Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2017-01-14, 20:54:48
John Dee napisał/a:
Widzę, że znalazło się wydawnictwo ryzykujące publikację takiego historycznego reliktu.
Ukazało się już niemal 40 tomów w tej serii. Wszystkie miałem przyjemność przeczytać. W klimacie zbliżonym trochę do Makuszyńskiego jest jeszcze jedna powieść - Stanisław Wotowski "Upiorny dom". Chyba gdzieś wcześniej w tym wątku coś o niej pisałem
Warszawa, przełom lat 20. i 30. XX w. Detektyw Den na prośbę swojego przyjaciela Freda Podbereskiego przybywa do jego pałacu w Podbereżu na kresach, w którym „straszy”. W dzień nic się nie dzieje, za to w nocy na piętrze gasną świece, słychać jęki, widać zielone ślepia, a niewidzialna ręka chwyta za gardło. Kto stoi za tymi strachami i czy rzeczywiście mamy do czynienia z siłami nadprzyrodzonymi? Upiorny dom to kolejna powieść Stanisława A. Wotowskiego oparta na faktach. Tym razem za inspirację posłużyły losy rodziny Potockich. (opis wydawcy).
Wydana w 1936 roku, posiada bardzo wiele podobieństw ze słynnym “Szatanem z siódmej klasy”, który pojawił się na rynku w rok później, na przykład niemal identyczną strukturę: w obu wypadkach pierwszy akt rozgrywa się w Warszawie, ciąg dalszy na Wileńszczyźnie, bohaterem jest nastolatek o imieniu Adam (jednak nie ta sama osoba), który poszukuje jakiegoś reliktu z dawnych czasów. Widocznie autor pisząc pierwszą powieść tak się zadomowił w stworzonej przez siebie kulisie, że postanowił wykorzystać ją natychmiast ponownie. Dlaczego i nie.
Są jednak i wielkie różnice. Adaś-sierota ze “Złamanego miecza” cierpiący przygniatającą biedę to jednak nie ta sama osoba co w dostatku żyjący syn doktora Cisowskiego. I choć Makuszyński bardzo dowcipnie opisuje jego codzienną walkę o przetrwanie, to jednak jest jasne, że chłopak cierpi, podobnie jak jego przyjaciel Wojtek i tegoż tata pan Kropka, u których Adaś znalazł schronienie. Cierpią, jednak nigdy nie tracą pogody ducha i wiary w ludzi, a mimo nędzy zachowują sobie wysokie standardy moralne.
Mam wrażenie, że Kornel Makuszyński znał tę stronę życia, bo straciwszy ojca wcześnie zarabiał na swoje utrzymanie korepetycjami, jak Adaś, mieszkał kątem u swoich krewnych, możliwe że sportretował w bohaterze “Złamanego miecza” samego siebie.
“Buty, całkowicie zrezygnowane, rozwartą gębą szerokich dziur wołające o spoczynek wieczny, leczył z przyrodzonej melancholii. Umiał do tych bęcwałów i matołów od urodzenia przemówić tak rzewnie, że postanowiły służyć mu jeszcze, w milczeniu pijąc deszczową wodę. Żałośnie rozdarte serce starego buta z lewej nogi zszywał czarną nicią, a bliznę zamazywał czernidłem.”
Wielkim zwrotem akcji jest list, który czyni chłopca dziedzicem pokaźnego folwarku. W trójkę wyruszają więc do Głodowic, taką wychudłą nazwę nosi bowiem majątek Adasia, by go przejąć we władanie -
“…nie tylko tę ziemię, te drzewa i twe wody, nie tylko to, czego może dotknąć rękami, lecz i to wszystko, czego można dotknąć jedynie sercem; musi wziąć w siebie to, czym ta ziemia od wieków oddycha, a oddycha: oparami krwi, kurzawą spotniałego trudu, wichrem miłości i poświęceń niezliczonych. Jego ród zasadził w tej ziemi swoją polską duszę, a z sadzonki wyrósł dąb: trzeba się stać jedną jego gałązką. Jego ród rosił potem ziemię wyschniętą, trzeba będzie czynić to samo i czasem zrosić ją nawet łzami. W tym białym domu na wzgórku rodzili się i umierali jego przodkowie. W ściany starych domów wsiąka radość i smutek, tęsknoty i myśli jego mieszkańców. Stary dom jest relikwiarzem wszystkich umarłych świętości. Stary dom posiada własną, mądrą, jak gdyby osiwiałą duszę, co się czasem oznajmia stukotem lub tajemniczym szmerem. Nie wolno obrażać duszy rodzinnego domu, czcigodnej i dostojnej duszy,myślą niską i marną, pożądaniem mizernym i pustą wrzawą nie wolno mącić jej spokoju. Trzeba się z tym domem związać miłością i wierną przyjaźnią.”
Jakich awantur (Makuszyński chętnie używa tego słowa, “awantura” zamiast “przygoda”) mogą się tam spodziewać? Jak należy rozumieć słowa ostrzeżenia w liście skierowane do Adasia: “Tego zasię nie skryję, że tu czekają wojowie…, gromada śmiercią Tobie grożąca… Nie lża bać się szakala, weźmij jednako oręże, jakie tylko w zbrojowni masz je po dziadach - pradziadach”?
Nie zdradzę chyba zbyt dużo pisząc, że w Głodowicach oczekuje ich sielski, baśniowy świat, stary las nad brzegiem obfitującego w ryby jeziora, wspomniany już obszerny stary dom pełen tajemniczych zakamarków i zamieszkująca go gromada barwnych, dziwacznych postaci, przede wszystkim jednak owa odziedziczona prastara waśń rodowa z którą młody dziedzic rad nierad będzie musiał się jakoś uporać.
Akcja powieści jest nieco mniej dynamiczna i nie rozwija się tak szybko i płynnie jak w “Szatanie”, jej wątki są nie tak liczne, a równocześnie nieco mniej kunsztownie ze sobą splecione, po prostu mamy przed sobą, mimo licznych podobieństw z “Szatanem”, inny rodzaj książki. Stylistycznie za to “Złamany miecz” dorównuje mu, a być może nawet go przewyższa, Makuszyński przeszedł tu naprawdę samego siebie, dla mnie jego oszałamiający styl to bez wątpienia główna atrakcja tejże książki i główny powód, by po nią sięgnąć. Można tam znaleźć przednie opisy natury jak z “Uroczyska” -
“ Ciemność krótkiej lipcowej nocy podobna jest zazwyczaj do rzadko tkanego nie bielonego jeszcze płótna, uprzędzonego z szarej poświaty. Ta noc jednakże wisiała nad ziemią ciężko jak świebodzińskie sukno. Taka była w powietrzu duszna parność, że płucom brakło tchu... Rzeźwość wiejąca zazwyczaj od wody zmieniła się w ciepły oddech…”
“W wysokiej liściastej gęstwinie wiatr buszował nieustannie, lekko chwiejąc czubami drzew nawet w skwarne południe. Dopiero o gasnącej wieczornej godzinie coś tam w górze zaczynało grać, jak organy podczas nabożeństwa. Jakiś ptak srebrzystym dzwonkiem dzwonił na nieszpory, ciżba krzewów przypadała do ziemi, jak modlący się ludzki tłum, strumyczek mruczał swój pacierz, a wielkie drzewa śpiewały: - "Wszystkie nasze dzienne sprawy..." unisono, uroczyście, szumnie. Śpiew ten huczał potężniej, gdy przed nocą cwałowały tabunem czarne chmury, co wychłeptawszy wodę z morza, leciały na dalekie ziemie. Wicher zwalisty, co je gnał, wyjąc z uciechy, że pędzi czarne, zastraszone bydło, spadał na las i deptał po nim. Wtedy drzewa huczały groźnie, straszliwymi głosami, i gięły znieważone korony, aby strząsnąć napastnika…”
… lub złote myśli, dzisiaj tak prawdziwe jak ongiś…
“Imci Adam spenetrowawszy, że jakoś chleba ubyło na świecie, szybko i rozsądnie pogodził się z tym stanem rzeczy. Gdy był bardzo głodny, dokarmiał się wyobraźnią, co jak tłusta ziemia Chanaan rodzi najwyborniejsze owoce i najprzedniejsze pokarmy. Można je zrywać ile dusza zapragnie, należy jednak mieć w sercu pogodę, serce bowiem ponure pozbawione jest daru wyobraźni i jest kalekie.”
Nie wszystko w tej książce jednak to kwiecistość i patos, na każdej stronie jest z czego się pośmiać, są nawet sceny slapstickowe, np. gdy dzieci niosą śpiącego pana Kropkę w niewolę, a ten nie raczy się nawet obudzić. Dużo jest gniewnej marsowej retoryki (“—A gdyby chciał uciekać? — Wtedy... kula w łeb! — Przepraszam, ale z czego? - zaśmiał się Adaś. Ponieważ odpowiedź byłaby kłopotliwa, więc Irenka odwróciła się, z pogardą wzruszywszy ramionami…”), ale jak przyjdzie co do czego, nikomu nie spada oczywiście włos z głowy.
A wracając do pana Kropki, jest to najcudaczniejsza ze wszystkich występujących postaci, ten małomówny stróż nocny z sercem ze złota i bezmierną potrzebą snu. Wspaniała kreacja!
“Z moim tatą będzie nieco ambarasu. W dzień będzie spał, a w nocy nie będzie wiedział co począć ze sobą. Od trzydziestu lat nie ruszał się z Warszawy. Razu jednego wybrał się z pielgrzymką do Częstochowy i wielka z tym była awantura. Próbował iść we dnie razem ze wszystkimi, ale zasnął idąc. Ponieważ w ten sposób nie zaszedł daleko, więc go zostawili w polu; stary przespał cały dzień, a potem doganiał ich w nocy. Po drodze budził wszystkie wsie, bo śpiewał wielkim głosem nabożne pieśni. Ludzie wybiegali z domów, psy wyły, koguty piały, a on nic: szedł i śpiewał. Ja wątpię, czy mój tata jeszcze sobie przypomina jak wygląda słońce? Biedny starowina!”
Mam nadzieję, że wskazałem na wszystkie walory tej niezwykłej powieści, nie pomijając pewnych nielicznych niedociągnięć; komu styl Makuszyńskiego jest zbyt bombastyczny, temat zbyt ckliwy, niech pominie ten tytuł, wszystkim innym gorąco go polecam.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2017-01-22, 12:38:00
W całej rozciągłości popieram rekomendację Johna, który co mnie bardzo cieszy połknął bakcyla i kto wie, może grono poszukiwaczy przedwojennych książek przygodowych zwiększy się do dwóch osób
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2017-06-10, 21:50:59
II Rzeczpospolita w dziełach Kornela Makuszyńskiego była krajem szczęśliwych ludzi. Co pokazuje, że dla prozy pisarza nie było miejsca w czasach powojennych. Twórca znalazł się na marginesie, niejako licząc, że lata 30. powrócą szybciej, niż on sam odejdzie. Niestety komuna przeżyła samego Kornela, a także próbowała uśpić jego literackich bohaterów. Ówczesnej władzy nie udało się jednak skazać ojca Koziołka Matołka na damnatio memoriae.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6138 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-06-12, 14:53:58
Do mnie już podąża w paczce, niestety zobaczę ją dopiero w połowie lipca
Jeżeli ktoś jeszcze nie zna Urbanka polecam genialne biografie Tuwima, Brzechwy czy Kisielewskich (i inne, ale te mi najbardziej przypadły do gustu )
_________________ Drużyna 5
bans [Usunięty]
Wysłany: 2017-06-13, 06:55:41
No niestety, pierwsze wrażenie niezbyt dobre - początek w sporej części jest bezkrytycznie skopiowany z "Bezgrzesznych lat" - czasami słowo w słowo.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-06-28, 16:20:44
Podczas powypłatowych badań wydawniczych trafiłam na coś takiego:
Opis wydawcy
"Szatan i spółka. Dalsze przygody szatana z siódmej klasy"
"Adaś, uczeń warszawskiego gimnazjum, musi rozwiązać zagadkę pewnej złowrogiej korporacji. Tak, musi – po prostu nie ma wyjścia. Innych gimnazjalistów intryga kryjąca się w posępnym drapaczu chmur na pewno by odstraszyła, ale Adaś to przecież zdolny informatyk i nieodrodny prawnuk słynnego Adama Cisowskiego, znanego kiedyś jako szatan z siódmej klasy. Na pradziadka Adaś zawsze może liczyć – i tak samo na Ewę: wrażliwą na cudzą krzywdę i przebojową koleżankę z klasy, która nie boi się mafiosów, korporobotów ani sił nieczystych…"
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-06-28, 22:18:46
Protoavis napisał/a:
Z jednej stron sięgnąłbym po tę książkę, z drugiej - to streszczenie (tematyka) skutecznie mnie zniechęca.
Hmmm, mam podobne odczucia - słowa informatyk i korporacja jakoś słabo mi się kojarzą z senno zaściankowym klimatem Szatana. Niech ktoś się poświęci i przetestuje.
_________________ Drużyna 5
bans [Usunięty]
Wysłany: 2017-06-30, 07:46:36
Ja nie, mam szósty zmysł jeśli chodzi o książkowy badziew. Za stary wróbel jestem żeby mnie nabrać na plewy ;)
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 137 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6647 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2017-06-30, 09:38:41
Berta von S. napisał/a:
słowa informatyk i korporacja jakoś słabo mi się kojarzą z senno zaściankowym klimatem Szatana
Te "dalsze przygody" (a na kładce wcześniejszego (2015) wydania tej samej książki nawet: "Oficjalna kontynuacja"), ta niby-ciągłość polega chyba głównie, albo wyłącznie, na istnieniu majątkowych praw autorskich do dorobku pisarza i do stworzonych przezeń postaci. Nie przypuszczam, żeby celem Konrada Lewandowskiego było odtworzenie nastroju z oryginalnej powieści Makuszyńskiego. Gdyby miał taki zamiar, zapewne zlokalizowałby akcję dalej od miasta, a przeciwnikiem uczynił kogoś innego niż korporację.
Myślę, że wszystkie "za" i "przeciw" w takiej sytuacji ćwiczyliśmy tu nie raz, zastanawiając się nad etycznością użycia postaci Pana Samochodzika przez Warmię we wcześniejszym okresie, oraz motywami zatrudnianych przez wydawnictwo autorów. Podpieranie, w celach marketingowych, niezależnie napisanej książki znanymi nazwiskami bohaterów - czy hołd oddany tym postaciom?
Jedyne co potencjalnie może wiązać prawdziwego Adasia Cisowskiego z jego przyszywanym wnukiem to charakter i ogólnie ujęty sposób rozumowania i zachowania - w radykalnie odmiennych warunkach i z użyciem kompletnie innych narzędzi. Dobrze to czy źle, że młodzieży przypomina się o pewnych tradycjach, jednocześnie proponując im przygodę w znanym im, współczesnym świecie? Z drugiej strony - nie odbierajmy młodym czytelnikom zdolności zrozumienia akcji toczącej się przed rewolucją medialną, informatyczną i telekomunikacyjną. Może niech Adam Cisowski ma swoją epokę, Pan Wołodyjowski swoją, pilot Pirx jeszcze inną, a nasza niech stworzy sobie nowych bohaterów. Wszystko da się pogodzić, byle na siłę nie mieszać.
Myślę, że odtworzenie znajomych cech Szatana w jego wnuku XXI wieku jest możliwe, ale trudne i mało prawdopodobne. Na razie nie będę się poświęcać.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-06-30, 23:01:57
Szkoda, że nikt nie pokusił się o wydanie nieukończonego rękopisu "Drugich wakacji Szatana", który znajduje się ponoć w zakopiańskim muzeum Pisarza. Wprawdzie niepełna i prawdopodobnie "odtworzona" po wojnie powieść to nie to samo, co ukończony oryginał, ale i tak chętnie bym się z nim zapoznała...
Przy okazji - ukazał się właśnie kolejny tom opowiadań Pisarza, którego Imienia Lepiej Nie Wymawiać na tym forum . W jednym z nich bohater szuka (bezskutecznie) rękopisu "Drugich wakacji Szatana"
Pomógł: 124 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14096 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-07-01, 07:05:17
Garamon napisał/a:
Szkoda, że nikt nie pokusił się o wydanie nieukończonego rękopisu "Drugich wakacji Szatana", który znajduje się ponoć w zakopiańskim muzeum Pisarza.
Garamon ma rację! Wygląda na to, że istnieje fragment zrekonstruowanej wersji „Drugich wakacji Szatana”. Jeden z rozdziałów nosi tytuł “Gdzie jesteś Anusiu?”. Toż to sensacja!
Garamon napisał/a:
prawdopodobnie "odtworzona" po wojnie powieść to nie to samo, co ukończony oryginał, ale
Odtworzona powieść może być nawet lepsza. Najbardziej fascynująca książka jaką znam, nr 1 mojego osobistego kanonu to również rekonstrukcja manuskryptu, który autorowi się zawieruszył, zmuszając go do ponownego podjęcia pracy nad swoim dziełem. Jestem przekonany, że właśnie z tego tak dobrze mu wyszło.
Niestety, problem w tym wypadku jest inny, rękopis rekonstrukcji urywa się mianowicie ponoć już na stronie 36.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-01, 07:36:58
John Dee napisał/a:
Niestety, problem w tym wypadku jest inny, rękopis rekonstrukcji urywa się mianowicie ponoć już na stronie 36.
To trzeba by sprawdzić, nadzieja umiera ostatnia
W artykule "Kornel Makuszyński - zakopiańskie lata" z 1986 r. Miroław Derecki pisze: "Wśród owych rękopisów jest jednak jeden, który - choć niezupełnie ukończony - nadawałby się mimo to do wydania; nosi tytuł Drugie wakacje Szatana i jest jakby dalszą częścią słynnego Szatana z siódmej klasy. Opowiadał mi o tym kustosz Muzeum im. Makuszyńskiego, Wiesław Andrzej Salwa (...)". Niestety jak wynika z powyższego tekstu, Derecki sam rękopisu nie oglądał.
Ostatnio zmieniony przez Garamon 2017-07-01, 07:37, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.