Pomogła: 16 razy Wiek: 45 Dołączyła: 09 Sie 2014 Posty: 582 Skąd: LDZ
Wysłany: 2017-12-19, 07:35:33
Nietajenko napisał/a:
Ten spływ szczególnie utkwił mi w pamięci. Bardzo podobała mi się zmienność okoliczności przyrody.
Tak. To był hit hardkorowy spływ - skala jego trudności nie dla początkujących.
Niech Was nie zwiodą Nasze uśmiechnięte twarze, nie było nam do śmiechu.
Kłody, które skrupulatnie zastawiała wiodąca prym organizatorka były niezliczone
i w najmniej oczekiwanych miejscach.
Kiedy już szczęśliwie wypływaliśmy z trzcin zmachani trudem przedzierania się przez chaszcze,
chęchy, tudzież inne odmęty - to tuż za rogiem na szerszym, pozornie łatwiejszym odcinku,
ku naszemu zdziwieniu wyrastały kolejne zasieki.
Chęci by spływ właśnie tu i teraz się skończył były!!! Ale nieeee, to jeszcze nie tu...
Trzeba przyznać ktoś się bardzo napracował by atrakcji na całej długości odcinka nie brakło.
Przyroda i pogoda trzymały sztamę, by ten spływ został w naszej pamięci.
Było super...Bez tak obszernej fotorelacji nikt nie poczułby namiastki tego co przeżyliśmy
Pomogła: 41 razy Wiek: 37 Dołączyła: 19 Sie 2013 Posty: 8117 Skąd: Bath, UK
Wysłany: 2017-12-27, 14:34:54
Ośrodek wypoczynkowy dziennikarzy – irycki
Ośrodek wypoczynkowy dziennikarzy mieścił się na krótkim cyplu wrzynającym się w jezioro. Brzeg był dość wysoki, porośnięty sosnowym lasem. Między drzewami stały kolorowe domki campingowe, a u szczytu cypla zbudowano dość duży murowany budynek. Na dole mieściła się w nim przechowalnia kajaków i motorówek, na górze była stołówka i sala klubowa z wielkimi oknami, przez które widziało się wspaniałą panoramę jeziora i przeciwległy wysoki brzeg.
Na skraju ośrodka zobaczyłem między drzewami lincolna Petersenów i ich przyczepę. Okna sali klubowej jarzyły się światłami, bo ośrodek był zelektryfikowany. Stamtąd płynęły dźwięki muzyki i przez okna widziało się tańczących. W klubie odbywała się zabawa.
Po drewnianych schodkach wszedłem na taras okalający salę klubową. Właśnie ucichła na chwilę muzyka i przez szeroko otwarte drzwi kilka osób wymknęło się na taras, aby odpocząć po tańcu.
Te słowa odczytał nam Podkonieczerwca na parkingu ośrodka wypoczynkowego. Pokrzepieni Słowem, ruszyliśmy na zwiedzanie. Ośrodek wyobrażałem sobie oczywiście zupełnie inaczej, i jak zwykle konfrontacja wyobrażeń z rzeczywistością sprawiła, że miałem swego rodzaju dysonans poznawczy. Z jednej strony - ciekawie zobaczyć, jak to naprawdę wyglądało. Z drugiej - będę musiał zweryfikować obrazy, które utrwaliły mi się przez dziesięciolecia, zawsze towarzysząc lekturze tego fragmentu powieści. Co by jednak nie mówić, książkowy opis odpowiada rzeczywistości. Tylko “kolorowe domki” w większości są teraz szarawe.
Idąc główną alejką dotarliśmy do murowanego budynku, który mieścił salę taneczną. W książce jest on opisany jako “dość duży”. Na mnie sprawił wrażenie raczej niewielkiego. Pytanie, czy Nienacki powiększył go na potrzeby powieści, czy też faktyczne te pół wieku temu budynek mógł być określony takim mianem? Przecież standardy i oczekiwania są różne w różnych epokach.
Weszliśmy do środka i schodami dotarliśmy na piętro. Zgodnie z książką, powinna być tam “stołówka i sala klubowa”. Rzeczywiście, były dwie sale. W jednej znajdowało się coś w rodzaju bufetu, w którym można było nabyć słodycze i nienajgorszą nawet kawę. Druga to zapewne owa sala klubowa. Ponownie, nie określiłbym jej jako “dużej”. Stojąc na środku, usiłowałem sobie wyobrazić odbywający się tutaj dancing. Ile par zmieściłoby się na tym parkiecie bez ciągłego wpadania na siebie? Oj, chyba jednak mistrz Nienacki trochę nagiął rzeczywistość. Ale nawet jeśli tak, to przecież nie mamy mu tego za złe!
Obie sale noszą jeszcze na sobie niedające się z niczym pomylić piętno poprzedniej epoki. Gdyby zamiast kawy z ekspresu zaserwowano nam “plujkę” w wyszczerbionych szklankach, złudzenie byłoby pełne. Siedząc na kiwającym się krzesełku, przeniosłem się w myślach pięćdziesiąt lat wstecz.
Z “sali klubowej” wyszedłem na taras. Tu zaszła największa zmiana w stosunku do powieściowej rzeczywistości, taras bowiem przestał być tarasem już dawno temu. Został oszklony i stanowi teraz po prostu trzecie pomieszczenie na piętrze. Ale cała reszta była jak w książce. Przed sobą widziałem jezioro i porośnięty lasem wysoki przeciwległy brzeg. Gdzieś tam, za tym lasem, leżał Wiłkokuk, czyli powieściowy Miłkokuk. Gdzieś tam, w pobliżu domku nauczyciela, Wilhelm Tell wyciągał właśnie rakietnicę…
Raptem - przez ogromne okna klubowej sali - zobaczyliśmy wzbijającą się w niebo zieloną racę. Wyskoczyła zza porośniętych lasem wzgórz na drugim brzegu jeziora, poszybowała wysoko w górę widoczna wyraźnie na tle czarnego nieba. I rozprysnęła się w tysiące iskier, które wolno opadały w dół, jak gdyby w mroczną taflę jeziora.
- Och, jakie to śliczne! - zawołała Anka. - Któż to strzela z rakietnicy? Prawda, że to gdzieś w okolicy Miłkokuku?
Co prawda był jeszcze dzień, niebo nie było czarne, ale to się nie liczyło. W duszy poczułem takie charakterystyczne “metafizyczne tąpnięcie”, które zawsze mi towarzyszy w takich momentach. Nie miałem wątpliwości, że kiedyś, dawno temu, Zbigniew Nienacki stał w tym samym miejscu i też miał pod powiekami ten obraz. A ja, dzięki Jego talentowi, mogłem po kilkudziesięciu latach zobaczyć to samo, co On.
Z trudem powróciłem do rzeczywistości i wraz z resztą grupy zszedłem na dół, tam gdzie o długi pomost biegnący w wodę rozbijały się fale jeziora. Tam Nietajenko odczytał nam obszerny fragment powieści, obejmujący zabawę w ośrodku, wystrzelenie rakietnicy i gonitwę po jeziorze. A potem zaczęliśmy się powoli zbierać z powrotem, bo czekał nas kolejny punkt programu - odwiedziny w Wiłkokuku i poszukiwanie domku nauczyciela. Ale o tym opowie już kto inny.
Wiłkokuk i domek nauczyciela – Milady
Za zakrętem wyłoniła się wioska Miłkokuk - kllkanaście drewnianych i słomą krytych zagród. Nieco z boku stała samotna chałupa, w której mieściła się wiejska szkółka. Dom nauczyciela znajdował się za szkołą - drewniany, mały, ogrodzony niskim żywopłotem.
W sadzie zagrody sąsiadującej z domem nauczyciela, pod jabłonką o rozległej koronie, gospodarzyli moi trzej przyjaciele. Gdy nadjechałem, właśnie skończyli poranny posiłek. Sokole Oko mył menażki w pożyczonej od gospodarza cynkowej wanience. Omyliłem się jednak, przypuszczając, że, podobnie jak ja, trzej chłopcy zaspali. Okazało się, że od samego rana zajęci byli „pracą wywiadowczą” i dlatego opóźniło się ich śniadanie.
Wieś Wiłkokuk, książkowy Miłkokuk położona jest malowniczo i dosyć odludnie. Wieś składa się z kilku gospodarstw dosyć oddalonych od siebie, przedzielonych polami i lasami. Celem naszych odwiedzin w Wiłkokuku było odnalezienie domu nauczyciela oraz miejsca, w którym mieli obozować poszukiwacze skarbów.
Nasze poszukiwania rozpoczęły się od zaparkowania mniej więcej w centrum wsi, które ze względu na właściwie brak wsi był ciężki do ustalenia. Ruszyliśmy do najbliższego (i jedynego w zasięgu wzroku) gospodarstwa, aby tam zasięgnąć języka w sprawie domku nauczyciela.
Niestety nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi, ponieważ nikt do nas nie wyszedł. Właściwie ciężko się dziwić temu, że nikt nie przyjął grupy około 20 obcych osób zwalających się na podwórko odludnie położonego gospodarstwa. Chwilę powisieliśmy na płocie rozważając czy budynek pasuje nam na dom nauczyciela jednak po stwierdzeniu, że to nie tu postanowiliśmy poszukać kolejnego domu.
W kolejnym domu, do którego się udaliśmy udało nam się wypatrzeć jakiś ruch.
Przywitała nas tam miła właścicielka, która bardzo chętnie udzielała odpowiedzi na nasze pytania. Co ciekawe okazało się, iż nie miała problemu z udzieleniem informacji nt. domku nauczyciela, ponieważ całkiem niedawno zjawili się we wsi jacyś Czesi i również o to pytali. Hmmmm czyżbyśmy mieli rywali na miarę Petersenów?
- Nauczyciel wyjechał. A raczej poszedł z grupą chłopców szkolnych na krajoznawczą wycieczkę kilkudniową. Jego domek jest zamknięty na cztery spusty. Nauczyciel nawet nie wie, że napisano o nim w gazetach i do jego domku dobijają się tłumy ludzi.
- Co wy mówicie? Tłumy?
- No, trochę przesadzamy - roześmiał się Sokole Oko. - Ale od wczoraj nad brzegiem jeziora rozbili namiot jacyś państwo, którzy tu przyjechali niebieską skodą.
Tuż za domem, w którym uzyskaliśmy informacje nt. domku nauczyciela znajdowała się dróżka, którą mogliśmy dojść do miejsca gdzie mieli obozować poszukiwacze skarbów. Skoro już tu byliśmy postanowiliśmy odwiedzić najpierw to miejsce.
Wąski pas zieleni prowadził aż do pomostu nad jeziorem. Idąc w kierunku pomostu udało nam się sfotografować przyczepę Petersenów.
Na samym pomoście zdecydowaliśmy się na wspólne zdjęcie grupowe.
Rozmowa z chłopcami odbywała się w pobliżu mego auta, które ze zgaszonymi światłami stało na skraju wsi. Nie miałem pojęcia, od jak dawna ta dziwna kobieta pozostawała w ciemności nie zauważona przez nas. Być może słyszała całą naszą rozmowę.
- Nie jest ładnie podsłuchiwać - powiedziałem w stronę nadchodzącej.
- Mówiliście tak głośno, że słychać was było na kilometr – zaśmiała się.
Była to wysoka dziewczyna o ciemnych, krótko przystrzyżonych włosach. Miała na sobie czarne spodnie i czarny, gruby sweter. W nocy jej czarna sylwetka nie rzucała się w oczy.
- Wszyscy poszukiwacze skarbów rozłożyli się obozem na brzegu jeziora Miłkokuk - odezwała się drwiąco, - Chcą być jak najbliżej domku nauczyciela. Za lasem jest droga do jeziora - wskazała kierunek.
Następnie kierowaliśmy się już dalej na poszukiwania domku nauczyciela korzystając z udzielonych nam wskazówek. Od centrum wsi należało się kierować cały czas w górę, minąć tablicę z nazwą miejscowości.
Po dojściu do wysokiego metalowego krzyża należało skierować się w prawo i po prawej stronie wypatrywać domku. Oczywiście w okolicy krzyża pojawiły się problemy natury czy należy iść w prawo czy prosto z prawej strony krzyża. W ten sposób uskuteczniliśmy zdrowotny spacer w nadprogramowej ilości.
W końcu doszliśmy do miejsca, gdzie z prawej strony znajdowała się przesieka i tam wreszcie wypatrzyliśmy „nasz” domek.
Trudno oczywiście stwierdzić z całą pewnością, czy rzeczywiście skarb zakonu templariuszy znajduje się w którymś z zamków Krzyżackich na ziemiach Polski. Faktem jest jednak, że autorowi niniejszego artykułu dane było oglądać stary dokument o bardzo tajemniczej treści. Dokument ten nosi pieczęć zakonu templariuszy. Jest on w rękach pewnego nauczyciela wiejskiego, który mieszka w powiecie Sejny nad jeziorem Miłkokuk. Nauczyciel ów posiada bardzo bogate i ciekawe zbiory różnego rodzaju pamiątek i starożytności, które odnalazł w czasie swych wakacyjnych wędrówek po Suwalszczyźnie, po Warmii i Mazurach. Czy jednak dokument ten pomoże rozwiązać zagadkę ukrytego skarbu?
Od domu dzieliły nas dosłownie metry! I ci prawdziwi fani Pana Samochodzika ruszyli w kierunku poszukiwanego domku.
Athenais, Berta von S., Milady, Bartosz, Mija, Beata, Gosia i Wilki pokonując po skosie łąkę dotarli do domku i rozpoczęli jego eksplorację. A reszta? A reszta w schemacie uformowanego stadka skupiła się na skraju lasu, skąd widziała w oddali i domek i nas i ani śniła ruszyć się bliżej. To się nazywa duch samochodzikowej przygody!
Domek był już mocno zapuszczony, jednak wejścia zostały porządnie zabezpieczone także nawet nie próbowaliśmy ich forsować. Obejście domu wskazywało na fakt, iż dawno nikt się tym obiektem nie interesował… poza nami i wspomnianymi Czechami…
Po oględzinach powróciliśmy do grupki maruderów i razem udaliśmy się do „centrum” wsi gdzie zaparkowaliśmy samochody.
Jeszcze tylko rzuciliśmy okiem wyjeżdżając z Wiłkokuku na leśniczówkę.
Wypiliśmy jeszcze po szklance cytrynowego napoju. Była już dwunasta w nocy. Podłączyłem przyczepę do wehikułu i powoli ruszyłem w stronę Miłkokuku. Wkrótce minęliśmy leśniczówkę stojącą na skraju lasu, potem - obok drewnianego mostka nad rzeczką łączącą Jezioro Zelwa z jeziorem Miłkokuk (…)
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-12-28, 13:07:48
Szara Sowa napisał/a:
Nie wiem czy już się o to nie pytałem, ale wydaje mi się że nalepkę na znaku z nazwą wsi nalepiliście nową?
Mi w Miłkokuku zdarzyło się być w środku długiej pory suchej, wiec jestem zaskoczony, że tyle tam jest jednak zieleni!
To jest znak z drugiej strony wsi.
Dziwne, jak tam byłam w lecie podczas fali trwających od wielu dni upałów i zapamiętałam Wiłkokuk jako zdecydowanie zielone miejsce.
Milady napisał/a:
Athenais, Berta von S., Milady, Bartosz, Mija, Beata, Gosia i Wilki pokonując po skosie łąkę dotarli do domku i rozpoczęli jego eksplorację. A reszta? A reszta w schemacie uformowanego stadka skupiła się na skraju lasu, skąd widziała w oddali i domek i nas i ani śniła ruszyć się bliżej. To się nazywa duch samochodzikowej przygody!
Też byłam zbulwersowana. Jakaś kara by się należała...
Zlot 2018 już za nami, a relacja z poprzedniego utknęła w połowie...
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Z ciekawością czytam wszystkie relacje zlotowe, są wspaniałe, dlatego odświeżę wątek, bo wygląda na to, że całości relacji nie ma, chyba, że w innym miejscu została dokończona. A szkoda
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Pomógł: 14 razy Wiek: 41 Dołączył: 07 Maj 2014 Posty: 1607 Skąd: EZG
Wysłany: 2021-12-14, 21:27:42
Chemas napisał/a:
Z ciekawością czytam wszystkie relacje zlotowe, są wspaniałe, dlatego odświeżę wątek, bo wygląda na to, że całości relacji nie ma, chyba, że w innym miejscu została dokończona. A szkoda
No z relacjami bywa problem chyba, że niektórzy stali uczestnicy ze zdolnościami do pisania ogarną
Najlepiej pisanie relacji idzie WashIrving, jego relacje są zawsze na czas
Taka mała złośliwość ale zlot ten był przedni niesamowicie klimatyczny, świetna lokalizacja wspaniali ludzie atmosfera mogę tam jechać ponownie i zaliczyć te same atrakcje
Pamiętacie ucieczkę przed komarami ?
_________________ Zostawmy to i uciekajmy stąd
Póki mamy jeszcze czas...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2023 r.
Chemas Forumowy Badacz Naukowy Kinomaniak wychowany na literaturze młodzieżowej
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.