Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2017-06-09, 22:02:01
John Dee napisał/a:
To, że w Afryce nie napotyka się już tak często dzikie zwierzęta jak ongiś, nawet jeśli przemierza się kontynent od jednego krańca do drugiego, jest jednak bardzo smutne.
Faktycznie, nasz bohater wraz z ekipą bardzo często spędzali noce na odludziu, gdzieś przy drodze, śpiąc pod namiotami. Czytając o tym, zastanawiałem się, czy nie bali się że nagle jakiś drapieżnik zacznie się do nich dobierać (albo taki dwunożny). Dla laika, takie postępowanie wydawało się być dość niebezpiecznym. Ale może to tylko nasze wyobrażenie Afryki pełnej dzikich drapieżników i band opryszków?
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2017-06-10, 21:23:28
Jak słyszymy, na bandę opryszków i w hotelu można się natknąć...
Ogólnie - na pewno są regiony niebezpieczne dla turystów, słabo kontrolowane przez oficjalne władze.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
7. Forum Miłośników Pana Samochodzika: Imponująca jest liczba patronów i sponsorów Pana wypraw. Jednym z nich jest np. National Geographic. Czy trudno jest zdobyć zainteresowanie, szczególnie tych bardziej renomowanych firm?
Arkady Paweł Fiedler:National Geographic Traveler Polska był akurat patronem medialnym, gdyż polska redakcja jest otwarta na tego rodzaju przedsięwzięcia i nie było to trudne. Szukanie partnerów to jest ważny element mojej pracy, bo nie dałbym rady sfinalizować produkcji telewizyjnej bez ich wsparcia, bo to właśnie wydatki związane z nagrywaniem filmu są największym kosztem przedsięwzięcia. Wyprawę po Polsce sfinansowałem w 100% z własnych źródeł, podróż afrykańską w ponad 70% z własnych pieniędzy, nawet je pożyczając i wykorzystując do końca moją kartę kredytową. Tak że ta podróż była jakby na kredyt, co było trochę ryzykowne, ale ja jednak wierzyłem w swój cel i w to, że nakłady się zwrócą. Podczas podróży przez Azję, mój wkład wynosił ok. 50% kosztów, także wliczając pożyczki. Bardzo liczę jednak na szerszą pomoc organizacji i firm. Mam na szczęście okazję spotkać na swojej drodze ludzi wyjątkowych, otwartych. Wydaje mi się, że problemem jest jednak brak takich ludzi wśród menedżerów, którzy w większości nie widzą korzyści dla siebie z tego typu przedsięwzięć. I często obawa, że projekt nie wypali jest u nich na pierwszym miejscu. Z takim barkiem wiary i obawami, w przypadku mojego projektu stykałem się bardzo często. Na szczęście, tak jak wspomniałem, poznałem też świetnych ludzi, np. z firmy PROCAN, dzięki którym mój serial z Azji będzie mógł powstać w o wiele lepszej jakości, niż ten z Afryki, bo mogłem mieć o wiele lepszego operatora, profesjonalistę, rozumiejącego o co mi w tym przedsięwzięciu chodzi. Także firma FCA mocno mnie wsparła użyczając fiata freemonta, który służył ekipie filmowej, był niesamowicie użyteczny, gdyż mógł np. służyć jednocześnie jako ruchomy statyw, z którego filmowało się malucha na drodze. Można było szybko z niego wyskoczyć z kamerą i szybko uwieczniać co się akurat dzieje na drodze. Do tego wsparcie sprzętowe od Olympusa i ogromna pomoc firmy Motul, Glycine, Eco-Cars i wielu innych dzięki którym mogę zabrać ze sobą ekipę.
Przylądek Dobrej Nadziei - koniec trasy po 16.000 km!
8. Aktualnie jest Pan po swojej kolejnej wyprawie, tym razem maluch przedzierał się przez Azję. Czym różniła się wyprawa azjatycka od afrykańskiej?
Podczas wyprawy azjatyckiej już lepiej wiedziałem jak mam to zorganizować, co chcę osiągnąć. Była ona co prawda bardziej wymagająca, bo znacznie dłuższa, a czas na przejechanie taki sam, więc trzeba było jeździć więcej. Azja przez którą jechałem jest też krainą bardziej jednostajną, monotonną, np. step w Kazachstanie. Afryka jest bardziej barwna, na mojej trasie było znacznie więcej bodźców. Było więcej ludzi a krajobraz cały czas się zmieniał.
9. Kiedy i gdzie będzie można zobaczyć film z tej wyprawy? Czy w planach jest także książka?
Książkę aktualnie piszę i chciałbym ją ukończyć jeszcze w tym roku, ale to uzależnione będzie od pisarskiej weny. Pracuję też nad postprodukcją serialu. Praca jest już finalizowana i mam nadzieję że jesienią serial trafi na ekrany telewizorów, że będę kontynuował współpracę z telewizją METRO, z którą bardzo dobrze, partnersko mi się współpracowało podczas serialu afrykańskiego, mimo że oferowałem im coś, co jest zupełnie nowe, inne, niespotykane do tej pory w polskich produkcjach. Mam więc nadzieję że także nowy serial będzie emitowany w tej stacji.
Bezrdoża Azji
10. Czy w najbliższym czasie możemy spodziewać się kolejnej wyprawy?
Maluch jest aktualnie wystawiony w muzeum w Puszczykowie. Wiele osób robi sobie z nim zdjęcia (śmiech). Jest jeszcze przed remontem. Czasu ma sporo, gdyż z maluchem chciałbym wrócić na trasy światowe w 2019 r. i przemierzyć nim obydwie Ameryki. W przyszłym roku ruszam znowu do Afryki, tym razem chciałbym przejechać przez Afrykę Zachodnią z Kapsztadu do Europy, ale samochodem elektrycznym, bez silnika spalinowego.
Bezrdoża Azji
11. Jak wspomina Pan swojego słynnego dziadka? Czy to geny odziedziczone po ojcu i dziadku powodują nakaz ciągłego odkrywania nowych lądów?
Geny pewnie nie, bo nie wiem, czy w genach można coś takiego przenosić (śmiech), ale na pewno dom i otoczenie, w którym się wychowałem miały na to wpływ. Wychowywanie wśród opowieści, eksponatów, zdjęć na pewno wpłynęło na mój rozwój bardzo mocno. Dziadka nie pamiętam dobrze, pamiętam go tak trochę za mgłą, kilka epizodów z nim związanych. Nie pamiętam rozmów, bo za mały trochę byłem. Pamiętam go jako postać, która była silnie obecna w naszej rodzinie.
12. Jakie widzi Pan wspólne cechy swoich wypraw i wypraw Pana dziadka? A czym się różnicie?
Jest jedna różnica fundamentalna, polegająca na tym, że ja przemierzam świat samochodem, a dziadek nie miał nawet prawa jazdy. Mi ta forma podróżowania bardzo odpowiada. Oczywiście jest wiele miejsc, w których chciałbym, się zatrzymać na dłużej i je głębiej poznać, ale na razie realizuję swoje pasje do motoryzacji i podróży jednocześnie.
Wspólną cechą jest np. ogromna chęć dzielenia się tym, co się zobaczy. To mój dziadek zapoczątkował drogę pisarza podróżnika. Jeździł w świat w celu poznawczym, odkrywania świata dla siebie, ale też po to aby tym światem się podzielić. I ja obrałem taką drogę, z tym, że skupiam się na produkcjach telewizyjnych. Ale piszę też książki i jeżdżę na liczne spotkania z ludźmi w całym kraju, podczas których opowiadam o moich przygodach.
Bezrdoża Azji
13. Które książki Pana dziadka ceni Pan najbardziej?
Do dziadka książek teraz wracam. Jedną z ulubionych serii dziadka, którą na pewno sobie odświeżę przed wyjazdem do Ameryk, jest cykl, który zresztą mi i mojej siostrze, jak byliśmy dziećmi czytał przed zaśnięciem mój ojciec, czyli „Wyspa Robinsona”, „Orinoko” i „Biały jaguar”, fascynująca historia o człowieku o polskich korzeniach, który żył wśród Indian. Bardzo też lubię książkę „Ryby śpiewają w Ukajali”, która jest fascynująca i cały czas aktualna, mimo że była napisana ponad 80 lat temu.
Bezrdoża Azji
14. Czy znane są Panu książki Zbigniewa Nienackiego, w szczególności z serii o Panu Samochodziku?
Kojarzę te książki z czasów młodzieńczych. W latach starszych nie wracałem już jednak do tych powieści, aczkolwiek myślę, że po naszej rozmowie, chętnie sobie przypomnę tę serię (śmiech).
Gorąco do tego namawiamy!
Arkady Paweł Fiedler wraz z ojcem (Arkadym Radosławem Fiedlerem) i synem (Arkadym Antonim Fiedlerem)
15. Jakie inne powieści czytywał Pan w dzieciństwie i w latach młodzieńczych?
Czytałem sporo książek Szklarskiego o Tomku podróżniku. Interesowałem się też książkami Karola Maya i postacią Winnetou.
Bardzo dziękujemy za wywad i życzymy wielu udanych wypraw!
Baobab na pustyni Kalahari w okolicach osady Tsumkwe w Namibii
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Arkadego Pawła Fiedlera
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-06-16, 18:27:43
Kapitalne zdjęcia! Szczególnie to z ośnieżonym pasmem górskim w tle oraz to pod baobabem. Gdybym w 98' nie widział malucha jadącego po tych grambulcach z Kuźnic na Kalatówki, to bym nie uwierzył .
Ujęło mnie za serce wspomnienie o również przeze mnie ukochanej trylogii "Wyspa Robinsona","Orinoko". "Biały Jaguar".
A ja akurat tropię (na razie w książkach oczywiście ) jedną historię, o której A.F. napisał w "Nowa przygoda: Gwinea" .
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-06-18, 10:41:30
Czyli Afryka była tylko na rozgrzewkę, i dopiero w Azji pokażą pan Fiedler i jego maluch, co potrafią. Zaczyna mi to imponować, szczególnie gdyż początkowo miałem raczej mieszane uczucia co do ogólnego konceptu tych podróży.
Myślę, że trzeba będzie koniecznie przeczytać książki i obejrzeć programy, by móc stwierdzić, czy podróże pana Fiedlera są jakoś odmienne od tysiąca innych i podobnych. Mam nadzieję, że tak, bo słynne nazwisko zobowiązuje i przeciętność nie jest opcją.
Czy istnieją jakieś plany podróżnicze bez udziału malucha? Również byłbym ciekaw, czy pan Arkady Paweł pisząc teraz własne książki wzoruje się jakoś na dziełach dziadka i do jakiego stopnia? A może ignoruje je, szukając własnego stylu i podejście do tematu?
Ja jestem ciekaw gdzie był większy problem przy przekraczaniu granic.
Też sobie o tym pomyślałem. W zamieszczonym klipie jest taki fragment gdzie autor mówi, że za 100 m jest granica z Zambią bodajże. Ciekawe czy w filmie wątek ten rozwija jakoś.
Arkady Paweł Fiedler z prezentami (w tym z nalepkami) od naszego forum
16. W Afryce ekipa bardzo często spędzała noce na odludziu, gdzieś przy drodze, śpiąc pod namiotami. Czytając o tym, zastanawiałem się, czy nie baliście się że nagle jakiś drapieżnik zacznie się do Was dobierać (albo taki dwunożny...). Dla laika, takie postępowanie wydawało się być dość niebezpiecznym. Ale może to tylko nasze wyobrażenie Afryki pełnej dzikich drapieżników i band opryszków?
Arkady Paweł Fiedler: Zwierzęta zazwyczaj unikają kontaktu z człowiekiem i nie stanowią większego zagrożenia. Zwierzę może stać się niebezpieczne gdy człowiek mu zagrozi np zagradzając drogę ucieczki. Podróżując przez Afrykę lub Azję w znacznej mierze jechałem przez tereny zaludnione, gdzie dzikich zwierząt nie widuje się.
W znacznej większości ludzie spotkani po drodze byli przyjaźnie nastawieni do podróżujących, często bardzo pomocni jednak zawsze należy świadomie podróżować i unikać zagrożeń. Działa to tak samo jak w Polsce. W Poznaniu przecież też nie będziemy pchali się w dziwne miejsca po zmroku.
Największym zagrożeniem w Afryce są komary w ich przypadku trzeba najbardziej uważać.
HAWKER Hurricane w skali 1:1
Santa Maria - replika w skali 1:1
17. Czy w rodzinie Fiedlerów była jakaś kobieta podróżniczka?
Zawodową podróżniczkę nie.
Może na następnej wyprawie na maluchu pojawi się także nalepka naszego forum?
18. Byłbym ciekaw, czy pan Arkady Paweł pisząc teraz własne książki wzoruje się jakoś na dziełach dziadka i do jakiego stopnia? A może ignoruje je, szukając własnego stylu i podejście do tematu?
Wzoruje się sposobem na życie - łącząc podróże z pracą. Wybrałem jednak zupełnie inny styl podróżowania, mianowicie jeżdżę w świat samochodem. Mój dziadek nie miał prawa jazdy.
19. Czy trudniej było przekraczać granice w Afryce czy w Azji?
Trudniej było zdobyć wizy do niektórych azjatyckich krajów, jednak największy problem sprawiło mi wyjechanie samochodem z kontenera i wjechanie do Egiptu.
Jeszcze raz bardzo dziękujemy i życzymy powodzenia na kolejnych wyprawach!
Pomógł: 3 razy Dołączył: 11 Wrz 2017 Posty: 511 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-01-16, 21:45:06
Zdarza się widywać duże fiaty i polonezy. Warszaw nie widziałem.
bans [Usunięty]
Wysłany: 2018-01-17, 08:13:20
"jechałem przez tereny zaludnione gdzie dzikie zwierzęta nie widuje się. " - ojojoj, jak na kogoś kto chce napisać książkę - fatalnie to wygląda... Chyba jednak dziadek miał do tego większy dryg ;)
Pomógł: 3 razy Dołączył: 11 Wrz 2017 Posty: 511 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-01-17, 11:52:30
No, tu akurat mamy do czynienia z błędem edycji.
Kaznodzieja Stały bywalec forum Czytuje Samochodzika
Wiek: 62 Dołączył: 12 Lut 2013 Posty: 376 Skąd: Południowy Wschód
Wysłany: 2018-01-17, 11:56:53
Spitfire w skali 1:1 Ten podpis pod zdjęciem jest błędny. Jest to makieta 1:1, ale samolotu HAWKER Hurricane i właśnie takich samolotów używał dywizjon 303 w Bitwie o Anglię.
Bardzo sympatyczny powrót do klasycznej książki historyczno-przygodowej, w dodatku wydanej w bardzo przyjemnie wspominanej przeze mnie serii wydawniczej Wydawnictwa Poznańskiego. Pochłonąłem z niecierpliwością. Jest to dość nietypowa pozycja w dorobku Arkadego Fiedlera (starszego), znanego z powieści dokumentalno-podróżniczych. Jakoś nie miałem okazji poznać tej powieści w latach szczenięcych.
Znalazłem bardzo ciekawą i wyczerpującą recenzję tej książki na "lubimy czytać", autorstwa Nitagera, warto ją przytoczyć w całości:
Na początek kilka faktów historycznych:
1. W pierwszej połowie XVIII wieku, w Wenezueli, wśród Indian Arawaków żył biały człowiek, imieniem Juan, przez Indian zwany Białym Jaguarem. Hiszpanie, próbujący ich podbić, natrafili na zdecydowany opór. Zamiast garstki dzikusów, jak się spodziewali, napotkali regularne, świetnie wyszkolone indiańskie wojsko, dysponujące bronią palną! Nikt nie wie, skąd ją wzięli.
2. W 1726 roku z wyspy Margarita, u wybrzeży Wenezueli, uciekła grupa kilkudziesięciu niewolników - Indian i Murzynów. Wysłana za nimi hiszpańska ekspedycja zaginęła bez śladu.
3. Na małej wyspie Isla Coche, położonej między Margaritą, a wybrzeżem Wenezueli, w jaskini znaleziono pozostawioną tam hiszpańską szalupę, a na niej wyryty napis: "John Bober, Polonus, 1726".
Czy te trzy fakty się łączą? Czy tajemniczy Biały Jaguar był Polakiem? Czy to ta sama osoba?
Tego nie wiemy i nigdy się pewnie nie dowiemy. Ale Arkady Fiedler pokusił się o rekonstrukcję tych wydarzeń. A że pisał to niewątpliwy znawca indiańskiej kultury i południowoamerykańskiej przyrody, warto po nią sięgnąć. Powieść jest napisana bardzo sprawnie, czyta się ją łatwo i przyjemnie, a dodatkowo zawiera wiele rzetelnych informacji z dziedziny przyrody i etnografii.
A gdy skończysz, pozostają jeszcze dwa następne tomy tej przepięknej trylogii: "Orinoko" i "Biały Jaguar" tegoż autora.
Nie wiedziałem, że to cała trylogia. Muszę więc zaległości nadrobić!
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2018-01-24, 19:23:46
Nadrabiaj, nadrabiaj, aczkolwiek warto pamiętać, że trzeci tom - "Biały Jaguar" - Fiedler dopisał ponad 20 lat po wydaniu dwóch pozostałych. Mam wrażenie, że jest to powieść sporo słabsza, pisana trochę bez pomysłu i pasji. Może na stare lata (w momencie publikacji autor miał... 86 lat ) Fiedler wrócił do jakiegoś dawnego niezrealizowanego szkicu czy pomysłu i postanowił go dokończyć? W każdym razie ostrzegam przed wysokimi oczekiwaniami odnośnie "Białego Jaguara" - nie dlatego, że chcę Cię zniechęcić, ale dlatego, że lepiej się miło zaskoczyć niż nieprzyjemnie zawieść. Natomiast "Wyspa Robinsona"i "Orinoko... - świetnie. Z chęcią do nich wracam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.