Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-09-23, 22:30:07
Szara Sowa napisał/a:
Przejeżdżałem przez Orzysz rok temu, ale na postój nie było czasu.
Ja jak przejeżdżałem przez tamtą okolicę w 98' w towarzystwie Absolutnie Niezrównanej Damy Mojego Serca, to odmówiłem sobie zajrzenia w stare kąty. Zwyczajnie bałem się, że wszystko zastawiono złodziejówkami-samowolami budowlanymi. Były doniesienia, że w okolicy źle się dzieje. Wolałem zajrzeć do Nowych Gut nad Śniardwy.
Szara Sowa napisał/a:
Natomiast chciałem się Zeta przy okazji zapytać czy przypadkiem nie służył w karnych oddziałach, z których Orzysz długie lata słynął?
Tam się nie służyło ("tygrysowało")przypadkiem .
A po drugie "jakem do wojska się zaasenterował" (że użyję galicyjskiego wyrażenia), to oddział dyscyplinarny był już bodajże w Jerominie, gdzieś nad morzem .
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-09-24, 10:30:20
Jako postscriptum do mojego przedpoprzedniego postu uprzejmie donoszę, że powodowany zżerającą mnie nostalgią (starczą?) obejrzałem sobie zdjęcia satelitarne tego obszaru. I z przyjemnym zaskoczeniem skonstatowałem, że prima facie nie pogorszyło się na tych terenach pod względem antropo-socjo-geograficznym .
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2016-09-24, 12:16, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-09-24, 16:25:16
Z24 napisał/a:
Ja raczej przychylam się do ustaleń pani Marzeny Pollakówny, popieram holenderski Doesburg
Nie wiem, co ona wykryła, ale zakładam, że znalazła substancjalne poszlaki, by wypowiedzieć się po stronie Doesburga, więc tak zapewne będzie.
Z24 napisał/a:
Jako postscriptum do mojego przedpoprzedniego postu uprzejmie donoszę, że powodowany zżerającą mnie nostalgią (starczą?) obejrzałem sobie zdjęcia satelitarne tego obszaru. I z przyjemnym zaskoczeniem skonstatowałem, że prima facienie pogorszyło się na tych terenach pod względem antropo-socjo-geograficznym.
Masz na myśli zawłaszczanie brzegów jeziora, zagradzanie dostępu do nich, stawianie domków bez pozwolenia lub ze, ale nieczysto zdobytym itd? Słyszałem o tym, kolega z pracy strasznie się żalił, że nie rozpoznał starych mazurskich miejsc które znał z młodości. Mam nadzieję, że ta faza się skończyła i że przepisy ochrony krajobrazu są jak najostrzejsze, i że tak powiem, na europejskim poziomie.
Często pytam o te sprawy szwedzkich autochtonów i zawsze dają mi tę samą odpowiedź: nic nowego nie wolno stawiać już na brzegach tamtejszych jezior, władze akceptują istniejący status quo, ale na nowe zezwolenie na budowę nie masz szans. Mam na to fajny przykład.
Stary drewniany domek na zalesionym półwyspie, chylący się już pomost. To byłby piękny domek letniskowy, ale ile jest warty - 30 tysięcy €, 50? Od naszego gospodarza dowiedzieliśmy się, że jego właściciel, milioner z Goteborga, wybulił za wszystko 200.000! Chciał tu sobie postawić luksusową hatę, ale nie otrzymał pozwolenia! Up your´s, milionerze!
A tak, trochę OT, ale gdy zjeżdżaliśmy z promu, od razu zatrzymały nas władze straży granicznej - w uprzednich latach nigdy ich tam nie było! - urzędnik sprawdził dowody i zapytał raczej surowo, co mamy w aucie i dokąd zamierzamy? Na ryby. Na ryby? Od razu uśmiech zawitał na jego twarzy, zasalutował, a my poczuliśmy się mile widziani. Niech żyje Szwecja!
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2016-09-24, 16:33, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-09-24, 17:29:54
John Dee napisał/a:
Z24 napisał/a:
Ja raczej przychylam się do ustaleń pani Marzeny Pollakówny, popieram holenderski Doesburg
Nie wiem, co ona wykryła, ale zakładam, że znalazła substancjalne poszlaki, by wypowiedzieć się po stronie Doesburga, więc tak zapewne będzie.
Tak jest. Wiem to z przypisów, bo sam tej pracy nie oglądałem na oczy . Na razie...
John Dee napisał/a:
Z24 napisał/a:
Jako postscriptum do mojego przedpoprzedniego postu uprzejmie donoszę, że powodowany zżerającą mnie nostalgią (starczą?) obejrzałem sobie zdjęcia satelitarne tego obszaru. I z przyjemnym zaskoczeniem skonstatowałem, że prima facie nie pogorszyło się na tych terenach pod względem antropo-socjo-geograficznym.
Masz na myśli zawłaszczanie brzegów jeziora, zagradzanie dostępu do nich, stawianie domków bez pozwolenia lub ze, ale nieczysto zdobytym itd? Słyszałem o tym, kolega z pracy strasznie się żalił, że nie rozpoznał starych mazurskich miejsc które znał z młodości.
Niestety, to właśnie miałem na myśli...
John Dee napisał/a:
Mam nadzieję, że ta faza się skończyła i że przepisy ochrony krajobrazu są jak najostrzejsze, i że tak powiem, na europejskim poziomie.
Czy ta faza skończyła się to trudno mi raczej powiedzieć, być może mniej o tym piszą. Być może wszyscy, którzy mieli ochotę na coś takiego i - co ważniejsze - stać ich było na to, już zrobili co mieli zrobić, a nowych z różnych względów nie przybywa... Przepisy to były już dawno, tylko że od ca 40 lat w tym akurat władze jakoś nie miały ochoty ich egzekwować...
_________________ Z 24
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Nie pamiętam czy już było. "Czytam" aktualnie audiobooka Templariuszy i mam uwagę: Powieść rozpoczyna się od Pod koniec czerwca w samo południe.... W Miłkokuku spędzają bohaterowie kilka dni, ze dwa w Malborku więc do Kortumowa zjeżdżają najdalej po 10 dniach. Ksiądz proboszcz proponuje bohaterom jabłuszka z ogrodu jednak te owocują dopiero od sierpnia (najwcześniej końcówka lipca).
Ponadto Tomasz wspomina Karen jak na Wyspie Miłości szukał pewnego naukowca, który pomógł mu wyjaśnić zagadkę zaginionego zbioru starych monet. Jaka piękna zajawka do nowego Samochodzika. Może ktoś się kiedyś pokusi...
_________________
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2017-07-05, 16:48, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-05, 14:23:34
Nietajenko napisał/a:
Nie pamiętam czy już było. "Czytam" aktualnie audiobooka Templariuszy i mam uwagę: Powieść rozpoczyna się od Pod koniec czerwca w samo południe.... W Miłkokuku spędzają bohaterowie kilka dni, ze dwa w Malborku więc do Kortumowa zjeżdżają najdalej po 10 dniach. Ksiądz proboszcz proponuje bohaterom jabłuszka z ogrodu jednak te owocują dopiero od sierpnia (najwcześniej końcówka lipca).
Może miał papierówki, te są już w lipcu.
Nietajenko napisał/a:
Ponadto Tomasz wspomina Karen jak na Wyspie Miłości szukał pewnego naukowca, który pomógł mu wyjaśnić zagadkę zaginionego zbioru starych monet.
Właśnie tak sobie pomyśłałam czytając, że ta informacja nie brzmi jak wymyślona. Może faktycznie tam kiedyś jakiś jego znajomy znawca od monet spędzał urlop - np. Gupieniec?
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-05, 16:45:09
Nietajenko napisał/a:
W Miłkokuku spędzają bohaterowie kilka dni, ze dwa w Malborku więc do Kortumowa zjeżdżają najdalej po 10 dniach.
Dokładnie 6 lipca wieczorem .
Nietajenko napisał/a:
Ksiądz proboszcz proponuje bohaterom jabłuszka z ogrodu jednak te owocują dopiero od sierpnia (najwcześniej końcówka lipca).
U nas w sieradzkiem - czyli w środkowej Polsce - papierówki dojrzewają najwcześniej około połowy lipca, no, powiedzmy, około 20-go. Czytałem, że w okolicach Fromborka - gdzie zostały zaprowadzone dopiero po wojnie - dojrzewają około dwóch tygodni później.
Ale przecież ksiądz miał prawo przypuszczać, że pobędą tam jeszcze z tydzień. No i jeszcze jest kwestia porzeczek, ale te są chyba już dostępne. W tej chwili sobie właśnie uświadomiłem, że nie pamiętam kiedy ostatnio jadłem porzeczki.... A przecież przepadałem za nimi .
PS. Ksiądz proboszcz i tak był szczodry w porównaniu z księżną panią z opowiadania Jarosława Haszka, która czując nadchodzący kres żywota zezwoliła okolicznym mieszkańcom na zbieranie grzybów i leśnych owoców w swoich lasach w każdą rocznicę swojej śmierci. Umarła 3 lutego...
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-05, 16:51:24
Nietajenko napisał/a:
Ponadto Tomasz wspomina Karen jak na Wyspie Miłości szukał pewnego naukowca, który pomógł mu wyjaśnić zagadkę zaginionego zbioru starych monet. Jaka piękna zajawka do nowego Samochodzika. Może ktoś się kiedyś pokusi...
Już po raz chyba 297 wspominam, że ze wszystkich brakujących przygód, nienapisanych samochodzików i brakujących lat ta sprawa mnie kręci najbardziej...
Wiadomo, że średniowieczne rozwiązania techniczne były bardzo pomysłowe, ale czy jest realnie możliwe, aby kortumowskie mechanizmy (obrotowa chrzcielnica otwierająca otwór w podłodze czy drzwi otwierane tylko od zewnątrz) powstałe w XIV-tym wieku i przez setki lat nieużywane mogły zachować sprawność w XX-tym wieku?
Czy z tymi prądami błądzącymi. Jak można było bez widocznego kabla podłączyć prąd do kłódki czy metalowych drzwi?
czy jest realnie możliwe, aby kortumowskie mechanizmy (obrotowa chrzcielnica otwierająca otwór w podłodze czy drzwi otwierane tylko od zewnątrz) powstałe w XIV-tym wieku i przez setki lat nieużywane mogły zachować sprawność w XX-tym wieku?
Jeżeli mechanizm oparty był w całości na elementach kamiennych, to chyba było to możliwe (kropielnica), gorzej trochę z drzwiami. Elementy żelazne na pewno by skorodowały. Ale pewnie dało by się skonstruować zawiasy z kamienia?
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-11, 23:37:15
sevligo napisał/a:
czy jest realnie możliwe, aby kortumowskie mechanizmy (obrotowa chrzcielnica otwierająca otwór w podłodze czy drzwi otwierane tylko od zewnątrz) powstałe w XIV-tym wieku i przez setki lat nieużywane mogły zachować sprawność w XX-tym wieku?
Ciekawe, czy jakieś dobrze zaimpregnowane drewniane elementy by wytrzymały?
Tomasz napisał/a:
sevligo napisał/a:
Czy z tymi prądami błądzącymi. Jak można było bez widocznego kabla podłączyć prąd do kłódki czy metalowych drzwi?
Drucik był cieniutki, gospodyni nie najmłodsza, a więc wzrok już też nie ten i jakoś poszło.
No i mógł być podłączony do metalowych drzwi tuż przy ziemi, lekko nią przysypany.
czy jest realnie możliwe, aby kortumowskie mechanizmy (obrotowa chrzcielnica otwierająca otwór w podłodze czy drzwi otwierane tylko od zewnątrz) powstałe w XIV-tym wieku i przez setki lat nieużywane mogły zachować sprawność w XX-tym wieku?
Jeżeli mechanizm oparty był w całości na elementach kamiennych, to chyba było to możliwe (kropielnica), gorzej trochę z drzwiami. Elementy żelazne na pewno by skorodowały. Ale pewnie dało by się skonstruować zawiasy z kamienia?
Gdyby były z żeliwa... Żeliwo zdaje się nie koroduje albo koroduje niesłychanie powoli. Wydobywane z wody stare armaty są niekiedy w bardzo dobrym stanie, to są jakieś stopy zbliżone do żeliwa.
Oczywiście można się zastanawiać, czy Templariusze/Krzyżacy mogli wówczas znać podobne stopy.
sevligo napisał/a:
Czy z tymi prądami błądzącymi. Jak można było bez widocznego kabla podłączyć prąd do kłódki czy metalowych drzwi?
Podłączyć prąd do kłódki to by się jakoś dało. Problem w tym, że nawet przy podłączonym prądzie przytknięcie żaróweczki nie dałoby żadnego efektu. Obwód musi być zamknięty.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Czy z tymi prądami błądzącymi. Jak można było bez widocznego kabla podłączyć prąd do kłódki czy metalowych drzwi?
Podłączyć prąd do kłódki to by się jakoś dało. Problem w tym, że nawet przy podłączonym prądzie przytknięcie żaróweczki nie dałoby żadnego efektu. Obwód musi być zamknięty.
Zakładając że gospodyni była cokolwiek leciwa i niedowidząca to jeden przewód z akumulatora chłopaki mogli poprowadzić do kłódki a drugi owinąć wokół gwintu żarówki. Z resztą jej kultura techniczna nie była raczej na wysokim poziomie więc myślę, że nawet jeśliby przewód zauważyła to i tak nie wiedziałaby o co chodzi. Inna sprawa to to że kłódka parzyła. Myślę, że musieli wcześniej rozlać przed piwnicą kilka wiader wody by "prund" mógł przejść przez jej leciwe bądź co bądź doczesności.
Wydobywane z wody stare armaty są niekiedy w bardzo dobrym stanie, to są jakieś stopy zbliżone do żeliwa.
Mnie się zawsze wydawało, ze stare armaty odlewano ze spiżu (to taki rodzaj brązu), twardego i odpornego na korozję.
Bardzo możliwe, pewnie źle panietam. Tak czy siak mogli z tego spiżu zrobić drwi i cała reszte.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
No zaraz, jestem tu trochę laikiem, ale zawsze mi się wydawało, że przecież prąd z akumulatora jest chyba za słaby na kopnięcie? To w końcu tylko 12V! (Co prawda gdzieś mi sie obiło, że w starszych samochodach bywało też inne napięcie?). Kopnąć może dopiero po odpaleniu silnika i jego (prądu) wzmocnieniu, czyż nie?
No zaraz, jestem tu trochę laikiem, ale zawsze mi się wydawało, że przecież prąd z akumulatora jest chyba za słaby na kopnięcie? To w końcu tylko 12V! (Co prawda gdzieś mi sie obiło, że w starszych samochodach bywało też inne napięcie?). Kopnąć może dopiero po odpaleniu silnika i jego (prądu) wzmocnieniu, czyż nie?
No wiesz kałuża pod nogami, spocone rączki gospodyni i prund z akumulatorka parzy jak ta lala.
_________________
bans [Usunięty]
Wysłany: 2017-07-12, 09:00:31
Cała ta historia o naelektryzowanych drzwiach i świecącej po przytknięciu do nich żarówki jest bzdurna.
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.