Ktoś mi polecił powieść „Oficer i szpieg” Roberta Harrisa i jest to tak świetna lektura, że warto polecić ją dalej. To fabularyzowana historia afery Dreyfusa, która wstrząsnęła Francją pod koniec XIX wieku, podzieliła społeczeństwo i doprowadziła do fundamentalnych zmian w armii i polityce tego kraju. Powieść niezwykle barwna, napisana mistrzowsko z wielką dbałością o detale, a przy tym drobiazgowo oparta na faktach historycznych. Narratorem i głównym bohaterem jest oficer, który po pierwszym procesie Dreyfusa przejmuje kierownictwo komórki francuskiego wywiadu i wpada na trop niezwykłych faktów dotyczących tej sprawy. W tej powieści jest wszystko, wątki szpiegowskie, wielka polityka, szkic stosunków społecznych, kompleksów i namiętności targających Francją u progu XX wieku.
Narracja prawdziwie filmowa. W trakcie lektury projekcja odbywała się w mojej głowie - poszczególne sekwencje, sceny, ujęcie, niemalże prowadzenie kamery:) Nic dziwnego, że książką zachwycił się Roman Polański, który planował ją zekranizować, ale chyba nic z tych planów nie wyszło. Wielka szkoda.
Ja natomiast, po skończonej lekturze, rzuciłem się na inne powieści Harrisa i…. przeżyłem rozczarowanie. Cóż, dzielą je lata świetlne od „Oficera i szpiega”. Autor który taki apetyt rozbudził historią afery Dreyfusa okazuje się drugorzędnym Forsythem czy trzeciorzędnym Ludlumem. Ani śladu tej maestrii, wyłącznie rzemiosło lepszej a często nawet nieco gorszej próby.
Najlepszą z trzech pozostałych książek Harrisa jakie przeczytałem jest „Vaterland”, pomysł bardzo chwytliwy, z gatunku historii kontrfaktycznej. Rzecz dzieje się w latach 60-tych XX wieku, w III Rzeszy, która wyszła zwycięsko ze zmagań II wojny światowej, w przededniu kolejnych urodzin fuhrera. Książka napisana w konwencji kryminału noir, wciąga bez wątpienia i pewnie gdyby nie wysoko ustawiona poprzeczka oceniłbym ją lepiej.
„Konklawe” to średniak. Znowu obiecujący temat, bo polityczne intrygi za kulisami wyboru papieża zapowiadają smakowitą lekturę, ale mam wrażenie, że ten potencjał został tu słabo wykorzystany.
I najgorszy z tej trójki „Archangielsk”. Powieść zapowiada samochodzikową wręcz intrygę, bo głównym bohaterem jest brytyjski historyk, który wpada na trop zaginionego notesu z notatkami Stalina z ostatnich miesięcy jego życia. Książkę do połowy czyta się jako tako, potem to już tylko koszmarny gniot. Zmarnowany pomysł.
Ostatnio zmieniony przez Protoavis 2018-07-02, 14:48, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 1 raz Dołączył: 02 Kwi 2014 Posty: 279 Skąd: Kraków
Wysłany: 2018-06-10, 18:43:04
Archangielsk faktycznie dość słaby. Ale Vaterland całkiem niezły jest. Znakomite są Pompeja i Cycero. Innych powieści jeszcze nie czytałem ale mam zamiar.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.