To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
PanSamochodzik.net.pl
Forum poświęcone twórczości Zbigniewa Nienackiego

Inna literatura zagraniczna - Ernst Wiechert

Nietajenko - 2013-06-17, 14:52

Szara Sowa napisał/a:
Czy ktoś jeszcze oprócz mnie czyta tę książkę

Nietajenko czyta ale póki co utknął...

Robinoux - 2013-06-17, 15:02

Ja czytam, jestem u początku drugiego tomu.
Szara Sowa - 2013-06-17, 19:24

Yvonne napisał/a:
Szara Sowa napisał/a:
Czy ktoś jeszcze oprócz mnie czyta tę książkę
Bo dyskusja jest bliska zeru...


Sowo,

Ja bym chętnie i poczytała i podyskutowała, ale niestety nie posiadam książki :(


Jak się nie mylę to po necie krążą ebooki... :p

A co do książki, to ja powoli brnę do przodu. Na szczęście akcja już zaczęła śmiało wychodzić poza Sowiróg. Już wiem o co generalnie będzie chodzić w tej książce (mówi o tym tytuł, ale nie od razu jest zrozumiały :) ).
Jeżeli chodzi o jakieś podsumowania to stwierdzam, że książka jest niebywale smutna, wręcz śmiertelnie poważna, dlatego nielekko się ją czyta, szczególnie w obecnych okolicznościach za oknem.
Trochę też mogą męczyć czytelnika ciągłe nawroty fabuły do biblii, wiary, niewiary i różnych pośrednich wariacji. Styl pisania też nie jest lekki i zastanawiam się czy to nie wina tłumaczenia, bo w paru miejscach wyłapałem, że naprawdę minimalne zmiany w zdaniu uczyniło by całość łatwiej przyswajalnym.
Ale żeby nie było, że tylko krytykuję to dodam, że absolutnie będę czytał dalej. Kilka wątków jest ciekawych. Akcja cały czas się rozwija. Z kilkoma bohaterami już się co nieco żyłem. A że dopiero mam za sobą ok. 1/5 całości, więc nastawiam się na dłuższy bieg. :)

Robinoux - 2013-06-18, 07:31

Szara Sowa napisał/a:
Trochę też mogą męczyć czytelnika ciągłe nawroty fabuły do biblii, wiary, niewiary i różnych pośrednich wariacji.


Mnie to akurat zupełnie nie przeszkadza, wręcz odwrotnie. Ta książka jest tak naprawdę o najważniejszych pytaniach i dylematach ludzkiej egzystencji, więc to właściwie nie nawroty, tylko główny temat powieści. Kim jest człowiek? Dokąd zmierza? Gdzie jest Bóg, gdzie go szukać? Te pytania znajdują swój najciekawszy wyraz w takich postaciach ( w ich słowach, ale przede wszystkim w ich decyzjach, działaniu) jak Jons, Jumbo, Tobiasz, czy Agricola.
Charakterystyczny cytat:
"Żaden zwycięzca ani żaden pokonany nie są w stanie zniszczyć prawości ani zetrzeć jej ze świata. Jeśli Bóg istnieje, istnieje w niej właśnie." (s.379)

Yvonne - 2013-06-18, 07:36

Szara Sowa napisał/a:
Jak się nie mylę to po necie krążą ebooki...


Sowo, to prawda, jednakże dla mnie książka musi mieć zapach...
Nie czytam ebooków.

Poszperam jeszcze w kilku antykwariatach lub bibliotekach z nadzieją, że gdzieś ją wreszcie znajdę i będę mogła zatopić się w lekturze :)

Anonymous - 2013-06-18, 14:35

Szara Sowa napisał/a:
Czy ktoś jeszcze oprócz mnie czyta tę książkę :065:
Bo dyskusja jest bliska zeru...

Ja zacząłem czytać ale w związku z tym, że jedyna pora dla mnie do czytania to wieczór a moja młodsza latorośl notorycznie ostatnio usypia w okolicach 23. nie jestem w stanie kontynuować lektury. :/ Ale zapał mam i żywię nadzieje, że dam radę. Trochę problemów nastręcza drobny druk i pożółkłe stronice ale to i tak lepiej niż plik PDF na monitorze komputera!

Anonymous - 2013-06-18, 15:17

Yvonne napisał/a:
Sowo, to prawda, jednakże dla mnie książka musi mieć zapach...
Nie czytam ebooków.

Witaj w klubie Yvonne! :D :564: :564:

Unieski - 2013-06-18, 16:14

Iwmali napisał/a:
Yvonne napisał/a:
Sowo, to prawda, jednakże dla mnie książka musi mieć zapach...
Nie czytam ebooków.

Witaj w klubie Yvonne! :D :564: :564:

Ebooki sa fajne, tylko muszą być czytane na odpowiednim do tego sprzęcie :)

Uroczysko - 2013-06-21, 23:44

Pozdrowienie Czytającemu!

Szara Sowa napisał/a:
Czy ktoś jeszcze oprócz mnie czyta tę książkę :065:
Bo dyskusja jest bliska zeru...


Przeczytałem kilkanaście lat temu. To jedna z najważniejszych książek w moim życiu.
Sięgnąłem po nią wiedziony ciekawością, co tak bardzo fascynowało Nienackiego w Wiechercie. Do tego stopnia, że zapragnął napisać powieść w jego stylu; sagę mazurską w stylu "Dzieci Jerominów". Z sagi nic nie wyszło, ale tak powstało "Raz w roku...".

Pamiętam, że za "DJ" zapłaciłem dużo pieniędzy, ale te wszystkie wieczory z lekturą - pełną wzruszeń, pytań i odpowiedzi, egzystencjalnych rozterek i zagadek, no i magii życia albo po prostu ludzkiego losu - warte były dziesięć razy tyle.

Chyba przyszedł czas, żebym spróbował przeczytać drugi raz. Ale nie wiem, czy to się uda, tak jak nie sposób przeżyć jeszcze raz pierwszej miłości. No, taki to rodzaj literatury, magiczny.

Oczywiście ten i ów może być rozczarowany tak komplementowaną przez innych powieścią - nie jest to jednak literatura dla wszystkich, bo "o czym mówił Tarkwiniusz Pyszny makówkom w swoim ogrodzie, rozumiał syn jego, ale nie goniec".

No, a poza tym, najkrótsze wieczory w roku (i rekordowo upalne) rzeczywiście nie sprzyjają lekturze :)

Uroczysko

Szara Sowa - 2013-07-08, 11:21

Czytam, ciągle czytam, ale idzie mi powolutku. Ale jednak zaliczenie pierwszego tomu poczytuję sobie za sukces. :564:
Czemu akurat tak ciężka książka wypadła mi na lato? :(

Wilhelmina - 2013-07-08, 15:57

Ja przeczytałam prawie cały pierwszy tom ale ze względu na to, że musiałam wyjechać na jakiś czas musiałam oddać oba do biblioteki. Potem już nie miałam możliwości tego wypożyczyć, ale była dość ciekawa. To prymitywne życie..
Szara Sowa - 2013-07-27, 13:03

No i dzięki urlopowi ukończyłem Dzieci Jerominów!
Stwierdzam, że tej książki po prostu nie da się prosto opisać czy ocenić, pewnie trochę podobnie jak Biblię. Mnogość wątków, akcja bardzo powolna i w sumie dopiero pod koniec nabiera tempa. Taka bardzo oryginalna epopeja, no i szkoda że trochę sztucznie urwana.
Na początku odniosłem wręcz wrażenie że to zapis prawdziwych historii, lecz chyba raczej tak nie jest. Można by tu rozważać wiele wątków i napisać długi tekst, lecz nie porwę się na coś takiego.
Raczej skoncentruję się na pewnych spostrzeżeniach.
Po pierwsze odniosłem wrażenie, że tak naprawdę więcej w tej książce jest o braku wiary niż o wierze, mimo że autor chyba zamierzał odwrotnie.
Po drugie nie wiem czy to sprawka jakiejś cenzury, czy też pierwotny zamysł autora, ale na początku opisy miejscowej ludności są tak ogólne że chyba tylko nasi rodacy mogą się domyślić, że chodzi o ludność pochodzenia polskiego. Dopiero pod koniec pojawiają się wzmianki o "polskich ułanach" czy nawet "polskich świniach".
Może to wynikać z tego, że powieść była pisana wiele lat, a przez ten czas zmieniała się rzeczywistość i jak się doczytałem także losy autora (był między innymi więźniem obozu koncentracyjnego) i jego poglądy.
Inna sprawa, to zaskoczyła mnie informacja, że autor w sumie dość krótko mieszkał na Mazurach. Tym bardziej chwała mu za to, że zawarł w książce tyle różnych szczególików z życia Mazurów i ich postaw.
Swoista bajkowość tekstu i jego ogólnikowość mogą być jednak przeszkodą dla przeciętnego, współczesnego czytelnika, który albo może się poczuć znudzony albo stwierdzić, że niewiele rozumie z prezentowanych przemyśleń. Widać to także po tym, że ze wspólnego czytania forumowego chyba niewiele wyszło...
Ale po prostu ta książka nie jest dla każdego, w tym sensie że nie do każdego trafi. Mnie przyznam jakoś nie uwiodła, ale szacunek dla autora na pewno zachowam. Czyli coś podobnie jak w moim przypadku wygląda sprawa np. z "Panem Tadeuszem". Choć rzecz jasna ciężar gatunkowy obu pozycji jest nieporównywalny.
Dodam też, że Dzieci Jerominów bardzo poszerzyły moją wiedzę na temat kulis przejmowania władzy przez hitlerowców w Niemczech. Mamy tam świetne obserwacje, scenki oraz przedstawione zachowania ludzi tamtego czasu. W ogóle część dotycząca lat 30-tych jest chyba najlepsza.

Berta von S. - 2014-01-01, 21:49

Byłam przedwczoraj w Piersławku. Miejsce bardzo malownicze. Zabudowania z czerwonej cegły, na podwórzu wielki kasztan, do bramy prowadzi stara aleja, a dookoła las. :)

Zamknięte było, ale sympatyczny pan leśniczy otworzył izbę. Tak trochę "po łebkach" oglądałam, bo znajomi się zaczynali nudzić. Muszę tam jeszcze wpaść na spokojnie. W tle puszczają nagranie z informacjami o Wiechercie oraz urywki jego twórczości. Fragment o ostatnich odwiedzinach u umierającego ojca i ich wspólnym pożegnaniu z lasem naprawdę ściska za gardło...

Dzieci Jarominów niestety nie było w sprzedaży (miałam nadzieję, że można tam kupić), więc na razie jeszcze się za to nie wezmę. Może i lepiej, bo z tego, co czytam, lektura do najłatwiejszych nie należy.

Nietajenko - 2014-01-03, 08:53

Berta von S. napisał/a:
Byłam przedwczoraj w Piersławku

I pewnie jeszcze przez Olsztyn przejeżdżałaś, co? :027:

Berta von S. - 2014-01-03, 12:19

Nietajenko napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Byłam przedwczoraj w Piersławku

I pewnie jeszcze przez Olsztyn przejeżdżałaś, co? :027:

To by raczej było dość naokoło...
Jak będę kiedyś jechać przez Olsztyn, nie omieszkam Ci się zwalić na kark. :D

Uroczysko - 2014-01-31, 12:22

Szara Sowa napisał/a:
Po drugie nie wiem czy to sprawka jakiejś cenzury, czy też pierwotny
zamysł autora, ale na początku opisy miejscowej ludności są tak ogólne że chyba tylko nasi
rodacy mogą się domyślić, że chodzi o ludność pochodzenia polskiego. Dopiero pod koniec
pojawiają się wzmianki o "polskich ułanach" czy nawet "polskich świniach".




Ja to widzę tak: Wiechert w tej powieści uogólniając nie pisze ani o Niemcach, ani o Polakach,
raczej ma na myśli mazurów (w sensie zajmowania się ich losem). Dziś to już niewiele znaczy
ale kiedyś Mazurów cechowała większa odrębność. Mazurem mógł być Polak,
Mazurem mógł być Niemiec ale też ktoś kto nie czuł się ani Polakiem ani Niemcem.


Dziś tego już tak mocno nie czujemy ale Warmia i Mazury były typowym obszarem pogranicza,
czyli z definicji wręcz kotłem kulturowym i etnicznym. Mieszkańcy tego regionu wycierpieli w
przeszłości sporo i od Niemców, i od Polaków niestety także (m.in. stąd tak druzgoczące dla
Polski wyniki plebiscytów w międzywojniu).


Wiechert, jako Niemiec rozczarowany hitlerowską Rzeszą, i z racji swej narodowości nie
opowiadający się po stronie Polski, pokazuje i jednym i drugim gest Kozakiewicza, doszukując
się wśród prostych mazurów wszystkich dobrych cech, których nie zobaczył w hitlerowskich
Niemczech i w sanacyjnej Polsce. Dla niego nie jest ważne czy ktoś ma polskie nazwisko,
niemieckie czy rdzenne, wywodzące się od autochtonów. Pokazuje, że każdy może być
dobrym i uczciwym człowiekiem, po prostu mazurem. Rozczarowany obydwoma
państwowościami, które już od średniowiecza uczyniły z Mazur poligon swych
mikrokolonialnych zapędów, zapewne idealizuje nieco Mazurów i ich małą ojczyznę. No cóż,
chyba każdy z nas wierzy, że gdzieś świat jest trochę lepszy, a ludzie uczciwsi. Zwłaszcza gdy
myślimy o miejscach naszej młodości, do których nie mamy powrotu.


A przy okazji mazurskiej tematyki - polecam "Pan Bóg śpi na Mazurach" H.H. Kirsta. Takie
Dzieci Jerominów" w wersji light; 294 strony w wydaniu kieszonkowym.


Uroczysko (mjc)

Szara Sowa - 2014-01-31, 12:36

Uroczysko napisał/a:
Wiechert, jako Niemiec rozczarowany hitlerowską Rzeszą, i z racji swej narodowości nie
opowiadający się po stronie Polski, pokazuje i jednym i drugim gest Kozakiewicza, doszukując
się wśród prostych mazurów wszystkich dobrych cech, których nie zobaczył w hitlerowskich
Niemczech i w sanacyjnej Polsce. Dla niego nie jest ważne czy ktoś ma polskie nazwisko,
niemieckie czy rdzenne, wywodzące się od autochtonów. Pokazuje, że każdy może być
dobrym i uczciwym człowiekiem, po prostu mazurem. Rozczarowany obydwoma
państwowościami, które już od średniowiecza uczyniły z Mazur poligon swych
mikrokolonialnych zapędów, zapewne idealizuje nieco Mazurów i ich małą ojczyznę.


Jak najbardziej to do mnie trafia!

Berta von S. - 2014-01-31, 13:24

A to mi się skojarzyła niezła powieść, którą kiedyś przed laty czytałam!
Arno Surminski Polninken czyli historia niemieckiej miłości.

Czasy PRL-u. Na Mazurskiej wsi spotyka się dwoje młodych Niemców. Ona - córka dawnych posiadaczy ziemskich. On - syn prostego człowieka, który przed wojną zapalał przydrożne latarnie. Przyjeżdżają do Polninek, aby poszukać swoich korzeni, a znajdują miłość. Trudną do zrealizowania, bo każde wraca do swojego świata. On do Niemiec Zachodnich, ona - do NRD. I okazuje się, że nawet przesłanie listu może być problemem...

Od sielankowości Mazur (tych dzisiejszych i tych dawnych) do ponurego świata zimnej wojny. Naprawdę świetnie się to czytało (chociaż jak na moje preferowane standardy książka była mocno przygnębiająca).

Szara Sowa - 2016-06-06, 13:38

Przypadkiem znalazłem film-prezentację, przy pomocy którego/której można zwiedzić izbę pamięci Ernsta Wiecherta w Piersławku (mniej więcej od 2 minuty):

./redir/pierslawek.strzalowo.eu/pl/index.html

Ciekawa nowinka techniczna.

Robinoux - 2016-06-06, 20:35

Bardzo ładna prezentacja. Izba od ostatniej mojej bytności sporo się wzbogaciła o eksponaty. swoją drogą, ciekawe, czy przetrwała forumowa naklejka, którą umieściłem na jednym z filarów...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group