Pomogła: 15 razy Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 3238 Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2018-10-08, 16:48:35
Yvonne napisał/a:
I tak sobie myślę, że nie chciałabym dożyć czasów, w których ludzie nie będą mieli w domach tradycyjnych książek, tylko czytniki.
Ja zawsze będąc po raz pierwszy u kogoś w domu, najpierw oglądam jego / jej biblioteczkę.
Po prostu jest to pierwsze, co przyciąga moją uwagę.
Oczywiście mowa tu o osobach, z którymi jestem w zażyłych, przyjacielskich bądź sympatycznych koleżeńskich relacjach
Tak jak i ja ...
Przypomniało mi Powrót z gwiazd.
Całe popołudnie spędziłem w księgarni. Nie było w niej książek. Nie drukowano ich już od pół wieku bez mała. A tak się na nie cieszyłem, po mikrofilmach, z których składała się biblioteka "Prometeusza". Nic z tego. Nie można już było szperać po półkach, ważyć w ręce tomów, czuć ich ciężaru, zapowiadającego rozmiar lektury. Księgarnia przypominała raczej elektronowe laboratorium. Książki to były kryształki z utrwaloną treścią. Czytać można je było przy pomocy optonu. Był nawet podobny do książki, ale o jednej, jedynej stronicy między okładkami. Za dotknięciem pojawiały się na niej kolejne karty tekstu. Ale optonów mało używano, jak mi powiedział robot - sprzedawca. Publiczność wolała lektany - czytały głośno, można je było nastawiać na dowolny rodzaj głosu, tempo i modulację. Tylko naukowe publikacje o bardzo małym zasięgu drukowano jeszcze na plastyku imitującym papier. Tak że wszystkie moje zakupy mieściły się w jednej kieszeni, choć było tego prawie trzysta tytułów. Garść krystalicznego zboża - tak wyglądały książki. Wybrałem sporo dzieł historycznych, socjologicznych, trochę statystyki, demografii i to, co dziewczyna z Adaptu poleciła mi z psychologii. Parę większych podręczników matematycznych, większych oczywiście w sensie zawartej treści, a nie rozmiarów. Robot, który mnie obsługiwał, sam był encyklopedią, dzięki temu, że - jak mi powiedział - jest bezpośrednio podłączony poprzez elektronowe katalogi z wzornikami wszelkich możliwych dzieł na całej Ziemi. W księgarni znajdowały się zasadniczo tylko pojedyncze "egzemplarze" książek, a kiedy ktoś ich potrzebował, utrwalało się treść pożądanego dzieła w kryształku. Oryginały - krystomatryce - były niewidzialne, mieściły się za emaliowanymi bladym błękitem stalowymi płytami. Tak więc książkę niejako drukowało się za każdym razem, kiedy ktoś jej potrzebował. Sprawa nakładów, ich wysokości, wyczerpywania przestała istnieć. Było to naprawdę wielkie osiągnięcie, a jednak żal mi było książek. Dowiedziawszy się, że istnieją antykwariaty z papierowymi książkami, odszukałem jeden. Rozczarowałem się; pozycji naukowych prawie nie było. Literatura rozrywkowa; trochę dziecięcej, nieco roczników starych pism. Kupiłem (tylko za stare książki trzeba było płacić) trochę bajek sprzed czterdziestu lat, żeby się zorientować, co uważają teraz za bajki - i udałem się do składnicy sportowej.
Książka z 1960. Kilka lat wcześniej w Obłoku Magellana Lem pisał niby to samo, a zupełnie inaczej.
Za jeszcze dziwniejszy uważam upór czy raczej konserwatyzm, z jakim przez długie wieki stosowano archaiczny sposób magazynowania wszelkiej wiedzy w sporządzonych z papieru książkach, jest to zdumiewający dowód bezwładności nawyków przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Stosując odziedziczone środki, ludzie często komplikują sobie przez to wiele problemów, które rozważone w oderwaniu od tradycji, dałyby się pokonać znacznie prościej i szybciej. Dokumenty pisane istnieją (moja wiedza historyczna jest bardzo uboga), jak się zdaje, od wielu tysięcy lat; różne cywilizacje wytworzyły odmienne rodzaje pisma. Wynalazek druku przyniósł wielkie udogodnienia, sądzę jednak, że już w XX i XXI wieku takie magazynowanie informacji było utrudniającym życie anachronizmem. Jak wiadomo, istniały wówczas tak zwane biblioteki publiczne, nieustannie kompletujące zestawy istniejących druków; już z końcem XX wieku każdy wielki księgozbiór liczył kilkanaście do kilkudziesięciu milionów tomów i proces wzrostu ich liczby przyśpieszył się po zapanowaniu komunizmu i związanym z tym upowszechnieniem oświaty.
Hm...
dopiero w roku 2531 światowa narada najwybitniejszych specjalistów ustaliła zupełnie nowy sposób utrwalania myśli ludzkiej. Posłużyły do tego dawno już odkryte, lecz stosowane tylko W technice triony - kryształki kwarcu, których strukturę cząsteczkową można trwale zmieniać działaniem drgań elektrycznych. Nie większy od ziarnka piasku kryształek mógł zawrzeć w sobie ilość informacji równoważną starożytnej encyklopedii. Reforma nie ograniczyła się tylko do zmiany sposobów zapisu; decydujące było wprowadzenie jakościowo nowego sposobu korzystania z trionów. Stworzona została jedyna dla całej kuli ziemskiej Biblioteka Trionowa, w której odtąd miały być magazynowane wszystkie bez wyjątku płody pracy umysłowej. Specjalnie wiele trudu pochłonęło przełożenie na język współczesny dzieł, odziedziczonych po kulturach starożytnych, dla umieszczenia ich w Bibliotece Trionowej. Ten gigantyczny zbiór tworów umysłowości ludzkiej posiada urządzenia umożliwiające każdemu mieszkańcowi Ziemi doraźne korzystanie z dowolnej, byle utrwalonej w jednym z miliardów kryształów informacji, a to dzięki prostemu urządzeniu radiotelewizyjnemu. Posługujemy się nim dziś, nie myśląc wcale o sprawności i potędze tej olbrzymiej, niewidzialnej sieci opasującej glob; czy w swej pracowni australijskiej, czy w obserwatorium księżycowym, czy w samolocie - ileż razy każdy z nas sięgał po kieszonkowy odbiornik wywoławszy centralę Biblioteki Trionów, wymieniał pożądane dzieło, by w ciągu sekundy mieć je już przed sobą na ekranie telewizora. Nikt nie zastanawia się nawet nad tym, że dzięki doskonałości urządzeń z każdego trionu może jednocześnie korzystać dowolnie wielka ilość odbiorców, nie przeszkadzając sobie wzajem w najmniejszej mierze.
W pierwszych wiekach po reformie istniały jeszcze księgozbiory stanowiące własność osobistą rozmaitych uczonych. Był to niewątpliwy dowód konserwatyzmu, który zdawał się podpowiadać, że z papierowego tomiska, stojącego na półce w pokoju, szybciej można skorzystać niż z trionu odległego nieraz o tysiące kilometrów. Nic bardziej fałszywego nad ten pogląd; aby skorzystać z książki, trzeba wstać, podejść do pólek, wybrać potrzebne dzieło - wszystko to zabiera kilkanaście sekund czasu, gdy tymczasem od wywołania trionowni i podania hasła do ujrzenia żądanego dzieła w telewizorze upływa tylko tyle czasu, ile go trzeba automatom nastawni katalogującej oraz falom radiowym na przebycie przestrzeni dzielącej trionownię od odbiorcy. Czas ten wyraża się zazwyczaj ułamkiem sekundy. Tylko odbiorcy przebywający na drugiej półkuli księżyca muszą czekać o półtorej sekundy dłużej. Trion może magazynować nie tylko obrazy świetlne, sprowadzone do zmian jego struktury krystalicznej, a więc podobizny stronic książkowych, nie tylko wszelkiego rodzaju fotografie, mapy, obrazy, wykresy czy tablice, jednym słowem wszystko, co można przedstawić w sposób dostępny odczytaniu wzrokiem. Trion może magazynować równie łatwo dźwięki, a więc głos ludzki, jak i muzykę, istnieje też metoda "zapisu woni" krótko mówiąc, każda postrzegalna zmysłami rzecz może zostać utrwalona, przechowana i na żądanie przekazana odbiorcy. Wreszcie trion może zawierać zapis "recepty produkcyjnej". Połączony z nim drogą radiową automat wykonuje potrzebny odbiorcy przedmiot i w taki sposób mogą zostać zaspokojone nawet najwymyślniejsze zachcianki fantastów pragnących mieć meble w stylu starożytnym czy najniezwykiejsze odzienie, trudno bowiem rozsyłać we wszystkie części Ziemi niewyobrażalną różnorodność dóbr, jakich może ktoś z rzadka zapragnąć.
Telewizja nasza, w przeciwieństwie do średniowiecznej, jest barwna i plastyczna, obrazy jej dają pełne złudzenie rzeczywistości i człowiek, ślęczący u telewizora nad powieścią czy pracą naukową, nawet nie pomyśli o tym, że czytane dzieło czy oglądany przedmiot nie istnieją "naprawdę" w takiej postaci, w jakiej jawią się przed nim, to jest jako ważki tom, barwna plansza czy odłamek minerału, ale że to są tylko obrazy przestrzenne, wytwarzane w polu elektrycznym, a powstawaniem ich rządzi z oddali wprawiony w ruch jego rozkazem trion. Gdyby rola trionów ograniczyła się tylko do wyparcia niewygodnej, staroświeckiej formy magazynowania wiedzy, dalej do umożliwienia każdemu korzystania z dzieł współczesności i starożytności, z jej sztuk teatralnych, symfonii, utworów poetyckich, z całego skarbca kultury człowieczej, wreszcie do uproszczenia systemu rozprowadzania dóbr użytkowych, byłaby bardzo wielka, ale rola ta okazała się nieporównanie poważniejsza i zapoczątkowała przemiany psychiczne, o jakich pierwsi reformatorzy nawet nie marzyli. (...) Każdą rzecz, jaka istnieje, można dzisiaj, jak to się mówi, „mieć trionem”, to znaczy za pośrednictwem odpowiedniego trionu. Jeśli ktoś ma ochotę posiadać na przykład obraz starożytnego mistrza da Vinci, przedstawiający Monę Lizę, może obraz ten, wywołany trionem, zawiesić w ramach ekranu telewizyjnego w swym mieszkaniu i do syta napawać się jego pięknem, a gdy mu się znudzi, może go unicestwić jednym naciśnięciem wyłącznika. Zagadnienie "oryginału" upadło z chwilą, kiedy oryginałami są kryształki kwarcowe, z których "posiadania" nic nikomu przyjść nie może, że zaś wszystko, co tworzy technika trionowa, stanowi wierne odbicie rzeczywistości, trudno mówić o kopiach; powstają bowiem struktury całkowicie tożsame czy to pod postacią dźwięków muzycznych, czy obrazów, czy książek, tyle że dające się w każdej chwili wskrzesić bądź unicestwić - coś w rodzaju wypełniania życzeń w starożytnych baśniach. Nikt z nas nie widzi w tym nic dziwnego, przeciwnie, dziwne wydają się obyczaje starożytności, która widziała szkopuły tam, gdzie z żyjących nikt ich nie dostrzega, ale to jest już zagadnienie historycznej zmienności postaw, o którym nie pokuszę się wydawać sądów.
Ani ja...
Przepraszam za przydługi cytat.
_________________
- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 02 Kwi 2014 Posty: 279 Skąd: Kraków
Wysłany: 2018-10-09, 19:35:40
"Obłok Magellana" taki sobie, ale "Powrót z gwiazd" to książka prorocza - możemy np podglądnąć betryzowaną ludność Szwecji ;)
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-10-10, 09:24:43
Piratka napisał/a:
Książka z 1960.
1960?? Nie wierzyłem, musiałem sprawdzić. Rzeczywiście[*] - a wspominając tę powieść przypisałbym ją do dużo późniejszego, gorzkiego okresu twórczości.
Cytat:
Kilka lat wcześniej w Obłoku Magellana Lem pisał niby to samo, a zupełnie inaczej.
Diametralnie inaczej. A więc w pięć zaledwie lat pisarz przeszedł drogę od fascynacji przez przywyknięcie do chłodnej oceny (i czasem rozczarowania).
Przez mgłę pamiętam jak dzieckiem będąc słuchałem telewizyjnego wywiadu ze Stanisławem Lemem. W tym wywiadzie trochę z uśmiechem a trochę z zażenowaniem mówił chyba właśnie o "Obłoku Magellana" - że pisząc go jeszcze ulegał powierzchownemu czarowi nowoczesności, jeszcze z zachwytem opisywał migające światełka jakichś imponujących maszyn.
Chyba miał na myśli taką samą zmianę podejścia jak w przypadku zagadnienia wirtualnych kopii książek i dzieł sztuki. Zorientował się - czego z kolei ja słuchając wywiadu nadal nie rozumiałem i dziwiłem się jego słowom - że w dobrej twórczości science fiction technologia a nawet nauka są zaledwie punktem wyjścia. I że słowo "postęp" ma różne odcienie znaczeniowe.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
[*] Wikipedia podaje 1961 rok, przynajmniej jeśli chodzi o pierwsze wydanie książkowe.
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Szok, jak to wszystko w zasadzie się sprawdziło na naszych oczach.
Ja natomiast zauważyłem jedną rzecz, która w wielu książkach SF z lat 60-70 występuje nagminnie a w rzeczywistości nie bardzo. Otóż w wielu książkach, na spotkaniach nadal pali się papierosy...
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
bans [Usunięty]
Wysłany: 2018-10-12, 07:03:24
Nie bardzo rozumiem to twoje "w rzeczywistości nie bardzo" - w latach 60-tych i 70-tych naprawdę palono papierosy na spotkaniach. A nawet w 80-tych i jeszcze w 90-tych. Ba, nie tylko na spotkaniach, palono dosłownie wszędzie. My jeszcze w latach 90-tych paliliśmy w bufetach na wydziałach uczelni...
Papieros jeszcze do całkiem niedawna nie był niczym niezwykłym, był naturalny. Niezbyt to przyjemne - ale tak po prostu było.
Ostatnio zmieniony przez 2018-10-12, 07:09, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-12, 12:28:55
Czyli po prostu - pisarze przewidzieli, że w przyszłości będziemy czytać elektroniczne książki, ale nie przewidzieli, że na spotkaniach nie będzie się paliło...
Ciekawe, że łatwiej myśleć o przyszłości w kategoriach rzeczy niezwykłych (nowe wynalazki czy filozofie) niż tych codziennych.
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 20 Lut 2017 Posty: 6143 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-12, 12:44:30
PawelK napisał/a:
Szara Sowa napisał/a:
Szok, jak to wszystko w zasadzie się sprawdziło na naszych oczach.
Ja natomiast zauważyłem jedną rzecz, która w wielu książkach SF z lat 60-70 występuje nagminnie a w rzeczywistości nie bardzo. Otóż w wielu książkach, na spotkaniach nadal pali się papierosy...
Pomogła: 15 razy Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 3238 Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2018-10-30, 11:34:31
Odnoszę wrażenie, że dysputa zmieniła przedmiot z czytelnictwa na palenie tytoniu.
irycki napisał/a:
Ja zawsze reaguję dosyć alergicznie na sformułowania "Ludzie coś tam". Jacy ludzie?
Tak, jak i ja.
38 procent Polaków czyta co najmniej jedną książkę rocznie
Ciekawęż, jak to jest sprawdzane? Neologizm wymyślony w tej chwili, na wzór temuż podobnież.
I czy jest jakiś ogólnokrajowy plan książek do przeczytania, co go trzeba wyrobić? Najlepiej przed terminem?
Po za tym mało odkrywczo zauważę, iż książka książce nierówna. Ilość nie przechodzi w jakość.
_________________
- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
To nie jest sprawdzane tylko badane - badanie polega na zadaniu pytania próbce ludzi - ile książek przeczytał/a pan/i w przeciągu ostatniego roku?
Kluczowe w tym wszystkim są wielkość badanej grupy i jej skład osobowy. Od tego zależy jakość badania.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-10-30, 21:07:18
Vasco napisał/a:
Nie wierzę w te 38%. Nie wiem, czy bym uwierzył w 18%...
PawelK napisał/a:
Piratka napisał/a:
Ciekawęż, jak to jest sprawdzane?
To nie jest sprawdzane tylko badane - badanie polega na zadaniu pytania próbce ludzi - ile książek przeczytał/a pan/i w przeciągu ostatniego roku?
Kluczowe w tym wszystkim są wielkość badanej grupy i jej skład osobowy. Od tego zależy jakość badania.
W tym sęk. Próba wydaje się przyzwoita, ale pytanie brzmiało:
„Czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy, tzn. od listopada 2016 do listopada 2017 r., czytał(a) Pan(i), w całości lub fragmencie, albo przeglądał(a) Pan(i) jakieś książki?”
Na dobrą sprawę mogą być w tej puli ludzie, którzy mieli jakąś książkę w ręku przez minutę.
„Czy w ciągu ostatnich 12 miesięcy, tzn. od listopada 2016 do listopada 2017 r., czytał(a) Pan(i), w całości lub fragmencie, albo przeglądał(a) Pan(i) jakieś książki?”
Na dobrą sprawę mogą być w tej puli ludzie, którzy mieli jakąś książkę w ręku przez minutę.
No tak, to ewidentnie zawyża średnią.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Kradł książki z księgarni w całym kraju. Wpadł w Wielkopolsce
Do zatrzymania doszło Złotowie.
Jak podaje złotowska policja, w poniedziałek jeden z marketów w mieście poinformował funkcjonariuszy o zatrzymaniu sklepowego złodzieja. (...)
Gdy dane mężczyzny wpisano w komputerowe systemy na jaw wyszło, że ma on na koncie wiele sklepowych kradzieży. Dodatkowo był poszukiwany przez dwie prokuratury za... kradzież książek w księgarniach znanej sieci na terenie Polski. Ostatecznie mieszkańca gminy Złotów zatrzymano. Policjanci sprawdzili jego miejsce zamieszkania, gdzie ujawnili ponad 100 skradzionych książek. Grozi mu do 5 lat więzienia.
He he, dobre
Może to jakiś mól książkowy ze schorzeniem kleptomana
Po prostu nie mógł się oprzeć, by nie zaiwanić jakiejś książki.
Jeśli tak, należy mu wybaczyć, i dać karę w zawiasach, ale jeśli już go zamkną konkretnie, to chociaż niech dostarczą mu te wszystkie książki pod celę. Będzie miała dużo czasu na czytanie.
_________________
Sporadyczny turysta, kiedyś bardzo aktywny, serdecznie zaprasza na Pojezierze Drawskie
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.