Pomógł: 25 razy Dołączył: 22 Sie 2017 Posty: 2809 Skąd: Wyspy Pacyfiku
Wysłany: 2017-10-26, 20:52:41
Szara Sowa napisał/a:
Bez jaj, jest 5 wersji tego filmu??? To może 5 różnych zakończeń?
No jest
1. Ostateczna wersja reżyserska (2007)
2. Amerykańska wersja kinowa (1982)
3. Międzynarodowa wersja kinowa (1982)
4. Wersja reżyserska (1992)
5. Robocza wersja
Różnią się niuansami. Zakończenia o ile pamiętam są dwa, ale tak na świeżo nie mam obejrzanego kompletu, to mogę nie pamiętać. Parę dni temu obejrzałem wersję roboczą. Muszę sobie znowu zrobić weekend z całością
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-11-01, 21:49:33 Re: Filmy które oglądamy
Nietajenko napisał/a:
Na portalu Filmweb pojawiła się taka recenzja pióra Łukasza Muszyńskiego:
[i]"Bruno" Sachy Barona Cohena jest zabawniejszy od swojego głośnego poprzednika "Borata"
"Bruno" nie znam. Ale "Borat" świetny. Podobnie zresztą jak "Dyktator".
A z zupełnie innej beczki... Oglądał ktoś "Vincenta"?
Mi się bardzo podobał. To znaczy fabuła raczej prosta, ale to zupełnie nieistotne, bo ma być tylko pretekstem do spaceru po ożywionym świecie obrazów Van Gogha. Za to grafika naprawdę powala. Niesamowita praca za tym musiała stać, ale efekt genialny.
Uważam tylko, że akurat ten film nie powinien być pokazywany z napisami (choć generalnie wolę napisy od dubbingu), bo utrudniają kontemplację obrazu.
Pomógł: 25 razy Dołączył: 22 Sie 2017 Posty: 2809 Skąd: Wyspy Pacyfiku
Wysłany: 2017-11-03, 15:21:03 Re: Filmy które oglądamy
Berta von S. napisał/a:
A z zupełnie innej beczki... Oglądał ktoś "Vincenta"?
Mi się bardzo podobał. To znaczy fabuła raczej prosta, ale to zupełnie nieistotne, bo ma być tylko pretekstem do spaceru po ożywionym świecie obrazów Van Gogha. Za to grafika naprawdę powala. Niesamowita praca za tym musiała stać, ale efekt genialny.
Wczoraj byłem w kinie. Miałem dość mocno napompowane oczekiwania, czemu dawałem już wyraz na Forum tutaj,
które spełniły się tylko częściowo. Dalej mam nadzieję że będzie polski Oscar za animację, bo pomysl świetny, dobrze zrobiony, należy się. Natomiast treść... tu się trochę nudziłem, bo już każdą z zaprezentowanych tam teorii znałem, nie było więc emocji co będzie dalej. Wydaje mi się że najlepiej się będą bawić na tym filmie Ci którzy o VanGoghu wiedzą mniej. Im mniej wiesz tym bardziej będziesz zadowolony :-)
A i jeszcze przyczynek do dyskusji, któr odbyła się w innym miejscu:
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-11-03, 19:21:30
Biorąc pod uwagę rewelacyjną technikę zastosowaną po raz pierwszy zdaje się w tym filmie, wyjątkowo nie przywiązywałbym jednak zbyt wielkiej wagi do treści filmu; skoro jego forma jest, co czyni go specjalnym, jej należy poświęcić główną uwagę.
Z innej beczki…
“Quentin Tarantino zakończył prace nad scenariuszem swojego dziewiątego (podobno przedostatniego) filmu. Po rozstaniu z Harveyem Weinsteinem i jego wytwórnią reżyser poszukuje aktualnie nowego studia, które zgodzi się sfinansować realizację dzieła… Nowy film Tarantino ma mieć podobny budżet co "Django", czyli około 100 milionów dolarów.”
./redir/www.filmweb.pl/ne...o+gotowy-125646
Pomogła: 37 razy Dołączyła: 08 Lip 2011 Posty: 2200 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-11-09, 20:12:01 Re: Filmy które oglądamy
Berta von S. napisał/a:
A na ile on jest właściwie polski? Bo nazwisk polskich było dużo i informacja o koprodukcji, ale dialogi po angielsku.
Głównym producentem jest Wielka Brytania, ale Polacy odwalili większość strony wizualnej (animacje, efekty) + współfinansowali. Niemniej jeśli film coś wygra, to nagroda będzie raczej liczona na konto Anglików. To taka sytuacja jak "Piotruś i wilk", wyprodukowany zresztą przez to samo studio.
Natomiast co do napisów: jest wersja polska tego filmu, pokazywana m.in. na festiwalu w Gdyni.
przykładowe osoby dubbingu:
Józef Pawłowski -Armand Roulin; rola Douglasa Bootha
Jerzy Stuhr - listonosz Joseph Roulin; rola Chrisa O'Dowda
Danuta Stenka-Louise Chevalier; rola Helen McCrory
Olga Frycz- Adeline Ravoux; rola Eleanor Tomlinson
Zofia Wichłacz - Marguerite Gachet; rola Saoirse Ronan
Robert Więckiewicz - doktor Paul Gachet; rola Jerome'a Flynna
Maciej Stuhr - wioślarz; rola Aidana Turnera
Ostatnio zmieniony przez Garamon 2017-11-09, 20:12, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-11-15, 01:04:34
“Twój Vincent”
Jestem oczarowany tym filmem. Obawiałem się, że autorzy pochłonięci stroną techniczną produkcji zaniedbali być może treść, odprawili widza z jakimś kiczowatym konceptem, ale tak na szczęście nie jest. Armand i jego dziwna misja są dokładnie tego rodzaju lejtmotywem, którego taki film właśnie potrzebuje. Trochę żałowałem, że film nie jest w języku francuskim, ale z drugiej strony angielscy aktorzy, którzy stworzyli surową jego wersję, podstawę do rotoskopii więc, byli tak wyśmienici, że łatwo się z tym pogodzić. Douglas Booth jako Armand Roulin jest strzałem w dziesiątkę, szarm, perfekcja i profesjonalizm mimo młodego jeszcze wieku!
Równie dobra, jak zwykle zresztą, jest Eleanor Tomlinson w roli Adeliny Ravoux, podczas gdy Saoirse Ronan wydała mi się nieco blada, ale może takie były wymogi jej roli.
Muzyka, ważny faktor w tym filmie, najwyżej przeciętna. Szkoda.
Dla mnie dodatkową gratkę stanowił oczywiście również fakt, że film, który głównie gra w Auvers, pojawił się w tym roku, w którym osobiście miałem okazję tam zawitać.
Technicznie “Twój Vincent” jest dokładnie tak rewolucyjny, jak wszyscy twierdzą, brak po prostu słów wobec wizji i wysiłku ze strony realizatorów, które go umożliwiły. Oskar jest chyba pewny. Film trzeba będzie też obejrzeć co najmniej raz jeszcze, by móc go w pełni docenić.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-11-17, 11:20:46
Tulipanowa gorączka
Wielkie oczekiwania, totalne rozczarowanie. Autorom dosłownie nic się w tym filmie nie udało: źle dobrani aktorzy (z wyjątkiem Christopha Waltza, który jest świetny), tanie kulisy, mało wyrafinowana fabuła. Afisz nie kłamie, w filmie chodzi o “miłość, zdradę, pożądanie”, najważniejszej rzeczy jednak brak niemal całkowicie: TULIPANÓW! Poważnie!
Wielkie oczekiwania, totalne rozczarowanie. Autorom dosłownie nic się w tym filmie nie udało: źle dobrani aktorzy (z wyjątkiem Christopha Waltza, który jest świetny), tanie kulisy, mało wyrafinowana fabuła. Afisz nie kłamie, w filmie chodzi o “miłość, zdradę, pożądanie”, najważniejszej rzeczy jednak brak niemal całkowicie: TULIPANÓW! Poważnie!
Czytałem tę powieść. Nie ma tulipanów? A chociaż o kluczowej cebulce zostawili?
A czy w ogóle jest o malarstwie niderlandzkim XVII w.?
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2017-11-18, 22:13, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-11-18, 16:08:30
Tak, pozbyli się tulipanów i zostawili tylko parę cebulek. Cokolwiek w książce napisane jest o tulipanach i malarstwie, w filmie zostało to zupełnie zmarginalizowane.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-11-18, 19:10:56
Z24 napisał/a:
John Dee napisał/a:
Tulipanowa gorączka Obrazek
(...)Afisz nie kłamie, w filmie chodzi o “miłość, zdradę, pożądanie”, najważniejszej rzeczy jednak brak niemal całkowicie: TULIPANÓW! Poważnie!
Czytałem tę powieść. Nie ma tulipanów? A chociaż o kluczowej cebulce zostawili?
A czy w ogóle jest o malarstwie niderlandzkim XVII w.?i
Książka była świetna.
Z filmu po tej recenzji raczej zrezygnuję.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-11-19, 21:08:08
Osobiście nie czytałem tej książki, ale tulipanowa bańka spekulacyjna bardzo mnie ciekawi jako temat, odpowiednio rozczarowany byłem filmem i jego mylnym tytułem. O malarstwie, jak już pisałem, też się niczego szczególnie ciekawego nie dowiadujemy, ot, banały. Dane DeHaan, aktor ponoć utalentowany, który gra artystę Jana van Loos, moim zdaniem do tego typu ról też jeszcze nie dorósł. W tym świetle tym bardziej należy cenić sobie filmy jak “Twój Vincent”. Albo też, jak oczekuję, “Gauguin - Voyage de Tahiti” z Vincentem Casselem w roli Gauguina, który leci właśnie w kinach.
Jeszcze nie oglądałem, ale opowiada o latach, które artysta spędził na Tahiti, w przeciwieństwie do “Oviri”, wspaniałego filmu o Gauguinie stworzonego przez Henninga Carlsena w roku 1986. W tym filmie rolę Gauguina przejął doskonały jak zwykle Donald Sutherland, a akcja filmu toczy się wokół ostatniego pobytu Gauguina we Francji.
Henning Carlsen, duński reżyser, zainteresował się zapewne Gauguinem dlatego, bo ten miał w Danii żonę i kilkoro dzieci, o czym nie wiedziałem. Z tego też zdaje się powodu wisi dzisiaj w Danii dość dużo obrazów Paula.
Również należy wspomnieć, że to właśnie z Henningiem Carlsenem rozpoczęła się internacjonalna kariera filmowa Krzysztofa Komedy, który napisał muzykę do aż 4 jego filmów, w tym najsłynniejszy, jeśli chodzi o muzykę, “Kocice” (“Kattorna”), no i “Głód” (“Sult”) oparty na powieści wielkiego Knuta Hamsuna.
W tym świetle tym bardziej należy cenić sobie filmy jak “Twój Vincent”
"Twój Vincent" jest według mnie ucztą wizualną.
Natomiast sama fabuła, a przede wszystkim dźwięk (mam na myśli dialogi) bardzo mnie rozczarowały i całkowicie popsuły odbiór.
Wolałabym zdecydowanie, żeby to był film niemy.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-11-19, 23:03:49
Yvonne napisał/a:
Natomiast sama fabuła, a przede wszystkim dźwięk (mam na myśli dialogi) bardzo mnie rozczarowały i całkowicie popsuły odbiór. Wolałabym zdecydowanie, żeby to był film niemy.
Ja wolałbym, by był w języku francuskim - Vincent, choć nie ma zbyt dużo dialogów, mógłby wtedy mówić np. z holenderskim akcentem.
Niemniej, mnie te angielskie dialogi przekonały, bo ścieżka dźwiękowa stworzona została z wielką uwagą do detalu, a różne akcenty aktorów - cockney Douglasa Bootha lub iryjski Chrisa O'Dowda, który czyta rolę Josepha Roulina, nadają im pięknego kolorytu. Jak już wspomniałem, szczególnie Douglas Booth zrobił na mnie ogromne wrażenie, to dokładnie ten rodzaj bohatera, którego lubię. A jego głos właśnie szczególnie do tego wrażenia się przyczynił.
Francuska wersja filmu, nosząca tytuł “La passion van Gogh”, oczywiście już istnieje!
Po obejrzeniu zwiastunu już można stwierdzić z całą pewnością, że brzmi to dużo lepiej!
Niestety, polska wersja jest bardzo słaba, jeśli chodzi o głosy bohaterów.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-11-19, 23:55:05
Yvonne napisał/a:
Niestety, polska wersja jest bardzo słaba, jeśli chodzi o głosy bohaterów.
Wielka szkoda, skoro film jest pół polski. Czyżby pani Kobiela tego nie dopilnowała?
A wersja francuska, co tu dużo gadać, będzie moją wersją główną, gdy tylko film ukaże się na dysku, bo w tym języku przecież osoby w nim przedstawione komunikowały, a to, gwoli autentyzmu, jest mi w tym wypadku ważne.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.