PanSamochodzik.net.pl Forum poświęcone twórczości Zbigniewa Nienackiego
Wyspa Złoczyńców - Kusza Tella
irycki - 2016-06-01, 15:32 Odnalazłem miejsca gdzie mówi się o kuszy:
Cytat:
Zapewne był to zastępowy. Przez ramię miał przewieszoną ogromną kuszę.
Hmm... "ogromną". Myślę że ona jednak była "ogromna" przez zestawienie z drobnym jedenastolatkiem.
Cytat:
- Tak mnie przezywają - wyjaśnił - bo na zawodach łuczniczych w naszej szkole
otrzymałem pierwszą nagrodę za celne strzelanie z łuku i z kuszy.
Jednak i z łuku, i z kuszy. Ale w sumie mogła być to jedna kusza z której kolejno wszyscy strzelali. Ale czy to znaczy że to była kusza Tella? Trochę to nie fair używać na zawodach własny sprzęt który się dobrze zna.
Tak czy siak, tego już się nigdy nie da rozstrzygnąć.
Tell strzela po raz pierwszy:
Cytat:
- Moglibyśmy się panu przydać - zaofiarował swą pomoc Wilhelm Tell. - Doskonale strzelam z kuszy. Nie wierzy pan? Proszę spojrzeć. Widzi pan na tej sośnie jaśniejszy skrawek kory? O tam, wysoko. Ja w niego trafię.
Na skraju lasu rosła gruba sosna. Na wysokości dziesięciu metrów miała skrawek jaśniejszej kory. Wilhelm Tell wyjął strzałę z kołczana, który nosił na plecach, zdjął z ramienia kuszę, naciągnął ją, założył strzałę.
- Niech pan patrzy - powiedział.
Brzęknęła cięciwa kuszy, strzała pomknęła do celu. Trafiła w jasny skrawek kory i utkwiła w nim ostrym grotem.
skrawek kory, ileż to może być. Niech będzie 15x15 cm, to już całkiem duży skrawek . Na wysokości 10 metrów (żeby uzmysłowić, mniej więcej na tej wysokości jest parapet trzeciego piętra w starym budownictwie). Całkiem precyzyjny strzał.
Tell strzela po raz drugi:
Cytat:
Na kolanach, aby nas nie dostrzegli, podsunęliśmy się na brzeg rzeki. Tak, widzieliśmy ich wyraźnie, trzech ludzi siedziało w łódce, która na długim sznurze holowała za sobą mały gumowy ponton.
...
- Nie wytrzymam, naprawdę nie wytrzymam - powtarzał Wilhelm Tell, ze zdenerwowania podskakując na jednej nodze.
I błyskawicznym ruchem zdjął z ramienia swoją kuszę. Nim zdołałem go powstrzymać, na cięciwie kuszy leŜała strzała. Usłyszeliśmy cichutki jęk cięciwy i strzała poszybowała w stronę oddalającej się łódki z. kłusownikami.
Nie da się z tego fragmentu w żaden sposób ustalić w jakiej odległości była łódka. Ale myślę że musiało to być conajmniej kilkanaście metrów, a zapewne więcej.
Niestety, nic więcej nie ma. Pozostaje gdybyolgia. Ja z tych fragmentów wynioslem przekonanie, że sprzęt Tella to nie była jakaś samoróbka, a sprzęt sportowy. Tylko... czy taki w ogóle istniał w tamtych czasach? (teraz owszem, na przykład ta pierwsza z brzegu: ./redir/www.militariamax....ltow-285.html). Ale oczywiscie to tylko moje przeświadczenie.
Tak nawiasem mówiąc, mam wrażenie, że "Wyspa" to jedyna powieść, w której Tell z kuszy strzela. Z tego co pamiętam, w "Templariuszach" jest już tylko mowa, żeby ją wziął, a w "Księdze strachów"... nie pamiętam, jest tam w ogóle mowa o kuszy?CaptainRandall - 2016-06-01, 15:40
Cytat:
Odnalazłem miejsca gdzie mówi się o kuszy:
Niestety, nic więcej nie ma. Pozostaje gdybyolgia. Ja z tych fragmentów wynioslem przekonanie, że sprzęt Tella to nie była jakaś samoróbka, a sprzęt sportowy. Tylko... czy taki w ogóle istniał w tamtych czasach? (teraz owszem, na przykład ta pierwsza z brzegu: ./redir/www.militariamax....ltow-285.html). Ale oczywiscie to tylko moje przeświadczenie.
Będę się upierał przy domowej roboty sprzęcie. Nie wydaje mi się aby w tamtych czasach kusza była dostępna w sklepie, nawet spod lady. Postaram się poszperać więcej na ten temat.
Cytat:
Tak nawiasem mówiąc, mam wrażenie, że "Wyspa" to jedyna powieść, w której Tell z kuszy strzela. Z tego co pamiętam, w "Templariuszach" jest już tylko mowa, żeby ją wziął, a w "Księdze strachów"... nie pamiętam, jest tam w ogóle mowa o kuszy?
Dokładnie, zawsze odczuwałem rozczarowanie i niedosyt z tego tytułu. Szumny przydomek i niewiele do jego podparcia...M_ajk - 2016-06-01, 16:06
PawelK napisał/a:
Bardzo popularne w moich dziecięcych czasach były 'strzelby' na hacle (czyli zrobione z grubego drutu haczyki). Dlaczego piszę 'strzelby' ano dlatego, że było to urządzenie zrobione z deski w kształcie przypominające wiatrówkę ze strzelnicy, ze spustem zrobionym również z grubego drutu i gumką robiącą za napęd. Potrafię sobie wyobrazić, że ktoś kto miał świra na punkcie Wilhelma Tella wyprodukował sobie w ten sam sposób kuszę i strzałki. Urządzenie wbrew pozorom było celne i groźne, spokojnie można było wybić komuś oko albo zbić szybę.
My z bratem zrobiliśmy "kuszę" na skoble (tak u nas mówiło się na hacle) z wieszaka, deski, gumy i spustu z drutu Niosła zadziwiająco daleko...Z24 - 2016-06-01, 16:54
irycki napisał/a:
Z tego co pamiętam, w "Templariuszach" jest już tylko mowa
Tell groził użyciem kuszy opryszkom na Kozim Rynku. No i nosił ją ze sobą, bo Kozłowski mówi , że "tylko w pobliżu piwnicy siedzi ten chłopak z kuszą i bawi się grą w noże", czy jakoś tak.
irycki napisał/a:
w "Księdze strachów"... nie pamiętam, jest tam w ogóle mowa o kuszy
Nie.
PS. Nie słyszałem, żeby u nas jakoś seryjnie wytwarzano kusze. Rzemieślniczo to pewnie tak. Łuki i strzały rzeczywiście można było kupić w sklepie sportowym. Miałem .CaptainRandall - 2016-06-02, 08:06 No i znalazłem. Kwestię tę prawnie regulowała bardzo ogólnikowa ustawa z 31 stycznia 1961 r. o broni, amunicji i materiałach wybuchowych. Ustawa ta została znowelizowana dopiero 29 października 1990 r. Rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych. I dopiero tutaj znajdujemy zapisek o kuszy jako broni wymagającej pozwolenia.
Tak więc Tell mógł sobie z taka kuszą hasać do woli o ile nie zagrażał porządkowi publicznemu.Szara Sowa - 2016-06-02, 09:26 Ja w podstawówce będąc dostałem taki całkiem solidny łuk (plastikowy ze sklepu z zabawkami, ale chyba znacznie lepszy od tych co były do kupienia w latach np. 80-tych) oraz fajne solidne strzały, z o zgrozo - metalowymi i ostrymi grotami. Przez kilka lat miałem z nim fajną zabawę w strzelaniu do celu. Dało się z niego dobrze wycelować a i niosło daleko. Berta von S. - 2016-06-02, 09:42
Z24 napisał/a:
Łuki i strzały rzeczywiście można było kupić w sklepie sportowym. Miałem .
Szara Sowa napisał/a:
Ja w podstawówce będąc dostałem taki całkiem solidny łuk (plastikowy ze sklepu z zabawkami
Eee tam sklepowe... Najfajniejsze były samorobione - z wikliny! CaptainRandall - 2016-06-02, 09:49 Mnie rodzice kupili taki pomarańczowy z włókna szklanego i gumowym majdanem. W życiu nie widziałem czegoś bardziej nieudolnego. Nie strzelało toto w ogóle, zamiast cięciwy był zwykły sznurek. Przerobiłem go później na oszczep...Szara Sowa - 2016-06-02, 09:55
Berta von S. napisał/a:
Najfajniejsze były samorobione - z wikliny!
Takie też miałem ale wcześniej, ale się nie umywały do tego ze sklepu! Pamiętam zabawę, że strzałę wypuszczało się pionowo w górę, a że łuk miał sporą siłę, więc strzała prawie znikała z oczu i chodziło o to aby wbiła się w ziemię jak najbliżej strzelca (strzelec się nie ruszał). Wtedy strzał był "najlepszy" bo szedł prosto w górę. Jakby to to kogoś trafiło, to... Z24 - 2016-06-02, 16:19
Berta von S. napisał/a:
Eee tam sklepowe... Najfajniejsze były samorobione - z wikliny!
Oczywiście, łuki się robiło samemu. Ale te ze sklepu (drewniane, tak jak i strzały; mój nosił markę "Sokole Oko" , jakby kto pytał), to był sprzęt! Zaraziłem się łucznictwem od jednego z ciotecznych braci. Miał on taki właśnie łuk i w Sylwestra (1971?) do strzał mocował z przodu tzw. zimne ognie, podpalaliśmy je i on wystrzeliwał je w górę. Robiło wrażenie!
Natomiast znakomitą samoróbkę widziałem u jednego kłusownika, którego my, tzn. nasza drużyna harcerska, żeśmy wytropili i osaczyli w lesie jak strzelał, bydlę jedno, do ptaków. Faceta nasz drużynowy wylegitymował, sprzęt został skonfiskowany i zniszczony. Już o tym pisałem przy jakiejś okazji. Żaden z nas, dzieciaków nie dał rady napiąć tego łuku.Robinoux - 2016-06-02, 18:06
Szara Sowa napisał/a:
chodziło o to aby wbiła się w ziemię jak najbliżej strzelca (strzelec się nie ruszał). Wtedy strzał był "najlepszy" bo szedł prosto w górę. Jakby to to kogoś trafiło, to...
Matko jedyna, jakim cudem myśmy przeżyli to dzieciństwo... a dzisiaj cyrkla dziecko nie może mieć, bo jeszcze sobie krzywdę zrobi... Z24 - 2016-06-02, 22:35
Robinoux napisał/a:
Szara Sowa napisał/a:
chodziło o to aby wbiła się w ziemię jak najbliżej strzelca (strzelec się nie ruszał). Wtedy strzał był "najlepszy" bo szedł prosto w górę. Jakby to to kogoś trafiło, to...
Matko jedyna, jakim cudem myśmy przeżyli to dzieciństwo... a dzisiaj cyrkla dziecko nie może mieć, bo jeszcze sobie krzywdę zrobi...
Tak jest. Dzisiaj jak wracałem z roboty, to widziałem sporo wycieczek dzieciaków z klas zdecydowanie niższych. Jedne były w odblaskowych zółtych kamizelkach mimo, że nie wykonywały żadnych robót drogowych. Inna z kolej wycieczka wsiadła do autobusu linii 168, którym jechałem. Zauważyłem, że wokół nadgarstków mają owinięte pomarańczowe paski z jakimś nadrukiem "www..." i coś tam. Zupełnie jak pacjenci w szpitalu, co tam jest jednak znacznie bardziej uzasadnione: jak np. zdemenciały pacjent pójdzie sobie na spacer na inny oddział i mogiła... nikt nie będzie wiedział kto zacz i skąd. No i żeby mu nie wycięli niewłaściwej nerki...Robinoux - 2016-06-02, 23:01 Bo potem musieliby wyleczyć tę chorą... PawelK - 2016-06-03, 06:54
Z24 napisał/a:
zdemenciały pacjent
Z24 napisał/a:
No i żeby mu nie wycięli niewłaściwej nerki...
Specyficzny sposób leczenia demencji :-)Robinoux - 2016-06-03, 07:40 No. Opaska na rękę to właściwie tylko suplement diety w tym wypadku. Dobra, bo zaraz nas moderancja zbanuje, a przez moją demencję zapomnę przez ten czas loginu i będę musiał jak staruszka Iwmali dodać sobie dwójkę Szara Sowa - 2016-06-03, 07:49
Robinoux napisał/a:
zapomnę przez ten czas loginu i będę musiał jak staruszka Iwmali dodać sobie dwójkę
Z24 - 2016-06-03, 10:59
PawelK napisał/a:
Z24 napisał/a:
zdemenciały pacjent
Z24 napisał/a:
No i żeby mu nie wycięli niewłaściwej nerki...
Specyficzny sposób leczenia demencji :-)
Z samą demencją nie przyjmą do szpitala. Zazwyczaj w tym wieku ma się wiele chorób...Even - 2016-06-03, 11:54
Cytat:
Z samą demencją nie przyjmą do szpitala. Zazwyczaj w tym wieku ma się wiele chorób...
Ale na szczęście się o nich nie pamięta tristan - 2016-06-03, 20:46 To jest odwieczny dylemat – lepiej mieć alzheimera i zapomnieć wypić czy parkinsona i rozlać.Nietajenko - 2016-06-10, 08:46 No dobra, powiedzcie tylko, że ten pacjent z demencją albo te dzieci w pomarańczowych kamizelkach strzelali z kuszy. Jeśli nie to się strasznie temat zoftopował.