Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-13, 22:45:56 Osoby, o których się mówi.
W powieści wspomina się o wielu postaciach historycznych i im chciałbym poświęcić niniejszy temat. Oczywiście o wielu z nich jak - przede wszystkim - Kopernik, Erich Koch, czy Cagliostro już pisaliśmy w innych tematach, ale są tam wymienione jeszcze inne postaci, nazwijmy to, drugoplanowe i będziemy tu pisać właśnie o nich.
Na początku rozdziału XVI (II wyd. str. 190-191) PS opowiada"
"...dyrektor zagadał do mnie:
- Czy nie sądzi pan, Tomaszu, że powinienem we Fromborku pozostać aż do jutra?
- Tak mi się wydaje, panie dyrektorze - odrzekłem uprzejmie.
- I jutrzejszej nocy Pietruszka odkryje trzeci schowek?
- Tak, panie dyrektorze.
- Jasnowidztwo, he? Bo przecież on sam jeszcze o tym nie wie.
- Ale ja o tym wiem.
- Znałem pewnego osobnika, który mówił w podobny sposób. Nazywał się mistrz Pyfello. Przed wojną ogłaszał się w gazetach jako jasnowidz i chiromanta."
Dyrektor Marczak rzeczywiście dobrze pamiętał i nie konfabulował. Mistrz Wacław Pyffello (tak, właśnie przez dwa f choć czasem przez jedno l) istniał naprawdę:
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-05-14, 08:35:06
Ciekawy wątek Zecie.
Większość tych przedwojennych jasnowidzów i mediów to byli oszuści, "naciągacze i pomyleńcy". O osobistościach w typie mistrza Pyffello, który ogłaszał się "nieodmienienie zachwalając swoje umiejętności" przestrzegano zdesperowanych ludzi nawet na łamach propagandowego "Nowego Kuriera Warszawskiego". (Paulina Sołowianiuk "Jasnowidz w salonie...", Warszawa 2014 r.).
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-05-14, 18:16:36
Protoavis napisał/a:
Większość tych przedwojennych jasnowidzów i mediów to byli oszuści, "naciągacze i pomyleńcy"
To tak przy okazji, Protoavisie, przypomnij nam tych członków gildy jasnowidzów, którzy, w przeciwieństwie do wspomnianych przez Ciebie oszustów i naciągaczy byli prawdziwymi wróżbitami i augurami.
Z24 napisał/a:
”…on sam jeszcze o tym nie wie. - Ale ja o tym wiem. - Znałem pewnego osobnika, który mówił w podobny sposób.”
Może znał go nawet lepiej niż się domyślamy. “Znałem pewnego osobnika” może być i tak zrozumiane, że szukał u Pyffella porady, co, nawiasem mówiąc, wśród ludzi dzierżących brzemię władzy i odpowiedzialności, jak Marczak, i w dzisiejszych czasach nie jest aż tak niezwykłe.
Notabene, Zecie, czy wiadomo, jakie były dalsze losy mistrza Pyffelli? Wszak ciekawa jest to postać… (jak to umówiliśmy się je nazywać? A tak:) okołosamochodzikowa.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-05-14, 21:31:27
John Dee napisał/a:
Protoavis napisał/a:
Większość tych przedwojennych jasnowidzów i mediów to byli oszuści, "naciągacze i pomyleńcy"
To tak przy okazji, Protoavisie, przypomnij nam tych członków gildy jasnowidzów, którzy, w przeciwieństwie do wspomnianych przez Ciebie oszustów i naciągaczy byli prawdziwymi wróżbitami i augurami.
A choćby i tego jedynego, który się nie reklamował, nie brał pieniędzy za pomoc, uczestniczył w pokazach z wirującymi stolikami jedynie jako widz, zgromadził mnóstwo protokołów z przeprowadzanych doświadczeń podpisanych przez postaci historyczne, w tym noblistów. Mam na myśli Stefana Ossowieckiego. On dostrzegał to czego inni nie widzieli
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-05-14, 23:31:34
John Dee napisał/a:
Z24 napisał/a:
”…on sam jeszcze o tym nie wie. - Ale ja o tym wiem. - Znałem pewnego osobnika, który mówił w podobny sposób.”
Może znał go nawet lepiej niż się domyślamy. “Znałem pewnego osobnika” może być i tak zrozumiane, że szukał u Pyffella porady, co, nawiasem mówiąc, wśród ludzi dzierżących brzemię władzy i odpowiedzialności, jak Marczak, i w dzisiejszych czasach nie jest aż tak niezwykłe.
No, w czasach akcji powieści kontakty z takimi osobami kompromitowały. Zdaje się, że ci państwo stali się salonafaehig, chyba mniej więcej dopiero od połowy lat 70-tych. Tak to sobie wyobrażam, bo bezpośrednich świadectw nie mam. W latach 20-30 była moda na te rzeczy: pisze o tym ciekawie Magdalena Samozwaniec w swoich wspomnieniach "Maria i Magdalena", o czym gdzieś tu wspominałem. Podobno sama marszałkowa Aleksandra Piłsudska, już we wdowieńskim stanie, zajmowała się wywoływaniem duchów.
John Dee napisał/a:
Notabene, Zecie, czy wiadomo, jakie były dalsze losy mistrza Pyffelli? Wszak ciekawa jest to postać… (jak to umówiliśmy się je nazywać? A tak:) okołosamochodzikowa.
Nie mam pojęcia.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-05-14, 23:32, w całości zmieniany 2 razy
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2018-05-15, 06:16:20
John Dee napisał/a:
czy wiadomo, jakie były dalsze losy mistrza Pyffelli?
Podobno po epizodzie radomskim los rzucił go do Piotrkowa Trybunalskiego gdzie zmarł w latach siedemdziesiątych.
Niestety jedyny link jaki znalazłem na ten temat nie podaje skąd ta informacja się wzięła. Na razie więc za wcześnie byłoby chyba snuć przypuszczenia co do ewentualnego zetknięcia się Nienackiego z Pyffellem lub z jego famą na gruncie piotrkowskim.
./redir/www.dwutygodnik.c...drwigrosze.html
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-05-16, 09:20:24
Też nic więcej nie znalazłem, przykładowo, gdzie leży pochowany. Może by tak skontaktować jakiegoś jasnowidza w tej sprawie?
Dobrze że co najmniej losy Cagliostra dość dobrze są udokumentowane. Twierdza San Leo we Włoszech, w której zmarł, też warta była by odwiedzin. Imponująca budowla.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-19, 01:06:40
W rozdziale X (II wyd. str. 119) PS snuje rozważania na temat specjalizacji i jej niektórych mało sympatycznych konsekwencji uosobionych w postaci mgr inż. Krzysztofa Zegadły. I tam czytamy:
"Znam pisarza, który potrafi robić piękne meble i strugiem tak samo dobrze włada, jak i piórem."
Zapewne nasz ulubiony autor miał tu na myśli Bohdana Czeszkę, który we wojnę praktykował w stolarni i miał kwalifikacje bodajże czeladnika. We wspominanych już przeze mnie "Nostalgiach mazurskich" poświęcił rzemiosłom stolarskiemu i ciesielskiemu wiele ciekawych stron.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-11-19, 11:25:22
Szara Sowa napisał/a:
Z24 napisał/a:
Zapewne nasz ulubiony autor miał tu na myśli Bohdana Czeszkę
Albo siebie, bo swoje pierwsze jerzwałdzkie meble zrobił sam.
Myślę, że jego rozdęte ego pisarskie nie pozwoliłoby na takie porównanie, że strugiem, czyli heblem, włada tak samo dobrze jak i piórem .
Zapamiętałem takie zdanie z "Uwodziciela", kiedy pisarz (w tym momencie można uznać to za przejaw autorskiego "ja") narzeka, że jest więźniem jednego swojego bohatera, a nie powołuje do życia - w literaturze oczywiście - Martina Evena tylko dlatego, że nie chce być więźniem dwóch bohaterów...
Ja też sobie zrobiłem lub zaprojektowałem sam kilka sztuk mebli, ale przy całej mojej cholernej skromności nigdy by mi nie przyszło do głowy porównywać swoich umiejętności w tej dziedzinie do kilku innych, które opanowałem w znacznie wyższym stopniu i które uprawiam, uprawiałem, miałem uprawiać lub będę uprawiał zawodowo.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2018-11-19, 11:36, w całości zmieniany 2 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.