PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Pogaduszki o różnych filmach
Autor Wiadomość
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-28, 22:45:52   

No to wreszcie udało się obejrzeć Zimną wojnę, w dodatku w miłym towarzystwie.
Jeszcze raz dzięki, Garamon, że mnie zabrałaś. :)
I fajnie, Kustoszu, ze dołączyłeś. :)

Wszystko szczegółowo omówiliśmy po filmie, bo były pewne różnice w odbiorze, ale jeszcze przynajmniej krótko zdam relację na forum.

Film rzeczywiście bardzo dobry pod każdym względem - obraz rewelacyjny, muzyka z każdą chwilą filmu coraz lepsza (choć w pewnym momencie – około1/3 filmu - miałam lekki przesyt scen z występów ludowego zespołu). No i zdecydowanie jest klimat. Całość oceniam wyżej od Idy.

Teraz co do treści
Yvonne napisał/a:

Ja natomiast im więcej dni mija od dnia, kiedy byłam w kinie, tym więcej mam wątpliwości co do miłosnej historii w nim przedstawionej. Chyba jednak w nią nie wierzę. Uczucia Kota jeszcze się czasem bronią, ale Kulig już absolutnie nie. .

Dla mnie uczucia Kulig broniły się w 100%. Natomiast mam zastrzeżenia do Kota – nie w sensie niezrozumienia jego uczuć, tylko w sensie negatywnego odbioru różnych zachowań zagranej przez niego postaci.

(Uwaga trochę spoilerowo będzie!)

Wyraźnie pokazał swoje priorytety samotnie przekraczając w Berlinie granicę (Słusznie później zauważyła „Ja bym bez Ciebie nie uciekła”). I nie robił zbyt sympatycznego wrażenia w Paryżu, kiedy oczekiwał od Zuli, że się natychmiast bezproblemowo przystosuje do jego świata. Nie dostrzegając, że ona nie potrafi się tam odnaleźć. Drażnił mnie w tym kontekście koniunkturalizm, którym przesiąknął (w sumie już w Polsce można było zauważyć taką tendencję). Generalnie robił wrażenie człowieka słabego i skupionego na sobie /swojej karierze. No i przez większość filmu Zula wydawała mi się dużo bardziej emocjonalnie zaangażowana.
_________________
Drużyna 5

Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2018-06-28, 22:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kustosz
[Usunięty]

Wysłany: 2018-06-28, 23:20:59   

Berta von S. napisał/a:
No to wreszcie udało się obejrzeć Zimną wojnę, w dodatku w miłym towarzystwie.
Jeszcze raz dzięki, Garamon, że mnie zabrałaś.
I fajnie, Kustoszu, ze dołączyłeś.

I ja się cieszę, że dołączyłem. Garamon jest całkiem miła jak na feministkę;)

Naprawdę fajnie po seansie pogadać o filmie z inteligentnymi ludźmi:) Tutaj wielkich sporów nie było, bo to naprawdę światowe kino, trochę jednak inaczej oceniamy motywacje bohaterów.

Rzecz, do której mógłbym się ewentualnie przyczepić, szukając powodów do osłabienie swojej jednoznacznie entuzjastycznej opinii o tym filmie, to nieco infantylne zakończenie. I to zarówno w odbiorze bezpośrednim jak i metaforycznym. Wolałbym zakończenie otwarte, w dodatku jak się okazuje żywcem wyjęte z "Noża w wodzie" (innego mojego ulubionego filmu), co celnie skonstatowała Garamon, a czego świadomy nie byłem:)
 
 
Yvonne 
Maniak Samochodzika
Witaj Przygodo!



Pomogła: 11 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 28 Wrz 2012
Posty: 7317
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2018-06-29, 07:35:27   

Berta von S. napisał/a:
No i przez większość filmu Zula wydawała mi się dużo bardziej emocjonalnie zaangażowana.


Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać tak odmienne postrzeganie wytworów sztuki.
Ale dzięki temu można toczyć ciekawe dyskusje ;-)

Dla mnie Kulig jest w tym filmie zimna jak lutowa noc. Nie widzę w niej żadnej iskry. Nic. Żadnego nawet najmniejszego światełka w tunelu. Co sprawia, że w tę postać nie wierzę.

Berta von S. napisał/a:
Słusznie później zauważyła „Ja bym bez Ciebie nie uciekła”


Tak to każdy może powiedzieć. A życie weryfikuje potem te deklaracje...
_________________
Zapraszam na mój blog:

www.odbiblioteczkidoszafy.blogspot.com


Ostatnio zmieniony przez Yvonne 2018-06-29, 07:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Barabaszz 
Sympatyk Samochodzika



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 16 Maj 2016
Posty: 115
Skąd: Ciechocinek
Wysłany: 2018-06-29, 09:14:56   

Sam filmu nie oglądałem, natomiast zauważyłem wśród moich znajomych co go widzieli, że inaczej głównych bohaterów postrzegają płci przeciwne. Kobietom bardziej podobała się rola Toamasza Kota, natomiast mężczyznom bardziej przemawia gra Joanny Kulig. Ale może taki był zamysł autorów.
 
 
Yvonne 
Maniak Samochodzika
Witaj Przygodo!



Pomogła: 11 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 28 Wrz 2012
Posty: 7317
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2018-06-29, 09:24:48   

Barabaszz napisał/a:
Sam filmu nie oglądałem, natomiast zauważyłem wśród moich znajomych co go widzieli, że inaczej głównych bohaterów postrzegają płci przeciwne. Kobietom bardziej podobała się rola Toamasza Kota, natomiast mężczyznom bardziej przemawia gra Joanny Kulig.


Ciekawe, co na to Berta ;-)
_________________
Zapraszam na mój blog:

www.odbiblioteczkidoszafy.blogspot.com


 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-29, 09:36:38   

Yvonne napisał/a:

Dla mnie Kulig jest w tym filmie zimna jak lutowa noc. Nie widzę w niej żadnej iskry. Nic. Żadnego nawet najmniejszego światełka w tunelu. Co sprawia, że w tę postać nie wierzę.

No gdzież ona jest zimna?? Przecież w Zuli aż się kotłuje od emocji - pozytywnych i negatywnych.

Yvonne napisał/a:

Berta von S. napisał/a:
Słusznie później zauważyła „Ja bym bez Ciebie nie uciekła”

Tak to każdy może powiedzieć. A życie weryfikuje potem te deklaracje...

Jasne, że każdy może powiedzieć, ale jej wierzę, bo ja bym na jej miejscu nie uciekła. I nie wydaje mi się, żeby ona uciekła (tak w każdym razie postrzegam Zulę). :)

Barabaszz napisał/a:
Sam filmu nie oglądałem, natomiast zauważyłem wśród moich znajomych co go widzieli, że inaczej głównych bohaterów postrzegają płci przeciwne. Kobietom bardziej podobała się rola Tomasza Kota, natomiast mężczyznom bardziej przemawia gra Joanny Kulig. Ale może taki był zamysł autorów.

Widać jestem mężczyzną. ;-)

Dla ścisłości podoba mi się gra Kota, ale gra Kulig podoba mi się bardziej, no i mniej zrozumienia i sympatii budzi we mnie Wiktor niż Zula.
_________________
Drużyna 5

Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2018-06-29, 09:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-06-29, 09:39:12   

Berta von S. napisał/a:
Całość oceniam wyżej od Idy
A więc jednak! Bo zwiastun był taki jakoś ambiwalentny… “Lato miłości”, wcześniejszy film Pawlikowskiego, też nie jest gorszy od “Idy”, widać, facet trzyma zawsze poziom. Choć dla mnie bardziej ciekawie będzie porównać film z “Nieznośną lekkością bytu” - nadal wątpię, że jest aż tak dobry. Zobaczymy. :)
 
 
Garamon 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomogła: 37 razy
Dołączyła: 08 Lip 2011
Posty: 2200
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-29, 10:02:44   

Yvonne napisał/a:

Nigdy nie przestanie mnie zadziwiać tak odmienne postrzeganie wytworów sztuki.
Ale dzięki temu można toczyć ciekawe dyskusje ;-)


Nic tylko się zgodzić... zwłaszcza, że z oceną Kulig się nie zgadzam ;-)

Spoiler alert!
Film naprawdę dobry, a do tego dający okazję do przemyśleń, własnych interpretacji, dyskusji... A to bezcenne.
Gdybym miała oceniać punktowo to:
10 - warstwa "ekranowa" - zdjęcia, muzyka, scenografia, charakteryzacja... Są piękne, świetnie dobrane, dopracowane, a przy tym nie pozbawione duszy, co okazuje się niekiedy ceną perfekcjonizmu. Jednak przede wszystkim ta dziesiątka należy się za to, że wszystkie wymienione elementy nie są czystą formą, opakowaniem. One niosą treść, uczestniczą w opowiadaniu historii. Zmiana dynamiki podczas wykonania piosenki, ikoniczne elementy scenografii, kompozycja ujęć - to wszystko dodaje coś do fabuły, współtworzy kontekst i sens. Drobne szczegóły, jak krawat Kota czy "lalkowata" charakteryzacja członków "Mazurka" w Jugosławii... to wszystko coś znaczy i z czegoś wynika.

9 - portrety psychologiczne postaci, aktorstwo, koncepcja narracyjna.
Pawlikowski na rusztowaniu niewielu w gruncie rzeczy scen zbudował wielowymiarowe, pełne światłocieni portrety głównych bohaterów. Podobnie jak Berta uważam, że „bliższa” widzowi (tzn. mi :D ) jest postać Zuli. Kompletnie nie rozumiem osób uważających ją za niedojrzałą, niestabilną uczuciowo osobę, która nie wie, czego chce. Owszem jest niedojrzała i niepewna – w pierwszej części filmu. Potem problemem staje się raczej jej dojrzałość, to, że Zula zna siebie, wie, jaka chce być – a Wiktor nadal widzi w niej swoją uczennicę, Galateę, którą może kształtować według swoich wyobrażeń, a ona powinna to akceptować i przyznać mu rację. Zgodzę się tylko, że Zula ma wielkie, nieprzepracowane kompleksy, które ujawniają się w różnych momentach, ale to inna kwestia. Wiktor natomiast to postać dość niejednoznaczna. Cały czas wydaje się kimś w rodzaju romantycznego twardziela, szlachetnego, silnego, wyznającego określone zasady. Tyle że ten wizerunek zostaje porysowany w drobnych scenkach, kiedy bohater prezentuje konformizm czy brak empatii. Dopiero decyzja o powrocie do Polski, z pełną świadomością konsekwencji i po odrzuceniu innych możliwości, pokazuje Wiktora, który o ważne rzeczy walczy, jest gotów coś dla nich poświęcić.
Wszystko to odbija się w kreacjach aktorskich. Kulig (za którą ogólnie nie przepadam) ma rolę pełną ekspresji. Jest najlepsza w działaniu, ruchu, muzyce. Pomaga jej fakt, że Zula przez 15 lat bardzo się zmienia, a każde jej oblicze jest wiarygodne. Kot to drugi biegun - gra postać mocno statyczną, zarówno w środkach wyrazu, jak i zachowaniu. Najbardziej zapada w pamięć w ujęciach, które mogłyby być stop-klatkami: Wiktor siedzi na łóżku w paryskim mieszkaniu, Wiktor przy fortepianie, przy barze, stojący pod ścianą, odchodzący w głąb ulicy… Kiedy myślę o Zuli widzę ją podczas tańca, ruchu, śpiewu. Wiktora pamiętam w niemal nieruchomych obrazach.
Koncepcja narracyjna, czyli 15 lat ukazanych poprzez kilka krótszych lub dłuższych sekwencji, okazała się przemyślana i dobrze zadziałała. Chwilami tylko pewne sceny sprawiały wrażenie uciętych zbyt szybko, zanim zdążyły wybrzmieć słowa i gesty.

8 – niektóre rozwiązania fabularne. Sama fabuła została oparta na interakcjach głównych bohaterów i to się sprawdziło. Podobnie jak ryzykowne odwołania do ikonicznych przedstawień miejsc i środowisk. Jednak kilka zabiegów, takich jak dość łopatologiczny finał, nie pozwala mi przyznać historii Wiktora i Zuli większej liczby punktów.

Jak łatwo obliczyć ogólna ocena to 9. Obawy o wtórność nie sprawdziły się. I naprawdę mam nadzieję, że ścieżka dźwiękowa ukaże się na płycie :)
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-06-29, 20:40:02   

Garamon napisał/a:

Spoiler alert!

Z wszystkim się zgadzam w 100%, choć nie potrafiłabym tego tak ładnie i wielopłaszczyznowo ująć.
:564:

Garamon napisał/a:

"lalkowata" charakteryzacja członków "Mazurka" w Jugosławii...

Też mi się rzuciła w oczy. Szczególnie Zula wyglądała koszmarnie. Zastanawiałam się w tym momencie filmu, czy Kulig nie należy do tych rzadkich przypadków kobiet, którym lepiej bez makijażu. Ale sceny z Paryża, pokazały, że nie.

Garamon napisał/a:

dość łopatologiczny finał

No właśnie, Yvonne (albo ktoś inny, kto oglądał), zastanawiałaś się nad tym, jak byś ten film skończyła? Bo koncepcje Garamon i Kustosza poszły w nieco innym kierunku niż moja, więc jestem ciekawa, jak widzą to inni. :)
_________________
Drużyna 5

 
 
Yvonne 
Maniak Samochodzika
Witaj Przygodo!



Pomogła: 11 razy
Wiek: 45
Dołączyła: 28 Wrz 2012
Posty: 7317
Skąd: Bydgoszcz
Wysłany: 2018-07-11, 20:29:58   

Berta von S. napisał/a:
No właśnie, Yvonne (albo ktoś inny, kto oglądał), zastanawiałaś się nad tym, jak byś ten film skończyła? Bo koncepcje Garamon i Kustosza poszły w nieco innym kierunku niż moja, więc jestem ciekawa, jak widzą to inni.


Dopiero zobaczyłam Twoje pytanie, Berto.
Nie, nie zastanawiałam się. Chyba nie jestem aż tak twórcza.
Ale opinii innych osób jestem bardzo ciekawa.
_________________
Zapraszam na mój blog:

www.odbiblioteczkidoszafy.blogspot.com


 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-07-11, 23:00:58   

Yvonne napisał/a:

Dopiero zobaczyłam Twoje pytanie, Berto.
Nie, nie zastanawiałam się. Chyba nie jestem aż tak twórcza.
Ale opinii innych osób jestem bardzo ciekawa.

Ale też miałaś wrażenie, że ten koniec jest najsłabszym elementem filmu? :)

Co do koncepcji to Garamon i Kustosz chcieli skończyć niedopowiedzianą sceną przy drodze. O ile dobrze pamiętam w wersji Garamon bohaterowie mieli siedzieć na ławce przy drodze (bez wcześniejszej sceny w ruinach), a u Kustosza jechać autobusem w dal. I chyba tam to skrzyżowanie mało być. Dokładnie już nie pamiętam.

A ja bym ucięła film wcześniej - w momencie kiedy...
SPOJLER!!!

...Wiktor zjawia się na koncercie, a Szyc mówi, że nie było łatwo wyciągnąć go z więzienia. A na rękach trzyma córeczkę "podobną do mamusi". I wiemy, jaką cenę Zula musiała za to wyciągnięcie Wiktora z więzienia zapłacić. I że ON jest wolny, ale ONA już niedostępna.
_________________
Drużyna 5

 
 
Kustosz
[Usunięty]

Wysłany: 2018-07-13, 10:28:09   

Berta von S. napisał/a:
O ile dobrze pamiętam w wersji Garamon bohaterowie mieli siedzieć na ławce przy drodze (bez wcześniejszej sceny w ruinach), a u Kustosza jechać autobusem w dal. I chyba tam to skrzyżowanie mało być. Dokładnie już nie pamiętam.

Odwrotnie. U Kustosza bohaterowie mieli siedzieć na rozdrożu i patrzeć w dal, a u Garamon jechać PKSem w siną dal:)
 
 
Kustosz
[Usunięty]

Wysłany: 2018-07-13, 11:13:28   

PLAN B

Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy, jeszcze któregoś rana odbijemy się od ściany...

Patetyczne, monumentalne, smutne wykonanie tej piosenki, wbrew intencji Wojciecha Młynarskiego, autora tekstu, raczej przygnębia niż podnosi na duchu, jeśli daje nadzieję to ledwie jej iskierkę. W tym sensie kłóci się również z przesłaniem filmu „Plan B”, którego jest wizytówką i w którym dostrzegam znacznie więcej optymizmu. Z drugiej strony reklamowanie go jako komedii, jest kosmicznym nieporozumieniem.

Film, choć zestrojony z moim stanem ducha nie rzucił na kolana. Fajny ale słabo wykorzystany pomysł. Dramaty bohaterów przedstawiono zbyt powierzchownie, migawkowo żeby można było naprawdę się nimi przejąć i to pomimo kilku popisów aktorskich na bardzo dobrym poziomie (Kinga Preis, Edyta Olszówka, nieznana mi wcześniej Małgorzata Gorol). Ale film i tak warto zobaczyć, bo to jasny punkt w kinowej ofercie ostatnich miesięcy.

A wersję Darii Zawiałow uwielbiam, choć mam ochotę otworzyć flaszkę kiedy jej słucham:)

Ostatnio zmieniony przez 2018-07-13, 11:18, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Kustosz
[Usunięty]

Wysłany: 2018-07-15, 14:31:17   

DOBRZE SIĘ KŁAMIE W MIŁYM TOWARZYSTWIE

Grupa przyjaciół (pary w średnim wieku) spotyka się na sympatycznej kolacji. Popijając wino, jedząc i żartując dochodzą do wniosku, że w zasadzie nie mają przed sobą żadnych tajemnic. Jedna z osób wpada więc na pomysł niewinnej zabawy – telefony komórkowe lądują na stole i wszystkie wiadomości smsy, maile i połączenia głosowe, które pojawią się podczas kolacji są jawne. Mimo początkowych obiekcji niektórych uczestników wszyscy akceptują zasady tej gry. Wszak, kto nie chce się bawić, ma coś do ukrycia:) Co wyniknie z tej gry? Tego nie zdradzę, ale łatwo się domyślić, że wyniknie wiele:)

Doskonały film. Kolejny przykład jak mając prosty ale genialny pomysł, dobry scenariusz i świetnych aktorów, można bez wielkiego budżetu powiedzieć o nas coś ważnego. Kameralna produkcja, klasyczna koncepcja dramatu – jedność czasu, miejsca i akcji, tutaj w konwencji nieco farsowej. Czyli tragifarsa po włosku (bo to film włoski), z udziałem polskiej aktorki, Kasi Smutniak, której wcześniej nie znałem. Bardzo polecam.

Na koniec OSTRZEŻENIE! Najlepiej oglądaj ten film w samotności, a już na pewno nie ze swoim partnerem. Nie chciałbyś żeby wpadł na pomysł podobnej zabawy. Uwierz mi:)

Ostatnio zmieniony przez 2018-07-15, 14:37, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Milady 
Fanatyk Samochodzika
Profil zawieszony



Pomogła: 49 razy
Dołączyła: 03 Lut 2011
Posty: 4066
Skąd: Bezludna wyspa
Wysłany: 2018-07-15, 22:36:09   

Może być SPOILER!

Kustosz napisał/a:
Na koniec OSTRZEŻENIE! Najlepiej oglądaj ten film w samotności, a już na pewno nie ze swoim partnerem. Nie chciałbyś żeby wpadł na pomysł podobnej zabawy. Uwierz mi:)


No dobrze, ale które zakończenie byś wybrał?
_________________


Zmierzch to okres pomiędzy dniem a nocą, w tym czasie ostatnie promienie światła mogą natrafić na coś nieludzkiego...
Ostatnio zmieniony przez Milady 2018-07-15, 22:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Kustosz
[Usunięty]

Wysłany: 2018-07-15, 22:46:58   

Obejrzałaś? No i jak?

Milady napisał/a:
No dobrze, ale które zakończenie byś wybrał?

Które? Wiesz, w życiu lepiej jednak wszystkiego nie wiedzieć. Więc wiesz, które;)
 
 
Milady 
Fanatyk Samochodzika
Profil zawieszony



Pomogła: 49 razy
Dołączyła: 03 Lut 2011
Posty: 4066
Skąd: Bezludna wyspa
Wysłany: 2018-07-15, 23:07:49   

Kustosz napisał/a:
Obejrzałaś? No i jak?

Milady napisał/a:
No dobrze, ale które zakończenie byś wybrał?

Które? Wiesz, w życiu lepiej jednak wszystkiego nie wiedzieć. Więc wiesz, które;)


Tak, grali to też u nas na Polówce, ale akurat wtedy mi umknęło. A w tym roku grają sporo dobrych filmów.

Według mnie to kwestia dyskusyjna. Czasem niby lepiej nie wiedzieć, ale z drugiej strony zauważ jak wiele wyjaśniło się podczas jednego wieczoru. Alternatywnie można żyć w kłamstwie. Ale czy to nie konformizm? I czy czasem po powiedzeniu prawdy nie jest jednak paradoksalnie łatwiej 'winnemu'?
_________________


Zmierzch to okres pomiędzy dniem a nocą, w tym czasie ostatnie promienie światła mogą natrafić na coś nieludzkiego...
Ostatnio zmieniony przez Milady 2018-07-15, 23:08, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-07-15, 23:36:00   

DOBRZE SIĘ KŁAMIE W MIŁYM TOWARZYSTWIE

Widziałem ten film, i w sumie dzielę opinię Kustosza; film jest dobry, a ostatnie 30 minut nawet doskonałe. Chciałbym dodać, i mam nadzieję, że nie będzie to odebrane jako spoiler, że w trakcie kolacji protagoniści są świadkami całkowitego zaćmienia księżyca; gdy jego tarcza znika w stożku cienia ziemi, kulminują też problemy protagonistów biorących udział we wspominanej grze. Ale jak wiemy, zjawisko astronomiczne nie trwa wiecznie, jest więc nadzieja, że wszystko ułoży się dobrze. A może nie wszystko?

— Dlaczego zaćmienia księżyca tak nas fascynują?
— The Dark Side of the Moon.
— Co za płyta…



Jak zwykle w tego rodzaju filmach kameralnych dialog dominuje całkowicie, i to proszę zrozumieć jako ostrzeżenie.

Kasia Smutniak - chapeau, zrobiła na mnie silne wrażenie, kręci dużo we Włoszech, gdzie wydaje się być bardzo popularna. Język ma opanowany chyba perfekt. Powinienem ją znać z “Cichego chaosu”, ale jakoś mi tam nie podpadła.

Ogólnie za tego rodzaju filmami jednak nie przepadam i przeważnie jestem nimi rozczarowany, “Rzezią” Polańskiego, lub ostatnio tym tu, “Kolacja” ( ./redir/www.filmweb.pl/film/Kolacja-2017-762597 ) z Cooganem i Richardem Gerem. “Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie” należy więc do bardziej udanych dzieł tego gatunku, ale oglądałem ostatnio jeszcze lepszy, film francuski pt. “Imię” - ./redir/www.filmweb.pl/film/Imi%C4%99-2012-645396 .

Punktem spornym w tym wypadku jest imię, jakie przyszły ojciec pragnie dać swojemu synowi. Kłótnia, jaką trafiony przez niego wybór pociąga za sobą w trakcie wspólnej kolacji jest przezabawna, jednak wbrew oczekiwaniu (patrz tytuł) nie jest jego głównym tematem, to tylko tak na rozgrzewkę. Dochodzi bowiem do ogólnych rozrachunków, bo każdy ma jakieś skryte żale wobec drugiego, lub też uczucia zupełnie odwrotne. Wspaniały przykładowo jest wątek - z zaskakującym wyjaśnieniem -, w którym grono przyjaciół wywiera nacisk na kumpla, najwyraźniej skrytego geja, by wreszcie wyszedł z szafy. No i wychodzi - ale nie tak, jak się tego spodziewali.
Doskonały film, pełen zaskakujących zwrotów akcji i z udziałem aktora, który dla mnie jest wielkim odkryciem: Patrick Bruel w roli Vincenta, (pozornie) nieodpowiedzialnego ojca.



Oba filmy na jakiś czas pogodziły mnie z gadającymi głowami, lawiną tekstów i ograniczeniem do jednej tylko kulisy.
 
 
Kustosz
[Usunięty]

Wysłany: 2018-07-15, 23:38:56   

Milady napisał/a:
Według mnie to kwestia dyskusyjna. Czasem niby lepiej nie wiedzieć, ale z drugiej strony zauważ jak wiele wyjaśniło się podczas jednego wieczoru. Alternatywnie można żyć w kłamstwie. Ale czy to nie konformizm? I czy czasem po powiedzeniu prawdy nie jest jednak paradoksalnie łatwiej 'winnemu'?

Tak wiele się wyjaśniło. Tylko co z tego? Człowiek jest istota słabą, więc nie może być przezroczysty. Na pewno jest to materiał na długą dyskusję o pryncypiach:)
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2018-07-19, 09:31:03   

Obietnica poranka (2017)




Prix Goncourt to najstarsza i najbardziej prestiżowa nagroda literacka we Francji, przyznawana za najlepszą książkę roku. Można otrzymać ją tylko raz w życiu. Jedynym autorem, który używając pseudonimu nagrodzony został dwa razy, był Romain Gary. Film jest oparty o jego autobiografię. Długo na niego polowałem i choć formalnie nie jest aż tak dobry, bo wydaje się być niedofinansowany, pod pewnym względem przewyższył moje oczekiwania i nie wychodzi mi z głowy. Zarówno droga życiowa Romka (bo Romain Gary to tylko pseudonim), jak i gra aktorów zafascynowały mnie. Film pokazuje, jaką siłą, ale i brzemieniem potrafi być bezgraniczna macierzyńska miłość. W roli matki sentencjonalna Charlotte Gainsbourg, w roli Gary'ego doskonały i znany nam jako Yves Saint Laurent Pierre Niney.

Zgodnie z autobiografią film opowiada o trudnym życiu matki i synka, Żydów, na przedwojennych kresach. Choć ojcem chłopca jest Rosjanin, Kacew, jego matka Mina Owczyńska jest chyba Polką, polski co najmniej był pierwszym językiem przyszłego pisarza, a nim się przenieśli do Nicei, mieszkali w Wilnie i Warszawie. Charlotte Gainsbourg mówiąca po polsku! Mała sensacja. Znalazłem taką trafną recenzję: “Aha, jeszcze jeden wielki plus - Charlotte Gainsbourg bardzo dużo mówi, właściwie krzyczy, bo gra szaloną kobietę, po polsku i robi to REWELACYJNIE! Po prostu z akcentem. Pamiętam Meryl Streep mówiącą po polsku w filmie Wybór Zofii - było to żenujące. Tutaj - odwrotnie - podziwiam, brawo!
Zgadzam się całkowicie.

https://www.youtube.com/watch?v=hI_aAgDWJFg

Aż tak szalona to ona nie jest; wie dokładnie, czego chce dla swojego ukochanego synka: ma zostać oficerem, dyplomatą, pisarzem. I o dziwo, wszystkim tym Romain Gary później będzie, plus celebrytą. Jego drugą żoną była aktorka Jean Seberg, która światową sławę zdobyła filmem “Do utraty tchu”. Odwiedziwszy po raz ostatni męże w jego mieszkaniu, popełniła w pobliżu, w samochodzie, samobójstwo, jej ciało odkryte zostało jednak dopiero po kilku dniach. W rok później również Romaina Gary odebrał sobie życie.

Dobry film, fascynująca biografia, i okazja by przypomnieć, że Joseph Conrad nie był jedynym polskim autorem któremu udało się podbić świat pisząc w obcym języku. :)
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2018-07-19, 12:13, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,56 sekundy. Zapytań do SQL: 14