To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
PanSamochodzik.net.pl
Forum poświęcone twórczości Zbigniewa Nienackiego

Amos Oskar Ajchel - Syndykat z Jeleniego Grodu

Oskar - 2017-03-11, 06:28

Z jednej strony trudno całkowicie wyzbyć się oczekiwań, zwłaszcza gdy coś już wiemy o autorze i jego innych książkach, ale z drugiej strony - i tego nie bardzo rozumiem - jest jakaś część czytelników, która dość otwarcie sugeruje autorom, co powinien zmienić, powiedzmy,w danej powieści. Tyle tylko, że są to rady w stylu: "to jezioro damy tutaj, a ten niech sobie stoi w zieleni".
Z24 - 2017-03-11, 10:01

Oskar napisał/a:
Z jednej strony trudno całkowicie wyzbyć się oczekiwań, zwłaszcza gdy coś już wiemy o autorze i jego innych książkach, ale z drugiej strony - i tego nie bardzo rozumiem - jest jakaś część czytelników, która dość otwarcie sugeruje autorom, co powinien zmienić, powiedzmy,w danej powieści. Tyle tylko, że są to rady w stylu: "to jezioro damy tutaj, a ten niech sobie stoi w zieleni".


:564:

Fakt :D . Mam nadzieję, że nigdy czegoś takiego nie uprawiałem. W najgorszym wypadku pisałem w tym guście: "Ja bym to ujął inaczej...", z naciskiem na ja: to znaczy, że gdybym ja napisał książkę o tym czy o owym to itd... Zawsze podkreślam, że trzeba pozwolić autorom rządzić się w ich własnych książkach.
Oczywiście nie oznacza to zaprzeczenia sobie prawa do oceny.

Berta von S. - 2017-03-11, 11:38

Oskar napisał/a:
A tak na marginesie: im więcej opinii, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że każdy ceni co innego i zdecydowanie inaczej odbiera klimat, język czy konstrukcję powieści. Coraz trudniej więc pisać pod publikę ;-)

To fakt. Często zresztą X chwali powieść za coś, co dla Y jest właśnie jej największą słabością . ;-)

Oskar napisał/a:
Otóż, przeczytałem cykl Pana Samochodzika jednym tchem, zanim pojawiły się u mnie oczekiwania. Być może dlatego, kiedy dopiero w wieku 20 lat sięgnąłem po UFO, doznałem straszliwego zawodu i dzisiaj wolałbym zapomnieć o tym przykrym incydencie. A jeszcze później, bo po 30-ce sięgnąłem po Pozwolenie, Laseczkę, Testament Pronobisa (dzięki szlachetnej uprzejmości), Węża (j.w.), - i te okazały się genialne.

Ale Testament, Laseczkę i.t.d czytałeś już z oczekiwaniami i Ci się spodobały, więc w przypadku UFO powodem zawodu nie była raczej kwestia zawyżonych oczekiwań tylko po prostu słaba książka.

P.S Staram się czytać spontanicznie. Analiza pojawia się z reguły w drugim rzucie. Choć czasami trafiają się powieści, w których analiza uruchamia się od razu, bo kiedy trafiasz na kolejny zgrzyt/nonsens, to zaczynasz już je tropić. Tym się chyba różni dobrze napisana książka od słabej (w subiektywnym odczuciu danego czytelnika rzecz jasna), że dobrą czytasz spontanicznie do końca, a przy złej zaczyna od razu dominować analiza. :)

Oskar - 2017-03-11, 13:56

No tak, zgadzam się! Nie ulega wątpliwości, że za rozczarowaniem UFO stoją nie tylko oczekiwania wyrobione przez poprzednie części, ale i słabość tej pozycji, jakby już mocno wyeksploatowanego pomysłu. Książka - w moim subiektywnym odczuciu - była słaba, jeśli nie zła. Może gdyby jeszcze napisał ją ktoś zupełnie inny, albo nie pod szyldem PS. A Zabójstwo Pronobisa (przypomniałem sobie, że Testament to był rycerza Jędrzeja, niby prawie to samo, ale jak to mówią, prawie czyni różnicę), Laseczkę czy Węża przeczytałem też trochę z powodu oczekiwań, ale innych, to znaczy: ciekawiło mnie co innego napisał ZN i jak to się ma do PS. I uważam, że to bardzo dobre książki, same się obroniły. Macie rację: Berta i Z24, że to jest silne, te oczekiwania, bo w końcu nie jest czytelnikowi wszystko jedno, co czyta, a przy cyklach rozłożonych na lata, takie porównania są szczególnie silne i nawet uzasadnione. Mnie raczej chodziło o to, żeby przez nadmierne oczekiwania, albo właśnie nie zawsze uzasadnione nie wylać dziecka z kąpielą. Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby autorzy słuchali czytelników, nie byłoby dobrych książek. Zatem zabierałem dotąd głos bardziej jako autor, czyli z tej drugiej strony, niż jako czytelnik. Na jednym ze spotkań autorskich opowiedziałem, jak to kiedyś w rozmowie z wydawcą spotkałem się z dość kuriozalnym zarzutem, że trasę opisaną w powieści można było przebyć prościej (ja opisałem złożony system przesiadek i zmian środków lokomocji, wydawca zaś ostawał, że cały odcinek można było przebyć pociągiem). Tyle tylko, że mi mój opis był potrzebny do fabuły. Więc załóżmy, że uległbym naciskom i mój bohater jechałby pół świata tylko pociągiem, to w takim razie jak wyjaśnić, że przyczyną wielu perturbacji było to, że w jadąc powozem zgubił dokumenty, skoro nim nie jechał. Czasem usunięcie czegoś pozornie banalnego, sprawia efektem domina, że gdzieś tam dalej, może i na końcu cała akcja się sypie. Więc żeby teraz zmienić akcję, trzeba pozmieniać dużo więcej wątków, więc ostatecznie dużo prościej jest napisać inną powieść, niż tę jedną przerabiać. I nieraz czytelnik o tym nie wie. No... to takie tam refleksje
Berta von S. - 2017-03-12, 10:22

Oskar napisał/a:
Na jednym ze spotkań autorskich opowiedziałem, jak to kiedyś w rozmowie z wydawcą spotkałem się z dość kuriozalnym zarzutem, że trasę opisaną w powieści można było przebyć prościej (ja opisałem złożony system przesiadek i zmian środków lokomocji, wydawca zaś ostawał, że cały odcinek można było przebyć pociągiem). Tyle tylko, że mi mój opis był potrzebny do fabuły. Więc załóżmy, że uległbym naciskom i mój bohater jechałby pół świata tylko pociągiem, to w takim razie jak wyjaśnić, że przyczyną wielu perturbacji było to, że w jadąc powozem zgubił dokumenty, skoro nim nie jechał.

Jasne. Tylko trzeba mieć dobre uzasadnienie, dlaczego bohater nie pojechał pociągiem. ;-) bo inaczej (nie piszę o Twoich książkach, to refleksje z różnych lektur ogółem), rezygnacja z "pociągu" (czyli najłatwiejszej opcji) wyda się czytelnikowi nielogiczna.

Z24 - 2017-03-12, 11:38

Oskarze, wczoraj pól wieczoru siedziałem przed Twoim ostatnim postem, gdyż chciałem napisać coś niebanalnego, coś więcej niż zdawkowe znaki aprobaty i humoru. Jakoś nie wyszło :D .

Berta von S. napisał/a:
Jasne. Tylko trzeba mieć dobre uzasadnienie, dlaczego bohater nie pojechał pociągiem. ;-) bo inaczej (nie piszę o Twoich książkach, to refleksje z różnych lektur ogółem), rezygnacja z "pociągu" (czyli najłatwiejszej opcji) wyda się czytelnikowi nielogiczna.


:564: :D

A tak a propos: w powieści "Na tropie srebrnego kura" bohater, Mat, ustala, że jeden gość mieszkał w miejscowości o krótkiej nazwie na "K" w Puszczy Piskiej i postanawia, że to będą Krzyże lub ewentualnie Karwica i tam jedzie. A dlaczego nie Koczek? To nielogiczne... ;-)

Berta von S. - 2017-03-12, 13:49

Z24 napisał/a:

A tak a propos: w powieści "Na tropie srebrnego kura" bohater, Mat, ustala, że jeden gość mieszkał w miejscowości o krótkiej nazwie na "K" w Puszczy Piskiej i postanawia, że to będą Krzyże lub ewentualnie Karwica i tam jedzie. A dlaczego nie Koczek? To nielogiczne... ;-)

Całkowicie logiczne. Bohater traci śledzonego z oczu we wsi Zgon, więc zakłada, że chodzi o miejscowość, do której się jedzie przez Zgon, czyli Karwicę, Krzyże, Krutynię, Karwicę Mazurską lub Krutyński Piecek. Wszystkie te 5 miejsc zamierza sprawdzić, choć wydaje mu się, że 2 ostatnie są za długie.

Jechanie do Koczka przez Zgon byłoby nielogiczne, bo krótsza droga ze Szczytna do K. prowadzi dołem. Bohater raczej nie nadkładałby specjalnie 20km, żeby zrobić zakupy w Zgonie. Aż tak świetnie zaopatrzony tamten sklepik nie jest. ;-)

Protoavis - 2017-05-26, 08:50

Amos Oskar Ajchel - To co mnie najbardziej fascynuje, to dlaczego powstał kolejny przekład Biblii - często ma to związek z wydarzeniami historycznymi, a często z miejscami geograficznymi - mówi pisarz.

Wywiad w Radio Białystok:
./redir/www.radio.bialyst...index/id/144640

Nietajenko - 2017-07-12, 13:15
Temat postu: Syndykat z Jeleniego Grodu
Z portalu lubimyczytać.pl otrzymujemy taką informację:

Niniejsza pozycja otwiera nowy cykl powieści przygodowo-sensacyjnych, którego bohaterem jest detektyw księgarniany Wilibald Sprawa-Niejasny. Akcja Syndykatu toczy się między innymi w okolicach Łomży, a przede wszystkim w tamtejszych istniejących i nieistniejących dworkach. Tym razem Wilibald Sprawa-Niejasny ma do rozwikłania niezwykle dziwną i tajemniczą zagadkę zaginięcia pewnego obrazu.

Czy daje ona (ta informacja) odpowiedni ogląd powieści? Po lekturze śmiem twierdzić, że jest zdecydowanie zbyt ubogi.
Syndykat z Jeleniego Grodu jest niezwykle spójnym i napisanym ze swadą kryminałkiem, nawiązującym do dobrej tradycji kryminałów przedwojennych. Widać, że każdy z jego elementów jest przemyślany i dopracowany. Czytelnik nie znajdzie tam zbędnych wypełniaczy treści. Z każdego rozdziału wyziera dojrzałość autora, zarówno warsztatowa jak i życiowa. Jakby tego było mało, autor nadał powieści formę groteskowo- komediową, której poziom absurdalnego humoru, szczególnie w dialogach, zachwyca. Do tego należy dodać wyraźnie widoczny ukłon autora w kierunku twórczości Edmunda Niziurskiego przy nadawaniu imion swoim bohaterom. Nie jest to jednak bezmyślna kalka Niziurskiego, a sięgnięcie do dobrych ustalonych przez niego wzorców i stanowiący świetnie wkomponowany w całość element dopełniający powieść. Każde z tych imion to opis charakterystyki postaci, dzięki któremu z łatwością możemy je sobie zwizualizować.
Co do fabuły to i tu nie ma się do czego przyczepić. Nie nuży i zaskakuje, a do tego podana jest w oprawie pięknej polszczyzny. Tematem przewodnim są ginące z różnych galerii obrazy pewnego autora. Tłem dla niego są opisy Łomży i okolicznych dworów jakich nie powstydziłby się najlepszy album czy przewodnik. Dotychczas Łomża wydawała mi się niezbyt atrakcyjnym miastem poz względem krajoznawczym i turystycznym. Po lekturze nabrałem ochoty się tam wybrać, pospacerować śladami Wilibalda Sprawa- Niejasnego i poszukać powieściowej kawiarni "Pasjonatka", która pełni niepoślednią rolę w akcji książki.
Jednym słowem to dobra, dojrzała powieść o groteskowym, humorystycznym zabarwieniu, któreż to zabarwienie przystaje jak ulał do mojej percepcji. Jeśli miałbym polecić jakąś pozycję na poprawę humoru szczerze wskazałbym Syndykat Ajchela. Samemu autorowi dziękuję za mile spędzone chwile z jego powieścią. Śmiało wyznam, że zyskał we mnie czytelnika.

Mig - 2020-03-22, 17:48

Kończę właśnie "Lwy że starej wody". Z chęcią sięgnąłbym po "Syndykat". Jednak, z informacji pozyskanych od samego Autora, książka została wycofana z obiegu. Szkoda.
Tu jednak objawia się wielki plus Warmii. Każdą książkę z tzw. "czarnej serii" można u nich wciąż bez żadnego problemu kupić .



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group