To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
PanSamochodzik.net.pl
Forum poświęcone twórczości Zbigniewa Nienackiego

Pan Samochodzik i templariusze - Sytuacje nieprawdopodobne i błędy w Templariuszach

Piotreek - 2009-10-02, 14:52

bulaselduppo napisał/a:
Hmm,

pierszy raz czytałem Templariuszy jako 11-latek i najbardziej raziła i złościła mnie historia z drogowskazem na Kozi Rynek :diabelek:

Otóż, nawet jeśli przestawiono ją w taki sposób, iż strzałka pokazywała niebo - na podstawie kierunku tekstu można było ustalić właściwe położenie!


jesli byly dwie drogi do wyboru - to tak
ale jsli na rozstajach bylo ich wiecej? :)

bulaselduppo - 2009-10-02, 14:57

Piotreek napisał/a:
jesli byly dwie drogi do wyboru - to tak
ale jsli na rozstajach bylo ich wiecej? :)


O ile dobrze pamiętam, drogi byly dwie - z przyjemnością sprawdzę po powrocie do domu :)

Piotreek - 2009-10-02, 14:59

bulaselduppo napisał/a:
O ile dobrze pamiętam, drogi byly dwie - z przyjemnością sprawdzę po powrocie do domu :)


Tymczasem dojechalismy do rozstaju dróg. Znajdował sie tu drugi drogowskaz z napisem
Kozi Rynek. Ale jego strzałka prowadziła do... nieba.


tak bylo - wiec nie wiadomo ile tych drog bylo :)

maq - 2010-05-28, 08:07

Właśnie skończyłem czytać Templariuszy. Nikt nie zwrócił uwagi na chyba największe kuriozum tej książki. Czytając ją czasami aż pukać w głowę się z tego powodu chce. Jak to jest możliwe, by pewien znany i bogaty kapitan gonił po świecie człowieka, który ukradł mu 300 dolarów :065: :065: Nie wiem skąd ta kwota. Rozumiałbym gdyby chodziło o coś w rodzaju dziesiątek tysięcy dolarów ale 300?????
krystyna - 2010-05-28, 08:45

urażona duma jest gotowa na wiele :D poza tym on szukał oszusta niejako przy okazji, to przecież były tak naprawdę poszukiwania Karen i to właśnie Karen podejmowała decyzje dotyczące poszukiwań.
Anonymous - 2010-05-28, 09:20

maq napisał/a:
Właśnie skończyłem czytać Templariuszy. Nikt nie zwrócił uwagi na chyba największe kuriozum tej książki. Czytając ją czasami aż pukać w głowę się z tego powodu chce. Jak to jest możliwe, by pewien znany i bogaty kapitan gonił po świecie człowieka, który ukradł mu 300 dolarów :065: :065: Nie wiem skąd ta kwota. Rozumiałbym gdyby chodziło o coś w rodzaju dziesiątek tysięcy dolarów ale 300?????


Zgadzam się, że to naiwnie wygląda. Winny jest pewnie zmitologizowany wizerunek dolara w Polsce Ludowej. Polski złoty był wtedy papierem toaletowym a nie walutą wymienialną więc przeliczniki urywały głowę. Ludzie zarabiali po kilka baksów miesięcznie i modlili się do zielonych papierków z obrazkiem Washingtona (prezydentów na banknotach o wyższych nominałach powszechnie się nie oglądało). Więc i dla Nienackiego 1 $ to było coś. A 300? O, to już gruby szmal.

Zwróciłem uwagę na podobną kwestię oglądając filmy kryminalne. Kiedyś nie wydawało mi się głupie, że bandziory robią jakiś skok, zgarniają po 10,000 $ na łeb i spieprzają przed całą policją stanową do Meksyku żeby urządzić się na resztę życia. Dzisiaj brzmi to zabawnie.

Bastard - 2010-05-28, 11:16

maq napisał/a:
Nie wiem skąd ta kwota. Rozumiałbym gdyby chodziło o coś w rodzaju dziesiątek tysięcy dolarów ale 300?????


No tutaj wyobraźnia naszego Autora zawiodła. :D Ale też punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Kupowanie dolarów było zakazane ale i tak wszyscy kupowali a przelicznik był taki, że za średnią pensję można było kupić 10-15 dolarów. No to 300 to już było coś.

To tak jak w dowcipie z dłuuugą brodą o tym, jak facet wyjechał Syrenką do Austrii i się rozbił. Wychodzi i rozpacza:
- Dorobek całego życia poszedł!!
A patrzący z boku Austriak się pyta:
- Panie, a kto kupuje takie drogie samochody?! :galy:

Even - 2010-05-28, 11:28

Kustosz napisał/a:
Zwróciłem uwagę na podobną kwestię oglądając filmy kryminalne. Kiedyś nie wydawało mi się głupie, że bandziory robią jakiś skok, zgarniają po 10,000 $ na łeb i spieprzają przed całą policją stanową do Meksyku żeby urządzić się na resztę życia. Dzisiaj brzmi to zabawnie.
_________________

Trzeba pamiętać, że w USA też jest coś takiego jak inflacja. Przez kilkadziesiąt lat wartość nabywcza dolara mocno spadła. Właśnie czytamn książkę (Róże pani Cherington), której akcja dzieje się w połowie ubiegłego wieku. Niektóre podawane tam ceny mogą dzisiaj szokować. Na przykłd za manicure w tamtym czasie płaciło się od 1 do 3 $, a za coca-colę 5 centów :) ) .

Anonymous - 2010-05-28, 12:39

Even napisał/a:
Trzeba pamiętać, że w USA też jest coś takiego jak inflacja. Przez kilkadziesiąt lat wartość nabywcza dolara mocno spadła. Właśnie czytamn książkę (Róże pani Cherington), której akcja dzieje się w połowie ubiegłego wieku. Niektóre podawane tam ceny mogą dzisiaj szokować. Na przykłd za manicure w tamtym czasie płaciło się od 1 do 3 $, a za coca-colę 5 centów :) ) .


Celna uwaga. Fakt w tak długim okresie czasu inflacja dolara ma znaczenie, zwłaszcza że po drodze były jakieś dewaluacje robione przez FED (na pewno przy okazji kryzysu naftowego na początku lat 70-tych). Spróbujmy to policzyć. Przy założeniu rocznej inflacji w wysokości 4% (sporo jak na USA) począwszy od 1960 roku, licząc procentem składanym wychodzi, że 1$ z 1960 roku to około 7 dzisiejszych baksów.

Wtedy z owych 300 dolarów Petersena robi się ponad 2000. Różnica spora ale i tak chyba zasadniczo nie zmienia postaci rzeczy. Natomiast w moim przykładzie z filmów kryminalnych z 10,000 baksów robi się 70,000 zielonych i to już wygląda sensowniej chociaż wciąż dalece za mało żeby urządzić się do końca życia. Ale już żeby poszaleć z dziewczyną wystarczy. :D

Szara Sowa - 2010-05-28, 13:53

bastard napisał/a:
przelicznik był taki, że za średnią pensję można było kupić 10-15 dolarów


Raczej ważniejsza od waszych wyliczeń inflacyjnych jest informacja cytowana przeze mnie powyżej. :D

Even - 2010-05-28, 16:53

bastard napisał/a:
przelicznik był taki, że za średnią pensję można było kupić 10-15 dolarów.

Moim zdaniem przesadziłeś. Ale i tak było to niewiele więcej (ok 20 -30$). Z tym, że nie tłumaczy to Petersena, bo dla niego 300$ to był "mały pikuś".

Michaił Tomatov - 2010-05-28, 17:18

Sprawę zarobków można prześledzić w "Sztosie" O. Lubaszenko. Początek lat 70. Niewykwalifikowany robotnik w stoczni z nadgodzinami 3600zł tj 30$ Dziewczyna na poczcie 1800zł tj 15$ Oczywiście cena czarnorynkowa :D
Even - 2010-05-28, 17:50

Michaił Tomatov napisał/a:
Sprawę zarobków można prześledzić w "Sztosie" O. Lubaszenko. Początek lat 70. Niewykwalifikowany robotnik w stoczni z nadgodzinami 3600zł tj 30$ Dziewczyna na poczcie 1800zł tj 15$ Oczywiście cena czarnorynkowa :D

Dobrze piszesz! Moja pierwsa praca w Stoczni Lenina w połowie lat 70tych - 2300+premia+nadgodziny=3300 zł. (średnia z roku pracy), w tym czasie sąsiad - spawacz z długoletnim stażem wyciągał w akordzie ponad 6000 zł.
Ale moja mama w tym czasie zarabiała niecałe 2000. Szkoda, że nie mamy dostępu do starego słownika statystycznego, bo nasze odczucia mogą być subiektywne.
Tylko jedna uwaga - wówczas dolary (przynajmniej w Gdańsku) były znacznie poniżej 100 zł za sztukę.

PawelK - 2010-06-01, 12:46

Dyskusja na temat dolarów ciekawa, ale jakoś odeszliście od głównego tematu - błędów i nieprawdopodobnych sytuacji w Templariuszach.
A moje wrażenie jest inne, nie odniosłem wrażenia, że kapitan Petersen przyjechał do Polski żeby szukać złodzieja, cały czas odnosiłem wrażenie, że jednak, w ramach wakacji, Karen szuka skarbów Templariuszy. A że kapitan Petersen odgraża się, że porachuje kości Malinowskiemu to inna bajka - urażona ambicja itp, ale będę się upierał, że to wszystko jest "przy okazji" i kwota nie ma znaczenia.

Even - 2010-06-01, 14:31

PawelK napisał/a:
Dyskusja na temat dolarów ciekawa, ale jakoś odeszliście od głównego tematu

No staramy się okazać, że właśnie opisana sytuacja nie jest ani błędem , ani nie jest nieprawdopodobna. A właściwie to jej wcale nie ma ;-) , bo Petersen , jak napisałeś, przyjechał z córką szukać skarbów, a nie Malinowskiego. :)

oktawiusz - 2012-02-15, 17:41

Marczak napisał/a:
Kamienną (albo ceramiczną) dachówkę (jeżeli już) układano na konstrukcji drewnianej.
Też, mam takie wrażenie.
Anna - 2012-02-21, 10:30

Jest jedna rzecz, która nie dawała mi spokoju od pierwszego czytania "Templariuszy" -sto lat temu, jako dziecko -a w tym wątku nic o tym nie ma:
otóż mierzenie odległości w metrach !!!

Czy nikt na to nie zwrócił uwagi? W jaki sposób Templariusze mogli zostawiać znaki, etc. nt. odległości czy głębokości posługując się metrami?!

Łokcie, stopy tak, ale metry?!
I ten sam błąd jest potem powtarzany w kontynuacji, w której niejaki Daniec, korzysta z dawnych zapisków Karen, dla pana Samochodzika (J. Czarny; "trylogia" - Wyklęci mistrzowie/Castrum doloris); i też nie zauważa błędu?

Szara Sowa - 2012-02-21, 10:40

Może w opisie znaków były odległości już po przeliczeniu. Bo same znaki nie wyglądały np. "9X" tylko jakiś trójkąt czy coś takiego. :D
Anna - 2012-02-21, 11:47

PawelK napisał/a:

To tak jak w piłce nożnej - karny jest z 12 jardów a mur może stać od piłki przy rzucie wolnym w odległości 10 jardów ale w rzeczywistości (czy w większości krajów) rzut karny to jedenastka - czyli odległość 11 metrów a mur stoi w odległości 9 metrów i 15 centymetrów.

No ale w jaki sposób odniósłbyś to do Templariuszy, i mierzenia odległości? Znak musi mieć jakieś odniesienie, które będzie
1. w miarę dokładne (zwłaszcza jeśli w grę wchodzi pułapka -bo jeśli nie będzie dokładne, to potencjalny odkrywca, może -przez pomyłkę (!) trafić na skarb; a ominąć pułapkę
2. znane zarówno wykonawcy skrytki; jak i jej późniejszemu odkrywcy (czyli nie może być tak, że skrytkę powiedzmy wykonano na głębokości 6 yardów a potem mierzono 15 łokciami).
Wszystko jedno, jaka była to jednostka -nie mogły to być metry!

Szara Sowa - 2012-02-21, 13:17

Anna napisał/a:
PawelK napisał/a:

To tak jak w piłce nożnej - karny jest z 12 jardów a mur może stać od piłki przy rzucie wolnym w odległości 10 jardów ale w rzeczywistości (czy w większości krajów) rzut karny to jedenastka - czyli odległość 11 metrów a mur stoi w odległości 9 metrów i 15 centymetrów.

No ale w jaki sposób odniósłbyś to do Templariuszy, i mierzenia odległości? Znak musi mieć jakieś odniesienie, które będzie
1. w miarę dokładne (zwłaszcza jeśli w grę wchodzi pułapka -bo jeśli nie będzie dokładne, to potencjalny odkrywca, może -przez pomyłkę (!) trafić na skarb; a ominąć pułapkę
2. znane zarówno wykonawcy skrytki; jak i jej późniejszemu odkrywcy (czyli nie może być tak, że skrytkę powiedzmy wykonano na głębokości 6 yardów a potem mierzono 15 łokciami).
Wszystko jedno, jaka była to jednostka -nie mogły to być metry!


Niekoniecznie, np. przekreślony trójkąt to 10 łokci czyli 4 metry, a przekreślone kółko to 15 łokci czyli 6 metrów. :)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group