To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
PanSamochodzik.net.pl
Forum poświęcone twórczości Zbigniewa Nienackiego

Wyspa Złoczyńców - Bursztynowa Komnata

Z24 - 2019-01-01, 23:43
Temat postu: Bursztynowa Komnata
Bursztynowej Komnacie i jej dziejom oraz dziejom jej poszukiwań ZN poświecił rozdział VII powieści. Pada deszcz, a w zacisznym namiocie na Wyspie Złoczyńców Tomasz Włóczęga opowiada harcerzom o Komnacie.
Skąd jednak ZN czerpał swoją wiedzę o sprawie?
Zanim rozwinę temat, pozwolę sobie zalinkować w porządku chronologicznym kilka istotnych dla tej kwestii wypowiedzi:

Wszystkie wypowiedzi kolegi Stefanka z 7.10.2012 r.

http://pansamochodzik.net...p=120475#120475

Waszego pokornego sługi:

http://pansamochodzik.net...p=120475#120475

I kolegi Kozaka:

http://pansamochodzik.net...p=383416#383416

Być może coś istotnego pominąłem, bo temat Komnaty poruszany jest często....

Kozak - 2019-01-05, 00:42
Temat postu: Re: Bursztynowa Komnata
Z24 napisał/a:
Bursztynowej Komnacie ....
Skąd jednak ZN czerpał swoją wiedzę o sprawie?

Jestem przekonany, że ZN korzystał z artykułu Karola Badziaka pod tytułem Tajemnica Bursztynowej Komnaty, zamieszczonego w Odgłosach - listopad 1960, nr 46 - 49.
Podobieństwo wręcz nieprzypadkowe :)
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
Sięga aż roku 1701.
WZ
Historia, bursztynowej komnaty - opowiadałem - sięga 1701 roku.
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
Wtedy to na rozkaz pruskiego króla Fryderyka I, najlepsze kawałki bursztynu znalezione w Samiand musiały być dostarczane de Berlina.
WZ
Wtedy to król pruski Fryderyk I kazał z przepięknego bursztynu znajdowanego w Samland zbudować w swym zamku ogromny pokój.
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
Tutaj dwóch mistrzów gdańskich, Turon i Schaft, otrzymało polecenie obróbki bursztynu. Architekt Srhlilter i majster Tusso przystąpili do wykonania z tego bursztynu komnaty narożnej w zamku poczdamskim. Mieścił się tam gabinet królewski. Komnata ta była kompozycją z płyt bursztynowych o powierzchni 55 m kw.
WZ
Dwaj gdańscy mistrzowie, Turan i Schaft, zaczęli bursztyn rzeźbić, a architekt Schluter i majster Tusso z płyt bursztynowych o powierzchni 55 metrów kwadratowych sporządzili całą komnatę.
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
Znajdowały się w nich reliefy przedstawiające sceny alegoryczne, obrazki z życia rybaków, herby królewskie i pejzaże. Niektóre rzeźby były tak misternie wykonane, że oglądano je przez powiększające szkło.
WZ
Na bursztynowych płytach znajdowały się wspaniałe płaskorzeźby, wyobrażające życie rybaków nad morzem, sceny alegoryczne, herby królewskie, pejzaże tak misternie wykonane, że niektóre szczegóły trzeba było oglądać przez lupę.
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
Osiem lat rzeźbili i malowali artyści swoje dzieło. Z bursztynu były nawet ramy luster i obrazków zawieszonych w komnacie. Wykorzystano wszelkie odcienie bursztynowej miazgi, uzyskując ciepły ton ochry, która przy świetle świec daje specyficzny nastrój nieuchwytnej zadumy i nieodgadnionego niepokoju.
WZ
Bursztyn o najróżniejszych odcieniach został przepięknie i harmonijnie skomponowany i mienił się wszystkimi odcieniami ochry. Osiem lat trwała praca nad bursztynową komnatą, aż okazała się ona istnym cudem, niezwykłą wspaniałością, zjawiskiem niespotykanym nigdzie indziej na całym świecie.
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
W roku 1716 car Piotr Wielki na zaproszenia Fryderyka Wilhelma I odwiedza Berlin. Trwała właśnie wojna Północna w Europie i Prusy zainteresowane były w dobrych stosunkach z Rosją, państwem, które w tym czasie dźwigało główny ciężar tych walk. Zwycięstwo Rosjan nad Szwedami pod Połtawą uradowało króla Fryderyka I, dając odetchnąć wojskom pruskim. W swej królewskiej hojności złożył on carowi dyplomatyczny upominek. Była to właśnie bursztynowa komnata.
WZ
Król Fryderyk I darował ją w 1716 roku carowi rosyjskiemu, Piotrowi I. Komnata bursztynowa stała się królewskim upominkiem złożonym w darze Piotrowi I za jego zwycięstwo nad Szwedami pod Połtawą. Prusy bowiem w owym czasie zainteresowane były w dobrych stosunkach z Rosją.
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
W 1777 roku komnata została dokładnie uzupełniona i na rozkaz carycy Elżbiety, 76 gwardzistów maszerując przez 6 dni przeniosło ją na swoich barkach z Petersburga do Carskiego Sioła, letniej rezydencji carów rosyjskich. Tam została znów zmontowana i ponownie jeszcze raz poddana pewnym zmianom według pomysłu słynnego wówczas architekta Rastielli.
WZ
W 1777 roku na rozkaz carycy Elżbiety siedemdziesięciu sześciu gwardzistów maszerujących przez sześć dni przeniosło ostrożnie wszystkie elementy komnaty bursztynowej z Petersburga do odległej o dwadzieścia jeden kilometrów letniej rezydencji carów w Carskim Siole, gdzie została ostatecznie zmontowana.
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
Druga kompania „specjalnego batalionu" otrzymała zadanie oczyszczenia rejonu w okolicach Leningradu. Było lato 1942 roku i gdy wojska niemieckie oblegały miasto, kompania specjalna przybyła do Puszkina (dawniej Carskie Sioło) 21 km od Leningradu i wywiozła znajdującą się tam od wieków sławną na cały świat bursztynową komnatę. Na specjalne polecenie Ericha Kocha rozmontowaną komnatę spakowano do skrzyń i pod bezpośrednią pieczą Generaireldrnarschall Kuchlera przetransportowano do muzeum w Królewcu.
WZ
Prawie dwieście lat później, w 1942 roku, wojska niemieckie otoczyły Leningrad (dawny Petersburg), a niemieccy „kulturtragerzy” zrabowali i wywieźli słynną bursztynową komnatę. Podobnie zresztą hitlerowcy zrabowali zabytki i wspaniałe zbiory z muzeów kijowskich i z muzeum w Charkowie.
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
Tak więc po Poczdamie, Petersburgu i Carskim Siole — obecnie Królewiec stał się siedzibą tej wędrującej komnaty. Z licznych ośrodków Związku Radzieckiego napływały w tym czasie do Królewca ogromne transporty zrabowanych, bezcennych dzieł rosyjskiej sztuki. Nadeszły również pewnej nocy transporty z Muzeum Charkowskiego, następnie zbiory muzeów kijowskich. W tych ostatnich znajdowało się "98 skrzyń zawierających 800 ikon i obrazów.
WZ
Bursztynową komnatę - opowiadałem dalej - przywieziono do Królewca.
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
W 1943 roku bursztynową komnatę powierza Koch dyrektorowi Pruskiego Muzeum w Królewcu — dr Rhode. W jednej z sal królewieckiego zamku komnata ponownie zostaje zmontowana i latem otwarta ale wyłącznie dla przyjaciół i pretorian gauleitera.
WZ
Tutaj zajął się nią dyrektor królewieckiego muzeum dr Rhode, fanatyczny wielbiciel bursztynu. Opowiadano, że dr Rhode zamykał się na całe noce w pokoju, gdzie w skrzyniach spoczywały elementy bursztynowej komnaty, i godzinami przypatrywał się z zachwytem fragmentom bursztynowych cacek. Komnatę bowiem zmontowano w Królewcu tylko raz, i to na krótko, rozpoczęły się bowiem naloty alianckich bombowców i dr Rhode lękał się, aby nie uległa uszkodzeniu. Bursztynowa komnata spoczywała więc w skrzyniach, ukryta
w podziemiach królewieckiego zamku, a przez cały czas opiekował się nią dr Rhode. Tak było podobno do 5 kwietnia 1945 roku.
ODGŁOSY (fragment z nr 47)
Jak później opowiadali świadkowie największym wstrząsem dla Rhode była wiadomość, że do Królewca przysyłają bursztynową komnatę, zrabowaną w ZSRR. Zachowywał się jak szaleniec i nawet obawiano się, aby nie postradał zmysłów. Nie pozwalał się zbliżać do skrzyń, nikomu nie dowierzał, osobiście rozpakował cały transport. Po zmontowaniu zamykał się samotnik w komnacie i godzinami, z masochistycznym upojeniem, wpatrywał się w żółtawą mozaikę.
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
5 kwietnia 1945 r. bursztynowy skarb znajduje się jeszcze w królewieckim zamku.
6 kwietnia 1945 r. nad ranem następuje szturm wojsk radzieckich na miasto.
WZ
6 kwietnia 1945 roku nastąpił szturm wojsk radzieckich na garnizon hitlerowski w Królewcu.
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
7 kwietnia 1945 r. wybucha panika i następuje osłabienie obrony. Oddziały wojsk radzieckich nieprzerwanie szturmują niemieckie twierdze. 8 kwietnia 1945 r. wojska radzieckie forsują Pregole i podchodzą do zamku. Garnizon niemiecki kapituluje. 9 kwietnia 1945 r. następuje podpisanie kapitulacji Królewca. 10 kwietnia 1945 r. pojawia się znów dr Rhode, którego od 5 dni nikt nie widział.
WZ
W mieście panował straszliwy rozgardiasz i panika, ale w tej panice nie brał udziału dr Rhode. Jakby pod ziemię się zapadł, nikt go w tym czasie nie widział. 9 kwietnia odbyło się podpisanie aktu kapitulacji Królewca, wojska radzieckie wkroczyły do miasta. Następnego dnia w królewieckim muzeum znowu pojawił się dr Rhode, który przez pięć dni ukrywał się w nikomu nie znanym miejscu.
ODGŁOSY (fragment z nr 47)
Prof. Barsow przypomina sobie również, że pewnego razu wczesnym rankiem udał się z dwoma oficerami na obchód zamku. W pewnym momencie natknęli się na człowieka w czarnym płaszczu, który na ich widok zaczął uciekać w kierunku baszty. W trójkę udają się za nim w pościg. Człowiek w czarnym płaszczu wsiąka jednak jak kamfora. Po chwili ujrzeli dym wydobywający się z okien ośmiokątnej baszty. Postanowili więc sprawdzić przyczynę pożaru i, oto naraz w jednej z komnat zastają dra Rhode. Na podłodze było rozpalone ognisko, a dr Rhode przeglądał jakieś papiery i rzucał je w płomienie. Spostrzegłszy w drzwiach Barsowa i dwóch oficerów upadł z przerażenia na posadzkę i zaczął głośno krzyczeć. Najwidoczniej dostał szoku nerwowego.
WZ
Otóż pewnego dnia, podczas wieczornego obchodu zamku, prof. Barsow zauważył jakiegoś osobnika w czarnym płaszczu przemykającego przez sale zamkowe, który nie zatrzymał się na wezwanie. A po pewnym czasie prof. Barsow zobaczył dym wydobywający się z okna zamkowej baszty. Kiedy tam wbiegł, spostrzegł, że dr Rhode rozpalił na środku pokoju jakby duże ognisko i niszczył w nim jakieś papiery. Z początku prof. Barsow zamierzał aresztować dra Rhode, ale żal mu się zrobiło starego, zdziwaczałego naukowca niemieckiego. Doszedł do wniosku, że dr Rhode palił tylko własną, prywatną korespondencję.
ODGŁOSY (fragment z nr 47)
15 grudnia Rhode nie przyszedł do pracy. Na trzeci dzień z polecenia Barsowa pracownicy zamku udają się do jego mieszkania. Jacyś sąsiedzi informują ich, że państwo Rhode przed dwoma dniami zmarli. Tego samego dnia rozpoczyna się energiczne śledztwo. Udaje się odnaleźć świadectwo zgonu obu małżonków, które wystawił dr medycyny Paul Erdman. Lekarz następnego dnia znika jednak w tajemniczy sposób. Zwłok małżonków nie można odnaleźć. Podobno jacyś nieznani ludzie wywieźli je w niewiadomym kierunku. Tak więc jedyny człowiek, który zna i chce ujawnić miejsce ukrycia bursztynowej komnaty ginie bez wieści. Świadectwo zgonu, podaje jako przyczynę zgonu, dezynterie. Jednak czy można wierzyć lekarzowi, który na drugi dzień po wystawieniu takiego świadectwa ratuje się ucieczką? Nasuwa się więc pytanie: czy nie było to czasem podwójne samobójstwo? Ale skąd wobec tego dowiedzieli się o tym tajemniczy grabarze, którym tak bardzo zależało na ukryciu zwłok? A zatem komu zależało na śmierci dr Rhode?
WZ
15 grudnia 1945 roku dr Rhode nie przyszedł do pracy. W muzeum myślano, że zachorował, i dopiero po trzech dniach odwiedzono mieszkanie starego naukowca. Tu poinformowano prof. Barsowa, że dr Rhode oraz jego małżonka zmarli na dyzenterię przed dwoma dniami. Dopiero teraz u prof. Barsowa zrodziły się podejrzenia. W czasie śledztwa ustalono, że świadectwo zgonu małżeństwa Rhode wystawił lekarz, który tego samego dnia nagle przepadł bez wieści. Nie udało się także wyjaśnić, gdzie spoczęły zwłoki dra Rhode i jego żony. A więc, czy śmierć małżeństwa Rhode nie została przez kogoś spowodowana, aby uniemożliwić trafienie na ślady kryjówki, w której spoczęła bursztynowa komnata? Czy zwłok małżeństwa Rhode nie ukryto właśnie dlatego, aby nie dało się ustalić, że nie zmarli na dyzenterię, ale zostali zamordowani? Gdzież jednak spoczywa bursztynowa komnata? Czy w jakimś bunkrze pod gruzami domów Królewca, zniszczonych podczas działań wojennych?
ODGŁOSY (fragment z nr 48)
Niestrudzony szperacz i dociekliwy reporter „Kaliningradzkiej Prawdy“ — Dmitriew — odnajduje korespondencję Rhodego. Oto cytują, fragmenty listów, które przedrukował „Glos Olsztyński". Wielmożny Panie Hrabio. Mam zamiar w przyszła niedzielę przyjechać na Jeden dzień do Dzikowa, żeby obejrzeć pomieszczenia przeznaczone dla przechowania naszych obrazów. Czy zdążę to uczynić w ciągu jednego dnia? Czy mogę skorzystać z pociągu 9-33. Jak tylko otrzymam od Pana wiadomość, zakomunikuję, kiedy przyjadę. „...nie mam możliwości troszczyć się o rzeczy przewiezione do Dzikowa, ale mam nadzieję, że wszystko jest w porządku.,."? Pałac w Dzikowie był niewątpliwie bezpieczną kryjówką dla skarbów. Oddalony od głównych traktów komunikacyjnych, położony w malowniczej okolicy, w tym niespokojnym czasie wojny doskonale nadawał się do tego rodzaju przedsięwzięcia. Rodzina pruskich junkrów Schwerinów znana od 1178 r., zamożna, otoczona szacunkiem i czcią, dawała pełną gwarancję zabezpieczenia bezcennych dzieł. W XIX wieku majorat dzikowski wraz z miastem Górowem Iławieckim wynosił 5 tys. ha, Ostatni ze Schwerinów — Otto, nie był wprawdzie dość zrównoważony. Stawny kobieciarz, niechluj, pijak wysłany do oddziału karnego w ostatnich tygodniach wojny, raniony pod Ciechanowem, zaginął bez wieści. Krążyły nawet plotki, że zwariował, zapuścił sobie długą brodę i włosy sięgające za kołnierz. Na miejscu pozostała jednak jego żona, która sprawnie I energicznie zarządzała pałacem. Kiedy zbliżały się wojska radzieckie, Schwerinowa uciekła w głąb Rzeszy.
WZ
Jednemu z dziennikarzy radzieckich udało się odnaleźć prywatne listy dra Rhode, w których pisze on, że w związku ze zbliżaniem się Armii Czerwonej nosi się z zamiarem ukrycia pewnej części zbiorów rosyjskich na terenie majątku rodziny pruskich junkrów Szwerinów w Dzikowie, w okolicach Górowa Iławieckiego, to jest na terenie należącym dziś do państwa polskiego. Dr Rhode - jak wynika z listu - nawet specjalnie jeździł do Dzikowa, aby ustalić najlepsze miejsce dla przechowania bezcennych skarbów. Czy zdołał tam jednak ukryć skarby i czy wśród nich znajduje się także „bursztynowa komnata”?
ODGŁOSY (fragment z nr 49)
Za „Głosem Olsztyńskim" cytuję w pełnym brzmieniu wypowiedź B. Grodzickiego: — Byliśmy chyba pierwszą grupą Polaków na tym terenie. Udałem się również do Dzikowa.
Sprawą bursztynowej komnaty zainteresowane zostały najwyższe czynniki państwowe. Z polecenia władz przystąpiono do poszukiwań. Ruiny pałacu przeorano spychaczami, drogę do piwnic torowała jednostka saperów przy pomocy trotylu i innych materiałów wybuchowych. Widocznie jednak poszukiwania prowadzono zbyt niecierpliwie, gdyż w konsekwencji nie dokopano się do piwnic, przeciwnie drogę do nich zupełnie zamknięto. Zawiedzeni w swych nadziejach poszukiwacze opuścili teren Dzikowa, stwierdzając kategorycznie, że ruiny pałacu nic w sobie nie kryją..!
WZ
Specjalna ekipa przez jakiś czas penetrowała zrujnowany pałac w Dzikowie i okoliczny park, na ślady skarbu jednak nie natrafiono.

Berta von S. - 2019-01-05, 01:50
Temat postu: Re: Bursztynowa Komnata
Kozak napisał/a:
Z24 napisał/a:
Bursztynowej Komnacie ....
Skąd jednak ZN czerpał swoją wiedzę o sprawie?

Jestem przekonany, że ZN korzystał z artykułu Karola Badziaka pod tytułem Tajemnica Bursztynowej Komnaty, zamieszczonego w Odgłosach - listopad 1960, nr 46 - 49.
Podobieństwo wręcz nieprzypadkowe :)

Staram się zazwyczaj być ostrożna w ocenie prawdopodobieństwa inspiracji. Ale tutaj nie ma miejsca na żadne "niewykluczone" "możliwe", "prawdopodobne" i.t.p. Na bank moim zdaniem z tego artykułu korzystał. Za dużo zbieżności dotyczących szczegółów, żeby była mowa o przypadku.

Jedyna inna opcja to możliwość, że obydwaj korzystali z tego samego trzeciego źródła, ale to już by było szukanie dziury na siłę, tym bardziej, że Nienacki Odgłosy miał pod ręką.

Świetne zestawienie!
:564:

Szara Sowa - 2019-01-05, 13:35

Świetna robota Kozaku - "pomógł" się należy! :564:
Kozak - 2019-01-05, 13:49

Dzięki Szary. :oops:
Mnie cieszy najbardziej fakt, że w końcu trafiłem w temat, który nie był do końca rozpracowany przez badaczy na Naszym Forum.

Nie wiem jednak, czy Zetowi nie pomieszałem planach :/
Z24 napisał/a:
Bursztynowej Komnacie i jej dziejom oraz dziejom jej poszukiwań ZN poświecił rozdział VII powieści. Pada deszcz, a w zacisznym namiocie na Wyspie Złoczyńców Tomasz Włóczęga opowiada harcerzom o Komnacie.
Skąd jednak ZN czerpał swoją wiedzę o sprawie?
Zanim rozwinę temat, pozwolę .....

Z24 - 2019-01-05, 19:02

Kozak napisał/a:
Nie wiem jednak, czy Zetowi nie pomieszałem planach :/
Z24 napisał/a:
Bursztynowej Komnacie i jej dziejom oraz dziejom jej poszukiwań ZN poświecił rozdział VII powieści. Pada deszcz, a w zacisznym namiocie na Wyspie Złoczyńców Tomasz Włóczęga opowiada harcerzom o Komnacie.
Skąd jednak ZN czerpał swoją wiedzę o sprawie?
Zanim rozwinę temat, pozwolę .....


Nie, nie. Wprost przeciwnie. Bardzo dobrze, że rozwinąłeś, bo ja, żeby mi się te nieszczęsne "Odgłosy" otworzyły potrzebuję jakiegoś tam programu. A mi się nie chce przy tym specjalnie dłubać :D . Gdyby Ci Szary nie dał "pomogła" sam bym to zrobił. No i było to - porównanie tych wersji - bardzo pracochłonne, a ja ostatnio nie mam wiele czasu. Z tego miejsca zaraz pójdziemy dalej :) .

Z24 - 2019-01-05, 23:09

A poza tym i ponad tym, to jeżeli coś publikuję, to eo ipso zgadzam się, żeby to było poddane ocenie publiczności, w tym i rozwinięciu.
Jeżeli z tych czy innych względów nie mam ochoty poddać czegoś tam dyskusji, to o tym po prostu zwyczajnie nie piszę.
W szczególnych wypadkach mogę coś tam napisać i poprosić o cierpliwość, bo chcę później dodać coś istotnego dla ewentualnej dyskusji.
Jeżeli nie zgadzam się merytorycznie z jakimś rozwinięciem czegoś, to podam własną ocenę.

Z24 - 2019-01-06, 18:26

Na okoliczność że wiedza o Bursztynowej Komnacie przekazana czytelnikowi WZ pochodzi z "Odgłosów" wskazuje również powielenie pewnego błędu:

Kozak napisał/a:
ODGŁOSY (fragment z nr 46)
W 1777 roku komnata została dokładnie uzupełniona i na rozkaz carycy Elżbiety, 76 gwardzistów maszerując przez 6 dni przeniosło ją na swoich barkach z Petersburga do Carskiego Sioła, letniej rezydencji carów rosyjskich. Tam została znów zmontowana i ponownie jeszcze raz poddana pewnym zmianom według pomysłu słynnego wówczas architekta Rastielli.
WZ
W 1777 roku na rozkaz carycy Elżbiety siedemdziesięciu sześciu gwardzistów maszerujących przez sześć dni przeniosło ostrożnie wszystkie elementy komnaty bursztynowej z Petersburga do odległej o dwadzieścia jeden kilometrów letniej rezydencji carów w Carskim Siole, gdzie została ostatecznie zmontowana.


Otóż sympatyczna, trochę narwana pijaczka Elżbieta Pietrowna umarła w 1762 r. więc piętnaście lat później nie mogła wydawać żadnych rozkazów.
Jak podaje Ryszard Badowski w najlepszej polskiej książce o Komnacie ("Tajemnica Bursztynowej Komnaty", Wydawnictwo RTV, Warszawa 1976) przeniesienie jej do Carskiego Sioła miało miejsce w roku 1755, więc jak najbardziej za panowania Elżbiety. Przypuszczam, że ten rok 1777 jest zwyczajną literówka, jaka zakradła się do polskiego tłumaczenia lub też jego źródłem jest rosyjski oryginał, co wydaje się jednak mniej prawdopodobne (korekta itd.) CDN.

Kozak - 2019-01-06, 20:09

Cytat:

ODGŁOSY (fragment z nr 46)
W 1943 roku bursztynową komnatę powierza Koch dyrektorowi Pruskiego Muzeum w Królewcu — dr Rhode. W jednej z sal królewieckiego zamku komnata ponownie zostaje zmontowana i latem otwarta ale wyłącznie dla przyjaciół i pretorian gauleitera.
WZ
Tutaj zajął się nią dyrektor królewieckiego muzeum dr Rhode, fanatyczny wielbiciel bursztynu.

W obu źródłach powtórzono ten sam błąd, w zakresie prawidłowego zapisu nazwiska doktora: autorzy podają Rhode zamiast Rohde (dr Alfred Rohde).

John Dee - 2019-01-06, 22:38

Dalszych dowodów chyba nie potrzeba: Nienacki najwyraźniej wykorzystał artykułu Karola Badziaka pisząc o bursztynowej komnacie. Doskonale tego dowiodłeś, Kozaku. :564:

Czy pamięta ktoś, na którym piętrze redakcja “Odgłosów” się znajdowała? Bo “Dziennik Łódzki” był na trzecim. Pytam dlatego, bo Badziak tak właściwie pracował dla “Dziennika”, zdaje się. Bardzo niechlubną rolę odegrał swoją drogą w 1968 roku w czasie kampanii antysyjonistycznej.


Berta von S. - 2019-01-06, 23:56

Z24 napisał/a:
Sioła miało miejsce w roku 1755, więc jak najbardziej za panowania Elżbiety. Przypuszczam, że ten rok 1777 jest zwyczajną literówka, jaka zakradła się do polskiego tłumaczenia...

Kozak napisał/a:

W obu źródłach powtórzono ten sam błąd, w zakresie prawidłowego zapisu nazwiska doktora: autorzy podają Rhode zamiast Rohde (dr Alfred Rohde).

Bardzo pożyteczne te błędy, bo dodatkowo dobitnie potwierdzają, że Nienacki się opierał na artykule z Odgłosów. :D

Z24 - 2019-01-07, 00:08

"Odgłosy" powoływały się na "Głos Olsztyński", ciekaw jestem tego tekstu. Jak będę miał chwilę to poszukam tego w BN.
Przypuszczam - idąc za Ryszardem Badowskim - że chyba wszystkie teksty w polskiej prasie są zależne od jednego, mianowicie artykułów Juliusza Grodzińskiego w "Panoramie Północy" nr 22 z 29.05.1960 r i nr 23 z 5.06.1960 r. Juliusz Grodziński powołuje się wprost na książkę W. Dmitriewa "Sprawa Bursztynowej Komnaty" ("Dieło o jantarnoj komnatie"), Kaliningrad 1960.
Ciekawe jest to, że pisze on nie o komnacie, a o "Bursztynowej sali". I są u niego te błędy: rok 1777 zamiast 1755 oraz błędna pisownia nazwiska uczonego, dr Rhode zamiast Rohde :) .

Even - 2019-01-07, 00:28

Z24 napisał/a:
Ciekawe jest to, że pisze on nie o komnacie, a o "Bursztynowej sali". I są u niego te błędy: rok 1777 zamiast 1755 oraz błędna pisownia nazwiska uczonego, dr Rhode zamiast Rohde

Czyli warto by postarać się o sprawdzenie, czy te błędy nie pochodzą jednak ze źródeł radzieckich.

Kozak - 2019-01-07, 10:35

John Dee napisał/a:
Doskonale tego dowiodłeś ...

Dzięki :) Wszystko dla dobra Naszego Forum :D
Z24 napisał/a:

"Odgłosy" powoływały się na "Głos Olsztyński", ciekaw jestem tego tekstu. Jak będę miał chwilę to poszukam tego w BN.

:564:
Z24 napisał/a:

Przypuszczam - idąc za Ryszardem Badowskim - że chyba wszystkie teksty w polskiej prasie są zależne od jednego, mianowicie artykułów Juliusza Grodzińskiego w "Panoramie Północy" nr 22 z 29.05.1960 r i nr 23 z 5.06.1960 r. Juliusz Grodziński powołuje się wprost na książkę W. Dmitriewa "Sprawa Bursztynowej Komnaty" ("Dieło o jantarnoj komnatie"), Kaliningrad 1960. Ciekawe jest to, że pisze on nie o komnacie, a o "Bursztynowej sali". I są u niego te błędy: rok 1777 zamiast 1755 oraz błędna pisownia nazwiska uczonego, dr Rhode zamiast Rohde :)

J.Grodziński musiał czerpać informacje z radzieckich źródeł, gdzie pod koniec lat piędziesiątych ubiegłego wieku zaczęto publikować artykuły na temat Komnaty. Tylko czy w ZSRR nie wiedzieli w jakich latach żyła cesarzowa Elżbieta :)
Książka Sprawa Bursztynowej Komnaty napisana przez W. Dmitriewa i W. Jeraszowa zapewne była też źródłem dla K. Badziaka.
W. Dmitriew to tak naprawdę Weniamin Dmitriewicz Krolewski, który w latach 1949 - 1961 był sekretarzem Komitetu Obwodowego KPZR w Kaliningradzie, więc wiele informacji pozyskał tam, gdzie miały miejsce opisane zdarzenia, ale dopiero kilka lat później. Tym można tłumaczyć błędny zapis nazwiska dr Rohde.
Według Leszka Adamczewskiego, autora Zaginionej komnaty, książka Dieło o jantarnoj komnatie została wydana w 1961 roku w Rydze. Chyba że było to jej wznowienie :|
Ps.
Ryszard Badowski jest twórcą i współautorem scenariusza filmu dokumentalnego Tajemnica Bursztynowej Komnaty z 1971 roku. Drugim autorem scenariusza był Sławomir Orłowski, który napisał książkę pod tytułem Bursztynowa Komnata, a w 1967 roku przeprowadził wywiad z Erichem Kochem ...
./redir/zdziennikaodkrywcy.pl/wywiad-z-slawomira-orlowskiego-z-erichem-kochem-z-1967-roku/

Z24 - 2019-01-07, 23:39

Even napisał/a:

Z24 napisał/a:
Ciekawe jest to, że pisze on nie o komnacie, a o "Bursztynowej sali". I są u niego te błędy: rok 1777 zamiast 1755 oraz błędna pisownia nazwiska uczonego, dr Rhode zamiast Rohde

Czyli warto by postarać się o sprawdzenie, czy te błędy nie pochodzą jednak ze źródeł radzieckich.


Jak pisałem wyżej, jest to oczywiście możliwe, ale jak słusznie zauważył Kozak:

Kozak napisał/a:
J.Grodziński musiał czerpać informacje z radzieckich źródeł, gdzie pod koniec lat piędziesiątych ubiegłego wieku zaczęto publikować artykuły na temat Komnaty. Tylko czy w ZSRR nie wiedzieli w jakich latach żyła cesarzowa Elżbieta :)


Jak już napisałem, Juliusz Grodziński korzystał z pracy W. Dmitriew "Dieło o jantarnoj komnatie", Kaliningrad 1960.

Kozak napisał/a:
W. Dmitriew to tak naprawdę Weniamin Dmitriewicz Krolewski, który w latach 1949 - 1961 był sekretarzem Komitetu Obwodowego KPZR w Kaliningradzie, więc wiele informacji pozyskał tam, gdzie miały miejsce opisane zdarzenia, ale dopiero kilka lat później. Tym można tłumaczyć błędny zapis nazwiska dr Rohde.
Według Leszka Adamczewskiego, autora Zaginionej komnaty, książka Dieło o jantarnoj komnatie została wydana w 1961 roku w Rydze. Chyba że było to jej wznowienie :|


Były bowiem dwie książki: ta, o której wspomniałem wyżej oraz W. Dmitriew, W. Jeraszow "Tajna jantarnoj komnaty" ("Tajemnica Bursztynowej Komnaty"), Ryga 1961 i na tę ostatnią - jak rozumiem rozszerzoną wersję pierwszej pozycji - powoływali się ci, którzy pisali o niej później. U nas była nawet drukowana w przekładzie w odcinkach w "Gazecie Robotniczej" pod koniec 1974 r.

W.D. Krolewski był też szefem komisji poszukiwawczej, więc pewne rzeczy znał z pierwszej ręki.

Kozak napisał/a:
Ryszard Badowski jest twórcą i współautorem scenariusza filmu dokumentalnego Tajemnica Bursztynowej Komnaty z 1971 roku.


Oglądałem ten film parę razy, oczywiście na początku lat 70-tych. Poluję nań, o czym już chyba gdzieś tu pisałem. Nagabywałem też koleżankę Garamon w tej sprawie, jak również co do całego cyklu "Znaki zapytania", w skład którego wchodził film o Komnacie. Za możliwość obejrzenia tego filmu gotów jestem oddać miesięczny zarobek i duszę w bonusie ;-) .

Z24 - 2019-02-13, 22:01

Sprawa o której piszę jest może nieco żenująca, bo głupio coś takiego spostrzec po iluś tam lekturach powieści. Ale z drugiej strony ta okoliczność, że można zawsze znaleźć tam coś nowego jest jedną z przyczyn dla których to czy inne dzieło nie znudzi się...

W rozdziale VII Tomasz opowiada harcerzom dzieje Bursztynowej Komnaty po to m. in., żeby nie opowiadać im o swym stosunku do sprawy skarbów dziedzica Dunina.
Zafascynowani klimatem całej opowieści - deszczowy wieczór na wiślanej wyspie. mroczne dzieje wyspy i opowieść snuta w takim enturage'u - nie zauważamy jak dzieje Bursztynowej Komnaty zainspirowały ZN do powstania opowieści o skarbach dziedzica Dunina.

A w każdym razie te opowieści mają taką samą strukturę: historyczny hitlerowski rabuś Koch jako "właściciel" skarbu - w powieści hitlerowski kolaborant Dunin jako właściciel skarbu. Obaj uciekają przed nadejściem frontu Obaj pozostawiają "strażników" czy "kluczników" skarbu: Koch doktora Alfreda Rohde, Dunin gajowego Gabryszczaka. Obaj "strażnicy" giną, zanim zdecydują się ujawnić tajemnicę...

Kiedyś w BN znalazłem jedną popularnonaukową książeczkę Alfreda Rohde "Das Schloss Koenigsberg (Pr) und sein Sammlungen" ("Zamek Królewiec w Prusach i jego zbiory"), Berlin 1936. Czułem się jakbym dotknął tajemnicy... :) Zrobiłem kserokopie kilku stron.

John Dee - 2019-02-14, 00:09

Z24 napisał/a:
Kiedyś w BN znalazłem jedną popularnonaukową książeczkę Alfreda Rohde "Das Schloss Koenigsberg (Pr) und sein Sammlungen" ("Zamek Królewiec w Prusach i jego zbiory"), Berlin 1936. Czułem się jakbym dotknął tajemnicy... :) Zrobiłem kserokopie kilku stron.
Ciekawa pozycja.
Tu też mamy z niej kilka skanów: ./redir/stjgfb.blogspot.com/2013/01/alfred-rohde-das-schloss-in-konigsberg.html


Z24 napisał/a:
A w każdym razie te opowieści mają taką samą strukturę: historyczny hitlerowski rabuś Koch jako "właściciel" skarbu - w powieści hitlerowski kolaborant Dunin jako właściciel skarbu. Obaj uciekają przed nadejściem frontu Obaj pozostawiają "strażników" czy "kluczników" skarbu: Koch doktora Alfreda Rohde, Dunin gajowego Gabryszczaka. Obaj "strażnicy" giną, zanim zdecydują się ujawnić tajemnicę...
Spore podobieństwo, rzeczywiści. Ciekawe, czy zrobił to z premedytacją? :)
Z24 - 2019-02-14, 23:50

John Dee napisał/a:

Z24 napisał/a:
Kiedyś w BN znalazłem jedną popularnonaukową książeczkę Alfreda Rohde "Das Schloss Koenigsberg (Pr) und sein Sammlungen" ("Zamek Królewiec w Prusach i jego zbiory"), Berlin 1936. Czułem się jakbym dotknął tajemnicy... :) Zrobiłem kserokopie kilku stron.
Ciekawa pozycja.
Tu też mamy z niej kilka skanów: ./redir/stjgfb.blogspot.co...konigsberg.html


:564:

O, jak fajowsko! Daję "pomogła".

W książce jest oczywiście wzmianka o Bursztynowej Komnacie.

John Dee - 2019-02-15, 08:22

Znajdę czas i nastrój, to przelecę cały tekst. Rohde jako wybitny historyk sztuki musiał dla Nienackiego ciekawą być osobą pod każdym względem. Dużo opublikował, poświęcając swoją uwagę głównie sztuce Hamburga i Królewca. Przypuszczam, że jego prace przedstawiają dzisiaj szczególną historyczną wartość, szczególnie w wypadku Królewca; jednak jego imię kojarzy się niemal wszystkim wyłącznie z tą kiczowatą komnatą. :okulary2:
Piratka - 2019-02-16, 20:25

Dzięki za wyjaśnienie, że Komnata była kiczowata. Dotąd zdawało mi się, że to bezcenne arcydzieło.
Niemieccy emeryci na tropie wielkiego skarbu. Znaleźli Bursztynową Komnatę?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group