A może z biegiem lat nabył doświadczenie w drobnych pracach przy wehikule i w ten sposób miał więcej kasy na inne wydatki
Zgoda z przedmówcą. W Nowych Przygodach oponę przedziurawił nad Jeziorakiem i pomimo tego, że miał zapasowe koło wolał zakleić dętkę, aby nie tracić czasu na szukanie wulkanizatora. Zapewne najbliższy taki warsztat był w Iławie no i pamiętał ile czasu to zajęło w Białymstoku
_________________
Ostatnio zmieniony przez Kozak 2018-12-01, 22:20, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 15 razy Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 3238 Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2018-12-23, 17:58:56
Błędy w Nowych Przygodach...
Jak mówi starożytne powiedzenie quandoque bonus dormitat Homerus 'czasem i wielki Homer drzemie', nawet Miszczowi zdarza się napisać słabiej. Lecz po tym poznać można Miszcza, iż nawet jak coś poplącze, to i tak nie rzuca się to w oczy. A jak kto przynudza zamiast pisać zajmująco, zaraz wszystkie błędy widać jak na dłoni.
Garamon napisał/a:
W tym przypadku rozumiem "sklerozę" Wacka. Nie znał Jezioraka, dodatkowo na mapie nie było normalnych nazw, tylko wymyślone. Kiedy Anatol pyta gdzie jest Przylądek Sandacza, Wacek także nie potrafi mu dokładnie odpowiedzieć ani pokazać tego miejsca na zwykłej mapie. Krawacik i Brodacz planowali popływać trochę po jeziorze, by uprawdopodobnić swoją historyjkę o polowaniu na "wielką rybę", więc nie zdecydowali się na natychmiastowe odnalezienie miejsca z mapy. Czuli się pewnie, mając mapę pod ręką - i to ich zgubiło.
Berta von S. napisał/a:
Może zatem jeszcze jedna sprawa, która mnie zastanawia. Kto właściwie zrobił tę mapkę? Kierowca odpada, bo utonął. Polaków tu jeszcze nie było. W grę wchodzi chyba znowu jedynie nieszczęsny gajowy (tym razem niemiecki), który z domu/podwórza widział zatonięcie. Ciekawe jak jego mapka dotarła do człowieka z blizną?
Tak naprawdę nie wiemy, czy mapę wykonał ktoś, kto widział zatonięcie ciężarówki. Równie dobrze ileś lat po wojnie ktoś - może nawet sam Człowiek z Blizną? - mógł podczas połowów trafić przypadkowo na ciężarówkę i Bursztynową Wenus. Albo odwrotnie, trafił na Wenus, zanurkował z nadzieją na więcej i znalazł ciężarówkę, która była za głęboko, by ją obrabować bez sprzętu i umiejętności. Zaznaczył miejsce na swojej mapie i zaczął szukać sponsora. A potem wpadł na znaczkach, a mapę przejął Brodacz.
Szara Sowa napisał/a:
Jak pamiętam przy swoim pierwszym czytaniu też mnie to zdziwiło, że ta mapa jest Krawacikowi tak niezbędna. Przecież wyprawę musieli planować od dawna, zastanawiać się czy ma sens, czy to miejsce jest wiarygodne. Musieli więc zapamiętać ten rejon. A nie sądzę aby ta mapa była tak duża i dokładna aby to miejsce określać z dokładnością do np. 5 metrów.
A mapę musiał zrobić ktoś kto po wojnie odkrył ciężarówkę i Wenus. Czyli pewnie ten człowiek z blizną albo jakiś jego znajomy - dobry nurek, lecz nie płetwonurek.
Zawsze mnie ciekawiło, że szabrownik musiał dopiero nauczyć się nurkować (podkr. moje)
Cytat:
Ciężarówka leży na dnie jeziora. Człowiekowi z Blizną udało się do niej dotrzeć i wydobyć bursztynową figurkę, lecz twierdzi, że innych przedmiotów nie uda się wydostać z ciężarówki bez aparatów do nurkowania. Namawiał więc cudzoziemca, aby wszedł z nim w spółkę. Cudzoziemiec miał wyłożyć pieniądze, za które Człowiek z Blizną nauczyłby się podwodnego nurkowania i zakupił sprzęt podwodny.
Ktoś już tu zauważył, iż opowieść z trzeciej ręki, PS słyszy o tym od milicjanta, milicjant od cudzoziemca, cudzoziemiec od szabrownika.
Szara Sowa napisał/a:
A ja bym się skłaniał ku temu, że była to jedyna ciężarówka która wyjechała z muzeum. Dlatego że:
- Niemcy mieli wielkie problemy z benzyną ale też pewnie z szeroko rozumianym sprzętem, w tym z pojazdami, nie wspominając już o konieczności oddelegowania żołnierzy (aczkolwiek w tym ostatnim przypadku też mam wątpliwości, bo czy nie mógł to być transport całkowicie cywilny? Przecież nie były to przedmioty o jakimś strategicznym znaczeniu)
- generalnie w razie nagłej potrzeby nie wywozi się całych zbiorów muzealnych a tylko najcenniejsze eksponaty
- muzeum w E. co by o nim nie mówić było muzeum prowincjonalnym, więc nie mogło mieć jakiejś bardzo wielkiej kolekcji, a wyroby z bursztynu nie są jakieś przesadnie duże. Muzealnictwo i archeologia przed wojną nie były także znów aż tak rozwinięte jak dziś. Moim zdaniem spokojnie całe zbiory bursztynu plus nawet wspomniane w książce jakieś cenniejsze meble czy urny mogłyby się zmieścić na jedną ciężarówkę.
- w książce nic nie ma o tym, aby to była tylko część zbiorów
_________________
- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
bans [Usunięty]
Wysłany: 2019-03-20, 09:58:36
Nie wiem, może było, wyszukiwarka forumowa nie znajduje. Otóż Nienacki pisze o trasie ciężarówki ze zbiorami:
"Mapka z zaznaczoną na niej trasą wskazywała, że zbiory wieziono na Pasłęk, a potem do miejscowości o nazwie Matyty. W tym miejscu ciężarówka skręciła na drogę do miasteczka, które zwie się obecnie Zalewo."
Wygląda na to że Nienacki pomylił Małdyty z Matytami... Matyty są dopiero daleko za Zalewem, są zresztą w książce jeszcze później wspominane - już poprawnie umiejscowione.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-03-20, 22:19:24
bans napisał/a:
Wygląda na to że Nienacki pomylił Małdyty z Matytami... Matyty są dopiero daleko za Zalewem, są zresztą w książce jeszcze później wspominane - już poprawnie umiejscowione.
Ewidentnie pomylił.
Ale nie czynię mu z tego zarzutu, bo samej mi się wielokrotnie zdarzała ta pomyłka, choć byłam kilka razy razy w Małdytach i co najmniej kilkanaście razy w Matytach. To samo mam z Mortągiem i Mortęgami.
_________________ Drużyna 5
bans [Usunięty]
Wysłany: 2019-03-21, 08:03:06
Nikt nie jest doskonały, ale ty nie piszesz tego w książce o uwielbianym przez siebie rejonie kraju...
Dla mnie to tylko kolejny kamyczek do ogródka "Nienacki - ignorant i kabotyn".
Ostatnio zmieniony przez 2019-03-21, 08:04, w całości zmieniany 1 raz
Ale nie czynię mu z tego zarzutu, bo samej mi się wielokrotnie zdarzała ta pomyłka, choć byłam kilka razy razy w Małdytach i co najmniej kilkanaście razy w Matytach. To samo mam z Mortągiem i Mortęgami.
Bo kto to widział takie podobne nazwy? Powinni tego zabronić!
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-03-21, 21:46:17
bans napisał/a:
Nikt nie jest doskonały, ale ty nie piszesz tego w książce o uwielbianym przez siebie rejonie kraju...
Ale walę takie błędy mówiąc "o uwielbianym przez siebie rejonie kraju".
A akurat w książce miałam porównywalne skuchy, choć nie czuję się ignorantem ani kabotynem.
PawelK napisał/a:
pierwsze wydanie 1970, Klub 7 przygód - Małdyty
biała seria 1982 - Małdyty
kolorowa seria 1990 - Matyty
czarna seria 1993 - Matyty
Czasami lepiej sprawdzić...
A więc jednak niewinny!
_________________ Drużyna 5
bans [Usunięty]
Wysłany: 2019-04-13, 16:51:59
PawelK napisał/a:
ignorant «człowiek odznaczający się brakiem podstawowej wiedzy; nieuk
kabotyn «osoba zachowująca się w sposób obliczony na efekt
Idealnie to pasuje do pisarza który ustami swojego książkowego alter ego wymądrza się na temat Pragi i jednocześnie Synagogę Staronową nazywa "Synagogą Starona" oraz w usta bohatera - lekarza wkłada zdanie że "paznokcie ludzkie rosną 1mm na dobę"
Z tymi Matytami to mi się wymknął, usuwamy zatem ten kamyczek, ale nie zmienia faktu że usypany w tym ogródku już jest bardzo duży ich stos ;)
Ostatnio zmieniony przez 2019-04-13, 16:53, w całości zmieniany 1 raz
Idealnie to pasuje do pisarza który ustami swojego książkowego alter ego wymądrza się na temat Pragi i jednocześnie Synagogę Staronową nazywa "Synagogą Starona" oraz w usta bohatera - lekarza wkłada zdanie że "paznokcie ludzkie rosną 1mm na dobę"
Angażowanie do sprawy ciężarówki sowieckich partyzantów to moim zdaniem już potężna nadinterpretacja,
Skoro Nienacki sobie wymyślił ciężarówki jadące ,,pod prąd,, rzeczywistego kierunku natarcia ruskich na Elbląg, to Wowax mógł sobie wymyślić partyzantów.
Drogi Kozaku - to był oddział spadochroniarzy dywersantów zrzucony na tereny wroga w lecie 1944 roku, pod dowództwem porucznika Walentina Kozaczkina.
Jego biografię znajdziesz pod tym linkiem! http://pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?t=4632
A'propos partyzantów, to czytając wątek nasunęły mi się niejasne skojarzenia, więc sięgnąłem po "Wielki las" i... Pamięć mnie nie zawiodła...
"Na półwyspie, gdzie zakładano teraz plantację nasienną, też kiedyś rozciągały się pola i stał tam drewniany dom starego Keile. (...) Z czasem na dawnym pogorzelisku osiedliła się rodzina Keilów, żyła długo i szczęśliwie, umierając w odpowiednim wieku i z godnością. Chowali ich na własnym cmentarzyku wśród własnych pól i na mogiłach stawiano kamienie z wykutymi na nich napisami. To dopiero w pierwszym roku wojny żandarmi znaleźli w lesie trzech jeńców, którzy uciekli z niewoli, lecz las ich wydał nie chcąc żywić. Rozstrzelano ich na polach na półwyspie, a stary Keile i Horst Sobota pochowali tych ludzi na cmentarzyku Keilów, bez mogił, gdyż żandarmi na to nie pozwolili."
Potem jest jeszcze o mapach, które rozpościerał na stole Soboty nadleśniczy Burak, niestety są to mapy lasów...
Zatem możliwe, że to Horst chowając rozstrzelanych jeńców, znalazł u jednego mapę okolicy, a siedząc na ganku pełnym kolorowych szybek, patrząc na jezioro poprzez swój skrawek ziemi z sadem, widział jak ciężarówka wpadła pod lód i zatonęła. I zaznaczył na tej mapie miejsce jej zatonięcia, żeby w jakich sposób zachować pamięć o żołnierzach, którzy tam zginęli.
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2019-04-20, 18:10, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2019-04-21, 00:25:28
Piotreek napisał/a:
To dopiero w pierwszym roku wojny żandarmi znaleźli w lesie trzech jeńców, którzy uciekli z niewoli, lecz las ich wydał nie chcąc żywić. Rozstrzelano ich na polach na półwyspie, a stary Keile i Horst Sobota pochowali tych ludzi na cmentarzyku Keilów, bez mogił, gdyż żandarmi na to nie pozwolili."
Potem jest jeszcze o mapach, które rozpościerał na stole Soboty nadleśniczy Burak, niestety są to mapy lasów...
Zatem możliwe, że to Horst chowając rozstrzelanych jeńców, znalazł u jednego mapę okolicy, a siedząc na ganku pełnym kolorowych szybek, patrząc na jezioro poprzez swój skrawek ziemi z sadem, widział jak ciężarówka wpadła pod lód i zatonęła. I zaznaczył na tej mapie miejsce jej zatonięcia, żeby w jakich sposób zachować pamięć o żołnierzach, którzy tam zginęli.
A to by nawet pasowało. Jeńcy jako źródło starej mapy mi się podobają.
Natomiast co do Horsta - jest właściwie w Wielkim Lesie powiedziane, gdzie był jego dom z kolorowymi szybkami? Wyobrażałam sobie zawsze, że w głębi lasu.
To dopiero w pierwszym roku wojny żandarmi znaleźli w lesie trzech jeńców, którzy uciekli z niewoli, lecz las ich wydał nie chcąc żywić. Rozstrzelano ich na polach na półwyspie, a stary Keile i Horst Sobota pochowali tych ludzi na cmentarzyku Keilów, bez mogił, gdyż żandarmi na to nie pozwolili."
Potem jest jeszcze o mapach, które rozpościerał na stole Soboty nadleśniczy Burak, niestety są to mapy lasów...
Zatem możliwe, że to Horst chowając rozstrzelanych jeńców, znalazł u jednego mapę okolicy, a siedząc na ganku pełnym kolorowych szybek, patrząc na jezioro poprzez swój skrawek ziemi z sadem, widział jak ciężarówka wpadła pod lód i zatonęła. I zaznaczył na tej mapie miejsce jej zatonięcia, żeby w jakich sposób zachować pamięć o żołnierzach, którzy tam zginęli.
A to by nawet pasowało. Jeńcy jako źródło starej mapy mi się podobają.
Natomiast co do Horsta - jest właściwie w Wielkim Lesie powiedziane, gdzie był jego dom z kolorowymi szybkami? Wyobrażałam sobie zawsze, że w głębi lasu.
Na pierwszych stronach jest wzmianka, że odzyskał domi i że pozostał mu skrawek ziemi pomiędzy lasem a jeziorem, na którym zasadził drzewa owocowe.:-) być może ziemia nie leżała obok domu, ale to na pewno z tego skrawka obserwował zatonięcie ciężarówki.
Więc idźmy dalej...
Gdy Horst położył się do jesionowej trumny i zapragnął umrzeć, przyjechał z dalekiego kraju jego syn, Heinrich, aby go uratować. Wtedy też Horst z wdzięczności dał mu mapę.
Wiele lat wcześniej Heinrich podczas studiów zaprzyjaźnił się z pewnym studentem z ASP. Swego czasu, jeszcze przed wyjazdem, zszywał swojemu przyjacielowi ranę na policzku, po której jednak została na zawsze widoczna blizna.
Teraz, korzystając z okazji odwiedził go przejeżdżając przez Warszawę i mimochodem wspomniał o całej historii z mapą i ciężarówką. Ponieważ przyjaciel ów w międzyczasie został znanym plastykiem, miał oczywiście kontakty z Waldemarem Baturą. Batura dowiedziawszy się o sprawie, wyczuł doskonały interes. Po pierwsze, ponieważ znudził mu się już błękitny wartburg, kupił od Heinricha jego piękny samochód - czerwonego mustanga - i we dwóch z plastykiem wybrali się nad Jeziorak, gdzie udało im się wydobyć Bursztynowa Wenus. W międzyczasie w Warszawie Heinrich za radą Batury nabył dla niepoznaki fałszywe ikony i następnie usiłował wywieźć je razem z figurką, został jednak zatrzymany na Okęciu. Złożył fałszywe zeznania o spotkaniu w sklepie Desy, aby uniknąć odpowiedzialności za działanie w grupie przestępczej, co udało mu się, został zwolniony i powrócił do domu. Baturze bardzo zależało na anonimowości, ciążył bowiem na nim nadal wyrok w zawieszeniu za zniszczenie podłogi w dworze w Janówce. Nawiasem mówiąc udało się to w pełni, aż do dziś nikt nie kojarzy jego nazwiska z tą historią... Doświadczenia z ikonami przydały się natomiast, kiedy poznał mgr Skwarka, który na jego zlecenie zajął się przemytem do Austrii.
Wracając do głównego wątku - Batura postanowił wycofać się ze sprawy, a aby choć trochę powetować straty sprzedać mapę Krawacikowi i Brodaczowi. Plastyk został jednak wkrótce przypadkowo aresztowany w związku ze sprawą fałszowanych przez Baturę znaczków pocztowych, ale za trzymanie języka za zębami otrzymał potem od Batury sowite wynagrodzenie, za które kupił drewnianą willę w Niedźwiedzim Rogu (tę, obok której samochodzik przejeżdżał z Moniką). Batura natomiast zaczął odwiedzać Heinricha we Frankfurcie, gdzie nawiązał wstępne znajomości z Niewidzialnymi. Wcześniej jednak wynikła sprawą schowków płk Koeniga...
Ostatnio zmieniony przez Piotreek 2019-04-21, 10:29, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.