PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Lotaryngia, Burgundia, Szwajcaria, lato 2018
Autor Wiadomość
Kozak 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 36 razy
Dołączył: 30 Cze 2018
Posty: 7212
Skąd: Górny Śląsk
Wysłany: 2018-09-07, 07:22:08   

John Dee napisał/a:

... osobiście wolę cykady w Prowansji niż komary na Mazurach :)

Ponieważ nigdy nie byłem w Prowansji mogę się wypowiedzieć tylko o komarach na Mazurach. Okropne stwory.
Pozytywnie się zdziwiłem, kiedy stwierdziłem, że tych potworów nie ma nad Soliną :)
_________________
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48391
Skąd: Poznań
Wysłany: 2018-09-07, 07:45:24   

Pamiętam tegoroczne komary znad jeziora Jasnego... brrr :D
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
Nietajenko 
Forumowy Badacz Naukowy
Ojciec dwójki dzieci



Pomógł: 33 razy
Wiek: 46
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 11847
Skąd: Olsztyn
Wysłany: 2018-09-07, 08:41:14   

Szara Sowa napisał/a:
Pamiętam tegoroczne komary znad jeziora Jasnego... brrr :D

Komary to były na Kozim Rynku. Tego się nie da zapomnieć.
_________________
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-09-07, 09:38:58   

Nad Kociołkiem były w tym roku porównywalne z Kozim Rynkiem i dużo większe niż nad Jasnym.
Ale o dziwo w sierpniu zniknęły. Zdumiona byłam różnicą jaka się pojawiła w ciągu tygodnia zaledwie.
_________________
Drużyna 5

 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-09-09, 08:18:35   

Lotaryngia

Lotaryngia ma coś w rodzaju nieoficjalnego hymnu, który zna tam każde dziecko: “En passant par la Lorraine” - “Przemierzając (w drewniakach) Lotaryngię”. Piosenka ma latwy, ale sprytny tekst, którego nauczyłem się już, gdy po raz pierwszy tam zawitałem, no i teraz znowu mi się przydał. :)





Nancy i Stanisław Leszczyński

Dla nas, Polaków, Chambord związane jest z nazwiskiem króla Stanisława Leszczyńskiego. Znacie chyba z historii tragiczne dzieje tego króla? Otóż był on teściem króla francuskiego, Ludwika XV, który ożenił się z Marią Leszczyńską. Gdy Stanisław Leszczyński musiał opuścić Polskę, potężny zięć pozwolił mu zamieszkać w zamku Chambord.
Pan Samochodzik i Fantomas

Po latach spędzonych w Chambord Leszczyński ponownie udał się do ojczystego kraju, gdzie w 1733 roku po raz drugi został wybrany królem Polski - równocześnie z Augustem III Sasem niestety. Tak doszło do wojny o sukcesję polską, stronnicy Leszczyńskiego przegrali, a on sam ponownie i tym razem nieodwołalnie powrócił do Francji.
Jak wyraził się Saint-Just? “Król musi królować - albo umrzeć.” W wypadku Leszczyńskiego znalazło się jeszcze trzecie wyjście: z łaski francuskiego króla mógł przejąć władzę w bogatej Lotaryngii.




Panował tam od 1737 od swojej śmierci w 1766 roku, jako dobry gospodarz, dobrodziej, Stanislas le bienfaisant. Odpowiednio do dziś cieszy się wśród Lotaryńczyków niezwykłą estymą. W 1831 roku postawiono mu na placu będącym jego pomysłem i noszącym jego imię (place Stanislas) imponujący pomnik. Do tego celu uśnięto nawet stojący tam uprzednio pomnik Ludwika XV, a to coś znaczy.


















Place Stanislas, obiekt z listy dziedzictwa UNESCO, odwiedzają turyści z całego świata. Oglądają pomnik, czytają widniejące na nim tablice informujące o Polaku, który w imieniu króla Francji sprawował władzę w jednej z jego prowincji i że czynił to mądrze i fortunnie. Dobra rzecz.





Przy drzwiach ratusza widnieje jeszcze inna tablica upamiętniająca inaugurację placu po jego restauracji w 2005 roku. Obecni byli Aleksander Kwaśniewski, Gerhard Schröder i Jacques Chirac. Trudno dzisiaj w to uwierzyć, ale trzynaście lat temu wszyscy jeszcze byliśmy przyjaciółmi i dobrymi sąsiadami. Było, minęło? ;-)




Dźwięk i światło

https://www.youtube.com/watch?v=QlVFF5EFkaw
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2018-09-09, 16:56, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48391
Skąd: Poznań
Wysłany: 2018-09-09, 09:39:45   

John Dee napisał/a:
Po latach spędzonych w Chambord Leszczyński ponownie udał się do Polski, gdzie w 1733 roku po raz drugi został wybrany królem Polski - równocześnie z Augustem III Sasem niestety. Tak doszło do wojny o sukcesję polską, stronnicy Leszczyńskiego przegrali, a on sam ponownie i tym razem nieodwołalnie powrócił do Francji.


Zwolennicy alternatywnej historii mają tu pole do popisu, być może mając mądrego króla, będącego w sojuszu z Francją, nasza historia potoczyłaby się zupełnie inaczej...

Taki festiwal światła odbywał się co roku w Toruniu. Nie wiem jak ostatnio.
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

  
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-09-09, 12:07:44   

John Dee napisał/a:

Place Stanislas, obiekt z listy dziedzictwa UNESCO, odwiedzają turyści z całego świata. Oglądają pomnik, czytają widniejące na nim tablice informujące o Polaku, który w imieniu króla Francji sprawował władzę w jednej z jego prowincji i że czynił to mądrze i fortunnie. Dobra rzecz.

To miłe.
:564:
_________________
Drużyna 5

 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-09-09, 17:57:10   

Szara Sowa napisał/a:
Zwolennicy alternatywnej historii mają tu pole do popisu, być może mając mądrego króla, będącego w sojuszu z Francją, nasza historia potoczyłaby się zupełnie inaczej...
Trudno powiedzieć. W Polsce napotkałby na zupełnie inny poziom trudności niż w absolutystycznej Francji.
 
 
Kynokephalos 
Moderator
Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku



Pomógł: 139 razy
Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 6655
Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-09-14, 08:42:27   

John Dee napisał/a:
Szara Sowa napisał/a:
Zwolennicy alternatywnej historii mają tu pole do popisu, być może mając mądrego króla, będącego w sojuszu z Francją, nasza historia potoczyłaby się zupełnie inaczej...
Trudno powiedzieć. W Polsce napotkałby na zupełnie inny poziom trudności niż w absolutystycznej Francji.

Sam Leszczyński w swoich politycznych pismach był przeciwnikiem królewskiej władzy absolutnej. W Głosie wolnym wolność ubezpieczającym dominującą rolę przeznaczał sejmowi, zaś królowi postulował odebrać nawet prawo rozdziału urzędów i królewszczyzn. Urzędy znalazłyby się w gestii sejmu a królewszczyzny pod zarządem skarbu, z dochodami przeznaczonymi na cele państwowe. Z jednej strony przeciwdziałałoby to rozrastaniu się majątków wielkich magnatów, naturalnych przeciwników silnego rządu centralnego. Z drugiej jednak - bardzo utrudniłoby królowi kaptowanie sojuszników i formowanie silnej partii reformatorskiej.

Zaś biorąc pod uwagę ustrój - takiego stronnictwa Leszczyński potrzebowałby bardzo, gdyby chciał wprowadzić w życie jakiekolwiek pozytywne zmiany. Znalazłoby się kilka czy kilkanaście znaczących nazwisk kandydatów do tego bloku - ale jednak nie wystarczyli oni nawet na to, by utrzymać króla na tronie. A po rozpoczęciu reform byłoby jeszcze trudniej.

Można powiedzieć, że przecież właśnie mieliśmy mądrego króla w sojuszu z Francją. Mądry król, jak to czasem bywa, okazał się bardzo mało energiczny a pomoc sojusznika znikoma. Myślę, że dla hobbystów historii alternatywnej bardziej obiecujący jest scenariusz, w którym Karol XII szwedzki nie ponosi klęski i to on pozostaje kluczowym sojusznikiem Leszczyńskiego, być może przy dalekim współudziale Francji.

Inny mądry król Stanisław (napiszę tak mimo wszelkich kontroiwersji) także nie zdołał pomyślnie zrealizować swoich reformatorskich zamiarów. Co prawda działał w jeszcze trudniejszej sytuacji niż Leszczyński, ale miał pewną pozycję na tronie, przy boku potężne stronnictwo Czartoryskich, w kraju nie było wojny, i sam był bardziej operatywny niż poprzednik. A jednak nic z tego.

John Dee napisał/a:
tablice informujące o Polaku, który w imieniu króla Francji sprawował władzę w jednej z jego prowincji i że czynił to mądrze i fortunnie. Dobra rzecz.

Z zastrzeżeniem: praktycznie. Praktycznie było tak jak napisałeś, ale teoretycznie Lotaryngia nie była wtedy francuską prowincją a Stanisław nie był namiestnikiem króla Francji lecz jej udzielnym władcą.

Przed panowaniem Leszczyńskiego Lotaryngia stanowiła faktycznie autonomiczne księstwo, wchodzące w skład Świętego Cesarstwa Rzymskiego i mające własną dynastię Domu Lotaryńskiego, do której mieszkańcy byli przywiązani. W 1735 roku, na mocy układów po wojnie o polską sukcesję, Leszczyński w wyniku zamiany został księciem Lotaryngii i Baru. Po jego śmierci w 1766 roku tereny te odziedziczyło królewskie potomstwo jego córki Marii, i dopiero wtedy formalnie stały się własnością Francji.

Dla nas jest to o tyle istotne (i dlatego wspominam o takich detalach), że dzięki temu układowi Maria Leszczyńska stanęła w rzędzie najbardziej zasłużonych francuskich królowych. Obok Joanny, żony Filipa Pięknego, która wniosła Francji Szampanię oraz Anny Bretonki, żony Karola VIII, która obdarowała ją Bretanią, jest wśród tych, dzięki którym Francja już na zawsze zyskała od dawna pożądane prowincje. Oczywiste, że militarne i polityczne działania Francji miały w tym swój udział - ale i w tamtych dwóch przypadkach tak było. Kluczem jednak była zgoda Leszczyńskiego na abdykację.
Wyraźnie poprawiło to osobistą pozycję Marii na wersalskim dworze, i jakimś echem odbija się do naszych czasów. Pisał w tym duchu wpływowy komentator polityczny owych czasów René Louis d’Argenson.

John Dee napisał/a:
Panował tam od 1737 od swojej śmierci w 1766 roku, jako dobry gospodarz, dobrodziej, Stanislas le bienfaisant. Odpowiednio do dziś cieszy się wśród Lotaryńczyków niezwykłą estymą.

A tu należałoby napisać: teoretycznie. Praktycznie natomiast Leszczyńskiemu został narzucona deklaracja (30.IX.1736 w Meudon) w której wyniku decydującą rolę przejęli urzędnicy francuscy, z intendentem de La Galaizièrem na czele. Ani w dziedzinie ustroju, ani skarbu i gospodarki, ani wojskowości naszemu królowi nie pozostawiono dużego pola do działania. Skupił się na zabiegach należących do sfery kultury, nauki, dobroczynności, na pracach budowlanych. I tym, w połączeniu z osobistym wdziękiem i przystępnością, rzeczywiście zyskał ogromną sympatię ludności Lotaryngii, choć początkowo tak nieprzychylnie witała obcego i z żalem żegnała własną dynastię. Taki to był król. Mądry ale nieprzebojowy. Skuteczny tylko wtedy, gdy zapewniono mu odpowiednie narzędzia.

O tych sprawach w przystępny, ale zgodny ze współczesną wiedzą sposób opowiada wartościowa książeczka Haliny Popławskiej Na wersalskim trakcie. Podłoże historyczne trylogii, do której należą także Szpada na wachlarzu i Jak na starym gobelinie, stanowi z jednej strony Wersal młodego Ludwika XV i Marii Leszczyńskiej, a z drugiej chamborskie lata Leszczyńskiego, nieudana druga elekcja i powrót na zachód do Lunéville - z trzeciej zaś stosunki między oboma monarchami jako pochodna europejskiej sytuacji politycznej.

Amatorom i amatorkom klasycznego romansu w solidnej historycznej oprawie polecam.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.

 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-09-15, 09:09:16   

Kynokephalos napisał/a:
Ani w dziedzinie ustroju, ani skarbu i gospodarki, ani wojskowości naszemu królowi nie pozostawiono dużego pola do działania.

To akurat mnie nie dziwi. Na pewno nie uszło uwagi Francuzów że po zaledwie bardzo krótkim okresie panowania Stanisława bajecznie bogaty ród Leszczyńskich, któremu należała “cała Wielkopolska”, stracił wszystko. Może więc ze strachu, że przefrymarczy również Lotaryngię ograniczono zasięg jego władzy? ;-)

W ten sposób ale mógł się koncentrować na tym, co sprawiało mu największą radość i w czym był dobry: być mecenasem kultury, opiekunem nauk i sztuk, architektem, gościć wybitnych artystów i filozofów (np. Voltaire’a, który przebywał w Lunéville w latach 1748/49). Odwiedzić mi się Lunéville tym razem nie udało, poza tym nie ma tam w obecnej chwili dużo do oglądania, bo połowa zamku padła ofiarą pożaru w 2003 roku, w tym niestety i komnaty Leszczyńskiego, w których on sam - ironia losu - doznał przeszło dwieście lat wcześniej śmiertelnych poparzeń.

Ale odbudowa zamku idzie pełną parą. :)

./redir/culturebox.francetvinfo.fr/sites/default/files/assets/images/2015/04/000_app2003011315082_1.jpg

./redir/france3-regions.francetvinfo.fr/grand-est/sites/regions_france3/files/styles/asset_list_medium/public/assets/images/chateau_neige.jpg?itok=F99UdoUl
 
 
Kynokephalos 
Moderator
Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku



Pomógł: 139 razy
Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 6655
Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-09-15, 10:19:24   

John Dee napisał/a:
To akurat mnie nie dziwi. Na pewno nie uszło uwagi Francuzów że po zaledwie bardzo krótkim okresie panowania Stanisława bajecznie bogaty ród Leszczyńskich, któremu należała “cała Wielkopolska”, stracił wszystko.

Jak było z majątkiem Leszczyńskiego - muszę doczytać. Zdaje się, że w pewnym okresie został przez Augusta zarekwirowany, potem w wyniku ugody zwrócony, chociaż zarząd nim nadal był utrudniony odległością i sytuacją...
Jakie wydatki poniósł król z własnej szkatuły na cele państwowe - nie wiem. Pewnie spore.
Również nie wiem, jakim okazał się w praktyce gospodarzem swoich zasobów, zanim wciągnęła go wielka polityka.

John Dee napisał/a:
Może więc ze strachu, że przefrymarczy również Lotaryngię ograniczono zasięg jego władzy? ;-)

Może nie dokładnie "przefrymarczy". Ale na pewno większe zaufanie pod tym zwględem Ludwik XV miał do młodego i energicznego de La Galaizière'a, w pełni oddanego swoim rozkazom - niż do starego, dobrotliwego króla-filozofa.

Przy czym głównie chodziło nie o dobro Lotaryngii lecz Francji. Idee politycznego myśliciela, nawet jeśli umiałby wprowadzić je w życie, musiały ustąpić przed zadaniem wyznaczonym francuskim urzędnikom - po prostu jak najszybszego dostosowania systemu administracyjnego, prawnego i podatkowego Lotaryngii do systemu francuskiego, jeszcze przed spodziewaną formalną inkorporacją.

I podobna zasada przyświecała sprawom skarbu. Leszczyński dochody bogatego księstwa spożytkowałby zapewne na jego rozwój. Tymczasem był pozbawiony kontroli nad nimi do tego stopnia, że Ludwik wyznaczył mu roczne uposażenie 2 milionów liwrów na utrzymanie dworu. Ale za to w czasie 29 lat "panowania" Stanisława skarb francuski uzyskał z Lotaryngii i Baru nadwyżkę przynajmniej 100 milionów liwrów, po odliczeniu tej pensji wyłacanej Leszczyńskiemu oraz wszystkich innych kosztów administracyjnych (książka w której to znalazłem powołuje się na francuskiego historyka Pierre'a Boyé). Takie były priorytety. Do tego doszedł jeszcze pobór rekruta.

John Dee napisał/a:
w tym niestety i komnaty Leszczyńskiego, w których on sam - ironia losu - doznał przeszło dwieście lat wcześniej śmiertelnych poparzeń

Miejsce jakieś pechowe.
Dobrze, że przynajmniej była w hydrantach woda.

Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.

 
 
Kozak 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 36 razy
Dołączył: 30 Cze 2018
Posty: 7212
Skąd: Górny Śląsk
Wysłany: 2018-10-26, 10:40:00   

John Dee napisał/a:
Lotaryngia

Nancy i Stanisław Leszczyński


Tak tylko do ewentualnego uzupełnienia twoich wpisów o Leszczyńskim - "Wspaniała defilada przed gen. Rydzem-Śmigłym" (s. 2) ...

./redir/www.kpbc.ukw.edu....ikacja36206.pdf
_________________
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-10-26, 22:13:33   

Wielka defilada wojskowa w 1936 roku z udziałem Rydza-Śmigłego: nie mogli wybrać na nią lepszego miasta niż Nancy, symbolu więzi polsko-francuskiej i zarazem położonego tak blisko granicy z Niemcami.
 
 
Kozak 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 36 razy
Dołączył: 30 Cze 2018
Posty: 7212
Skąd: Górny Śląsk
Wysłany: 2018-10-26, 23:48:59   

Wielka pokazówka dla kanclerza Rzeszy :/
_________________
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-12-09, 11:30:20   

Domrémy-la-Pucelle

Fakt to naprawdę zadziwiający, że i dzisiejszym Lotaryńczykom, według niedawno przeprowadzonej ankiety, Leszczyński najbardziej lubianym i cenionym jest ziomkiem. Zadziwiający między innymi dlatego, bo przecież również Joanna d’Arc, patronka Francji, córką jest Lotaryngii.

Jej miejsce urodzenia, Domrémy-la-Pucelle, stało się też następnym etapem mojej wycieczki po wschodnich krańcach Francji. Wioska leży kilkadziesiąt kilometrów od Nancy i jedzie się tam bocznymi drogami, bo szybszego połączenia nie ma. Choć na polach żniwa były w pełnym toku, na drogach panowało zero ruchu, mogłeś jechać przez wiele kilometrów środkiem jezdni nie napotykając innych samochodów - zupełnie nowe doświadczenie dla mnie. Teren płaski, bo pasmo Wogezów zaczyna się dopiero nieco dalej na zachód. Ze wzgórza Saxon-Sion, wybitnego miejsca pielgrzymkowego, miałem okazję podziwiać piękno tej okolicy.




Do Domrémy wybieram się już od lat, odkąd jako młody człowiek przeczytałem książkę jednego z moich ulubionych niemieckich pisarzy Theodora Fontane “W niewoli”.



Fontane był i jest moim idolem, skromny dziennikarz (jak Nienacki), którego pasją była literatura i podróżowanie. Jego powieści, wśród nich słynna dzisiaj “Effi Briest”, za jego życia ukazywały się w śmiesznie niskich tylko nakładach; jego prawdziwym dziedzictwem dla następnych pokoleń stały się jego wspaniałe książki podróżnicze, szczególnie wielotomowe “Wanderungen durch die Mark Brandenburg”. Pisał również wiersze, wśród których jest też mój ulubiony, a że go deklamuję przy każdej okazji, stał się zdaje się również ulubionym wierszem całego mojego klanu. Nie dziwię się: jego puenta powala po prostu każdego. Kiedyś go tu może przedstawię.

W Polsce mam wrażenie Fontane jest nieznany, choć znalazłem taką oto tablicę:




Śladami tegoż to więc pisarza podążałem, jadąc z Nancy do Domrémy, mijając jeszcze inne “domy”, od który w tej okolicy aż się roi: Dommartin, Domgermain, Dommarie. Mijając Burey-en-Vaux przypomniałem sobie, że to tu na jakiś czas Joanna zamieszkała u swojego wujka Duranda Laxarta, po tym jak ojciec wyrzucił ją na zbity pysk z domu, bo się awanturowała. Tę informację również znalazłem we wspomnianej książce Fontane; podając ją użył pięknego sformułowania: (zamieszkała tam) “als sie im elterlichen Haus nicht mehr länger wohlgelitten war.:D


Najchętniej odwiedzam miejsca, z którymi łączy mnie coś osobistego, tak jak na przykład ta książka Niemca przeczytana wiele, wiele lat temu i jej długotrwały wpływ na mnie. Przypomnę, że jej tytuł brzmi “W niewoli”, jej autor przyjechał tu bowiem jako wolny człowiek, opuścił miejscowość jednak w kajdanach.
Ważną rolę w rozwoju tych wydarzeń odegrał pomnik Joanny stojący dzisiaj na skraju parkingu tuż obok jej domu. Od razu go zauważyłem, wjeżdżając do wioski.




To tu miał miejsce zabawny niejako “showdown”. Fontane opisuje, że po zwiedzeniu domu Joanny i kościółka podziwiał właśnie wspomniany pomnik (“eine wohlgemeinte, aber schwache Arbeit”, jak trafnie ocenił), gdy nagle znalazł się w pośrodku sporej grupy Francuzów, którzy wysypali się z pobliskiej karczmy. Zaniepokojony, nadrabiając miną, puknął laską w statuę i zapytał: “Bronze oder gebrannter Ton?” “Brąz”, odpowieział jeden z nich. “Czy mogę poprosić o pana dokumenty? Je suis le Maire de Domrémy”. Krótko potem usłyszał, że znajduje się pod aresztem. No cóż, odwiedzenie tego miejsce w pośrodku wojny francusko-niemieckiej 1870-71 nie było zbyt mądrym pomysłem, a za głupotę trzeba zapłacić. A jednak właśnie za ten brak wyrachowania kocham tego beztroskiego romantyka. Zamiast donosić dla swojej gazety o zwycięstwach niemieckiej armii Fontane, potomek Hugenotów, jak przypuszczam, postanowił złożyć hołd Dziewicy Orleańskiej. Lubię to. :)

A propos osobistych przyczyn do zwiedzania miejsc jak te - odkryłem, że coś jeszcze łączy mnie z Domrémy: rzeka, która płynie tuż za płotem otaczającym dom Joanny. To ta sama, nad którą, w dolnym jej odcinku, cumuje moja łódka i w której regularnie łowię sobie rybki.


Piękny ten most, prawda?

A teraz do obydwu głównych atrakcji Domrémy, kościółka i leżącego tuż obok domu.

Po lewej widzimy murek otaczający posiadłość, która należała do rodzców Jeanne.




Najciekawszym obiektem w całym kościele wydaje mi się być chrzcielnica, w której mała Joanna otrzymała sakrament chrztu. Dla fanów Dziewicy musi to być, wyobrażam sobie, czymś w rodzaju relikwii. Mnie też ciarki przeszły po plecach, gdy jej dotknąłem.






A oto i słynny dom Joanny ze swoim charakterystycznym spadzistym dachem - la maison natale.





Schodki na piętro. Przypuszczam, że tam właśnie sypiały dzieci, w tym i Jeanne.









To miejsce naprawdę mnie wzruszyło, a jego odkrycie było bezsprzecznie punktem kulminacyjnym moich odwiedzin w Domrémy.



Bo jak wynika z tekstu tablicy, Jeanne opisała je w trakcie przesłuchania w Rouen krótko przed swoją przedwczesną śmiercią. To tu, mając lat trzynaście, usłyszała bowiem po raz pierwszy głos Boga “w południe mniej więcej, w letniej porze, w ogrodzie swojego ojca, w prawym jego rogu leżącym blisko kościoła”.
(“Elle déclara que sur l'âge de treize ans, elle eut une voix de Dieu pour l'aider à se gouverner et la première fois eut grand peur et vint cette voix sur l'heure de midi environ en temps d'été dans le jardin de son père elle entendit la voix du côté droit vers l'église”)

Łezka się kręci...


cdn.
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2018-12-09, 13:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kozak 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 36 razy
Dołączył: 30 Cze 2018
Posty: 7212
Skąd: Górny Śląsk
Wysłany: 2018-12-09, 11:44:19   

Świetna relacja. :564:
Dom Joanny należy traktować jako muzeum , czy izbę pamięci? Jego wnętrze takie jakieś pustawe.
I jeszcze jedno. Jaki klasztor odwiedził Fontane?
Ok. Ustaliłem. Sławny Marianów :)
_________________
Ostatnio zmieniony przez Kozak 2018-12-09, 11:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-12-09, 12:47:01   

John Dee napisał/a:
Do Domrémy wybieram się już od lat, odkąd jako młody człowiek przeczytałem książkę jednego z moich ulubionych niemieckich pisarzy Theodora Fontane “W niewoli”.



Fontane był i jest moim idolem, skromny dziennikarz (jak Nienacki), którego pasją była literatura i podróżowanie. Jego powieści, wśród nich słynna dzisiaj “Effi Briest”, za jego życia ukazywały się w śmiesznie niskich tylko nakładach; jego prawdziwym dziedzictwem dla następnych pokoleń stały się jego wspaniałe książki podróżnicze, szczególnie wielotomowe “Wanderungen durch die Mark Brandenburg”. Pisał również wiersze, wśród których jest też mój ulubiony, a że go deklamuję przy każdej okazji, stał się zdaje się również ulubionym wierszem całego mojego klanu. Nie dziwię się: jego puenta powala po prostu każdego. Kiedyś go tu może przedstawię.

W Polsce mam wrażenie Fontane jest nieznany, choć znalazłem taką oto tablicę:



:564: :564: :564:

Komu nieznany, to nieznany.
Wiele razy zbierałem się, żeby Ciebie albo Bertę namówić do przejrzenia właśnie "Wędrówek po Marchii Brandenburskiej" ze względu na nasze samochodzikowe poszukiwania.
Sam zaś wielokrotnie zbierałem się do napisania paru słów o jego powieści "Pod gruszą" ("Unterm Birnbaum"), którą w latach 80-tych wydało u nas Wydawnictwo Poznańskie i która uchodzi za jedną z pierwszych niemieckich powieści kryminalnych. Rozgrywa się ona w okolicach Frankfurtu nad Odrą i Kostrzyna, na lewym brzegu Odry. Ma również polski wątek, ale nie będę tu pisał streszczenia... ;-)
No i czytałem także jego "Schacha z Wuthenow", który wywarł na mnie ogromne wrażenie...
O ile pamiętam, to Tomasz Mann wypowiadał się o Theodorze Fontane jako o kimś w rodzaju swojego mistrza...

PS 1. W każdej nieco szerszej historii Pomorza Zachodniego, a Szczecina w szczególności, wspomina się o tragicznej historii Sydonii von Borck, spalonej na stosie jako czarownica. Mam książeczkę Bohdana Frankowskiego "Sydonia von Borck" poświęconą tej ponurej aferze.

PS 2. O Domremy czytałem jakąś historię o duchach, ale już nie pamiętam gdzie.
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-12-09, 12:51, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-12-09, 14:31:17   

Kozak napisał/a:
Dom Joanny należy traktować jako muzeum , czy izbę pamięci? Jego wnętrze takie jakieś pustawe.
Zaraz obok jest i nowoczesne muzeum, Kozaku, w którym można się wszystkiego dowiedzieć o rodzinie Joanny, czasach, w których żyła, zwyczajach, strojach, wojnie stuletniej itd. Tam na pewno przyjeżdżają bezustannie wycieczki szkolne, takie gołe mury dla dzieci to byłoby zdecydowanie za mało.


Z24 napisał/a:
Komu nieznany, to nieznany. Wiele razy zbierałem się, żeby Ciebie albo Bertę namówić do przejrzenia właśnie "Wędrówek po Marchii Brandenburskiej" ze względu na nasze samochodzikowe poszukiwania. Sam zaś wielokrotnie zbierałem się do napisania paru słów o jego powieści "Pod gruszą".
No proszę, Z24 oczywiście "zna swoich Pappenheimerów". ;-)

Z24 napisał/a:
O ile pamiętam, to Tomasz Mann wypowiadał się o Theodorze Fontane jako o kimś w rodzaju swojego mistrza...
Nie wiedziałem, ale się nie dziwię. Cenię obydwu pisarzy, więc według swojej własnej, wielokrotnie potwierdzonej teorii oni siebie wzajemnie również powinni cenić. :)

Z24 napisał/a:
W każdej nieco szerszej historii Pomorza Zachodniego, a Szczecina w szczególności, wspomina się o tragicznej historii Sydonii von Borck, spalonej na stosie jako czarownica. Mam książeczkę Bohdana Frankowskiego "Sydonia von Borck" poświęconą tej ponurej aferze.
A w nieco nowszej publikacji, “Sedinum” Leszka Hermana omówionej tu http://pansamochodzik.net...p=296744#296744 jej losy również są kluczowym tematem.

 
 
Kpt Petersen 
Forumowy Badacz Naukowy
Forumowy Twitterowiec



Pomógł: 25 razy
Dołączył: 22 Sie 2017
Posty: 2809
Skąd: Wyspy Pacyfiku
Wysłany: 2018-12-10, 20:30:57   

Jon Dee napisał/a:
Pisał również wiersze, wśród których jest też mój ulubiony, a że go deklamuję przy każdej okazji, stał się zdaje się również ulubionym wierszem całego mojego klanu. Nie dziwię się: jego puenta powala po prostu każdego. Kiedyś go tu może przedstawię.


No teraz to już musisz zacytować, bo ciekawość mnie zżera :)
_________________
Drużyna 5

 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-12-10, 21:31:44   

Z24 napisał/a:

Wiele razy zbierałem się, żeby Ciebie albo Bertę namówić do przejrzenia właśnie "Wędrówek po Marchii Brandenburskiej" ze względu na nasze samochodzikowe poszukiwania.

Już się boję obiecywać, że cokolwiek przeczytam, bo za kilka rzeczy się powinnam wziąć, a sił mi wieczorem starcza przeważnie tylko na jakiś kryminał. :027:
_________________
Drużyna 5

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,62 sekundy. Zapytań do SQL: 13