Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-09, 11:59:56
Należy się zgodzić z Kynokephalosem i z Bertą. Napis "Cagliostro" zapewne był sygnałem dla korektora jaka jest prawidłowa pisownia włoskiego nazwiska. ZN nie chciało się już sprawdzać i poprawiać w całej powieści. Albo nie chciał, żeby go poprawiono na gorsze...
Tytuł "...i zagadki Fromborka", jest głęboko - rzekłbym na zimno - przemyślanym rezultatem biznesowej kalkulacji. W odpowiednim czasie Mistrz wstrzelił się w obchody kopernikowskiej rocznicy, o której zresztą pisz e wprost i jak mi się zdaje, nie udziela szerszych wyjaśnień, bo wszystkie dzieciaki o niej słyszały i czytały. Niżej podpisany również. A nazwisko "Cagliostro" niewiele ówczesnym dzieciakom mówiło. Był, co prawda, serial francuski "Józef Balsamo" według powieści Aleksandra Dumasa, ale jednak był u na emitowany po ukazaniu się książki (w każdym razie wiedziałem, że J. B. z serialu to C. z powieści). Rolę Józefa Balsamo zagrał Jean Marais, którego pamiętamy (między innymi oczywiście) z cyklu o Fantomasie, jako dziennikarza Fandora. Reżyserem był Andre Hunebelle (zapamiętałem, bo na przykładzie tego nazwiska brat mnie nauczył jak się wymawia po francusku "H" ) .
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-16, 11:32:10
Wracając do poprawek w maszynopisie. Największą zmianą jest usunięcie wątku sobowtóra Tomasza, który przechadzał się po Fromborku. Postać ta nie wnosiła wiele do treści książki i różne wątki dało się spokojnie domknąć bez jej obecności. Głównym jej zadaniem było sianie niepewności i zwabienie Tomasza do oktagonu.
Zniknęło za to przy okazji kilka dialogów. W jednym z nich widać troskę Tomasza o utrzymanie miejsca pracy.
Zosia Walczyk: A co ten sobowtór może Panu zrobić?
Tomasz: Wszystko najgorsze, Zosiu. Czy wiesz, że dziś w nocy ma do Fromborka przyjechać mój zwierzchnik dyrektor Marczak? Załóżmy, że ja otrzymałem proszki nasenne i śpię jak kamień, a na powitanie dyrektora Marczaka idzie na dworzec kolejowy mój sobowtór. I co się dzieje? Mój sobowtór wita Marczaka słowami "Cześć stary ramolu!". Dyrektor z miejsca wyrzuca mnie z posady. I co wtedy?
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-16, 22:55:47
Z24 napisał/a:
Szara Sowa napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Największą zmianą jest usunięcie wątku sobowtóra Tomasza, który przechadzał się po Fromborku.
To ciekawe! Jak widać do tego pomysłu Nienacki już nigdy nie wrócił. A dawał całkiem spore możliwości!
Owszem, ale jest naciągany i ograny
To fakt. Specjalnie mi tego wątku nie żal. Choć drugi dialog (więcej nie przepisywałam, bo nie było czasu) zmierzał w kierunku Monty Pythona.
Kurczowo chwyciłem ramię Zosi.
- Popatrz - wyszeptałem zduszonym głosem.
- To ja tam stoję. Na ostatnim stopniu schodów.
W blasku ulicznej latarni widziałem wyraźnie stojącego nieruchomo wysokiego, nieco przygarbionego blondyna w okularach (...).
- To jest pan - stwierdziła Zosia.
- Ja? - oburzyłem się - Ja tutaj stoję.
- Sobowtóra widziałam w czarnym płaszczu - powiedziała Zosia. Nagle zerknęła na mnie i cień podejrzenia błysnął w jej oczach - Przepraszam pana, czy pan jest naprawdę Tomaszem, czy sobowtórem? Bo mnie się już wszystko w głowie pomieszało.
- Ja jestem ja - odrzekłem zdecydowanie.
- A on?
- On jest on.
(...)
_________________ Drużyna 5
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2016-10-17, 03:34:54
Berta von S. napisał/a:
drugi dialog [--] zmierzał w kierunku Monty Pythona
Nienacki napisał/a:
- To ja tam stoję. Na ostatnim stopniu schodów.
W blasku ulicznej latarni widziałem wyraźnie stojącego nieruchomo wysokiego, nieco przygarbionego blondyna w okularach (...).
- To jest pan - stwierdziła Zosia.
- Ja? - oburzyłem się - Ja tutaj stoję.
[--]
- Ja jestem ja - odrzekłem zdecydowanie.
- A on?
- On jest on.
Mi ten dialog przypomniał styl Amosa Ajchela, który chętnie wykorzystuje niejednoznaczności potocznego języka i niedostatki precyzji w skrótach myślowych; lubi budować dialogi w których czytelnik, sam rozumiejąc sytuację, obserwuje jak rozmówcy z trudem dochodzą do porozumienia.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2016-10-17, 03:44:35
Z24 napisał/a:
Owszem, ale jest naciągany i ograny
Jest zdecydowanie naciągany. Trudno uwierzyć, by Tomasz realnie obawiał się, że ktoś podszyje się pod niego tak doskonale by zmylić w bezpośredniej rozmowie Marczaka. Od razu przypomniał mi się niesławny Vytautas Olszakowskiego.
Możliwe, że pomysł miał stanowić jeszcze jeden element w ciągu podmian, fałszerstw i magicznych sztuczek, który jest jednym z motywów książki. Zamienione monety i kielichy, znikające przedmioty, fałszywe rubiny, fałszywy staruszek, teraz fałszywy Tomasz. Świat jest iluzją. Kto wie, czy nie doszłoby do sceny, w której Tomasz udaje własnego sobowtóra.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-17, 11:43:52
Even napisał/a:
Stanowczo protestuję przeciwko nieustannym pomówieniom, jakoby AS był na cokolwiek naciągany!
Przyłączam się. Pojazd gąsienicowy zdalnie sterowany wyposażony w kamerę TV. W trakcie mojej pierwszej lektury absolutnie nie odbierałem tego jako coś od czapy. Dobrze nam wtedy znany "Łunochod" odróżniał się tylko tym, że miał trakcję kołową a nie gąsienicową.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-17, 19:38:35
Kynokephalos napisał/a:
Z24 napisał/a:
Owszem, ale jest naciągany i ograny
Jest zdecydowanie naciągany. Trudno uwierzyć, by Tomasz realnie obawiał się, że ktoś podszyje się pod niego tak doskonale by zmylić w bezpośredniej rozmowie Marczaka.
Tym bardziej, że sobowtórem był ucharakteryzowany przez Anielkę Batura, którego Marczak również znał. Już numer ze staruszkiem wydawał mi się zawsze nieco naciągany (to najsłabszy wątek ZF), ale w Marczaka nie odróżniającego Tomasza od Batury nie wierzę.
Kynokephalos napisał/a:
Możliwe, że pomysł miał stanowić jeszcze jeden element w ciągu podmian, fałszerstw i magicznych sztuczek, który jest jednym z motywów książki. Zamienione monety i kielichy, znikające przedmioty, fałszywe rubiny, fałszywy staruszek, teraz fałszywy Tomasz. Świat jest iluzją. Kto wie, czy nie doszłoby do sceny, w której Tomasz udaje własnego sobowtóra.
Fakt nieźle pasuje do światowo-iluzjonistycznego wątku.
Sceny z Tomaszem udającym sobowtóra niestety tam nie było. Sobowtór był potrzebny, żeby zwabić Tomasza do oktagonu i go skompromitować jako kłamcę i złodzieja, który nagabywał kościelnego o klucze i je ukradł (a teraz twierdzi że w ogóle u niego nie był).
_________________ Drużyna 5
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2016-10-18, 05:07:24
Berta von S. napisał/a:
skompromitować jako kłamcę i złodzieja, który nagabywał kościelnego o klucze i je ukradł
Echa tego pomysłu mogę się dopatrywać w scenie gdy Batura, wchodząc w rolę Tomasza, ostrzega pana Dąbrowskiego przed "niepowołanymi" - czyli de facto samym Tomaszem.
Przy okazji: do miernej wiarygodności pomysłu z sobowtórem dokłada się fakt, że Batura, według Niesamowitego dworu, odznaczał się zaledwie średnim wzrostem.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-18, 11:43:06
Kynokephalos napisał/a:
Przy okazji: do miernej wiarygodności pomysłu z sobowtórem dokłada się fakt, że Batura, według Niesamowitego dworu, odznaczał się zaledwie średnim wzrostem.
Teoretycznie mógł założyć koturny. Wtedy był chyba okres "szwedów", więc by się dało ukryć dziwne buty w nogawkach.
Teoretycznie mógł założyć koturny. Wtedy był chyba okres "szwedów", więc by się dało ukryć dziwne buty w nogawkach.
"Szwedów" i "santanów" koturny kryły się w nich bez problemów
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2016-10-18, 13:39:40
Niby tak, trudniej byłoby gdyby Batura był wyższy od Tomasza. Czytałem kiedyś powieść sensacyjną, w której bohater-agent celowo kazał sobie amputować nogi w połowie goleni, by móc doczepiać protezy rozmaitej wysokości i udawać osoby różnego wzrostu, bądź też mylić śledzących go przeciwników.
Zapewne dużej zręczności wymagałoby od Batury poruszanie się na koturnach w ten sposób, by naśladować chód Tomasza.
Był to okres "szwedów" i może "santanów" (pierwsze słyszę, później wygugluję). Ale pytanie, czy konserwatywny Tomasz je nosił?
Pozdrawiam,
Kynokephalos
P.S.
Po czasie pomyślałem, że zbyt wiele wymagam. Jeśli chodziło tylko o jedną rozmowę z (nieznającym Tomasza wcześniej) kościelnym, a czarna wizja sobowtóra kompromitującego go przed Marczakiem to tylko pierwsza histeryczna reakcja wyobraźni Samochodzika, to można taki scenariusz uznać. Kościelny nie zwróciłby uwagi na różnice w sposobie ubierania się i chodzenia, a zresztą w przedsionku gdzie rozmawiali pewnie było mroczno, można nawet powiedzieć że było bardzo ciemno, i nietrudno o pomyłkę, prawda?
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2016-10-18, 14:02, w całości zmieniany 3 razy
Czyli ten "sobowtór" Tomasza to miał by być przebrany Batura? To, dobrze, że Nienacki z tego zrezygnował, bo to by się kupy nie trzymało.
Jak przeczytałem o tym pomyśle, to na początku myślałem że to miał być po prostu ktoś bardzo do PS-a podobny - w końcu takie rzeczy się zdarzają, plotka głosi, że wszyscy dyktatorzy mają swoich sobowtórów. Taka osoba, po starannym szkoleniu, mogła by pewnie zagrać rolę Tomasza i przed Marczakiem. Ale Batura?
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Być może była to lokalna slangowa nazwa obowiązująca tylko w Trójmieście? Były to spodnie, których nazwa pochodziła od Carlosa, który w tamtych latach w takich właśnie występował. Charakteryzowały się równomiernym rozszerzaniem się nogawek od samej góry. I nie były na szelkach
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-19, 22:04:31
Even napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Kojarzę tylko szwedy i dzwony.
Być może była to lokalna slangowa nazwa obowiązująca tylko w Trójmieście? Były to spodnie, których nazwa pochodziła od Carlosa, który w tamtych latach w takich właśnie występował. Charakteryzowały się równomiernym rozszerzaniem się nogawek od samej góry. I nie były na szelkach
Myślałam, że na tym właśnie polega różnica między szwedami i dzwonami - że dzwony się rozszerzają dopiero od kolana, a szwedy równomiernie od samej góry.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2016-10-19, 22:41, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-19, 23:32:29
Berta von S. napisał/a:
Even napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Kojarzę tylko szwedy i dzwony.
Być może była to lokalna slangowa nazwa obowiązująca tylko w Trójmieście? Były to spodnie, których nazwa pochodziła od Carlosa, który w tamtych latach w takich właśnie występował. Charakteryzowały się równomiernym rozszerzaniem się nogawek od samej góry. I nie były na szelkach
Myślałam, że na tym właśnie polega różnica między szwedami i dzwonami - że dzwony się rozszerzają dopiero od kolana, a szwedy równomiernie od samej góry.
Widocznie taka była lokalna lub środowiskowa nazwa szwedów, które się rozszerzały równomiernie od samej góry .
Prócz tego w latach 70-tych nosiło się kurtki "szwedki", takie przeciwdeszczowe, zapinane na zamek błyskawiczny.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.