To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
PanSamochodzik.net.pl
Forum poświęcone twórczości Zbigniewa Nienackiego

Forum ogólne - "Te najmilsze miasto Uuuuuć"

Z24 - 2013-06-17, 14:31
Temat postu: "Te najmilsze miasto Uuuuuć"
Istnieje już temat "Nienacki a Mazury", więc należy dla równowagi wrzucić temat "łódzki", równie ważny, o ile nie ważniejszy, z punktu widzenia całokształtu twórczości Mistrza. Moe wszedłem w paradę koleżankom i kolegom z miasta Łodzi i regionu, ale usprawiedliwia mnie to, że 1) moja rodzina w większości pochodzi z sieradzkiego i wieluńskiego; 2) wielu moich krewniaków i przyjaciół mieszka tam do tej pory, jak również w samej Łodzi i w innych kątach regionu łoódzkiego; 3) mój ojciec urodził się tamże w Łodzi w paręnaście dni po ZN (na Rzgowskiej jakby to pytał :) ).

No to zaczynamy:

Przypomnijmy, że jeden z (anty) bohaterów KS, pan Jan Kuryłło, który był postrachem wrocławskiej gastronomii, pochodził z Łodzi, a w każdym razie był tam przed wojną prywatnym detektywem. Nb. z Łodzi był też inny (anty)bohater, Heinrich Klaus ;-) .
Otóż w rozdziale 12 KS pan Kuryłło rzuca kilkakrotnie pod adresem Fryderyka epitet "farbowany Szwajcar". Pasuje on doskonale do okoliczności.
Otóż gdzieś w 2003 roku odkryłem w W-wie na ul. Działdowskiej chyba 8, olbrzymi antykwariat pn. "Pałac starej książki". To nie jest lokowanie produktu, bo jesienią 2007 antykwariat został zlikwidowany. (Co się działo na wyprzedaży :D :D :D ). Podówczas, w 2003 r., prowadził go pewien łodzianin (nazwisko niestety, wywietrzało mi z głowy), który sam się udzielał poetycko i protegował poetów i w ogóle pisarzy. Niestety, zmarł on niebawem i potem szefował tam jego syn.
Panował tam uroczy bałagan i książki były uporządkowane pod względem rzeczowym tylko z grubsza. Dlatego wycieczki do "PSK' były takie emocjonujące; dawało to duże możliwości wyżycia się poszukiwaczom :D . Lokal należał do najtańszych w branży w W-wie.
Otóż pewnego razu natknąłem się tam na książkę o Łodzi, bodajże Bohdana Baranowskiego, ale nie przysięgnę. Otworzyłem ją sobie na chybił trafił i natknąłem się na historię jakiejś dawnej przekrętu, afery (sprzed wojny, być może nawet sprzed I wojny), której negatywnego bohatera publiczność nazwała "farbowanym Szwajcarem"; chodziło chyba o coś rzeczywiście z branży farbiarskiej. Nie kupiłem wtedy tej książki, czego gorzko teraz żałuję, a potem nie potrafiłem jej już odnaleźć ani nawet zidentyfikować.
Tak, że określenie "farbowany Szwajcar" przedstawia się nie jako pomysł ZN, tylko jako chrakterystyczny łódzki greps, odnoszący się kiedyś do bardzo konkretnej sytuacji.

Protoavis - 2013-06-17, 14:39
Temat postu: Re: "Te najmilsze miasto Uuuuuć"
Z24 napisał/a:
Istnieje już temat "Nienacki a Mazury", więc należy dla równowagi wrzucić temat "łódzki", równie ważny, o ile nie ważniejszy, z punktu widzenia całokształtu twórczości Mistrza. Moe wszedłem w paradę koleżankom i kolegom z miasta Łodzi i regionu, ale usprawiedliwia mnie to, że 1) moja rodzina w większości pochodzi z sieradzkiego i wieluńskiego; 2) wielu moich krewniaków i przyjaciół rodziny mieszka tam do tej pory, jak również w samej Łodzi i w innych kątach regionu łoódzkiego; 3) mój ojciec urodził się tamże w paręnaście dni po ZN (na Rzgowskiej jakby to pytał :) ).

Zaczynamy:


Znając polskie szpitalne realia, istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że Twój Tata został w szpitalu zamieniony z synem matki Z. N. I faktycznie to Ty jesteś spadkobiercą praw do Samochodzików i innych dzieł książkowych Z.N. ;-)

Nietajenko - 2013-06-17, 14:57

Z24 napisał/a:
moja rodzina w większości pochodzi z sieradzkiego i wieluńskiego

No to może jeszcze powiesz, że z Działoszyna, co? Stamtąd jest część mojej rodziny.

Z24 - 2013-06-17, 15:05
Temat postu: Re: "Te najmilsze miasto Uuuuuć"
Protoavis napisał/a:
Z24 napisał/a:
Istnieje już temat "Nienacki a Mazury", więc należy dla równowagi wrzucić temat "łódzki", równie ważny, o ile nie ważniejszy, z punktu widzenia całokształtu twórczości Mistrza. Moe wszedłem w paradę koleżankom i kolegom z miasta Łodzi i regionu, ale usprawiedliwia mnie to, że 1) moja rodzina w większości pochodzi z sieradzkiego i wieluńskiego; 2) wielu moich krewniaków i przyjaciół rodziny mieszka tam do tej pory, jak również w samej Łodzi i w innych kątach regionu łoódzkiego; 3) mój ojciec urodził się tamże w paręnaście dni po ZN (na Rzgowskiej jakby to pytał :) ).

Zaczynamy:


Znając polskie szpitalne realia, istnieje niewielkie prawdopodobieństwo, że Twój Tata został w szpitalu zamieniony z synem matki Z. N. I faktycznie to Ty jesteś spadkobiercą praw do Samochodzików i innych dzieł książkowych Z.N. ;-)


W jakim tam szpitalu? :D :D :D .

Z24 - 2013-06-17, 15:07

Nietajenko napisał/a:
Z24 napisał/a:
moja rodzina w większości pochodzi z sieradzkiego i wieluńskiego

No to może jeszcze powiesz, że z Działoszyna, co? Stamtąd jest część mojej rodziny.


Nie, aczkolwiek z Działoszyna był (bo zmarł, niestety) jeden z powinowatych :) .

Robinoux - 2013-06-17, 15:18

Z24 napisał/a:
Otóż pewnego razu natknąłem się tam na książkę o Łodzi, bodajże Bohdana Baranowskiego, ale nie przysięgnę.


Może chodzi o książkę Baranowskiego "O dawnej Łodzi" z 1976r.
Jest do nabycia tu:

./redir/allegro.pl/baranowski-o-dawnej-lodzi-stan-bdb-i3328078722.html

Z24 - 2013-06-17, 15:31

Robinoux napisał/a:
Z24 napisał/a:
Otóż pewnego razu natknąłem się tam na książkę o Łodzi, bodajże Bohdana Baranowskiego, ale nie przysięgnę.


Może chodzi o książkę Baranowskiego "O dawnej Łodzi" z 1976r.
Jest do nabycia tu:

./redir/allegro.pl/baranowski-o-dawnej-lodzi-stan-bdb-i3328078722.html


Dzięki, Robinoux . Niewykluczone, że to ta. Najpierw posprawdzam w bibliotece.

Piotreek - 2013-06-17, 23:24
Temat postu: Re: "Te najmilsze miasto Uuuuuć"
Z24 napisał/a:

Otóż gdzieś w 2003 roku odkryłem w W-wie na ul. Działdowskiej chyba 8, olbrzymi antykwariat pn. "Pałac starej książki". To nie jest lokowanie produktu, bo jesienią 2007 antykwariat został zlikwidowany. (Co się działo na wyprzedaży :D :D :D ). Podówczas, w 2003 r., prowadził go pewien łodzianin (nazwisko niestety, wywietrzało mi z głowy), który sam się udzielał poetycko i protegował poetów i w ogóle pisarzy. Niestety, zmarł on niebawem i potem szefował tam jego syn.
Panował tam uroczy bałagan i książki były uporządkowane pod względem rzeczowym tylko z grubsza. Dlatego wycieczki do "PSK' były takie emocjonujące; dawało to duże możliwości wyżycia się poszukiwaczom :D . Lokal należał do najtańszych w branży w W-wie.


To było moje ukochane miejsce... Wyniosłem stamtąd kilkadziesiąt Samochodzików, nie licząc Werniców, Bahdajów, Niziurskich... Jasienicy, Dumasa... Łysiaka... w życiu nie powtórzę wszystkich tytułów, które tam kupiłem. Miejsce było naprawdę magiczne...

Szkoda, że prezszło do historii...

Właściciel nazywał się Huzik.

airski - 2013-06-17, 23:41

Dokładnie mówiąc, Władysław Huzik, kiedyś utalentowany reportażysta, związany z Łodzią (m.in. książka "Dworska szkoła jazdy"). Niestety, również przesadny amator napojów od lat 18. Irek
Robinoux - 2013-06-18, 07:40

Z24 napisał/a:
Dzięki, Robinoux . Niewykluczone, że to ta. Najpierw posprawdzam w bibliotece.

Na stronie aukcji są skany kilku stron książki, może ci się skojarzy. Czyta się rzeczywiście ciekawie.

Z24 - 2013-06-18, 13:26

Piotreek napisał/a:
To było moje ukochane miejsce... Wyniosłem stamtąd kilkadziesiąt Samochodzików, nie licząc Werniców, Bahdajów, Niziurskich... Jasienicy, Dumasa... Łysiaka... w życiu nie powtórzę wszystkich tytułów, które tam kupiłem. Miejsce było naprawdę magiczne...

Szkoda, że prezszło do historii...

Właściciel nazywał się Huzik.


airski napisał/a:
Dokładnie mówiąc, Władysław Huzik, kiedyś utalentowany reportażysta, związany z Łodzią (m.in. książka "Dworska szkoła jazdy"). Niestety, również przesadny amator napojów od lat 18. Irek


Och, ogromnie dziękuję Wam, Piotreek i airski!!!
:564: :564: :564:
Ten kraj jest jednak mały :D !

Tak, w PSK było cudownie, choć capiło tam okrutnie ;-) .

Robinoux napisał/a:
Z24 napisał/a:
Dzięki, Robinoux . Niewykluczone, że to ta. Najpierw posprawdzam w bibliotece.

Na stronie aukcji są skany kilku stron książki, może ci się skojarzy. Czyta się rzeczywiście ciekawie.


Wielkie dzięki Robinouxie, tak, czy owak będę musiał przejrzeć ją w całości, bo zapamiętałem tylko o tym farbowanym Szwajcarze. Wiadomo dlaczego :D .
:564:

Z24 - 2013-06-18, 16:20

Robinoux napisał/a:
Z24 napisał/a:
Otóż pewnego razu natknąłem się tam na książkę o Łodzi, bodajże Bohdana Baranowskiego, ale nie przysięgnę.


Może chodzi o książkę Baranowskiego "O dawnej Łodzi" z 1976r.
Jest do nabycia tu:

./redir/allegro.pl/baranowski-o-dawnej-lodzi-stan-bdb-i3328078722.html


Przejrzałem te skany i to raczej nie jest tamta pozycja :/ . Ta odnosi się do historii Łodzi sprzed jej etapu przemysłowego a ta afera "farbiarsko-szwajcarska" miała miesce najwcześniej w XIX wieku, a niewykluczone, że niedługo przed 1939 rokiem. Ale to nic. Ta książka również ma nieodpartą siłę przyciągającą... :D

Z24 - 2013-06-20, 22:50

Barować się czyli zmagać się, od brać się za bary. U nas w Sieradzkiem tak się właśnie mówiło, więc uznaję to słowo również za regionalizm.
W "Skiroławkach" mamy tytuł rozdziału: "O tym, jak proboszcz się barował z doktorem". W tekście rozdziału jest to słowo użyte chyba kilkakrotnie. raz ks. Mizerera mówi, że z doktorem jest ciężka sprawa, strasznie się z nim barować musi. No i chyba potem w opisie tego barowania jest to słowo jeszcze użyte. Jak to barowanie wyglądało nie napiszę, żeby nie psuć zabawy tym, co jeszcze nie czytali "Skiroławek" :) . W każdym razie ZN przydał temu słowu nieco dwuznaczności: nie tylko od barów - ramion ale i od baru - miejsca wyszynku ;-) .
W jednym z rozdziałów o jesieni, na samym jego początku, jest wspomniane o wichurze, która barowała się z drzewami. Wszystko podaję z pamięci, bo moje "Skiroławki" są zakopane głęboko od późniejszymi nawarstwieniami, a, nie chce mi się rozbierać tj piramidy :( .

Z24 - 2013-07-01, 16:23

Podługowaty, czyli podłużny, prawie podłużny, raczej dłuższy niż szerszy. To rownież słowo znane i uzywane w regiona, jak mnie moja rodzina solennie zapewnia :) .
ZN je chyba lubił, a w każdym razie używał.
Weźmy np."Skarb Atanaryka" Nasza Księgarnia, Warszawa 1960.
s. 11: "Wchodzisz do lasu albo na wrzosowisko nad jeziorem i oto nagle natykasz się na kilka ogromnych kół utworzonych z podługowatych głazów"
s. 46: "Podługowaty cypel, miejscami piaszczysty, tu i ówdzie zarosły ostrą trawą, stanowił jakby cienki obcas".
s. 131: "Jeszcze krótki moment i ów zarys ludzki rozsypuje się w bezkształtną podługowatą smugę - już zniknął, przepadł jak duch, ja cień..."
NPPS wydanie II, "Pojezierze", Olsztyn, 1976. str. 46 początek rozdziału 4: "Na piasku nadbrzeżnym odkryłem świeże ślady stóp ludzkich i podługowate wgłębienie, pozostałość po dziobie łódki, którą ktoś tu wyciągnął przed niedawnym czasem, a później zsunął do wody i odpłynął."

Z24 - 2014-04-02, 13:30

Na stronach 97-98 elektronicznej wersji gazetowej powieści ZN z 1962 r. pt. „Wąż Morski” znajdujemy taki fragment:

„Milicyjne auto zatrzymało się w Łodzi na ul. Rzgowskiej tuż obok nowo wybudowanej łaźni. W czasach, gdy Henryk był jeszcze młodziutkim chłopcem – znajdował się w tym miejscu „cyklodrom”. Przychodziło się tu jeździć na wynajętym na godziny rowerze – rodziców Henryka nie było stać aby kupić chłopcu rower na własność. Za „cyklodromem” rozciągały się pola i zsypiska śmieci, gdzie w upalne dni, na hałdach brudu, starych szmat i nieczystości wygrzewali się na słońcu żebracy, gnieździły się prostytutki i drzemali pijacy. Wśród hałd śmieci znajdowała się niewielka fabryczka „zajzajeru”, Henryk pamiętał pożar, który w niej kiedyś wybuchnął. Strażacy bali się gasić ogień, beczki z zajzajerem pękały głośno, a krople kwasu trawiły i przeżerały nawet strażackie kaski. Tak w każdym razie opowiadali sobie ludzie na Chojnach.
Teraz na dawnym zsypisku wyrósł duży park rozciągający się od ulicy Dąbrowskiej aż do bloków, tak zwanych, Magistrackich przy ulicy Podmiejskiej.
Pan jest tutejszy? – spytał Szpakowatego.
Urodziłem się na Chojnach. Najpierw mieszkaliśmy na Podmiejskiej pod szesnastym, a potem na Rzgowskiej pod pięćdziesiątym drugim. Do szkoły chodziłem na róg Miłej i Rzgowskiej, a później na Podmiejską. Przed sama wojną przeprowadziliśmy się na Kruczą. Taka mała uliczka od Nowozakrzewskiej – wyjaśnił. [...]
Ruszyli wolno w stronę Czerwonego Rynku. Pan W.R. mieszkał na jednej z małych uliczek odchodzących od Rzgowskiej.
O, widzi pan, tu pod pięćdziesiątym drugim był kiedyś duży ogród. A teraz postawili nowe bloki. – wskazywał Henryk Szpakowatemu. – W tym ogrodzie była altanka, zawsze ukrywałem się w niej podczas zabawy w chowanego. A teraz stanęły tu domy mieszkalne.
Na Czerwonym Rynku budy jarmarczne były już zamknięte, jeszcze tylko kilku gołębiarzy zachwalało swój towar – gołębie siedzące osowiale w drucianych klatkach. Tak, jeszcze tylko ten rynek i otaczające go domy nie zmieniły swego wyglądu od czasu, gdy w tej dzielnicy mieszkał przed laty Henryk. Tutaj odnajdywał dawny koloryt miasta – jedno, dwu, najwyżej trzypiętrowe małe kamieniczki z bramami, przez które wąskim strumieniem wyciekał śmierdzący rynsztok. W sobotę lub w dzień przedświąteczny malowano go wapnem na biało. Na podwórku pełno było drewnianych komórek, a na każdej komórce stał druciany domek dla gołębi. I wszędzie chmary małych dziewczynek rysujących kredą „klasy” na płytach ulicznych chodników, chłopców biegających z fajerką, którą puszczało się w ruch przy pomocy zakrzywionego drutu.
Teraz także dziewczynki skakały na jednej nodze z „klasy” do „klasy”, czubkiem buta popychając kolorowe szkiełko z rozbitej butelki po piwie, a chłopiec biegł ulica popychając fajerkę. Jakiś mały pędrak ciągnął na sznurku pudełko po sardynkach.”

Trzeba zauważyć, że niektóre nazwy ulic zostały prawdopodobnie zniekształcone: ulica Nowozakrzewska, to zapewne ul. Zarzewska, ul. Dąbrowska, to ul. Jarosława Dąbrowskiego – mam plan z 1995 r., być może wcześniej te ulice nazywały się inaczej – zwłaszcza ul. Jarosława Dąbrowskiego ;-) , teraz też może się nazywają się inaczej – zwłaszcza ul. Jarosława Dąbrowskiego ;-) . Park o ktorym mowa w cytowanym fragmencie to park im. Jarosława Dąbrowskiego - przynajmniej w 95' roku tak się jeszcze nazywał ;-) .

Na stronie 6 młodzieńczej mikropowieści, czy raczej opowiadania ZN, pt. „Związek Poszukiwaczy skarbów” czytamy:

„Jędrek, Antek, Franek-gołębiarz, w ogóle wszystkie dzieci z Grabowej ulicy przychodziły tu często.”

Ulica Grabowa też znajduje się na Chojnach, ewentualnie w ich pobliżu ( nie mam mapy a rozgraniczeniem osiedli, w każdym razie z granicami w okresie przedwojennym i bezpośrednio powojennym).

W każdym razie w całej mi znanej twórczości ZN nie mogę sobie przypomnieć innego nawiązania do innych dzielnic Łodzi jako do krainy dzieciństwa żadnego z bohaterów. Topografia Łodzi odgrywa znaczną rolę w „Sumieniu” a zwłaszcza w „Laseczce i tajemnicy”, ale nie ma tam odniesień do dzieciństwa postaci (może w „Sumieniu” jest jakaś wzmianka, ale nie przypominam sobie w tej chwili :) ).
Nie znam biografii ZN autorstwa pana Szylaka, i nie wiem, czy i co tam jest napisane o wczesnych latach Mistrza. Czyżby te wzmianki, które przytoczyłem, były śladem wczesnych lat ZN spędzonych na Chojnach lub w ich pobliżu?

Berta von S. - 2014-04-02, 16:32

Z24 napisał/a:

Nie znam biografii ZN autorstwa pana Szylaka, i nie wiem, czy i co tam jest napisane o wczesnych latach Mistrza. Czyżby te wzmianki, które przytoczyłem, były śladem wczesnych lat ZN spędzonych na Chojnach lub w ich pobliżu?

Właśnie sprawdziłam. Tak. Jako dziecko mieszkał na przedmieściach Łodzi w Chojnach. Na ulicy Kruczej (niedaleko skrzyżowania z ul. Przybyszewskiego, blisko pl. Reymonta, niewysoki budynek).

Z24 - 2014-04-02, 17:47

Berta von S. napisał/a:
Z24 napisał/a:

Nie znam biografii ZN autorstwa pana Szylaka, i nie wiem, czy i co tam jest napisane o wczesnych latach Mistrza. Czyżby te wzmianki, które przytoczyłem, były śladem wczesnych lat ZN spędzonych na Chojnach lub w ich pobliżu?

Właśnie sprawdziłam. Tak. Jako dziecko mieszkał na przedmieściach Łodzi w Chojnach. Na ulicy Kruczej (niedaleko skrzyżowania z ul. Przybyszewskiego, blisko pl. Reymonta, niewysoki budynek).


:564: :564: :564:

Dzięki Berto v. S. :)

O ul. Kruczej wspomina Szpakowaty :) .

W powieści "Podniesienie" główny bohater, Paweł, z rodziną, zaraz po przejściu frontu wracają z wysiedlenia do Łodzi:
"Pewnego styczniowego dnia znaleźli sie na zaśnieżonych ulicach Łodzi, stanęli przed czerwonym dwupiętrowym domem, w którym znajdowało się ich dawne mieszkanie". (Wydanie I, Czytelnik, 1963 str. 64).
Ten enigmatyczny opis może być reminiscencją tamtego domu; na standardy łódzkich kamienic, dwupiętrowy dom można uznać za niewysoki :) .

Berta von S. - 2014-04-02, 21:49

Z24 napisał/a:

W powieści "Podniesienie" główny bohater, Paweł, z rodziną, zaraz po przejściu frontu wracają z wysiedlenia do Łodzi:
"Pewnego styczniowego dnia znaleźli sie na zaśnieżonych ulicach Łodzi, stanęli przed czerwonym dwupiętrowym domem, w którym znajdowało się ich dawne mieszkanie". (Wydanie I, Czytelnik, 1963 str. 64).
Ten enigmatyczny opis może być reminiscencją tamtego domu; na standardy łódzkich kamienic, dwupiętrowy dm można uznać za niewysoki :) .

W takim razie to musi być nr. 3, bo tylko budynek na Kruczej 3 jest dwupiętrowy (pomijając domy narożne, bo zakładam, że wtedy M.Sz nie napisałby "niedaleko skrzyżowania", tylko "na skrzyżowaniu"). Pozostałe budynki w okolicy Przybyszewskiego mają albo 1 piętro, albo 3 piętra. Obejrzyj sobie na googlowych mapach. :)

Z24 - 2014-04-03, 17:51

Berta von S. napisał/a:
Z24 napisał/a:

W powieści "Podniesienie" główny bohater, Paweł, z rodziną, zaraz po przejściu frontu wracają z wysiedlenia do Łodzi:
"Pewnego styczniowego dnia znaleźli sie na zaśnieżonych ulicach Łodzi, stanęli przed czerwonym dwupiętrowym domem, w którym znajdowało się ich dawne mieszkanie". (Wydanie I, Czytelnik, 1963 str. 64).
Ten enigmatyczny opis może być reminiscencją tamtego domu; na standardy łódzkich kamienic, dwupiętrowy dm można uznać za niewysoki :) .

W takim razie to musi być nr. 3, bo tylko budynek na Kruczej 3 jest dwupiętrowy (pomijając domy narożne, bo zakładam, że wtedy M.Sz nie napisałby "niedaleko skrzyżowania", tylko "na skrzyżowaniu"). Pozostałe budynki w okolicy Przybyszewskiego mają albo 1 piętro, albo 3 piętra. Obejrzyj sobie na googlowych mapach. :)

:564: :564: :564:
Berto, jesteś znakomita!!! Dałem Ci pomógł :) :) :)

Teraz trzeba by poszukać w archiwum rejestrów meldunkowych... ;-)

Berta von S. - 2014-04-03, 20:29

Z24 napisał/a:

Berto, jesteś znakomita!!! Dałem Ci pomógł :) :) :)

Teraz trzeba by poszukać w archiwum rejestrów meldunkowych... ;-)

No to gdzie to pomógł?! Bo nic mi nie przybyło! :diabelek:

W rejestrach może pogrzebać Milady. :)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group