Wysłany: 2015-10-31, 11:22:19 Ptasznicy w Winnetou
Tak mnie od początku to zastanawia i akurat teraz mi się przypomniało, chodzi o ptaszników.
Może ktoś pamięta to z własnego doświadczenia albo z innych źródeł. Bo dla mnie to jest jakby lekka abstrakcja.
Czy to był tak zyskowny interes? Czy to było zjawisko powszechne? Czy ludzie takie ptaki kupowali?
Ja wiem tylko, że od któregoś roku nastąpił zakaz łapania i handlowania rodzimymi ptakami.
A jak to było wcześniej? Które nasze gatunki były tak ładne i cenne że trzymano je w klatkach, w domach?
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-10-31, 15:17:17
Niewiele wiem, bo jakoś nie słyszałem o takich zbo.. typach, którzy by łapali i trzymali jakieś nasze ptaki. Słyszałem, owszem, o takich ludziach, którzy przyhołubili jakiegoś ptaszka, rannego chorego itp i takich ludzi znałem. Kiedyś (V klasa, może VI) na jakiejś harcerskiej wycieczce wytropiliśny jednego degenerata, który strzelał z łuku do ptaków (sprzęt miał własnej produkcji, ale jaki!). Ponieważ były to czasy dużo mniejszej wolności ale za to dużo większej niezależności nasz drużynowy spisał gościa z jakijś legitymacji, gwałcąc jego godność, a sprzęt w sposób urągający prawom człowieka został bez zbędnych formalności skonfiskowany i zniszczony .
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2015-10-31, 15:18, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-11-18, 06:58:03
Łapanie ptaków, szczególnie jednak podbieranie im jaj z gniazd, by je potem sprzedać w internecie, to przypadki nie aż tak rzadkie w Niemczech. Ciągle musi się ktoś za to odpowiadać przed sądem.
Przypuszczam, że w latach 70-tych, tu jak i w Polsce, tego rodzaju kłusownictwo było praktykowane nawet bardziej intensywnie, niż dzisiaj. Nie zapomnijmy też, że łapanie ptaków śpiewnych dla kuchni było kiedyś niemal zawodem. Mam w kręgu moich znajomych kogoś o nazwisku “Vogelfänger” - dość powszechne zresztą nazwisko. (Jaki byłby jego odpowiednik w Polsce?)
Mam wrażenie, że inspirację do epizodu z ptasznikami w PSiW Nienacki zaczerpnął z życia, z gazety może, lub kto wie, być może nawet sam się o to otarł. Jeśli afery była odpowiednio głośna, uda nam się być może trafić jeszcze na jej trop.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-11-18, 10:46:22
John Dee napisał/a:
“Vogelfänger”
Pewnie Ptasznik, choć kiedyś po polsku to słowo oznaczało w zasadzie myśliwego polującego z ptakami, czy też raczej hodowcę i opiekuna takich ptaków. I np. książę Saksonii i król Niemiec, żyjący w IX/X wiekach znany z zamiłowania do polowań z ptakami nazywany jest Heinrich der Vogler a po polsku Henryk Ptasznik. Vogelfaenger to dosłowanie "łapacz ptaków" i trudno jednak znaleźć lepszy polski termin niż "ptasznik".
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2015-11-18, 10:47, w całości zmieniany 1 raz
W latach siedemdziesiątych i wcześniej, sklepy zoologiczne były rzadkością, zwłaszcza na Mazurach. Zdarzało się, że można było kupić schwytane ptaki na targach wiejskich i małych miasteczkach. Sąsiedzi dziadków na wsi, mieli jakiegoś ptaka, kupionego na targu, który miał śpiewać - z pewnością nie był to kanarek. Ojciec po rybki do akwarium musiał jechać do Olsztyna, i potem wieźć je w teczce w słoiku z przedziurawioną pokrywą. To były zupełnie inne czasy...
Pomógł: 56 razy Wiek: 54 Dołączył: 26 Maj 2015 Posty: 13291 Skąd: Mikołów
Wysłany: 2017-12-17, 21:28:49
Wiem o takich przypadkach z lat siedemdziesiątych, że łapano Szczygły aby je później krzyżować z Kanarkami, Takie Bastardy były podobno wyśmienitymi śpiewakami, później Szczygły były już hodowane specjalnie do tych celów.
Wiem o takich przypadkach z lat siedemdziesiątych, że łapano Szczygły aby je później krzyżować z Kanarkami, Takie Bastardy były podobno wyśmienitymi śpiewakami, później Szczygły były już hodowane specjalnie do tych celów.
Ja znowu z młodości pamiętam, powiedzmy "kolegów" z tzw. baraków (takie osiedle dla ubogich) którzy wyrabiali kleje, którymi z kolei smarowali krzewy posiadające nasiona i w ten sposób łapali ptaki, które następnie sprzedawali na targowisku
_________________ Wśród dolin, wśród lasów i jezior i kniej. Ktoś szukał przygody. Nie znalazł tam jej. I morze przepłynął. Przemierzył wzdłuż świat. Nie znalazł przygody, Zagubił jej ślad.
Nie zapomnijmy też, że łapanie ptaków śpiewnych dla kuchni było kiedyś niemal zawodem. Mam w kręgu moich znajomych kogoś o nazwisku “Vogelfänger” - dość powszechne zresztą nazwisko. (Jaki byłby jego odpowiednik w Polsce?)
W Polsce dla celów kulinarnych łapano kiedyś zimą kwiczoły i jemiołuszki. To są już trochę większe ptaki, o rozmiarach takich, że opłaca się je jeść i zresztą kwiczoł był jeszcze nie tak dawno w Polsce ptakiem łownym, choć polowano na niego za pomocą strzelb, a nie łapiąc na lep.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2022-01-21, 00:07:44
Duch napisał/a:
John Dee napisał/a:
Nie zapomnijmy też, że łapanie ptaków śpiewnych dla kuchni było kiedyś niemal zawodem. Mam w kręgu moich znajomych kogoś o nazwisku “Vogelfänger” - dość powszechne zresztą nazwisko. (Jaki byłby jego odpowiednik w Polsce?)
W Polsce dla celów kulinarnych łapano kiedyś zimą kwiczoły i jemiołuszki. To są już trochę większe ptaki, o rozmiarach takich, że opłaca się je jeść i zresztą kwiczoł był jeszcze nie tak dawno w Polsce ptakiem łownym, choć polowano na niego za pomocą strzelb, a nie łapiąc na lep.
O jemiołuszkach jako ptakach łownych nie słyszałem.
O kwiczołach owszem. W wielu karpackich wsiach kwiczoły wchodziły w skład danin jakie mieszkańcy byli obowiązani składać zwierzchności. Już chyba gdzieś w późniejszym średniowieczu źródła wymieniają kwiczoły jako składnik danin. Tak więc informacje o występowaniu w dawniejszych czasach kwiczołów w zasadzie na Mazurach zawarte w Wikipedii...
Ciekawym bardzo jak łowili ci ptasznicy ptaszki.
W opracowaniu "Jaworzno minione" Bartłomieja Ciezyńskiego, znawcy historii Jaworzna (dostępne w sieci), znalazłem informację o tym jak wędrując po okolicy w latach 60-tych natrafiał na ptaszników.
Zacytuję:
" Pułapki – tajnie rozkładali między sypiącymi nasionami kępami ostów, dokładnie maskowali, osypywali nasionami i stawiali obok klatki z okazami ptaków „na wabia”. Kiedy zwabione okazy przysiadły już na przynęcie, pułapka zatrzaskiwała się po uwolnieniu blokady sprężynowego zamknięcia połączonej ze stanowiskiem łowcy długim sznurkiem. Tym sposobem każdej jesieni pozyskiwano szczygły i czyże
(cyze). Czasem wpadały w pułapki inne gatunki, a bywało, że trafiła się i pustułka skuszona łatwym łupem. Złowione ptaki sprzedawano bez żenady na jarmarkach, choć już wówczas były to praktyki prawnie zabronione. Nabywcami byli najczęściej hodowcy kanarków „wykorzystujący” nabyte egzemplarze do krzyżówek. Wszak podobno bastardy śpiewają najpiękniej."
Cytat za: Bartłomiej Cieszyński, "Jaworzno minione", wyd.: Muzeum Miasta Jaworzno
A w ogóle bardzo ciekawe opracowanie typowo wspominkowe. Warto poczytać. Wszystko takim językiem jak cytacie napisane.
A w ogóle gdzieś tam słyszałem, czy czytałem, że ptaki najczęściej zwabiano na jarzębinę.
W książce Krzysztofa Mielnikiewicza, pt. "ŁOWIECTWO LUDOWE W POLSCE z ilustrowanym słownikiem tematycznym" wydanym w 2018 roku jest dość dużo o ptasznikach, jako grupach kłusowniczych, czy też polujących legalnie. Chodzi o na przykład XIX wiek, ale również czasy nowsze.
Podane są na przykłąd różne metody polowań, ciekawe to.
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.