Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-27, 12:19:56
Protoavis napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Simon Templer napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Protoavis napisał/a:
Simon Templer napisał/a:
oficjalny biograf ZN
?
?
Oficjalnym biografem ZN nazywam Mariusza Szylaka.
Tyle załapałam.
Nie rozumiem natomiast, co w tym określeniu tak zdumiało Protoavisa.
Mariusz Szylak jest autorem biografii ZN, ale nie rozumiem dlaczego "oficjalnym"?
Ej, trochę się chyba czepiasz... Funkcjonuje od jakiegoś czasu podział na biografie "oficjalne" i "nieoficjalne". Te pierwsze są pisane w porozumieniu z bohaterem książki (autoryzowane?), w drugich najczęściej wyciąga się jakieś brudy. Tu oczywiście o żadnym porozumieniu z bohaterem nie mogło być mowy, bo nie żyje, ale autor konsultował się z rodziną Nienackiego, a książkę wydała Warmia, a więc ludzie którzy (abstrahując od poziomu i intencji) w jakimś sensie kontynuowali dzieło Nienackiego. Sformułowanie "oficjalny" (które zresztą Simon użył zapewne w lekko przenośnym sensie) uważam wiec za jak najbardziej na miejscu.
Tym bardziej, że jest to zdecydowanie najlepsza publikacja na temat Nienackiego. A Mariusz Szylak wykonał naprawdę ogromna pracę - zadał sobie trud przeanalizowania setek artykułów o Nienackim, wywiadów z Nienackim, książek wspominających o Nienackim oraz materiałów zebranych w archiwach, no i rozmawiał z wieloma osobami, które Nienackigo znały.
Pomógł: 1 raz Wiek: 53 Dołączył: 15 Lis 2012 Posty: 130 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2014-01-27, 20:44:55
Berta von S. napisał/a:
Protoavis napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Simon Templer napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Protoavis napisał/a:
Simon Templer napisał/a:
oficjalny biograf ZN
?
?
Oficjalnym biografem ZN nazywam Mariusza Szylaka.
Tyle załapałam.
Nie rozumiem natomiast, co w tym określeniu tak zdumiało Protoavisa.
Mariusz Szylak jest autorem biografii ZN, ale nie rozumiem dlaczego "oficjalnym"?
Ej, trochę się chyba czepiasz... Funkcjonuje od jakiegoś czasu podział na biografie "oficjalne" i "nieoficjalne". Te pierwsze są pisane w porozumieniu z bohaterem książki (autoryzowane?), w drugich najczęściej wyciąga się jakieś brudy. Tu oczywiście o żadnym porozumieniu z bohaterem nie mogło być mowy, bo nie żyje, ale autor konsultował się z rodziną Nienackiego, a książkę wydała Warmia, a więc ludzie którzy (abstrahując od poziomu i intencji) w jakimś sensie kontynuowali dzieło Nienackiego. Sformułowanie "oficjalny" (które zresztą Simon użył zapewne w lekko przenośnym sensie) uważam wiec za jak najbardziej na miejscu.
Tym bardziej, że jest to zdecydowanie najlepsza publikacja na temat Nienackiego. A Mariusz Szylak wykonał naprawdę ogromna pracę - zadał sobie trud przeanalizowania setek artykułów o Nienackim, wywiadów z Nienackim, książek wspominających o Nienackim oraz materiałów zebranych w archiwach, no i rozmawiał z wieloma osobami, które Nienackigo znały.
Dzięki Berto za to że wyręczyłaś mnie w pisaniu uzasadnienia dla słowa ,,oficjalny''-nic więcej nie muszę dodawać od siebie
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-01-29, 12:39:50
Aldona napisał/a:
Iwmali2 napisał/a:
To ja sama z siebie to napisałam.
Taaa...na pewno, na pewno
I to chyba jakiś anglojęzyczny tego translatora projektował, bo nie ma pojęcia o przypadkach
Kiedyś szukałem wiadomości o jednej miejscowości na Filipinach, potam wrzuciłem tłumaczenie. Było tak dobre, że poprzekładało nawet nazwy miejscowości, Ta poszukiwana przeze mnie figurowała w polskiej wersji jako Gorzów Wielkopolski . Nikt chyba nie wie dlaczego.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2014-01-29, 12:40, w całości zmieniany 1 raz
Odświeżę ten temat, gdyż powstał nowy, bardziej ogólny wątek na temat podróży Nienackiego, do którego też warto zajrzeć! Szczególnie zapraszam tam naszych uśpionych Badaczy Naukowych!
http://pansamochodzik.net...der=asc&start=0
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-02-21, 19:47:28
Przywykliśmy przyjmować jako oczywistość, że wyprawa Nienackiego na Daleki Wschód była organizacyjnie trudna do zrealizowania, niezwykle uciążliwa i że wymagała od Mistrza niemałego wysiłku i poświęcenia.
Naprawdę? W międzyczasie bowiem zaczynam mi świtać, że tak właściwie była to raczej wycieczka trzygwiazdkowa, doskonale przygotowana i przeto przeprowadzona bez większych trudności. Podróżował samolotem, pociągiem, drezyną; w Skoworodinie było nieco mroźno, w Dżalindzie nie mógł wprawdzie skorzystać z łazika, ale na piechotę przecież też nie musiał iść, te ostatnie 15 kilometrów przebył więc konno. Aktywny urlop nazwać tego nie można. Powinien powrócić do domu otyły i wypoczęty.
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-02-22, 15:19:49
Od pewnego czasu miałem chęć przypomnieć sobie "Pozwolenie", więc będzie powód żeby przeczytać je właśnie pod kątem logistyki.
Według informacji jakie się tu pojawiły, do doskonałego być może w innych aspektach przygotowania podróży zabrakło zaopatrzenia w odpowiednią odzież na te mroźne dni, toteż Nienacki powrócił, jeśli tam był, nie całkiem zregenerowany.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-02-24, 09:09:36
Kynokephalos napisał/a:
do doskonałego...przygotowania podróży zabrakło zaopatrzenia w odpowiednią odzież
Podróż w rzeczy samej była doskonale przygotowana, bo na każdej stacji oczekiwali go już przyjaźni i pomocni koledzy-literaci (w “Z głębokości” zdradza nam, że częściowo byli to pracownicy wydziału propagandy). I tak na przykład, podczas gdy on jechał sobie pociągiem z Chabarowska do Skoworodina, towarzysze za kulisami organizowali już dalszy ciąg jego podróży.
Spałem. A w tym czasie druty telegraficzne niosły rozmowę, w której wymieniano kilkakrotnie moje nazwisko.
Co do odzieży, no cóż, była trochę nieadekwatna, ale czy można się temu dziwić? W Polsce w tamtych czasach nie było łatwo znaleźć w sklepach odzież która by pozwalała stawić czoło arktycznym mrozom. Miał przy sobie jakiś kożuch, bo w taki przebrał się na stacji w Skoworodinie, więc przywiózł go chyba ze sobą z kraju, albo kupił w Moskwie.
Tak właściwie nie popełnił jednak większych błędów. W Chabarowsku panowała przecież przyjemna jesienna temperatura, nawet ten kożuch były mu tam jeszcze niepotrzebny, a by pokonać ostatni etap podróży z Dżalindy do Ałbazinu (łazikiem lub konno, zależnie od tego, której wersji damy wiarę) pisze, że musiał pożyczyć sobie od WOP-owców czapę futrzaną, watowane spodnie i walonki. No jasne, tak to się przecież robi i dzisiaj, odzież trzeba dopasować do klimatu kraju, w którym się znajdujemy, a to znaczy uzupełnić, to i owo kupić, lub, jak w jego wypadku, wypożyczyć.
Postawiwszy stopę w miejscu, gdzie ongiś wznosiła się twierdza Nicefora Czernichowskiego, a zarazem zaspokoiwszy swoją idee fixe, powrócił tę samą drogą do pobliskiego Skoworodina, gdzie - bardzo praktycznie, bo nie musiał nawet wracać do Chabarowska - wsiadł w kolej trans-syberyjską, wysiadając z niej dopiero w Moskwie.
Dość żałosna wyprawa więc; nic, czym przeciętny trzydziestolatek mógłby się tak właściwie wielce szczycić - lub o czym z powodu napotkanych trudów biadolić.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2019-10-08, 09:18:07
W “Wężu morskim” natykamy się na następujące zdanie:
“Przypomniał sobie, że kiedyś wyjeżdżając na dwa miesiące do Związku Radzieckiego, bardzo śpieszył się na pociąg i ledwo napoczętego papierosa zgasił w popielniczce.”
Uważam, że ta wypowiedź zaprzecza teorii jakoby “Pozwolenie na przywóz lwa” było konfabulacją powstałą w rzeczywistości w Bibliotece imienia Lenina w Moskwie. Przegląd jej skąpych materiałów o Ałbazinie zająłby mu przecież najwyżej kilka dni, nie dwa miesiące.
Robinoux Twórca Autor książek dokumentalnych oraz poezji
W “Wężu morskim” natykamy się na następujące zdanie:
“Przypomniał sobie, że kiedyś wyjeżdżając na dwa miesiące do Związku Radzieckiego, bardzo śpieszył się na pociąg i ledwo napoczętego papierosa zgasił w popielniczce.”
Uważam, że ta wypowiedź zaprzecza teorii jakoby “Pozwolenie na przywóz lwa” było konfabulacją powstałą w rzeczywistości w Bibliotece imienia Lenina w Moskwie. Przegląd jej skąpych materiałów o Ałbazinie zająłby mu przecież najwyżej kilka dni, nie dwa miesiące.
Oprócz przeglądania materiałów o Ałbazinie mógł robić wiele innych rzeczy, a to: imprezować z nowo poznanymi znajomymi, zwiedzać muzea, szukać materiałów na inne tematy etc.
_________________
"Agencja Detektywistyczna. Tanio i dyskretnie. Paryż Bulwar Clochardów 10"
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2020-05-07, 20:32:48
Robinoux napisał/a:
Oprócz przeglądania materiałów o Ałbazinie mógł robić wiele innych rzeczy, a to: imprezować z nowo poznanymi znajomymi, zwiedzać muzea, szukać materiałów na inne tematy etc.
Teoretycznie. Ale nie zapominajmy, że pieniądze na podróż otrzymał z jakichś oficjalnych garnków - po to, by dotrzeć do Ałbazinu, a nie, by urządzić sobie dolce vita w Moskwie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.