dzikich mężów, nie używali widelców. Cicha Stopa i ja również przystosowaliśmy się do tej konwencji. Ale dla lady znalazł się i nóż, i widelec, choć wyraziła gotowość jedzenia na sposób indiański. Albowiem prawdziwa lady, nawet jedząc palcami, nie przestaje być damą"

Jednak według słów Krwawej Mary Winnetou na ogół jadał konserwy mięsne i gotowe zupki w proszku.

Jest jeszcze opis pożywienia na Na Oślej Łące, ale dotyczy to tylko panien:

"Sosnowa Igiełka i Krwawa Mary powróciły ze spaceru po Donkey's Meadow i dzieliły się wrażeniami.
Spacerowały trzy godziny, gdy ja drzemałem w kabinie jachtu. Obejrzały całą osadę, jadły kiełbaski z rożna, opędzały się od propozycji pływania na kajakach, żaglówkach, motorówkach.
"

Nie ma szczegółów co było na obiady, które najczęściej jadane były w Gospodzie Ludowej lub restauracji.

"Zjadłem obiad w gospodzie ludowej w Złotym Rogu, nie chcąc tracić czasu na przygotowywanie sobie
posiłku na kuchence gazowej. Z tego też względu nie przebrałem się w strój podróżny, lecz pozostałem w garniturze i białej koszuli z krawatem, jak przystało na urzędnika Ministerstwa Kultury i Sztuki. W tym to stroju wyjechałem z Warszawy, pomny, że jadę służbowo i będę musiał złożyć oficjalną wizytę w ośrodku wczasowym, a tego nie wypada przecież robić w gumiakach, welwetowych spodniach i wytartym swetrze.
"

"Zanim jednak doszło do tej rozmowy, zjadłem obiad w restauracji w Złotym Rogu. A gdy zająłem wreszcie miejsce na parkingu przed kawiarnią, tuż za mną wjechał tam wspaniały passat z doczepnym
wózkiem, na którym znajdowała się czerwona plastykowa motorówka. Z passata wysiadł mężczyzna lat
około trzydziestu, niezwykle przystojny i znakomicie ubrany. Był bardzo podobny do włoskiego aktora nazwiskiem Mastroianni - ten sam czarny zabójczy mały wąsik, ten sam owal twarzy i krucze włosy. Razem z nim opuściła wóz dziewczyna, ciemna blondynka uczesana na pazia
"

"Zjedliśmy obiad w okropnym tłoku, bo gastronomia w tej wsi nie była przygotowana na tak wielką inwazję turystów. Potem Winnetou poszedł na obiad. W tym czasie Piękny Antonio zwinął swój namiot
i odjechał do Złotego Rogu. Miss Kapitan także zniknęła, ale Winnetou powrócił z obiadu z wiadomością, że widział ją u Proroka.
"

Wspomniany był obiad na jachcie, również jednak żadnych szczegółów.

"[i]Obiad zjedliśmy w milczeniu. Bo i o czym było mówić? O przestępstwach dokonanych przez Miss Kapitan? O jej kłamstwach i oszustwach?[/i]" - po rozbiciu Swallowa na Śniardwach, a przed odtransportowaniem Miss Kapitan na milicję.

Śniadanie sobie Tomasz przygotował sam w leśniczówce, ale również brak szczegółów na temat tego co jadł. Podobnie kolację na użyczonej przez żonę leśniczego kuchni. Poza tym:

"Nazbierałem więc trochę suchego chrustu i na podwórzu gajówki rozpaliłem mały ogienek. Krwawa Mary przyrządziła kolację z przyniesionego przez nas suchego prowiantu. Gdy skończyliśmy jeść,
Winnetou wstał i zarzucił na ramię swoją strzelbę.
" - to w okolicach obozu ptaszników.

Panie (Krwawa Mary lub Sosnowa Igiełka) często przygotowywały kolację, na jachcie najczęściej,
szczegółów jednak brak. Często jednak popijali mocną herbatą.

Co do picia kawy, oczywiście Tomasz musiał ją wypić :) Nie ma jednak tego za dużo.

W kawiarni u Krwawej Mary zaraz po przyjeździe do Złotego Rogu:

"Ale tu nie miałem wyboru. Chciałem się napić kawy, więc musiałem wejść w dym i hałas. Z trudem -
poprzez siną zasłonę tytoniowego smrodu - odkryłem pusty stolik w rogu sali. Poprosiłem kelnerkę
o szklankę podwójnie wzmocnionej kawy i zamierzałem zaproponować otworzenie okna
"

I nad jeziorem:

"Na tym zakończyliśmy naradę. Wielki Bóbr zarzucił na ramię wędkę i pomaszerował do osady, a ja i Winnetou jeszcze przez krótki czas posiedzieliśmy nad brzegiem jeziora. W godzinę później zjawiliśmy się na „Moby Dicku”. Wypiłem szklankę czarnej kawy, którą przygotowała milady i poszedłem na posterunek milicji. "

Kawę zamawiali jeszcze Antonio z Milady, bodajże. Picie kawy mogło się jeszcze trafić w powieści, ale już nie jeśli chodzi o Tomasza.

Poza tym z napojów, to Milczący Wilk w kawiarni Krwawej Mary:

"- Proszę o szklankę herbaty i ciastko drożdżowe - zabrzmiał w kawiarni tubalny głos olbrzyma"

Na temat alkoholu nic nie znalazłem.

Czyli ogólnie też dość słabo, jeśli chodzi o konkrety, le przynajmniej co jakiś czas jadano normalne obiady, no i ta wątróbka :)

Chemas - 2021-12-10, 13:25

Pan Samochodzik i Niewidzialni:

W przypadku tej części, jeśli chodzi o konkretne jedzenie, jest jeszcze biedniej. Za to jeszcze więcej obiadów w restauracjach.

"Niemal codziennie muszę przyrządzać obiad z puszek turystycznych. Podejrzewam, że mój szef trzyma mnie tutaj, bo pragnie mieć kogoś, kto gotuje obiady, robi śniadania i kolacje, a także zmywa naczynia." - Monika do Marczaka

"Winnetou i Wielki Bóbr odgrzewali na maszynce gazowej wołowinę z puszek, a pomagał im w tym Kędziorek, który przed godziną przybył do nas ojcowskim volkswagenem"

Podstawą więc jedzenie biwakowego była zapewne wołowina w puszce

Podobnie jak w Winnetou sporo obiadów w restauracjach plus kolacja w hotelu w Rucianem.

"Zatrzymaliśmy się w Piszu, aby zjeść obiad." - z Moniką

"Zjedliśmy obiad w Suszu, w restauracji, która nazywała się „Warmianka”, choć Susz nie leży na
terenie Warmii i Mazur, ale na Powiślu
"

"Należało jednak wciąż pamiętać, że nie przyjechaliśmy tu w charakterze turystów, ale aby załatwić konkretną i ważną sprawę. Pośpiesznie zjedliśmy obiad w hotelowej restauracji i gdy słońce zaczynało chować się za dachy domów, zamówioną przez portiera taksówką (nie chcieliśmy błądzić po nie znanym mieście) kazaliśmy się zawieźć na ulicę Zygfryda 7 w okolice Ogrodu Zoologicznego, w małą uliczkę, gdzie po obu stronach asfaltowej jezdni, za wysokimi żelaznymi parkanami, stały w ogrodach bogate wille." - oczywiście Tomasz z Marczakiem we Frankfurcie.

"Zjedliśmy kolację w hotelowej restauracji, poprosiłem pokojową, aby przyniosła nam jeszcze po
szklance herbaty. Rozsiedliśmy się wokół stojącej na stole skrzynki i mogłem w towarzystwie Moniki i pani Herbst przejrzeć odzyskane papiery.
" - w Rucianem, także w tym hotelu rano zjedli śniadanie.

"Zjedliśmy z dyrektorem obiad w restauracji „Malinowa”." - oczywiście w Łodzi po akcji z Krostkiem.

"Tak rozmawiając powróciliśmy do Ostródy, gdzie pozostawiłem samochód na parkingu przed restauracją. Zjedliśmy obiad, a następnie poprowadziłem Monikę na stary cmentarz w mieście."

Raz Tomasz sam sobie przyrządził obiad, swoją drogą u siebie w kawalerce.

Dość często wspomniano o zjedzeniu śniadania i sporadycznie kolacji, jednakże bez szczegółów. Raz
śniadaniem poczęstował grupkę Pan Eugeniusz.

Na koniec powieści Tomasz przygotował się na wizytę Grety w jego kawalerce:

"Zostałem przez nią telefonicznie uprzedzony o wizycie, kupiłem ciastka, zaparzyłem aromatyczną herbatę „Earl Grey”, którą udało mi się kupić w „Delikatesach”"
Nie specjalnie wykwitnie, skąpiec :)

Jeśli chodzi o kawę, to w mieszkaniu Grety został poczęstowany oraz otrzymał zaproszenie na kawę przez Baturę do Bristolu.
Jeśli chodzi o alkohol, to tylko raz kieliszek koniaku u Grety i to się jeszcze tłumaczył, że to z konieczności i że w ogóle to nie lubi alkoholu.

Chemas - 2021-12-10, 16:43

Errata do Niewidzialnych

Opuściłbym następujący cytat:

"Na parterach nad drzwiami zobaczyliśmy zielone gałązki - znak, że mieszczą się tu restauracyjki i jadłodajnie, gdzie podają tradycyjne potrawy i napoje. Oczywiście nie omieszkaliśmy z Marczakiem zajrzeć do takiej jadłodajni. Przy prostych stołach można było wypić napój cidre, spróbować słynnych frankfurckich kiełbasek lub tak zwanej Gelbwurst, to jest wieprzowej kiełbasy z szafranem."

A przypomniał mi o tym wspaniały wątek Johna Dee:

https://pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?t=5869&postdays=0&postorder=asc&start=40

Szkopuł tylko taki, że nie wiadomo, czy panowie coś tam spożyli, a jak tak, to co?

Tak przy okazji, czy cidre, to nie nasz cydr po prostu?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group