Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2017-11-15, 21:03:22 Marta Tomaszewska
Marta Tomaszewska "Gdzie ten skarb?!"
Trzej chłopcy: Krzysiek, Marek i Jacek marzą o poszukiwaniu skarbów. Po przeczytaniu książki „Królestwo złotych łez” Zenona Kosidowskiego ich wyobraźnię rozpalają historie o skarbie Inków. Nauczyciel geografii, profesor Łęcki podsyca ten płomień opowieściami o indiański kipu, które ponoć zostało ukryte na zamku w Niedzicy. Młodzi odkrywcy marzą o wakacyjnym wyjeździe na południe kraju. Są przekonani, że to właśnie im uda się odnaleźć legendarny skarb.
Chłopcy nie należą do szkolnych prymusów, w dodatku prowadzą szkolną „wojnę” z harcerzami, których z ironią nazywają „ciapciakami.” A to właśnie druhowie organizują wyprawę na Spisz. Nasza trójka zaczyna więc główkować, co zrobić, aby zabrać się wraz z nimi na tę wakacyjną wycieczkę, gdyż z powodu braku pieniędzy nie mogą sami sfinansować podróży. Postanawiają, że zapiszą się do drużyny tylko po to, aby wyjechać na Spisz. Harcerze zgadzają się ich przyjąć tylko pod warunkiem, że wezmą wraz z nimi udział w akcji „Niewidzialna ręka” polegającej na spełnianiu w tajemnicy dobrych uczynków.
Po wielu zabawnych nieporozumieniach chłopcom udaje się wreszcie dopiąć swego. Wsiadają wraz z harcerzami do autokaru i ruszają w drogę. Podczas postoju w Nowym Targu podsłuchują rozmowę dwóch mężczyzn, którzy podobnie jak oni zamierzają odnaleźć skarb. Okazuje się, że zagadkowi osobnicy mają nad chłopcami przewagę, posiadają bowiem tajemnicze kipu.
Harcerskie obozowisko rozbite zostało na wielkiej leśnej polanie. Chłopcy poznając tajniki obozowego życia zaczynają z większym szacunkiem spoglądać na tych, których nie tak dawno nazywali „ciapciakami.” Jednocześnie często wymykają się z namiotów w poszukiwaniu ukrytego skarbu Inków. Błądzą w leśnych ostępach, przeżywają wiele niebezpiecznych przygód, o których dowiecie się sięgając po powieść Marty Tomaszewskiej.
„Gdzie ten skarb?!” to lekko i z humorem napisana historia dla nastolatków. Mimo, że powstała w połowie lat 60-tych XX wieku, wątek ideologiczno-dydaktyczny wypełnia jedynie dalekie tło sprawiając, że bez zmęczenia i z uśmiechem na ustach zamykamy książkę po kilku godzinach lektury. Po książkę Marty Tomaszewskiej powinny sięgnąć osoby, które czytając popularną powieść "Czarne Stopy" ze wzruszeniem wspominają lata swoich harcerskich wojaży. Przygody Krzyśka, Marka i Jacka choć o wiele mniej znane, nie ustępują utworowi Seweryny Szmaglewskiej. Polecam.
Pomógł: 67 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-11-16, 01:29:52
Jestem zaskoczony, bo nie miałem pojęcia, że już tak dawno napisano powieść ze sprawą skarbu Inków i Niedzicy w tle. Wtedy żył jeszcze Andrzej Benesz, od którego ta sprawa się zaczęła.
Marty Tomaszewskiej czytałem chyba "Zorro, załóż okulary" i "Którędy do Eldorado?", ale kupę lat temu - najpóźniej w 75 roku. Niewiele już pamiętam.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14107 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-11-16, 15:06:00
Podpadło mi kiedyś, że jeśli chodzi o ich literaturę to Anglicy mają obsesją na punkcie awansu społecznego: motyw ten powtarza się niemal w każdej książce XIX i wczesnego XX stulecia. Żebrak odkrywa, że jest w rzeczywistości księciem, sierota, że jego rodzice, nieprawdopodobnie bogaci oczywiście, żyją i go szukają, nędzarz dzięki tajemniczemu sponsorowi może nagle prowadzić życie zamożnego gentlemana w Londynie.
W brytyjskim społeczeństwie klasowym pauperowi nawet uczciwą pracą trudno było się czegoś dorobić, ale mógł przecież marzyć, a autorzy jak Dickens zarabiali nieźle wymyślając przeróżne scenariusze takiego nieoczekiwanego awansu społecznego. Haniebny monotematyczny schemat, którego przełamać udało się tylko nielicznym autorom, jak np. Conradowi, ale on nie był też Anglikiem. Choć, o ile się nie mylę, sukces i popularność uzyskał dopiero w chwili, gdy się dostosował tematycznie do panującego literackiego trendu?
W polskiej literaturze młodzieżowej odpowiednikiem tej manii wydaje się być poszukiwanie skarbów. Widać nic nie pobudza fantazji młodego polskiego czytelnika tak bardzo jak perspektywa odnalezienia i potencjalnie przywłaszczenia sobie ukrytej gdzieś przez kogoś fortuny. Tak jak w tym przypadku, znowu wakacje, znowu skarby - i, żeby nie było nieporozumień, już w tytule książki. Co za infantylność! Nie bez powodu podaję zawsze, że moimi ulubionymi pozycjami kanonu Nienackiego są te, w których akcja nie o odnalezienie skarbów się kręcie - Księga Strachów, Winnetou, Złota Rękawica. Dajcie mi szkołę, rodzinę, przygodę i pierwszą miłość, ale proszę, żadnych więcej skarbów, bo te mi już nosem i uszami wychodzą!!!
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2017-11-16, 15:23:01
Ale w większości przypadków świetnie się to czyta
W polskiej literaturze młodzieżowej jest też inny nurt związany z rozterkami nastolatków, problemami rodzinnymi i wkraczaniem w dorosłość. Przykładem może tu być znany nam Aleksander Minkowski, Janusz Domagalik i liczne grono pisarek.
Nie można też zapomnieć o literaturze wojennej dla młodzieży. W czasie PRL-u takich powieści ukazywało się chyba więcej niż tych o poszukiwaniach skarbów.
Wbrew pozorom powieści dla młodzieży o poszukiwaniach skarbów aż tak dużo nie było (myślę, że około 200 wydano w PRLu-u). W związku z tematyką naszego forum, po prostu o takich książkach piszemy najwięcej.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 11 Wrz 2017 Posty: 511 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-01-07, 19:59:43
Ja tej Tomaszewskiej czytałem tylko 'Zamach na wyspę'. Przygodówka sensacyjno-podróżnicza. Bez poszukiwaniu skarbów.
Leszek Lu, mieszkający w Warszawie wrażliwy czternastolatek z lekkim Aspergerem, do tego krótkofalowiec, poliglota, erudyta, i harcerz, niespodziewanie wplątuje się w aferę z finałem gdzieś we francuskiej Polinezji.
Scenografia zaznaczone bardzo realistycznie. Pamiętam swoją pierwszą wizytę w Rzymie - gdzie przejściowo rozgrywa się akcja. Opisy w książce (którą miałem chyba ze sobą) jak najbardziej odpowiadały rzeczywistości.
Niestety, dalej, znaczy się na Tahiti, na wyspę Moorea i na finałową wyspę Mori już nie dotarłem. Obecnie szanse na to, że kiedyś tam się udam są coraz słabsze.
Przeglądałem tę książkę ostatnio - w ogóle się nie zestarzała. Świetnie napisane.
Ostatnio zmieniony przez Tytus Atomicus 2018-01-08, 04:48, w całości zmieniany 6 razy
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Pani Marry znam tylko Zorro załóż okulary, którą swoją drogą posiadam. Musiałbym sobie odświeżyć, ale z tego co pamiętam, bardzo dziwna to była powieść. Nietypowa.
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Jak czytam opis to mam wrażenie, że kiedyś czytałem tę książkę, ale za dzieciaka czytałem tyle pozycji z tego nurtu, że mogę się mylić. Brzmi jednak ciekawie i zobaczę czy jest jeszcze dostępna w bibliotece.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2021-12-08, 22:36:09
Chemas napisał/a:
Pani Marry znam tylko Zorro załóż okulary, którą swoją drogą posiadam. Musiałbym sobie odświeżyć, ale z tego co pamiętam, bardzo dziwna to była powieść. Nietypowa.
Też to mam i z tego co pamiętam była to jedna z moich ulubionych książek :-) Ale samej książki nie pamiętam...
O, Tapatiki to i ja czytałem
ale nie kojarzyłem że to ta sama autorka napisała Zorro załóż okulary. To też znam.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
2. "Tajemnica białego pokoju" - w dzieciństwie i ze 3 lata temu. Tajemnica jest tam mniej istotna od wątku "psychologicznego". Główna bohaterka to Musia Warkoczyk młoda kobieta samotnie wychowująca dzieci, która dziedziczy stary dom. Przeprowadza się tam i prowadzi jakąś dziwną próbę sił z pewną staruszką. Relacje matki z dziećmi są też dość dziwne zresztą, bo dzieciaki są jej totalnie podporządkowane i cały czas wokół niej skaczą, a ona się np obraża i w ogóle zachowuje jak księżniczka. Jakoś budziła we mnie raczej antypatię.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2021-12-09, 22:42, w całości zmieniany 1 raz
Relacje matki z dziećmi są też dość dziwne zresztą
Ciekawe. Może to taka cecha jej twórczości? Słabo pamiętam Zorro, ale kojarzę, że tam było coś podobnego. Dziewczynka, chyba imieniem Zosia, na którą matka mówiła Dolores i tak kazała się jej przedstawiać obcym, i chyba ta dziewczynka musiała chodzić w jakiejś oszałamiającej peruce, żeby mieć piękne długie włosy, i takie tam. Matka chyba taka bardzo "ą" "ę" była. Taki w sumie mało zdrowy układ. Z tym że dziewczynka próbowała się buntować.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.