Wysłany: 2018-10-31, 23:40:17 Templariusze i Krzyżacy - tło powieściowe
Witam,
takiego wątku jeszcze nie było - choć temat ten przewija sie często w kanwie innych wątków.
Skupiamy się niby na templariuszach, a w tle zawsze jest zakon Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego - czyli "Krzyżacy".
W końcu akcja powieści choć dotyczy niemal tu mitycznych templariuszy, to w tle są konkretne fakty i postacie z Pruskich ziem Zakonu. To w tych realiach doszukujemy się tropu templariuszy.
To konkretne osoby (dostojnicy krzyżaccy) decydują w konkretnym czasie i na konkretnych terenach o ewentualnych miejscach ukrycia "skarbu".
A więc moze warto prześledzić w sposób pogłebiony ten wątek.
Na początek może trochę przewrotnie - proponuję coś "wynicowanego" - lekturę ciekawej książki, z przeciwległego bieguna "komandorii templariuszy na terenie państwa krzyżackiego w Prusach".
... a oto krótka recenzja tej pozycji - która uświadamia, że wzajemne przenikanie się domen zakonów było faktem - a jeden z dostojników zakonu robił "karierę" we Francji zanim został Wielkim Mistrzem Krzyżackim - może trop Nienackiego co do przenikania się idei i wzajemnych relacji między zakonami nie był taki całkiem niemożliwy...
_________________ Wśród dolin, wśród lasów i jezior i kniej. Ktoś szukał przygody. Nie znalazł tam jej. I morze przepłynął. Przemierzył wzdłuż świat. Nie znalazł przygody, Zagubił jej ślad.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-01, 20:00:06
Mam i czytałem .
Jest to praca naukowa opisująca niewielką - francuską - część zaplecza Zakonu, na którym opierał się on podczas podboju Prus i budowy tam własnego państwa.
Czekam na pracę o włoskich baliwatach i komandoriach Krzyżaków, gdyż one były znacznie bardziej ważące w Zakonie, w szczególności w zaraniu jego dziejów. Nie darmo znany nam z powieści Wielki Mistrz Hermann von Salza został pochowany w Barletta w Apulii.
Moim prywatnym konikiem jest tropienie jednej z komandorii krzyżackich na ówczesnych Węgrzech, która mieściła się... pod Tatrami. Przypadkiem przed laty natknąłem się na wzmiankę o niej i od tej pory ani rusz .
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-11-02, 00:00, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-02, 01:11:19
Z24 napisał/a:
Moim prywatnym konikiem jest tropienie jednej z komandorii krzyżackich na ówczesnych Węgrzech, która mieściła się... pod Tatrami. Przypadkiem przed laty natknąłem się na wzmiankę o niej i od tej pory ani rusz .
Myślałam, że na ówczesnych Węgrzech Krzyżacy budowali warownie w rejonie dzisiejszej Rumunii.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-02, 11:53:32
Berta von S. napisał/a:
Z24 napisał/a:
Moim prywatnym konikiem jest tropienie jednej z komandorii krzyżackich na ówczesnych Węgrzech, która mieściła się... pod Tatrami. Przypadkiem przed laty natknąłem się na wzmiankę o niej i od tej pory ani rusz .
Myślałam, że na ówczesnych Węgrzech Krzyżacy budowali warownie w rejonie dzisiejszej Rumunii.
Tak, oczywiście. To był najważniejszy epizod w stosunkach Zakonu z królestwem węgierskim.
O ile pamiętam, to na wzmiankę o tej komandorii natknąłem się w artykule naszego znakomitego hungarysty i turkologa Jana Reychmana poświęconą placówce miechowskich Bożogrobców w Lendaku na Spiszu, zamieszczonym w czasopiśmie "Nasza Przeszłość", poświęcony historii kościoła i kultury katolickiej w Polsce.
Mam i czytałem .
Jest to praca naukowa opisująca niewielką - francuską - część zaplecza Zakonu, na którym opierał się on podczas podboju Prus i budowy tam własnego państwa.
Czekam na pracę o włoskich baliwatach i komandoriach Krzyżaków, gdyż one były znacznie bardziej ważące w Zakonie, w szczególności w zaraniu jego dziejów. ....... .
Owszem nie zaprzeczam,lecz jak sam podkreślasz, baliwaty włoskie dotyczą zarania powstania zakonu krzyżackiego i zapewne godne są nowego wątku - natomiast ja chciałem podkreślić ten wątek i okres który bezpośrednio dotyka akcji powieściowej Nienackiego.
Wszak, Wielki Mistrz o którym wspomniałem, a który pochodził z baliwatów francuskich, to Karol z Trewiru, a więc bezpośredni poprzednik zamordowanego w Malborku Wernera von Orseln.
Stawiam tu hipotezę, że dobre relacje templariuszy i krzyżaków, które stały się kanwą powieści Nienackiego, zadzierzgnięte zostały podczas władztwa w Malborku właśnie Karola z Trewiru.
Być może Karol z Trewiru przekazał Wernerowi w jego imieniu prowadzenie spraw związanych ze schedą po Templariuszach, ponieważ już w 1314 roku, a więc roku spalenia na stosie ostatniego Wielkiego Mistrza templariuszy, Werner ze skromnego komtura Ragnety staje się Wielkim Komturem i co się zazwyczaj z tym łączyło również komturem Malborka, a więc trochę takim "osobistym sekretarzem" Wielkiego Mistrza. Mógł więc mieć powierzone sprawy nadzoru nad uciekinierami z Francji, którzy po upadku templariuszy rozproszyli się po całej Europie. Zapewne licząc na dobre układy ze znającym tamtejsze stosunki Karolem z Trewiru również pewna ich ilość mogła przybyć do Malborka.
Na ile to mogło wiązać się ze schedą w postaci części "skarbu templariuszy" możemy tylko spekulować, ale idąc tym tropem można wiele domniemywać i to nie tylko hipotetycznie, ale dotrzeć do źródeł tego dotyczących.
Dlatego sądzę, że śledzenie wątku kontaktów i wzajemnych relacji obu tych zakonów może wiele wnieść do prześledzenia jednej, a dotąd właściwie nie badanej zarówno w Polsce jak i poza granicami, ścieżek przepływu ludzi (zarówno "szarych zakonników" jak i jakichś dostojników mających znaczenie i wpływy), idei templariańskich (wszak wiele organizacji i krajów się na nie powołuje, dlaczego więc i nie Polska?), a może także części "skarbu templariuszy".
Sądzę więc że temat jest rozległy, a wątków w nim wiele.
_________________ Wśród dolin, wśród lasów i jezior i kniej. Ktoś szukał przygody. Nie znalazł tam jej. I morze przepłynął. Przemierzył wzdłuż świat. Nie znalazł przygody, Zagubił jej ślad.
Jeszcze w XIII wieku relacje pomiędzy templariuszami i Krzyżakami bardzo się popsuły. Najpierw templariusze opiekowali się Krzyżakami - obawiających się joannitów, następnie do tego stopnia się z nimi skłócili, że chcieli im odebrać to co dla nich było najważniejsze - biały płaszcz.
Czy w Polsce do ukrycia skarbu templariuszom potrzebni byli Krzyżacy?
Moim zdaniem nie byli potrzebni.
Templariusze mając na ziemiach obecnej Polski własne majątki, znali na tyle dobrze teren, aby móc ukryć skarby bez pomocy innego zakonu.
Tak mi się wydaje, że w Polsce bliżej templariuszom było do Braci dobrzyńskich i joannitów (ewentualnie jeszcze do kalatrawensów, ale tylko ewentualnie, ponieważ ich pobyt na Naszych ziemiach nie był zbyt długi) niż do Krzyżaków.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-03, 20:32:09
chkaplan napisał/a:
Stawiam tu hipotezę, że dobre relacje templariuszy i krzyżaków, które stały się kanwą powieści Nienackiego, zadzierzgnięte zostały podczas władztwa w Malborku właśnie Karola z Trewiru.
Nie mam pojęcia jakie realnie były stosunki między templariuszami a Krzyżakami pod koniec egzystencji pierwszego z zakonów. Taka hipoteza jest więc zabawą opartą na założeniu przyjętym z powieści. Ale zawsze możemy się pobawić .
Karol z Trewiru został obrany Wielkim Mistrzem w 1311 r. kiedy templariusze byli już na wylocie.
Poza tym w powieści mamy powiedziane, że sprawa depozytu była załatwiana na szczeblu Wielkich Mistrzów: Jakuba de Molay i Zygfryda von Feuchtwangen. Możemy dla zabawy przyjąć, że Karol był jakimś pośrednikiem z załatwianiu tej sprawy .
Kozak napisał/a:
Czy w Polsce do ukrycia skarbu templariuszom potrzebni byli Krzyżacy?
Moim zdaniem nie byli potrzebni.
Templariusze mając na ziemiach obecnej Polski własne majątki, znali na tyle dobrze teren, aby móc ukryć skarby bez pomocy innego zakonu
Owszem, ale pomysł ZN o przekazaniu skarbów w depozyt Krzyżakom też ma ręce i nogi. Jako depozytariusze mieli oni bowiem jedną cenną zaletę: w ówczesnej sytuacji politycznej byli praktycznie nie do ruszenia, oczywiście głównie dzięki posiadaniu własnego państwa.
Kozak napisał/a:
Jeszcze w XIII wieku relacje pomiędzy templariuszami i Krzyżakami bardzo się popsuły
Kozak napisał/a:
do tego stopnia się z nimi skłócili, że chcieli im odebrać to co dla nich było najważniejsze - biały płaszcz.
Awantury z powodu owego białego płaszcza miały miejsce za Hermanna von Salza, czyli praktycznie na początku wielkiej historii Zakonu. Dowodzą one pychy templariuszy jakiej i Lucyper by się nie powstydził oraz małostkowości której by się nie powstydził Karakalla .
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-11-03, 20:34, w całości zmieniany 1 raz
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Rozumiem, że chodzi o przypis 13: Natomiast zaliczany przez K. Divalda do dom ów bożogrobców klasztor w Drawcu na Spiszu (Szepesdaróc) był w rzeczywistości klasztorem krzyżaków. Nie znalazłem, na czym Reychman oparł tę wzmiankę.
W węgierskich opisach Drawca (choćby tu: ./redir/hu.wikipedia.org/wiki/Szepesdar%C3%B3c) powtarza się za to informacja, że klasztor założył tam w 1288 roku jeszcze inny zakon o podobnej nazwie: Zakon szpitalny św. Antoniego (./redir/pl.wikipedia.org/wiki/Antonianie). Wiadmo że tamtejszy kościół, dziś pod wezwaniem świętej Elżbiety, początkowo miał tego samego patrona co ów zakon - świętego Antoniego Pustelnika.
Z bardziej naukowo wyglądających źródeł co do tożsamości założycieli klasztoru w Drawcu (Drawcach?) znalazłem co prawda tylko to: ./redir/epa.oszk.hu/01400/01445/00052/pdf/EPA01445_acta_hungarica_2018_10_124-430.pdf. Na stronie 372: "Szent Antal Keresztesek" to Krzyżowcy św. Antoniego, "Szepesdaróc" to Drawce, "Szepes vm" to Komitat spiski.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-04, 11:57:51
Kynokephalos napisał/a:
Rozumiem, że chodzi o przypis 13: Natomiast zaliczany przez K. Divalda do dom ów bożogrobców klasztor w Drawcu na Spiszu (Szepesdaróc) był w rzeczywistości klasztorem krzyżaków.
Tak jest
Kynokephalos napisał/a:
Nie znalazłem, na czym Reychman oparł tę wzmiankę.
Ja też nie znalazłem.
Być może jest to jego lapsus, ale mało kto z naszych historyków znał tak doskonale Węgry, ich dzieje i kulturę. Poza tym uwielbiał Tatry i okolice i sporo pisał o tamtejszych sprawach.
Oczywiście przede wszystkim znany jest jako turkolog i historyk spraw tureckich.
Dzięki za załączone informacje i linki. Daję "pomógł" .
Stawiam tu hipotezę, że dobre relacje templariuszy i krzyżaków, które stały się kanwą powieści Nienackiego, zadzierzgnięte zostały podczas władztwa w Malborku właśnie Karola z Trewiru.
Nie mam pojęcia jakie realnie były stosunki między templariuszami a Krzyżakami pod koniec egzystencji pierwszego z zakonów. Taka hipoteza jest więc zabawą opartą na założeniu przyjętym z powieści. Ale zawsze możemy się pobawić .
Karol z Trewiru został obrany Wielkim Mistrzem w 1311 r. kiedy templariusze byli już na wylocie.
Poza tym w powieści mamy powiedziane, że sprawa depozytu była załatwiana na szczeblu Wielkich Mistrzów: Jakuba de Molay i Zygfryda von Feuchtwangen. Możemy dla zabawy przyjąć, że Karol był jakimś pośrednikiem z załatwianiu tej sprawy .
.................
Tak na prawdę, zapewne nigdy nie dowiemy się w szczegółach jakie były relacje obu zakonów - na pewno musimy wykluczyć, że nie było żadnych relacji, a skoro tak to jakieś były. Oczywiście należy założyć, że osoba Piotra z Awinionu była fikcyjna. Ale to nie znaczy że przy obu wielkich mistrzach obu zakonów nie rezydowali emisariusze - ba, oba zakony raczej słynęły z działalności dyplomatycznej na forum wewnętrznym i międzynarodowym.
Uważam więc, że stawianie hipotezy o relacjach między zakonami nie jest tylko zabawą. W swoim poście próbowałem zasugerować, że skoro były drogi "ewakuacji" templariuszy z Francji, to jedną z takich "dróg" mogły być także tereny państwa zakonu krzyżackiego, a przyczółki bliższej współpracy mogły rozwinąć się właśnie za Karola z Trewiru.
Natomiast nie sądzę, że nastąpiło to już za Zygfryda von Feuchtwagen. Choć nie wykluczone jest, że budowa państwa zakonnego w Prusach i przeniesienie "stolicy" z Wenecji do Malborka, stanowiło zainteresowania templariuszy. Zapewne już wówczas pojawił się jakiś emisariusz w Malborku. Natomiast powieściowe zarysowanie bliskich relacji między Jakubem a Zygfrydem, jest jak sądzę po prostu literackim zabiegiem Nienackiego. Sądzę, że Nienacki zapewne dosyć pobieżnie w owym czasie, przygotowując sie do pisania powieści, zapoznawał się z historią zakonu krzyżackiego. Ostatnie czasy są okresem zainteresowania zakonami rycerskimi, ale wówczas jak pamiętam z własnej młodości, był to jeszcze temat "dziewiczy" dla niehistoryków. Owszem pisało się o najważniejszych postaciach z historii zakonu krzyżackiego jakimi byli właśnie Zygdryd von Feuchtwagen, czy zamordowany w bramie Werner von Orseln - każdy przewodnik po Malborku o tym wspominał. Ale w powszechnej świadomości mniej znani Mistrzowie (jakim był np. Karol z Trewiru) ginęli w niepamięci. Dlatego zapewne Nienacki na tych znanych się skupił.
Zresztą powieść sensacyjna, a szczególnie młodzieżowa nie może niepotrzebnie wprowadzać zbyt wielu szczegółów, aby nie dezorientować jednych a "nudzić" drugich. Pamiętacie zapewne z filmu, scenę opowiadania przez Mikulskiego harcerzom historii zakonu - bardziej skupiono sie wówczas na przemieszczających się obrzeżem drogi postaciach rycerzy zakonnych, niż podawano fakty historyczne. Młody czytelnik, czy widz, ma raczej zafascynować sie tematem niż poznać fakty w szczegółach. Ja sam pamiętam, będąc dzieckiem i oglądając po raz pierwszy, gdzieś w latach 70-ych, "Templariuszy" patrzyłem na to zafascynowany, odczuwając podobnie jak harcerze, że odkrywam świat "niedostępny" dorosłym. Że tylko marzenie i fascynacja dziecka jest w stanie "przeniknąć" to co nie widzi "szkiełko i oko" dorosłego. I przykro to konfrontowałem z koleżanką już w latach późniejszych, która owszem oglądała "Templariuszy" ale jak twierdziła, film ją zupełnie nie poruszył, bo był "naiwny" - już jako dorastająca "straciła" marzenia.
Ale wracając, sądzę, że Karol z Trewiru, obejmując urząd był właśnie u "schyłku" Templariuszy, którzy zapewne szukali już wówczas alternatywnych dróg ewakuacji, wobec wzrastającej aktywności Filipa Pięknego, dostrzegli "frankofańskiego" Karola z Trewiru i zacieśnili relacje z osobą im bliższą. To jak sądzę również było kanwą dla osoby Piotra z Bolonii, który przybywa do Prus i z poparciem czynników oficjalnych rozpoczyna prace studyjne nad miejscem ukrycia części "skarbu". Natomiast wątek budowy "nowej stolicy" jest już raczej wymysłem Nienackiego, bo wiązało się bezpośrednio z osobą, już "wprowadzonego do powieści" do Zygfryda von Feuchtwagen i jakoś tak "zgrabnie" "łączyło " wątki.
_________________ Wśród dolin, wśród lasów i jezior i kniej. Ktoś szukał przygody. Nie znalazł tam jej. I morze przepłynął. Przemierzył wzdłuż świat. Nie znalazł przygody, Zagubił jej ślad.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-06, 23:53:16
chkaplan napisał/a:
Uważam więc, że stawianie hipotezy o relacjach między zakonami nie jest tylko zabawą. W swoim poście próbowałem zasugerować, że skoro były drogi "ewakuacji" templariuszy z Francji, to jedną z takich "dróg" mogły być także tereny państwa zakonu krzyżackiego, a przyczółki bliższej współpracy mogły rozwinąć się właśnie za Karola z Trewiru.
chkaplan napisał/a:
Ale wracając, sądzę, że Karol z Trewiru, obejmując urząd był właśnie u "schyłku" Templariuszy, którzy zapewne szukali już wówczas alternatywnych dróg ewakuacji, wobec wzrastającej aktywności Filipa Pięknego, dostrzegli "frankofańskiego" Karola z Trewiru i zacieśnili relacje z osobą im bliższą.
Ależ Karol z Trewiru został Wielkim Mistrzem w lipcu 1311 r.! Templariusze już wtedy leżeli i kwiczeli i mogli co najwyżej rzeźbić apokaliptyczne anioły na ścianach swoich więzień...
chkaplan napisał/a:
To jak sądzę również było kanwą dla osoby Piotra z Bolonii, który przybywa do Prus i z poparciem czynników oficjalnych rozpoczyna prace studyjne nad miejscem ukrycia części "skarbu".
W powieści Piotr z Bolonii pojawia się tylko w kontekście odbudowy nowych, tajnych templariuszy. Wiemy o nim tylko, że listownie domagał się od Wielkiego Mistrza Wernera von Orseln zwrotu depozytu i przedstawił hasło.
W historii Piotr z Bolonii a właściwie z Boulogne, był prokuratorem (czyli jakby stałym rezydentem, pełnomocnikiem, ambasadorem) templariuszy przy kurii papieskiej. Pojawia się on w procesie templariuszy jako ten, który chciał się podjąć obrony zakonu. Nic więcej o nim nie wiemy. Wysyłanie go do Prus to argument ex silencio.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-11-07, 10:49, w całości zmieniany 3 razy
To jak sądzę również było kanwą dla osoby Piotra z Bolonii, który przybywa do Prus i z poparciem czynników oficjalnych rozpoczyna prace studyjne nad miejscem ukrycia części "skarbu".
W powieści Piotr z Bolonii pojawia się tylko w kontekście odbudowy nowych, tajnych templariuszy. Wiemy o nim tylko, że listownie domagał się od Wielkiego Mistrza Wernera von Orseln zwrotu depozytu i przedstawił hasło.
W historii Piotr z Bolonii a właściwie z Boulogne, był prokuratorem (czyli jakby stałym rezydentem, pełnomocnikiem, ambasadorem) templariuszy przy kurii papieskiej. Pojawia się on w procesie templariuszy jako ten, który chciał się podjąć obrony zakonu. Nic więcej o nim nie wiemy. Wysyłanie go do Prus to argument ex silencio.
Sorry, chyba byłem wczoraj zmęczony - chodziło mi oczywiście o nadmienianego powyżej w moim poście Piotra z Awinionu, a nie z Bolonii...
_________________ Wśród dolin, wśród lasów i jezior i kniej. Ktoś szukał przygody. Nie znalazł tam jej. I morze przepłynął. Przemierzył wzdłuż świat. Nie znalazł przygody, Zagubił jej ślad.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-08, 21:15:17
chkaplan napisał/a:
Sorry, chyba byłem wczoraj zmęczony - chodziło mi oczywiście o nadmienianego powyżej w moim poście Piotra z Awinionu, a nie z Bolonii...
Teraz to przedstawie się bardziej konsekwentnie .
Nie przejmuj się; dzisiaj rano zamiast na przystanek i do roboty, pogrążyłem się w myślach i... witamy w malinach... Musiałem się wracać sto metrów..
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2020-07-23, 07:44:58
Nie o zakonie Templariuszy, lecz o Krzyżakach można znaleźć coś ciekawego w powieści Tomasza Manna “Lotta w Weimarze”. Jej bohaterką jest Charlotte Buff, która zawróciła w głowie Goethemu, gdy przebywał w Wetzlar jako student prawa. Ich romans zyskał światową sławę, gdy opisany został w “Cierpieniach młodego Wertera”.
Z książki Mann wynika, a Wikipedia to potwierdza, że Charlotte z jej licznym rodzeństwem, tak jak to przedstawił Goethe, mieszkała w domu należącego do zakonu krzyżackiego, zwanego w Niemczech krótko Deutscher Orden. Określenie Deutschordenshaus - dom Zakonu Niemieckiego - wielokrotnie pojawia się więc w powieści. Ojciec Charlotty był wysokim urzędnikiem który m.i. dbał o interesy zakonu w Wetzlar. Jak więc widzimy nawet jeszcze w XVIII w. sieć posiadłości krzyżackich była dość gęsta, co musiało być bardzo praktyczne dla dużo podróżującym braci zakonnych.
Sieć ta istnieje również i dzisiaj, choć nie obejmuje już chyba nieruchomości w Wetzlar, w której mieści się obecnie muzeum.
Dzisiejsza siedziba główna zakonu, ze skarbcem i archiwum, znajduje się nawiasem mówiąc we Wiedniu i tam zwana jest również Deutschordenshaus.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2020-07-23, 21:10:46
Niemieckie gałęzie zakonu podległe Mistrzowi Niemieckiemu nie uznały postanowień traktatów z 1525 r. i nie sekularyzowały się ani nie przeszły na protestantyzm. Teraz jest to dość ekskluzywny zakon charytatywny. Oglądałem kilka lat temu niezły film dokumentalny o historii tych Krzyżaków, którzy nie porzucili stanu duchownego i nie rozwiązali się.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2020-07-24, 06:47:29
Z24 napisał/a:
Teraz jest to dość ekskluzywny zakon charytatywny.
Zgadza się - domy starców itp.
Wspomnę jeszcze zabawną anegdotę dotyczącą siedziby głównej zakonu, na którą się właśnie natknąłem. Pamiętasz scenę z filmu Formana “Amadeusz”, w której kompozytor wypina się na arcybiskupa? W rzeczywistości został za to wywalony kopniakiem (sic!) na ulicę. A gdzie to wszystko miało miejsce? Właśnie w wiedeńskim Deutschordenshaus, bo tam to właśnie zatrzymywał się arcybiskup salzburski ze swoją świtą, gdy przebywał w tym mieście - pokoje gościnne istnieją tam po dziś dzień.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.