PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Otwarty przez: Protoavis
2017-08-14, 21:25
Nie tylko Makuszyński
Autor Wiadomość
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2015-05-12, 16:31:39   Nie tylko Makuszyński

Kącik przeznaczony na odkrywanie i przypominanie polskich książek przygodowych wydanych przed 1949 rokiem.

Kornelowi Makuszyńskiemu wstęp wzbroniony! Pan Kornel ma własny wątek: http://pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?t=447



Tadeusz Kraszewski „Skarb w starym zamku” (1939 r.)




Trzynastoletni Henio oraz jego młodsze rodzeństwo: Hanka, Zdziś i Janek wyjeżdżają na wakacje do Szlachcina. W tej niewielkiej miejscowości, odległej o kilka kilometrów od pewnego powiatowego miasta znajduje się parafia zarządzana przez ich wuja, prałata Zarembę. Zaproszenie dobrodusznego i wesołego księdza wzbudza ogromne zadowolenie jego siostrzeńców. Po dotarciu na plebanię dzieci zaprzyjaźniają się z mieszkającymi nieopodal rówieśnikami.

Zakochani w powieściach Coopera, Maine-Reida i Karola Maya młodzi bohaterowie marzą, że kiedy dorosną wyjadą do Ameryki i będą tam prowadzić traperskie życie. Postanawiają się do tego solidnie przygotować. Rozbijają w pobliskim lesie obozowisko, budują szałasy i pewnie spędzili by całe wakacje w podobny sposób, gdyby nie naturalna dziecięca ciekawość oraz położone kilkaset metrów od obozu ruiny krzyżackiego zamku. W zamku tym, jak głosiła romantyczna legenda zostały przed wiekami ukryte wielkie skarby. Miejscowi mieszkańcy opowiadali, że można je odnaleźć jedynie o dwunastej w nocy. Niestety o północy w zamku straszą duchy.

Łatwo możemy się domyślić, że młodzieńcy zdecydowali się sprawdzić ile prawdy jest zawarte w wiekowej legendzie. Kiedy jednak udali się późną nocą w stronę ruin nie spodziewali się, że eskapada zamieni się w pełną emocji przygodę, którą będą jeszcze wielokrotnie wspominać. Przechodząc w pobliżu kościoła chłopcom wydaje się, że widzą światło w jego oknach a nieco dalej zauważają podejrzanych osobników. Rano okazuje się, że do świątyni dokonano włamania. Widząc, że przybyli na miejsce przestępstwa policjanci mają problem z wytropieniem przestępcy, Henio i spółka postanawiają rozpocząć własne śledztwo. Tu muszę dodać, że barwny, plastyczny opis nocnej wyprawy do zamku jest jednym z najmocniejszych punktów powieści.

Książka Tadeusza Kraszewskiego ukazała się tuż przed wybuchem II wojny światowej, po której nie doczekała się niestety żadnego wznowienia. Nie jest to powieść dla współczesnej młodzieży. Nie ma w niej szybkiego tempa, przeskoków akcji, nowinek i gadżetów technicznych. Urzeka jednak ciepły, czasem tajemniczy klimat, bijący z każdej, pożółkłej już strony ksiązki. 70 lat temu powieść zapewne rozpalała wyobraźnię wielu młodych chłopców marzących o poszukiwaniu ukrytych kosztowności w ruinach starych zamczysk. Na okładce mojego, mocno nadgryzionego zębem czasu egzemplarza zachowało się jeszcze kilka plam wosku. Młody człowiek, który w blasku świecy, z wypiekami na twarzy pochłaniał przygody dzieciaków w Szlachcinie teraz pewnie sam jest dziadkiem. Ciekaw jestem, co czytają jego wnuki. Czy cokolwiek czytają? A może młody czytelnik tej książki nie przeżył wojny, a wakacje w 1939 r. były ostatnimi w jego życiu?

Zmarły w 1973 r. w Poznaniu Tadeusz Kraszewski mimo, że pozostawił po sobie pokaźny dorobek literacki, jest dziś pisarzem zupełnie zapomnianym. Muszę przyznać, że i ja choć „Skarbu w starym zamku” poszukiwałem od dłuższego czasu, nigdy wcześniej nie miałem przyjemności czytać książek przygodowych i sensacyjnych tego autora. Na pewno jednak przyjrzę się dokładniej jego twórczości i być może uda mi się wyłowić jeszcze jakąś perełkę literacką.

Do sięgania po ulubione lektury naszych dziadków i pradziadków zachęcam wszystkich miłośników starych, dobrych książek przygodowych. Wszak nie tylko powieści Kornela Makuszyńskiego wypełniały półki przedwojennych szkolnych bibliotek.

źródło:
http://www.zapomnianabibl...arym-zamku.html
_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

Ostatnio zmieniony przez Protoavis 2017-09-08, 20:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-05-12, 20:30:09   

Brzmi to bardzo zachęcająco.
Tak z przyrzutu zajrzałem do wiki i oto co tam znalazłem:

./redir/pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Kraszewski

Jak z tego wynika pan Tadeusz miał interesujący życiorys, m. in. robił za kogoś w rodzaju Pana Samochodzika.
Ze słyszenia i widzenia znam tylko tę powieść o panu Filipie z Konopii. Teraz się będę musiał nią bliżej zainteresować.
Bardzo ładnie napisałeś, Protoavisie, o tych ostatnich wakacjach...
_________________
Z 24
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48391
Skąd: Poznań
Wysłany: 2015-05-13, 08:02:40   

Protoavis napisał/a:
Zmarły w 1973 r. w Poznaniu Tadeusz Kraszewski mimo, że pozostawił po sobie pokaźny dorobek literacki, jest dziś pisarzem zupełnie zapomnianym.


Faktycznie, chyba nie słyszałem dotąd o tym pisarzu, mimo że mieszkał w moim fyrtlu.
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2015-05-13, 10:03:46   

Z24 napisał/a:

Ze słyszenia i widzenia znam tylko tę powieść o panu Filipie z Konopii. Teraz się będę musiał nią bliżej zainteresować.


Oprócz "Filipa" chyba "Wóz wagantów" może być jeszcze fajną książką Zecie. Chyba w klimatach Szarej Sowy.
_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-05-14, 21:07:24   Re: Nie tylko Makuszyński

Protoavis napisał/a:
Tadeusz Kraszewski „Skarb w starym zamku” (1939 r.)


I okładka piękna, i Twoja opinia przychylna, lecz, Protoavisie, jak wynika z Twojego streszczenia fabuła wydaje się być strasznie stereotypowa, jakoś na poziomie “Związku poszukiwaczy skarbów” najwyżej. Raczej zraża mnie niż zachęca do jej przeczytania, co w tym wypadku również by oznaczało jej wytropienia i nabycia.
Przypuszczam więc, że mocnych stron książki szukać trzeba gdzie indziej - czy mógłbyś jakoś to sprecyzować, poszerzyć? :)
 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2015-05-14, 21:49:03   

Przed wojną była inna młodzież i inne dzieci. Czytałem kilkanaście książek przedwojennych, które pod tytułem mają napis „Powieść dla młodzieży.” Patrząc z dzisiejszego punktu widzenia, są to książki raczej dla dzieci. I to nie dla każdego dziecka. Fabuła większości tych powieści jest bardzo stereotypowa, a dodatkowo bardzo ckliwa. Większość takich książek dzisiejszych dwunastolatków na pewno by zanudziła, a ta, kto wie, może wciągnęła by swoim klimatem, trochę tajemniczością.

Twoje porównanie Johnie tej książki do „Związku poszukiwaczy skarbów” jest bardzo trafne. Klimat i stopień skomplikowania fabuły podobny. Z tym, że ta książka powstała kilka lat wcześniej, (przed wojną) i to też można łatwo wychwycić. Choć nie dla każdego jest to ważne.

Lubię czytać takie mniej skomplikowane powieści przedwojenne, bo dzięki temu można się trochę tak poczuć jak przed wojną. A przyjemność się potęguję, kiedy mam okazję czytać „w oryginale” - późną nocą :)

Każda recenzja, tak jak i gust czytelnika są subiektywne. A ja jestem czytelnikiem sentymentalnym, i zawsze dla mnie jest ważniejszy klimat książki niż skomplikowanie fabuły (dotyczy do oczywiście dawnych książek), dlatego moja opinia jest taka „entuzjastyczna” – choć pewnie wielu osobom ksiażka może nie przypaść do gustu.

Polowałem ok. 2 lat na egzemplarz w przyzwoitym stanie. Książka tak mnie zauroczyła, że napisałem maila do jednego z wydawnictw i zaproponowałem wznowienie tej książki (z taką samą oprawą graficzną). Kto wie, może więc uda się ją wskrzesić :)

A to jedna z trzech ilustracji (autor: Wacław Świerczyński):

_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

  
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-05-14, 22:25:46   

Bombowe ilustracje, szczególnie ta druga.

Co do walorów książki, to zaczynam rozumieć, coś takiego jak “klimat” naprawdę trudno jest opisać, pomijając fakt, że jedni go odczuwają, a inni nie. W każdym bądź razie życzę powodzenia z tym wydawnictwem, wtedy wszyscy moglibyśmy książkę nabyć i wykształcić sobie własne zdanie na jej temat. :)
 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2015-07-06, 20:21:25   

Okładki przedwojennych ksiażek mają swój urok. Ostatnio na półki mojej biblioteczki trafiły dwa tytuły. Ozdobą są biblioteczne stemple z orłem w koronie...

Przyborowski.jpg
Plik ściągnięto 204 raz(y) 1,32 MB

_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

Ostatnio zmieniony przez Protoavis 2015-07-06, 20:22, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2016-03-12, 16:26:01   

Walery Łoziński „Zaklęty dwór”



Walery Łoziński, pisarz, historyk i awanturnik, kiedy zmarł w 1861 r. we Lwowie, liczył zaledwie 24 lata. Mimo młodego wieku, pozostawił po sobie dość pokaźny dorobek literacki. Jego najbardziej znaną powieścią jest ukończony dwa lata przed śmiercią „Zaklęty dwór”. Książka uważana za jedną z pierwszych polskich powieści sensacyjno przygodowych, miała stanowić pierwszą część trylogii osnutej wokół wydarzeń związanych z powstaniem krakowskim w 1846 r. Gdyby nie porywczy charakter, Łozińskiemu zapewne udałoby się zamiar zrealizować. Niestety, pośród licznych namiętności młodego pana Walerego były również biesiady i pojedynki. I właśnie w wyniku obrażeń odniesionych w pojedynku, autor „Zaklętego dworu” rozstał ze światem doczesnym. Po wielu, wielu latach ukazał się jedynie ocenzurowany, drugi tom zapowiadanej trylogii – „Dwie noce.”

„Zaklęty dwór”, podobnie jak wiele wydawanych wówczas utworów miał premierę na łamach prasy. Był to „Dziennik Literacki”, którego jednym z redaktorów był młodszy brat Walerego - Władysław Łoziński. Akcja powieści rozgrywa się w niewielkich galicyjskich wioskach w 1845 r. W tajemniczym dworze w Żwirowie straszy duch zmarłego starościca Mikołaja Żwirskiego. Na mocy testamentu, rozległe dobra dziedzica przypadają jego dalekiemu krewnemu, ubogiemu Juliuszowi. Testament zabrania zbliżania się komukolwiek do starego dworu. Na straży ostatniej woli Mikołaja, a tym samym sekretu Żwirowa stoi klucznik Kost` Bulij. Kiedy wspomnianego Juliusza odwiedza dawny przyjaciel ze szkolnej ławy Damazy Czorgut, zakłóceniu ulega ustabilizowane życie głównych bohaterów. Klucznik niemal wychodzi ze skóry, aby tajemnica dworu w Żwirowie nie ujrzała światła dziennego.

Czytałem powieść niespiesznie, delektując się każdą stroną. Po zakończeniu lektury jestem niemal przekonany, że podobnie czynił przed napisaniem swych najbardziej znanych utworów Kornel Makuszyński. Mimo, że obydwaj klasycy żyli w jakże odmiennych epokach, nie da się nie zauważyć, jak bardzo zbliżony do „Zaklętego dworu” klimat mają jego dzieła „Szatan z siódmej klasy” czy nieco mniej znane powieści „Złamany miecz” i „List z tamtego świata” . Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że urodzony kilkadziesiąt lat później Makuszyński, zauroczony książką Łozińskiego wpadł w pewnego rodzaju pułapkę, z której nie umiał się wyzwolić i stworzył całą serię powieści opartych na podobnym schemacie: dworek, lato, przygoda, tajemnica. (Na Forum Miłośników Pana Samochodzika pojawiła się dyskusja, której niektórzy uczestnicy uważają, że utwór Walerego Łozińskiego mógł również zainspirować Zbigniewa Nienackiego do napisania powieści „Pan Samochodzik i niesamowity dwór”: http://pansamochodzik.net...der=asc&start=0 )

Musimy pamiętać, że powieść została napisana ponad 150 lat temu, stąd też wiele zwrotów, wyrazów i wyrażeń od dawna już nie funkcjonuje w naszym języku. Mimo, iż pisownia i interpunkcja została w pewnym stopniu uaktualniona, nadal w treści znajdziemy wiele archaicznych sformułowań. Niektórym zapewne będzie to przeszkadzać, ale znajdą się też czytelnicy, którzy docenią możliwość obcowania urokliwym, staroświeckim językiem naszych przodków. Podobne uwagi można mieć względem fabuły, która dziś może wydawać się rozwlekła i przewidywalna. Ale to co dla wielu jest wadą książki, dla mnie jest jej największym plusem. Przecież pokolenie Łozińskiego żyło, czuło, myślało i zachowywało się inaczej my. Warto o tym pamiętać, nim skrytykujemy jakąkolwiek powieść powstałą kilkadziesiąt lat temu. Upływowi czasu oparły się natomiast barwne, mocną kreską rysowane postacie bohaterów. Tu na plan pierwszy wysuwa się pan Damazy. Kto wie, czy tworząc postać tego zawadiaki, Łoziński nie czerpał z własnych młodzieńczych przeżyć. O ile jednak Czorgut wychodził z opresji obronna ręką, Łozińskiego szczęście opuściło już na początku drogi życiowej.

Znajdziemy w „Zaklętym dworze” wątek romansowy, nie zabraknie także intryg. Warto nadmienić, że autor stara się w powieści przedstawić problem bratania się szlachty z ludem oraz nawiązuje do działań konspiratorów sprzed okresu Wiosny Ludów. Lektura „Zaklętego dworu” dostarcza ponadto czytelnikowi wielu wyobrażeń o życiu ówczesnych mieszkańców Galicji. Z najbardziej znanej książki Łozińskiego warto wynotować pewien fragment: „My, powieściopisarze, bez dyplomów i patentów, szczególnych używamy praw i przywilejów. Nie masz dla nas ni murów, ni zamków, ni stróżów, ni krat, nie troszczymy się o żadne zakazy i przeszkody, nie szanujemy niczyjej woli i tajemnicy, nie przebaczamy nikomu żadnej słabostki i śmieszności, wściubiamy nos, gdzie chcemy, zaglądamy, gdzie się nam podoba, podsłuchujemy, co nam potrzeba, a pochwyciwszy raz czytelnika w swoją władzę przerzucamy go jak piłkę z miejsca na miejsce.” Polecam.

---

Powieść „Zaklęty dwór” została w 1976 r. zekranizowana przez Antoniego Krauze.
https://www.youtube.com/watch?v=ppg3-RwKVlQ

---

Źródło:
http://www.zapomnianabibl...klety-dwor.html
_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-03-12, 19:02:40   

Wspaniale, Protoavisie, że przypomniałeś tę powieść.
Chciałem tylko dodać, że powieść zawiera sporą dawkę humoru. Ileż w niej ironii i szyderstwa z arystokracji galicyjskiej i postaw prezentowanych przez, że tak powiem, funkcjonariuszy systemu pańszczyźnianego...
Scena pisania wiersza przez pana Chochelkę jest naprawdę świetna.
Całkiem sporo z tego przeszło do serialu :) .
_________________
Z 24
 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2016-03-12, 19:40:14   

Oczywiście Zecie, dawka humoru jest całkiem spora :)

Warto przypomnieć, że brat Walerego - Władysław napisał dwie warte polecenia powieści: "Oko proroka" (także film i serial) oraz "Skarb watażki".
_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2017-06-24, 19:35:26   

Wacława Potemkowska „Wielki spór w piątej klasie”



Uczeń Marek Koryzna nie otrzymuje promocji do kolejnej klasy. Zdolny, pomysłowy i dobroduszny chłopiec znajduje się na życiowym zakręcie. Niedawno stracił matkę. Opiekuje się nim ojciec, który choć bardzo kocha syna, jest w stosunku do niego raczej oschły i wychowuje go twardą ręką. Podczas lekcji historii Marek podpowiada koledze Stefanowi Dębickiemu. Ten jednak jest niezadowolony z „przysługi” i głośno informuje o tym profesora, pana Miłobędzkiego. Pomiędzy chłopcami rodzi się konflikt. Klasa dzieli się na dwa obozy, część opowiada się po stronie Marka, inni skupiają się wokół Stefana. Znajdują się również uczniowie, którzy starają się doprowadzić do zakończenia sporu i sprawić, aby klasa piąta ponownie stałą się zgraną paczką. Nie jest to łatwe zadanie. Żaden z dwójki ambitnych młodych bohaterów, choć w głębi serca pragnąłby pojednania, nie chce stracić przed kolegami twarzy i wyciągnąć jako pierwszy ręki do rywala.

Niemal cała fabuła „Wielkiego sporu…” osnuta jest wokół konfliktu między Markiem a Stefanem. Akcja powieści rozgrywa się głównie w budynku szkoły. Z dużą przyjemnością zasiadłem w szkolnej ławie i obserwowałem w jaki sposób przedwojenni nauczyciele radzą sobie z prowadzeniem lekcji a dzieciaki głowiąc się nad rozwiązaniem trudniejszych zadań przygryzają obsadki. Autorka przenosi czytelnika do czasów, w których uczniowie odnosili się do nauczycieli i do siebie nawzajem z szacunkiem. Chłopcy jak to chłopcy, lubią dokazywać, a w szlachetnych sercach dziewcząt budzą się pierwsze oznaki sympatii do psocących urwisów. Marek Koryna również, jeśli tylko nadarza się okazja nie stroni od figli. Jeden z jego nieprzemyślanych żartów omal nie kończy się tragicznie…



Wacława Potemkowska
Źródło: ./redir/www.1944.pl/powst...wska,35846.html


Wacława Potemkowska (ur. w 1898 r.) pracowała jako nauczycielka języka polskiego, udzielała również korepetycji. Nie wykluczone więc, że niektóre sytuacje przedstawione w książce były inspirowane wydarzeniami z jej zawodowego życia. Autorka położyła duży nacisk na nakreślenie przeżyć (dramatów) dorastającego chłopca oraz na ukazanie relacji między uczniami i między uczniami a gronem pedagogicznym, stąd też bliżej tej powieści do utworów Stanisława Pasławskiego niż twórczości Kornela Makuszyńskiego. Powieść przypadnie zapewne do także gustu czytelnikom, którym nieobca jest książka Wiktora Gomulickiego „Wspomnienia niebieskiego mundurka”.

Pierwsze (dwutomowe) wydanie powieści „Wielki spór w piątej klasie” ukazało się w 1930 r. w popularnej wówczas serii „Biblioteka Książek Błękitnych” (nr 82 i 83). W 1933 r. książka ukazała się dzięki Wydawnictwu Gebethner i Wolff. Po wojnie powieść wznawiano jeszcze dwukrotnie w 1946 r. (to wydanie posiadam) i 1948 r. Pani Wacława pisywała opowiadania i czytanki dla młodzieży. W „Bibliografii literatury dla dzieci i młodzieży 1918-1939” (wyd. w 1995 r.) znajdziemy jednak zaledwie jedną inną (dwutomową) pozycję jej autorstwa: „Koniczyna, czyli trzy pokolenia młodych dziewcząt” (wyd. 1932 r. i 1933 r.). Wynika z tego, że pozostałe utwory pani Wacławy drukowane były w czasopismach dla młodych czytelników. Po wybuchu II wojny światowej Wacława Potemkowska publikowała w prasie konspiracyjnej a także uczyła na tajnych kompletach. Była sanitariuszką w czasie powstania warszawskiego. Poległa 2 sierpnia 1944 r.

---

Powieść Wacławy Potemkowskiej jest dostępna w formie cyfrowej na stronie:
./redir/polona.pl/item/41753787/6/

Źródło:
./redir/www.zapomnianabib...tej-klasie.html
_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-06-24, 21:44:06   

To, że szkoła jest głównym miejscem akcji jakoś nakazuje mi ostrożność. Trzeba być naprawdę świetnym autorem, by stworzyć coś dobrego mimo takiego ograniczenia. Klub winowajców wielkiego Johna Hughesa uchodzi np. za tego rodzaju udaną kameralną sztukę szkolną - mnie on mimo to nudzi. Dlatego też pytam się, czy te łódki na okładce nie mają może jakiegoś ukrytego znaczenia? :027:
 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2017-06-25, 10:25:27   

Łódki mają związek z akcją. Odbyły się zawody wioślarskie, w których zmierzyli się m.in. dwaj główni bohaterowie.

Tak prawdę mówiąc Johnie, znając już trochę Twój gust literacki, że to powieść raczej nie w Twoich klimatach :okulary:

"Klubu winowajców" nie znam, ale nie trzeba szukać aż za oceanem, Niziurski przecież napisał kilkanaście takich książek, w tym genialną "Księgę urwisów". :)
_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

Ostatnio zmieniony przez Protoavis 2017-06-25, 10:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-06-25, 10:36:51   

John Dee napisał/a:
To, że szkoła jest głównym miejscem akcji jakoś nakazuje mi ostrożność. Trzeba być naprawdę świetnym autorem, by stworzyć coś dobrego mimo takiego ograniczenia.

Niekoniecznie. Harry P. się w 90% dzieje w szkole (przynajmniej pierwsze części), a zrobił światową furorę. Jest też wiele powieści, których akcja toczy się w pensjach dla dziewcząt (np. kolejny bestseller "Mała księżniczka").
_________________
Drużyna 5

 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2017-06-29, 14:58:42   

Irena Gajewska „Kierdej”



Nieopodal kresowego miasteczka Buczacz od kilku wieków wznosiło się stare zamczysko, które od nazwiska właścicieli nazywane było Kierdejem. W mocno już nadgryzionych zębem czasu murach mieszkała wraz z chorą matką Zula Kierdejówna. Młoda, to była, piękna, szlachetna i dobroduszna dziewczyna. Niestety sen z jej powiek spędzał stan zdrowia ukochanej matki. Nie mogła biedaczka pozwolić sobie na leczenie najdroższej osoby, bo mimo iż prastare nosiła nazwisko i zamieszkiwała w komnatach zamkowych, w skarbcu rodowym od dawna widać było jedynie zakurzone dno. Wiodła sobie Zula wraz z matką i dwojgiem wiernych służących skromne i spokojne życie. Od czasu do czasu wspominała tylko przekazywaną z pokolenia na pokolenie legendę o ukrytym w tajemniczej skrytce przez stryja Zuli Edwarda Kierdeja ogromnym skarbie. Odnalezienie legendarnych kosztowności rozwiązałoby szereg problemów i pozwoliłoby na wysłanie matki dziewczyny na kosztowną kurację.

W tym samym mniej więcej czasie we Lwowie, na pensji prowadzonej przez panią Rozwowską, dochodzi do poważnej awarii sieci wodociągowej. Trzydzieści podopiecznych wraz z wychowawczyniami wyjeżdża na czas remontu urządzeń do zamku Kierdej. Tam bowiem wynajęto kwatery, w których przez najbliższe kilka miesięcy dziewczynki będą mieszkać i zdobywać wiedzę. Wśród pensjonarek, które przybywają do rodowej rezydencji Kierdejów są Hela i Lola, które gdy tylko dowiadują się o kłopotach Zuli postanawiają jej pomóc. Każdą wolną od zajęć chwilę poświęcają na myszkowanie w zamkowych zakamarkach. Odkrywają tajemnicze korytarze, strychy i pomieszczenia, do których od lat nikt nie zaglądał. Celem ich zabiegów jest oczywiście odszukanie skarbu. W trakcie poszukiwań muszą uważać aby nie wpaść w oko starej klucznicy pani Wańkowiczowej oraz ogrodnikowi Szymonowi. Zachowanie tej dwójki wydaje się zresztą dziewczynkom niezwykle podejrzane. Wskazówka mogąca pomóc w odnalezieniu skarbu zaszyfrowana jest w akrostychu napisanym na marginesie jednej ze starych ksiąg przez pasjonującego się botaniką pana Edwarda. Księga znajduje się oczywiście w zamkowej bibliotece.



Irena Gajewska wyczarowała beztroską, skąpaną w promieniach słońca, sielankową powieść. Dla pensjonarek pobyt w oddalonym od cywilizacji, malowniczo położonym zamku jest niezwykłą przygodą. Uczennice pod okiem wychowawczyń uczą się, bawią, organizują zawody sportowe. Dziewczynki udają się także na wycieczkę do pobliskiego Buczacza, gdzie zwiedzają m.in. ruiny zamku Potockich. Wywracając do góry nogami smutne życie Zuli, sprawiają, że młoda właścicielka Kierdeju choć na kilka chwil może oddalić się zmartwień zaprzątających jej myśli.

Fabuła książki nie jest zbyt skomplikowana, autorka upraszcza wiele spraw, ale należy pamiętać, że książka ukazała się po raz pierwszy blisko wiek temu, w 1918 r. Adresowana do młodszych czytelników opowieść, choć dziś trąci myszką, zapewne wówczas rozpalała wyobraźnię dziesięcio, czy dwunastolatków. Myślę, że nie tylko dziewczynki z wypiekami na twarzy przewracały stronę za stroną, aby dowiedzieć się, czy rezolutnym Heli i Loli uda się pomóc Zuli i trafić na ślad skarbu stryja Edwarda. Kto wie, czy powieść choć w niewielkim stopniu nie inspirowała Jana Brzechwy i Kornela Makuszyńskiego do stworzenia swych najbardziej znanych dzieł.

„Kierdej” jest prawdopodobnie jedyną opublikowaną powieścią dla młodych czytelników, jaka wyszła spod pióra Ireny Gajewskiej. Przed wybuchem II wojny światowej książka doczekała się trzech wydań (posiadam wydanie II z 1922 r.), wydanie czwarte ukazało się w pod koniec XX wieku. Zainteresowanym osobom sugeruję jednak zdobycie któregoś z wydań przedwojennych, gdyż znalazłem informację, że wznowiona w 2000 r. książka zawiera bardzo dużą liczbę błędów.

Źródło:
./redir/www.zapomnianabib...06/kierdej.html


Wskazówka mogąca pomóc w odnalezieniu skarbu zaszyfrowana jest w akrostychu napisanym przez pasjonującego się botaniką pana Edwarda na marginesie jednej ze starych ksiąg w zamkowej bibliotece. Pensjonarki Hela i Lola rozwiązały akrostych bez trudu, a jak poradzą sobie z nim nasi forumowicze? Już niebawem zagadka pojawi się na naszym forum.

;-)
_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

Ostatnio zmieniony przez Protoavis 2017-06-29, 14:59, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-06-29, 19:09:02   

Protoavis napisał/a:
bo mimo iż prastare nosiła nazwisko i zamieszkiwała w komnatach zamkowych, w skarbcu rodowym od dawna widać było jedynie zakurzone dno.

To jak Yvonne i Zamek Sześciu Dam, którego skarbca jedynym bogactwem były miniaturowe kolejki elektryczne Barona…

Protoavis napisał/a:
wyobraźnię dziesięcio, czy dwunastolatków.
Latków? Latek chyba… ;-)


Pensjonarki szukające skarbu… Hmmn… Mam pytanie: czy na zamku są może także jakieś stajnie i konie? :D

Pomysł z przeniesieniem szkoły na zamek wskutek awarii jest niezły, reszta raczej nie przekonuje. :)
 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2017-06-29, 20:11:12   

Latek i latki pewnie czytały przed wojną tę powieść :)

To także nie książka dla Ciebie Johnie... Ale znalazłem powieść z 1939 r., o nieco bardziej skomplikowanej fabule, można nawet powiedzieć, że jakieś "samochodzikowe" echa w niej pobrzmiewają. Napiszę o niej w lipcu. To chyba jedna z pierwszych polskich powieści, w której harcerze poszukują skarbu.

Koni brak, a pensjonarki rozgrywają m.in. match krikietowy :okulary:
_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

Ostatnio zmieniony przez Protoavis 2017-06-29, 20:11, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 125 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14104
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-06-29, 22:06:20   

Protoavis napisał/a:
znalazłem powieść z 1939 r., o nieco bardziej skomplikowanej fabule, można nawet powiedzieć, że jakieś "samochodzikowe" echa w niej pobrzmiewają. Napiszę o niej w lipcu. To chyba jedna z pierwszych polskich powieści, w której harcerze poszukują skarbu.
Ano zobaczymy, czy stopień skomplikowania będzie wystarczający, i czy echa należycie wyraziste. ;-)
 
 
Protoavis 
Admin Emeritus
Archeolog książkowy



Pomógł: 48 razy
Dołączył: 13 Sty 2013
Posty: 6785
Skąd: PRL
Wysłany: 2017-07-09, 16:41:45   

Stanisław Pasławski "Nieuchwytne skarby"




(Uwaga, w treści ujawnione zostały szczegóły fabuły powieści)


Rodzina pani Marii Umbrelskiej pogrążona jest w kłopotach finansowych. Pani Maria z trudem wiąże koniec z końcem. Mieszkająca w podupadającym majątku ziemskim kobieta zastanawia się skąd weźmie pieniądze na najpotrzebniejsze wydatki. Martwi się także o środki niezbędne na dalsze kształcenie dwunastoletniej córki - Lenki. Daleki krewny Umbrelskich, bogaty stary kawaler Ewaryst Zomeczek pragnie adoptować córkę Marii. W zamian za to obiecuje, że Lenka zostanie jedyną spadkobierczynią jego ogromnej fortuny, pałacu w Krępichowie oraz rozległych włości. Pani Maria nie może się zdecydować na rozstanie z Lenką, zwleka więc z podjęciem decyzji o wyjeździe do stryja.

Takich oporów nie miała kuzynka Ewarysta, panna Anna Brzyniecka, która wraz z córką Eweliną zawitała w progi krępichowskiego pałacu. Krewniaczka wszelkimi sposobami próbuje wkraść się w łaski Ewarysta, licząc że schorowany stryj zapisze swój majątek jej córce. Mimo iż krnąbrna i zarozumiała Ewelina nie potrafiła wzbudzić sympatii stryja, umiejętne zabiegi matki doprowadzają w końcu do tego, że Brzyniecka osiąga swój cel. Pan Zomeczek zapisuje Ewelinie cały majątek, za wyjątkiem jednego skrzydła pałacu, które przypada Lence. Po śmierci Ewarysta, Anna Brzyniecka wraz z córką są przekonane, że stryj posiadał jeszcze kosztowności i pieniądze, które ukrył w części pałacu zapisanej w testamencie Lence. Ponadto okazuje się, że istnieje jeszcze jeden testament, w którym Zomeczek cały swój majątek zapisuje córce pani Umbrelskiej.

Brzyniecka podważa w sądzie akt ostatniej woli stryja Ewarysta, w rezultacie czego Umbrelska za sfałszowanie dokumentu zostaje niesłusznie skazana na kilkuletnie więzienie. Córeczkę pani Marii „bierze w opiekę” gnębicielka jej matki, która wszelkimi sposobami usiłuje wydobyć z dziewczynki informację o miejscu okrycia skarbu. Nie wie, że Lenka również nie ma pojęcia o tajemniczej skrytce. Nie pomaga dręczenie dziecka ani ciągłe poszukiwania. Skarbiec długo pozostaje nieodnaleziony.

Książka Stanisława Pasławskiego została wydana w 1947 r. Fabuła powieści jest momentami bardzo naiwna i przewidywalna. Autor nie operuje także polszczyzną tak barwnie i finezyjnie jak choćby Kornel Makuszyński. Stanisław Pasławski był osobą duchowną, co nie pozostało bez wpływu na postępowanie głównych bohaterek, które niezwłocznie przebaczają swoim ciemiężycielom każde przewinienie. Modlą się za nich. Kiedy zgrzeszą choćby myślą, od razu tego żałują. Nie znalazłem informacji aby „Nieuchwytne skarby” były kiedykolwiek wznowione. Prawdopodobnie już nigdy to się nie stanie, a ocalałe egzemplarze usunięte po wojnie z półek bibliotecznych, zakończą kiedyś żywot w skupach makulatury.

Pożółkłe kartki, często odpadająca od grzbietu zastępcza okładka, treść mogąca wzbudzać uśmiech politowania na twarzach czytelników modnych skandynawskich powieści sensacyjnych... A jednak… Zaglądając do takich powieści, możemy przeć kilka chwil poczuć, to co wzruszało w latach dzieciństwa naszych rodziców i dziadków. Możemy wyobrazić sobie, co czytali zapalając lampę naftową, o czym rozmawiali wracając ze szkoły do rodzinnego domu. No i możemy przekonać się, że zagadki historyczne rozwiązywano i poszukiwano skarbów na długo przed tym, nim Zbigniew Nienacki powołał do życia postać Tomasza NN…

Źródło:
http://www.zapomnianabibl...uchwytne+skarby
_________________
Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum

Ostatnio zmieniony przez Protoavis 2017-07-09, 16:42, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,61 sekundy. Zapytań do SQL: 13