Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-03-08, 18:01:30
Robert_76 napisał/a:
Jako ilustrację powyższego wywiadu niech posłużą jeszcze poniższe zdjęcia, pochodzące ze zbiorów Dominika Wernica:
Mieszkanie Wiesława Wernica w Warszawie, przy ul.Marszałkowskiej 85. Widok na ulicę Marszałkowską z balkonu mieszkania Wiesława i Wandy Wernic.
Czyli to ten sam dom, co kawiarnia "Pod gwiazdami" i ten sam widok z góry na Marszałkowską.
No proszę wszyscy się u mnie w domu zaczytywali książkami Wiesława Wernica, a nawet nie wiedzieliśmy, że mieszka w okolicy...
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2017-03-09, 10:19, w całości zmieniany 1 raz
7. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Rezultatem dwukrotnego pobytu Wiesława Wernica w Kanadzie był m.in. materiał na książkę "Dzień dobry, Kanado". O czym ona opowiadała, co się stało z maszynopisem i dlaczego książka ta nie została nigdy wydana? Czy istnieje jeszcze na to szansa?
Dominik Wernic: Ojciec napisał tę książkę-reportaż w 1977 roku ale nigdy jej nie opublikowano w Polsce Ludowej, bo była ultra pochwalna dla współczesnej Kanady i "Czytelnik" nie chciał tego wydać z powodu niepoprawności politycznej. Ja mam maszynopis tej książki i mam już umowę z wydawnictwem Publio/Agora w Warszawie na wydanie jej teraz w postaci e-booka. Przygotowanie zajmie kilka miesięcy, bo muszę przeskanować prawie 400 stron maszynopisu i zrobić komputerową konwersję do tekstu w MS Word, potem poprawić błędy w tym tekście.
8. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Czy Pana ojciec pozyskiwał jakieś materiały w ambasadzie USA?
Dominik Wernic: Tak, w latach 1965-1975 korzystał sporadycznie ze zbiorów bibliotecznych amerykańskiej ambasady.
Zdjęcie ze zbiorów Dominika Wernica - Wiesław Wernic na kiermaszu książek w roku 1978.
9. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Czy w bibliotece Pana ojca znajdowały się jakieś białe kruki?
Dominik Wernic: To zależy jak zdefiniujemy pojęcie „białego kruka”. Miał kilka rzadkich i rzetelnych opracowań historycznych, nie tylko o Ameryce Północnej, ale również o Francji czasów napoleońskich, o Rosji, o polskich powstaniach. Interesowała go historia światowa.
10. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Jak wyglądał dzień pracy Wiesława Wernica? W jaki sposób pisał? Wiemy, że niemal nie nanosił poprawek na swoje teksty.
Dominik Wernic: Do 1975 roku pracował codziennie jako dziennikarz w Tygodniku Demokratycznym. Potem przez kilka lat na pół etatu a potem chadzał tam sporadycznie. Uważał siebie przede wszystkim za dziennikarza. Pisał o polskiej ekonomii, o problemach rzemieślników i tzw. prywaciarzy, na których nieprzychylnie patrzono w Polsce Ludowej. Pisanie powieści westernowych traktował jak hobby, przynajmniej dopóki pisał artykuły i felietony w Tygodniku. Pisał w domu, wieczorami, potem przepisywał na maszynie w domu albo w redakcji. Podziwiałem Go, że potrafił pisać w każdych warunkach, na balkonie naszego mieszkania na siódmym piętrze nad hałaśliwą ulicą Marszałkowską (róg Wspólnej), na ławce w Łazienkach, na składanym krzesełku nad brzegiem jeziora Nidzkiego. Mam w domu jako pamiątkę kilka tych brulionów powieści zapisanych ręcznie. Mam również bardzo dużo brulionów, w których Ojciec wklejał wycięte z gazety swoje artykuły i felietony.
Zdjęcie ze zbiorów Dominika Wernica - Rok 1950. Wiesław i Wanda Wernic w redakcji Rzeczpospolitej.
11. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Wielu autorów w tamtych czasach miewało ogromne problemy z cenzurą. Czy w twórczość Wiesława Wernica także ingerowali cenzorzy?
Dominik Wernic: Problemy z cenzurą miał jak chyba każdy dziennikarz w PRL, chociaż dotyczyły raczej jego artykułów prasowych, które mu odrzucano i które trafiały do szuflady. Czasami kłócił się z cenzurą o zezwolenie na jakieś konkretne, skreślone zdanie czy paragraf tekstu i czasami potrafił cenzora przekonać. Śmieszne, że mimo to za „zatrzymane” artykuły zawsze płacono, chociaż nie ukazywały się w druku. A z powieściami westernowymi cenzura nie miała problemów dlatego, że one broniły Indian, których uważano za uciśnionych przez imperializm. Naród, któremu odebrano jego ziemię i który osadzono w rezerwatach. Ojciec bronił tych Indian, był ich przyjacielem, czyli przekazywał wartości szlachetne, nie polityczne. Takie jak to, że trzeba stanąć w obronie słabszego człowieka. I to się podobało. Tak naprawdę jedyną książką, która miała podtekst polityczny i pomysł, który ja podsunąłem ojcu, była ostatnia powieść "Złe Miasto". Pisana w 1985 roku a wydana dopiero w 1990 roku, cztery lata po śmierci Ojca. Opowiadała o miasteczku, w którym rządzi szeryf dyktator, bez którego aprobaty tak naprawdę nic nie może się wydarzyć, nie można tam wjechać ani stamtąd wyjechać bez przepustki. „Złe miasto” było zakamuflowaną satyrą na autorytarny system, jaki panował w Polsce Ludowej i w innych "demoludach", a hasła występujące w tej książce typu "Popieramy naszego szeryfa", można łatwo odnieść do "Cały Naród razem z Partią". Byłem zdziwiony, że nikt z czytelników jakoś się na tym nie poznał. Być może właśnie dlatego wydano tę powieść dopiero w 1990 roku.
12. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Niektóre powieści Karola Maya, prawdopodobnie ze względu na brak w nich realizmu, nie cieszyły się u Pana ojca zbytnim uznaniem. Czy dla tytułowanego "Polskim Mayem" Wiesława Wernica istniał dla zatem jakiś wzór, ideał powieści westernowej?
Dominik Wernic: Trudno mi to ocenić. Gdzieś czytałem, że podobno za wzór uważał książkę Owena Wistera „Wirgińczyk”, ale ja tego nie pamiętam. Lubił czytać powieści James’a Curwood’a (np. „Łowcy złota”, „Łowcy wilków”), Jamesa Fenimore'a Cooper’a „Ostatni Mohikanin”, Thomas Mayne Reid’a „Jeżdziec bez głowy” - klimaty zdecydowanie westernowe. Bardzo lubił oglądać klasyczne filmy westernowe z Johnem Wayne`m – „Rio Bravo” oglądaliśmy z Ojcem w kinie kilka razy! To zresztą i mój ulubiony western. Podobnie – filmy „Dyliżans”, „W samo południe”, „Biały kanion”, „Człowiek, który zabił Liberty Walance`a” . Myślę, że jeżeli szukał wzorów to raczej w takich filmach.
Zdjęcie ze zbiorów Dominika Wernica - Rok 1965, Rybienko. Tutaj Wiesław Wernic pisał "Tropy wiodą przez prerię".
13. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Jednym z dwóch najważniejszych bohaterów książek Pana ojca jest „Doktor Jan”, którego nazwiska nigdy nie poznajemy. Czy nie jest to przypadkiem alter ego autora?
Dominik Wernic: Ilekroć pytałem ojca, kim tak naprawdę jest doktor Jan i dlaczego jako jedyna postać nie posiada nazwiska, ojciec uśmiechał się takim lisim uśmiechem i nie odpowiadał. Dlatego uważam, że ta postać to był on sam. Jego alter ego. Uciekał od trudnej i szarej, polskiej rzeczywistości w kolorową krainę literackiej fantazji. Dzięki temu mógł przeżyć w jednym życiu dwa życia. To drugie będzie trwało dopóki istnieją czytelnicy.
14. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Czy bohaterowie powieści Wiesława Wernica, czyli m.in. Karol Gordon, Piotr Carr, Vincent Irwin, Czerwona Chmura lub inni, zostali przez niego wymyśleni, czy też byli wzorowani na postaciach historycznych?
Dominik Wernic: Pytałem Ojca jak to robi, skąd bierze opisy sytuacji, przyrody, bohaterów. Odpowiadał, że On je po prostu... widzi. Potrafił więc wyłączać się podczas pisania całkowicie z otaczającej Go rzeczywistości i przechodzić do krainy fantazji literackiej.Nie sądzę, żeby wzorował swoich bohaterów na jakichś historycznych postaciach. Natomiast zauważyłem pewne podobieństwa do niektórych postaci z ulubionych westernów filmowych.
Zdjęcie ze zbiorów Dominika Wernica - Wiesław Wernic w roku 1986.
Zdjęcie ze zbiorów Dominika Wernica - Wiesław Wernic w roku 1986.
Ilekroć pytałem ojca, kim tak naprawdę jest doktor Jan i dlaczego jako jedyna postać nie posiada nazwiska, ojciec uśmiechał się takim lisim uśmiechem i nie odpowiadał. Dlatego uważam, że ta postać to był on sam. Jego alter ego.
To co nieco podobnie jak w przypadku Nienackiego i Pana Samochodzika.
Pomógł: 124 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14096 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-03-12, 09:58:45
Piękny wywiad. Wielkie dzięki panu Dominikowi Wernicowi za udostępnienie naszemu forum fotografii ojca i rodziny. Po tylu latach jest więc okazja zapoznać się z fizjonomią człowieka, którego książki w podstawówce pamiętam bardzo sobie ceniłem.
Był, widać, swego rodzaju fenomenem, który autentycznie potrafił pisać o Stanach Zjednoczonych znając kraj jedynie z publikacji, filmów itd. i siedząc np. na balkonie swojego mieszkania w centrum Warszawy. Program jego wycieczki do Ameryki Północnej wydaje mi się być strasznie szablonowy, nie wygląda mi na to, by znalazł tam jakichś wielkich inspiracje do ostatnich książek swego cyklu, bo większość z nich i tak była już napisana.
Miał dostęp do pierwszorzędnych materiałów o Dzikim Zachodzie poprzez syna i ambasadę, ale ten miał także i Karol May, który pisał przecież zupełnie inaczej. To dowodzi, że styl autorski kształtuje się bardzo wcześnie i ma raczej coś do czynienia z wykształceniem, charakterem i temperamentem człowieka, niż z tym, jakie źródła stoją mu do dyspozycji i czy osobiście zna środowisko, o którym pisze.
Przeczytawszy wywiad muszę stwierdzić, że tajemnica talentu Wiesława Wernica nadal nie została ujawniona, co mnie bardzo cieszy.
15. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Wiesław Wernic pozostawił po sobie niedokończoną książkę "Chata Starego Niedźwiedzia". Czy istnieje szansa, że zostanie ona kiedyś opublikowana?
Dominik Wernic: Jestem pewien, że tak. W maszynopisie mam 273 strony oraz kilkanaście stron zapisanych ręcznie. Ta powieść składa się z dwóch, niepołączonych ze sobą części. Moim zdaniem brakuje około stu stron do zakończenia. Ponad dwadzieścia lat temu obiecałem sobie i czytelnikom, że ja napiszę dokończenie, w którym nastąpi połączenie tych dwóch wątków. Niestety intensywna praca zawodowa dotąd mi nie pozwoliła, ale niedługo przechodzę na emeryturę... Mam od lat kilka pomysłów na to zakończenie.
16. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Wojtek Wójcik jest autorem nie wydanej dotychczas kontynuacji przygód głównych bohaterów powieści Pana ojca pod tytułem "Czarna Gwiazda". Ponadto deklarował kiedyś chęć napisania kolejnej kontynuacji. Czy te projekty mają szansę ujrzeć światło dzienne?
Dominik Wernic: Nie wiem. To zależy tylko od pana Wójcika, który genialnie potrafił naśladować styl mego Ojca w „Czarnej Gwieździe”. Otrzymałem kopię tej książki, pięknie wydanej w kilku egzemplarzach przez pana Rafała Skrzypczaka – założyciela portalu www.wernic.pl. Niestety straciłem kontakt z panem Wójcikiem.
Zdjęcie ze zbiorów Dominika Wernica - Wiesław Wernic w roku 1986.
17. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Czy planowane jest przypomnienie pierwszej powieści Wiesława Wernica "Daleka przygoda", która jako jedyna w jego dorobku jest powieścią szpiegowską i której akcja nie rozgrywa się na Dzikim Zachodzie?
18. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Którą powieść ojca uważa Pan za najlepszą?
Dominik Wernic: Trudno mi obiektywnie powiedzieć która jest najlepsza. Chyba najbardziej lubię „Słońce Arizony”. Ale bardzo lubię też „Tropy”, którą Ojciec mnie zadedykował.
19. Forum Miłośników Pana Samochodzika:W ostatnim okresie wznowiono kilka książek Pana ojca. Jakie jest zainteresowanie tymi tytułami i czy można liczyć, że po latach ukaże się kompletna seria?
Dominik Wernic: Historyczny kalendarz wydań wygląda następująco:
1965 – 1990: Wydawnictwo „Czytelnik“ wydało 20 tytułów, niektóre w dwóch lub trzech nakładach, w sumie 2 miliony sto tysięcy egzemplarzy.
1968 – 1991: w tłumaczeniu na języki obce - niemiecki, czeski, słowacki i rumuński wydano w sumie 400 tysięcy egzemplarzy.
1995 - 2003: Wydawnictwo „C&T” (Toruń) wydało drukiem 11 tytułów powieści w zupełnie nowej szacie graficznej, w sumie 23 tysiące egzemplarzy.
Od listopada 2013 Wydawnictwo Publio/Agora (Warszawa) oferuje wszystkie 20 tytułów powieści w postaci elektronicznych e-books.
Od grudnia 2016 Wydawnictwo „Siedmioróg” (Wrocław) rozpoczęło wydawanie drukiem całego cyklu 20 tytułów powieści, w kultowej, odrestaurowanej cyfrowo szacie graficznej „Czytelnika”. Pierwsze 3 tytuły już są w księgarniach.
Zdjęcie ze zbiorów Dominika Wernica - Wiesław Wernic w roku 1986.
20. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Jakie były pozaliterackie zainteresowania Pana ojca?
Dominik Wernic: Ojciec był przede wszystkim dziennikarzem specjalizującym się w sprawach ekonomicznych, handlowych, drobnej wytwórczości i w problemach socjalnych w Polsce (np. alkoholizm, łapówkarstwo, korupcja). Te tematy go interesowały najbardziej. Oczywiście interesowała go również polska historia – dawna i najnowsza, polityka polska i światowa.
21. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Jak spędzał Pan wakacje będąc dzieckiem, czy bawił się Pan z kolegami w Indian i kowbojów?
Dominik Wernic: Rzadko wyjeżdżałem na zorganizowane kolonie czy obozy dziecięce. Wakacje spędzałem z rodzicami. Przeważnie jeździłem z moimi rodzicami do płatnych pensjonatów – przez kilka lat do Łeby nad morzem, potem do Rybienka nad Bugiem (obok Wyszkowa pod Warszawą), potem kilka lat do pensjonatu-leśniczówki Nadleśnictwa Maskulińskie obok wsi Karwica nad jeziorem Nidzkim na Mazurach. Chodziłem z rodzicami na długie spacery po lesie, zbierałem grzyby, pływałem w jeziorze, robiłem zdjęcia i filmy na kamerze 8 mm. Nie pamiętam, żebym bawił się w Indian i kowbojów.
22. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Jakie książki czytywał Pan w dzieciństwie i w latach młodzieńczych?
Dominik Wernic: Poza książkami Ojca? Bardzo dużo czytałem. Głównie przygodowe, fantastyka science-fiction, kryminały.
Kilka przykładów: Juliusz Verne (ulubiona „Tajemnicza Wyspa”), Daniel Defoe – „Robinson Cruzoe”, powieści Janusza Korczaka o królu Maciusiu, powieści Kornela Makuszyńskiego (ulubiona „Szatan z siódmej klasy”), wszystkie powieści Stanisława Lema, wszystkie powieści Alfreda Szklarskiego o Tomku Wilmowskim, wszystkie opowiadania i powieści Conan Doyle’a o Sherlocku Holmesie plus „Świat Zaginiony” i „Zatrute Pasmo”, wydania książkowe „Stawki większej niż życie” (wolę je od wersji telewizyjnej!!!), kryminały Agathy Christie… Wszystkie te książki mego dzieciństwa i lat młodzieńczych przywiozłem z Polski do Kanady i czasami do nich wracam. Bardzo lubię wracać do wiele razy już przeczytanych książek…
Zdjęcie ze zbiorów Dominika Wernica - Wiesław Wernic w roku 1964.
23. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Czy znana jest Panu twórczość Zbigniewa Nienackiego?
Dominik Wernic: Znana, ale ze wstydem przyznam, że nigdy nie czytałem historii o „Panu Samochodziku”. Natomiast mam i czytałem bezwstydnie „Raz w roku w Skiroławkach”. Mam też DVD telewizyjnego serialu „Samochodzik i templariusze”. Główną rolę Pana Tomasza grał tam Stanisław Mikulski, sławny później jako Hans Kloss w „Stawce większej niż życie”. Teraz wyjaśnię na czym polega „powiązanie” (żartobliwe oczywiście!) „Pana Samochodzika” poprzez Stanisława Mikulskiego czyli Hansa Klossa z moim Ojcem.
Zacznę od genezy rodu Werniców.
Pra-pra-dziadek Wiesława Wernica nazywał się Johann Samuel Wernitz i był Niemcem rodem z Berlina (1754-1830). Emigrował na stałe do Warszawy około roku 1784, która później przez kilka lat była pod pruskim zaborem. Dopiero w 1862 roku dziadek mego ojca – Jan Adolf Wernitz spolszczył pisownię nazwiska na „Wernic”.
Na przekór swojemu niemieckiemu rodowodowi ojciec zawsze czuł się Polakiem. W czasie wojny brał udział w konspiracji (pseudonim „Woźniak”), był żołnierzem Armii Krajowej, pracował w Biurze Informacji i Propagandy Armii Krajowej (BIP), brał udział w Powstaniu Warszawskim w 1944 roku, a po upadku powstania był jeńcem wojennym w niemieckich obozach w Austrii.
Wiąże się z tym, w sumie przykra dla mnie anegdota, która odpowiada za to „powiązanie” Ojca ze „Stawką”. Otóż w 1968 roku, w ostatnim odcinku telewizyjnego serialu „Stawka większa niż życie” p.t. „Poszukiwany gruppenfuhrer Wolf”, nazwisko jednego z SS-manów brzmiało SS-Obersturmbannfuhrer Wernitz. Na drugi dzień po emisji tego odcinka usłyszałem w mojej szkole nieprzyjemne żarty, że podobno miałem w rodzinie SS-mana. Mój ojciec osobiście znał Andrzeja Szypulskiego - jednego z dwóch autorów scenariuszy „Stawki” (wspólnie ze Zbigniewem Safjanem pod pseudonimem Andrzej Zbych), zadzwonił więc do niego z pretensjami. Okazało się, że nazwisko wzięli z książki telefonicznej Berlina! Później na prośbę mego ojca, w wersji książkowej zmienili to nazwisko na „Wormitz”.
24. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Czy Pana ojciec znał innych pisarzy swojego pokolenia, szczególnie interesuje nas, czy utrzymywał kontakty z autorami piszącymi dla młodzieży?
Dominik Wernic: Znał kilku, ale raczej nie piszących dla młodzieży.
Mój wuj (mąż siostry mojej matki) Mirosław Żuławski oraz mój cioteczny brat Andrzej Żuławski również pisali książki.
25. Forum Miłośników Pana Samochodzika:Czy w archiwach Pana ojca zachowały się jeszcze jakieś inne niedokończone utwory lub szkice powieści?
Jedynie „Chata Starego Niedżwiedzia”. W 1965 roku Ojciec napisał kilkanaście stron zamierzonej powieści w stylu „Trzech Muszkieterów” Dumasa, pod tytułem „Szpada i Woreczek”, ale szybko zaniechał tego pomysłu, a maszynopis zaginął.
Zdjęcie ze zbiorów Dominika Wernica – Rok 1907. Jednoroczny Wiesław Wernic z matką.
Zdjęcie ze zbiorów Dominika Wernica – Wiesław Wernic w roku 1946.
Zdjęcie ze zbiorów Dominika Wernica – Wiesław Wernic w roku 1948.
Zdjęcie ze zbiorów Dominika Wernica – Wiesław i Dominik Wernic w roku 1961.
Bardzo dziękujemy za interesujący i wyczerpujący wywiad!
Wiek: 72 Dołączył: 10 Mar 2017 Posty: 12 Skąd: Montreal
Wysłany: 2017-03-17, 16:47:55
Dziękuję za uznanie i obszerny komentarz.
Małe sprostowanie. Karol May popadał w konflikty z prawem, na skutek których kilka razy trafił do więzienia, głównie za drobne kradzieże. Podobno właśnie w więzieniu odkrył swój talent pisarski. Niestety nie znalazłem żadnej informacji o jego wykształceniu. Nie czytałem nigdzie, żeby May studiował materiały żródłowe na temat Dzikiego Zachodu. Nie wiem skad May czerpał swoja wiedzę o Dzikim Zachodzie. "Winnetou" napisał bodajze w 1882 roku, czyli jeszcze w czasach istnienia "Dziekiego Zachodu". Te fakty wyraźnie róznią Maya od mego Ojca.
Jest prawdą, że Ojciec napisał połowę swoich powieści przed wizytą w Ameryce. Czy wizyty w Ameryce miały charakter "szablonowy" ? I tak i nie. Odwiedziny w rezerwatach indiańskich i bibliotekach uniwersyteckich raczej nie należą do szablonowych wizyt turystycznych. Ile z tego przeniknęło do dalszych powieści - nie wiem. Wiem, że do powieści "Skarby Mackenzie" or "W Nowej Fundlandii" wykorzystał mapy i opisy podróży znalezione w bibliotece. Natomiast wiele informacji historycznych i geograficznych zaczerpnął z opracowań naukowych oraz popularnych jak np. wielotomowa seria Time-Life o Dzikim Zachodzie.
Myślę, że publikacja ksiązki-reportażu "Dzień Dobry Kanado" wyjaśni czytelnikom na ile ta podróż po wschodniej Kanadzie miała "szablonowy" charakter. Proponuje poczekać z tą oceną.
Zgadzam się, że Ojciec miał pisarski talent już od czasów gimnazjalnych, który potem używał i doskonalił jak dziennikarz przez kilkadziesiąt lat. Ten fakt oraz wykształcenie ekonomiczne również róznia Go od Karola Maya.
Dominik Wernic
John Dee napisał/a:
Piękny wywiad. Wielkie dzięki panu Dominikowi Wernicowi za udostępnienie naszemu forum fotografii ojca i rodziny. Po tylu latach jest więc okazja zapoznać się z fizjonomią człowieka, którego książki w podstawówce pamiętam bardzo sobie ceniłem.
Był, widać, swego rodzaju fenomenem, który autentycznie potrafił pisać o Stanach Zjednoczonych znając kraj jedynie z publikacji, filmów itd. i siedząc np. na balkonie swojego mieszkania w centrum Warszawy. Program jego wycieczki do Ameryki Północnej wydaje mi się być strasznie szablonowy, nie wygląda mi na to, by znalazł tam jakichś wielkich inspiracje do ostatnich książek swego cyklu, bo większość z nich i tak była już napisana.
Miał dostęp do pierwszorzędnych materiałów o Dzikim Zachodzie poprzez syna i ambasadę, ale ten miał także i Karol May, który pisał przecież zupełnie inaczej. To dowodzi, że styl autorski kształtuje się bardzo wcześnie i ma raczej coś do czynienia z wykształceniem, charakterem i temperamentem człowieka, niż z tym, jakie źródła stoją mu do dyspozycji i czy osobiście zna środowisko, o którym pisze.
Przeczytawszy wywiad muszę stwierdzić, że tajemnica talentu Wiesława Wernica nadal nie została ujawniona, co mnie bardzo cieszy.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11283 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-03-17, 16:59:05
Już wcześniej chciałem napisać, że porównanie do Karola Maya może być krzywdzące dla pana Wiesława: jak próbowałem coś tam KM czytać, to odnosiłem wrażenie, że jest to fatalnie napisane .
Poza tym, co napisał John Dee, pan Wiesław korzystał przecież z obfitej literatury przedmiotu. Również polskiej, bo taka istnieje. Np. tom wspomnień i opowiadań Sygurda Wiśniowskiego "W kraju Czarnych Stóp".
Wiek: 72 Dołączył: 10 Mar 2017 Posty: 12 Skąd: Montreal
Wysłany: 2017-03-17, 17:22:54
Z24 napisał/a:
Już wcześniej chciałem napisać, że porównanie do Karola Maya może być krzywdzące dla pana Wiesława: jak próbowałem coś tam KM czytać, to odnosiłem wrażenie, że jest to fatalnie napisane .
Poza tym, co napisał John Dee, pan Wiesław korzystał przecież z obfitej literatury przedmiotu. Również polskiej, bo taka istnieje. Np. tom wspomnień i opowiadań Sygurda Wiśniowskiego "W kraju Czarnych Stóp".
Ja powiedziałby świętej pamięci Wojciech Młynarski : "absolutnie" .
I jeszcze dorzucę cytat z tekstu piosenki Młynarskiego "Ballada o Dzikim Zachodzie":
"Potwierdzają to setne przykłady,
że westerny wciąż jeszcze są w modzie,
wysłuchajcie więc, proszę, ballady
o tak zwanym najdzikszym zachodzie"
A ja bardzo dziękując Panu Dominikowi za wyczerpujący wywiad i rewelacyjne, nigdy i nigdzie (chyba ) niepublikowane zdjęcia, chciałbym zapytać, czy ktoś z forumowiczów zauważył, że w ostatnim odcinku Stawki jedno z nazwisk jest inne w wersji komiksowej i filmowej? Ja się przyznam, że jedyny odcinek jaki posiadałem w wersji drukowanej, to był właśnie Gruppenfuhrer Wolf, a tego jakoś nie zauważyłem!
Ja chciałbym również Panu Dominikowi bardzo podziękować za wywiad
Było mi naprawdę bardzo miło móc wrócić do jednej z kilku najbardziej ulubionych serii książek z młodości, tym bardziej że dużo wcześniej śledziłem wspomniany w wywiadzie serwis wernic.pl ...
Zdjęcia są naprawdę rewelacyjne !
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11283 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-03-17, 20:18:17
Szara Sowa napisał/a:
A ja bardzo dziękując Panu Dominikowi za wyczerpujący wywiad i rewelacyjne, nigdy i nigdzie (chyba ) niepublikowane zdjęcia, chciałbym zapytać, czy ktoś z forumowiczów zauważył, że w ostatnim odcinku Stawki jedno z nazwisk jest inne w wersji komiksowej i filmowej? Ja się przyznam, że jedyny odcinek jaki posiadałem w wersji drukowanej, to był właśnie Gruppenfuhrer Wolf, a tego jakoś nie zauważyłem!
Ja wersję książkową czytałem gdzieś chyba na początku lat 80-tych i nie bardzo pamiętam jak tam było. Było to wydane w takich chyba trzech tomikach, formatu "klub srebrnego klucza" i nie wiem, czy nie w tej właśnie serii. Pamiętam swoje zaskoczenie, bo nie wiedziałem, że to istnieje w postaci książkowej; komiks oczywiście znałem wcześniej.
Być może pan Dominik miał na myśli nie powszechnie znany serial, lecz poprzedzające go widowisko telewizyjne.
Z książki to utrwalił mi się tylko tekst z części "Cafe Rose". Hans już wszystko pozamiatał i ma wracać do domu, tj, do Reichu i rozmyśla: "Aha, mam jeszcze kupić kilogram kawy dla standartenfuehrera Resmanna. Kto wie, może mu kupię nawet dwa kilogramy..."
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2017-03-18, 00:31, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2017-03-17, 20:32:54
Z24 napisał/a:
Ja wersję książkową czytałem gdzieś chyba na początku lat 80-tych i nie bardzo pamiętam jak tam było. Było to wydane w takich chyba trzech tomikach, formatu "klub srebrnego klucza" i nie wiem, czy nie w tej właśnie serii. Pamiętam swoje zaskoczenie, bo nie wiedziałem, że to istnieje w postaci książkowej; komiks oczywiście znałem wcześniej.
Być może pan Dominik miał na myśli nie powszechnie znany serial, lecz poprzedzające go widowisko telewizyjne.
Z książki to utrwalił mi się tylko tekst z części "Cafe Rose". Hans już wszystko pozamiatał i ma wracać do domu, tj, do Reichu i rozmyśla: "Aha, ma jeszcze kupić kilogram kawy dla standartenfuehrera Resmanna. Kto wie, może mu kupię nawet dwa kilogramy..."
Mam jeden tomik "Stawki większej niż życie", - tak jak Z24 pisał wydany został w serii Klub srebrnego klucza, druk ukończono w czerwcu 1969 r. Niestety nie ma w nim interesującego nas rozdziału.
Z mojego wykazu wynika, że kolejne tomy ukazały się w 1970 i 1971 r. Rozdział ten prawdopodobnie znajduje się w tomie ostatnim.
Wiek: 72 Dołączył: 10 Mar 2017 Posty: 12 Skąd: Montreal
Wysłany: 2017-03-17, 21:46:58
Szara Sowa napisał/a:
A ja bardzo dziękując Panu Dominikowi za wyczerpujący wywiad i rewelacyjne, nigdy i nigdzie (chyba ) niepublikowane zdjęcia, chciałbym zapytać, czy ktoś z forumowiczów zauważył, że w ostatnim odcinku Stawki jedno z nazwisk jest inne w wersji komiksowej i filmowej? Ja się przyznam, że jedyny odcinek jaki posiadałem w wersji drukowanej, to był właśnie Gruppenfuhrer Wolf, a tego jakoś nie zauważyłem!
Posiadam właśnie tę pierwszą wersję książkową "Stawki większej niż życie" w trzech tomikach cyklu "Srebrnego klucza". Ostatni odcinek ma nazwę "Poszukiwany gruppenfuhrer Wolf" .
Nazwisko "Wolf" Kloss rozszyfrował jako akronim zbudowany z pierwszych liter nazwisk czterech SS-manów. Pierwszy nazywa się w tej książce "Wormitz". Natomiast w wersji filmowo-telewizyjnej , która jest obecnie do kupienia w zestawie DVD albo na bluray ten SS-man nazywa się "Wernitz" !!! Mam również nagrane wersje oryginalne Teatru Sensacji polskiej telewizji, około 10 przedstawień (jeszcze wtedy na żywo !), ale nie ma wśród nich spektaklu "Poszukiwany gruppenfuhrer Wolf".
cytuję:
Gruppenfuhrer Wolf (Janusz Zakrzeński, Zygmunt Kęstowicz, Józef Duryasz, Saturnin Żurawski)
Osoba nieistniejąca, a raczej istniejąca, lecz w czterech osobach. Nazwisko to tworzą pierwsze litery nazwisk czterech ukrywających się esesmanów – cynicznych zbrodniarzy wojennych. Są to Wernitz, Ohlers, Lubow, Fahrenwirst. Mistyfikację wykrywa Kloss, który ujawnia całą rzecz publicznie, w sposób efektowny. W obecności przedstawicieli armii amerykańskiej i radzieckiej poleca czterem esesmanom ustawić się w kolejności: W(ernitz), O(hlers), L(ubow), F(ahrenwirst). Nazwiska wypisuje kredą na tablicy, jedno pod drugim, a następnie ściera, pozostawiając tylko pierwsze litery tworzące nazwisko. Z triumfem ogłasza: „To jest gruppenfuhrer Wolf”.
Pomógł: 124 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14096 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-03-17, 23:26:58
dominik napisał/a:
Nie czytałem nigdzie, żeby May studiował materiały żródłowe na temat Dzikiego Zachodu.
Z24 napisał/a:
Poza tym, co napisał John Dee, pan Wiesław korzystał przecież z obfitej literatury przedmiotu.
Tak samo czynił Nienacki i nie inaczej Karol May. Znany polskiemu czytelnikowi cykl z Winnetou to tylko mała część jego książek podróżniczych, te zaś to nawet nie połowa jego całego œuvre. Alter ego Maya, Old Shatterhand, przebywał nie tylko w Ameryce Północnej, jako Kara Ben Nemsi odwiedził w towarzystwie swojego służącego zwącego się Hadschi Halef Omar i Anglika Lorda Davida Lindsaya również różne inne regiony tego świata. Kraje te Karol May nakreślił w miarę trafnie, dlatego jego czytelnicy długo byli przekonani, że wszystko, co opisał, przeżył na własnej skórze. No cóż, inne czasy…
Swoją wiedzę o Bliskim Wschodzie, Afryce Północnej, Sudanie, Bałkanach, oraz oczywiście Ameryce Północnej czerpał z książek, jego biblioteka była potężna, do dzisiaj zachowało się 2500 jej egzemplarzy.
Tu podaję link do niektórych źródeł, z których korzystał Karol May - tych “sprawdzonych”, innych, prawdopodobnych, jest znacznie więcej:
http://karl-may-wiki.de/i...tegorie:Quellen
Czy porównanie Karola Maya z Wiesławem Wernicem można nazwać “krzywdzącym”? Bez przesady, Panowie! W pewnym wieku zachwycałem się Mayem - podobnie jak i Nienacki nawiasem mówiąc - i Wernicem równocześnie, zaś być porównywany z autorem, którego dzieła osiągnęły nakład 200 milionów nie jest chyba tak źle. Nie będę wszak dalej bronił Niemca - pisał zbyt szybko, zbyt wiele, od pewnej chwili zaczął się powtarzać, a przez to nudzić.
Niemniej, każdy z tych pisarzy - Wernic, May, Nienacki, dzisiaj np. Dan Brown robił znaczne wysiłki, by opisy środowisk, które wybrał na tło wyimaginowanych wydarzeń, były dokładne, starał się, jak to się mówi po angielsku “get the details right”. Wiesławowi Wernitzowi - tfuj, Wernicowi udało się to widać szczególnie dobrze, przeto zasłużenie i unisono jest chwalony przez nas, swoich czytelników. Autentyzm w książkach Europejczyka o Dzikim Zachodzie jest naprawdę godnym podziwu osiągnięciem.
I wystarczająco dobrym powodem, by znowu sięgnąć po jego dzieła i się naocznie przekonać o ich doskonałości.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11283 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-03-18, 00:35:26
dominik napisał/a:
poleca czterem esesmanom ustawić się w kolejności: W(ernitz), O(hlers), L(ubow), F(ahrenwirst). Nazwiska wypisuje kredą na tablicy, jedno pod drugim, a następnie ściera, pozostawiając tylko pierwsze litery tworzące nazwisko. Z triumfem ogłasza: „To jest gruppenfuhrer Wolf”.
Może gdzieś jest w sieci te sekwencja z filmu, jak Hans wypisuje nazwiska na tablicy?
W czasach nam bliższych niektórzy przypuszczali, że na tej samej zasadzie był skonstruowany pseudonim słynnego tajnego agenta "Delegata"
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2017-03-18, 00:39, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.