Wiek: 38 Dołączyła: 16 Maj 2017 Posty: 5 Skąd: Slovakia
Wysłany: 2017-05-17, 17:17:13
Dziękuję za ciepłe powitanie. Staram się pisać po polsku z Google, chociaż z błędami. Moje ego cierpi, gdy ktoś rozwiązuje mój angielski.
Szara Sowa napisał/a:
Złota Rękawica to chyba jedyna część nieprzetłumaczona
Dokładnie! Tylko ta część nie została przetłumaczona. Byłam strasznie ciekawa historia. To wszystko na temat motywacji i czasu. Ale mogę zrozumieć wydawców czasach przed 1989, to dlaczego nie wybrać tej książki.
Dziękuję John Dee and Robert o wyjaśnienie nazwa Krasula. Teraz ma więcej sensu. Przetłumaczyłem dla siebie jak "tawdriness", ale tak nie jest.
von Dobeneck napisał/a:
to dwoje bratanków
Jeśli oznacza "bratankow" kuzyn, następnie tak. Ponieważ nasi bracia Czesi.
von Dobeneck napisał/a:
A mnie zachwyca sama próba przeczytania
Jest bezużyteczny, ale spróbuj. Założę się, że nie dają nawet 10 stron.
Możesz to wyjaśnić? Bo nie bardzo to akurat zrozumiałem?
Mogę Ci zdradzić że co do Złotej rękawicy", to być może nie za długo doczekacie się owego tłumaczenia na język słowacki, ale na razie to jeszcze nic pewnego, więc nic więcej nie zdradzę, trzeba czekać.
Wiek: 38 Dołączyła: 16 Maj 2017 Posty: 5 Skąd: Slovakia
Wysłany: 2017-05-19, 19:01:48
Szara Sowa napisał/a:
Jedynie:
Denisa wrote:
Ale mogę zrozumieć wydawców czasach przed 1989
to google przetłumaczone zdanie "But I understand the publishers...."
Szara Sowa napisał/a:
Mogę Ci zdradzić że co do Złotej rękawicy", to być może nie za długo doczekacie się owego tłumaczenia na język słowacki, ale na razie to jeszcze nic pewnego, więc nic więcej nie zdradzę, trzeba czekać.
Masz jakieś spostrzeżenia kulisami? Zeby po 10 roku wydał Ikar nowy przetłumaczone prace? Długie nie dostępne już przetłumaczone części. Nie przedruk.
mruf napisał/a:
Fajna koszulka
Jest to koszulka z charakterystycznym ilustracji Petra Kľúčika.
Szara Sowa napisał/a:
Mogę Ci zdradzić że co do Złotej rękawicy", to być może nie za długo doczekacie się owego tłumaczenia na język słowacki, ale na razie to jeszcze nic pewnego, więc nic więcej nie zdradzę, trzeba czekać.
Masz jakieś spostrzeżenia kulisami? Zeby po 10 roku wydał Ikar nowy przetłumaczone prace? Długie nie dostępne już przetłumaczone części. Nie przedruk.
Pomogła: 15 razy Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 3238 Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2017-05-24, 17:08:31
Witaj Deniso. Masz gustowne logo.
_________________
- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
von Dobeneck1 [Usunięty]
Wysłany: 2017-07-09, 13:45:02
Z całą odpowiedzialnością twierdzę, że Bajeczka jednak była najlepszą z kobiecych znajomości Tomasza, następna w kolejce chyba Teresa van Hagen.
Ale jeszcze jest Winnetou i Milady...Hmmm jak przeczytam Winnetou, to ogłoszę werdykt.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-09, 14:15:53
von Dobeneck napisał/a:
Z całą odpowiedzialnością twierdzę, że Bajeczka jednak była najlepszą z kobiecych znajomości Tomasza, następna w kolejce chyba Teresa van Hagen.
Ale jeszcze jest Winnetou i Milady...Hmmm jak przeczytam Winnetou, to ogłoszę werdykt.
Rozumiem, że potraktowałeś Winnetou jako jeszcze jedną z kobiecych znajomości Tomasza? No cóż, już wcześniej pojawiały się takie podejrzenia...
Hej wszystkim Pomimo faktu, że z forum spotkałem się kilka lat temu, dopiero teraz zdecydowałem się dołączyć. Przyznam szczerze, że jestem mocno (ale mile!) zaskoczony siłą, z jaką tętni życiem.
Jeżeli chodzi natomiast o Złotą Rękawice..
Moje pierwsze spotkanie z powieściami ZB było bardzo przypadkowe. Kilkanaście lat temu bardzo chętnie odwiedzałem babcię mieszkającą "na wsi". Pewnie jak większość takich babć, również i moja posiadała kilka szafek w których trzymała stare książki, zeszyty, gazety - ogólnie "różne papiery", które pozostały w domu po mojej mamie i jej rodzeństwie.
Jako że była zima, ferie zimowe, a na zewnątrz temperatura oscylowała wokół -20 stopni, babcia poprosiła mnie bym pomógł jej przeglądnąć te "zbiory". Powiedziała przy tym, że jeżeli coś mnie zainteresuje, mogę sobie zabrać - natomiast reszta pójdzie do spalenia. W ten właśnie sposób udało mi się ocalić trzy części białej serii Pana Samochodzika - Wyspę złoczyńców, Winnetou i Złotą Rękawice.
Tego samego dnia usiadłem do Złotej Rękawicy - bo spośród znalezionych pozycji, tytuł wydawał się najciekawszy (o, tu pewnie znajdzie jakiś skarb!). Przyznam szczerze, że nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia, ot taka historia, trochę realna - trochę abstrakcyjna (Zwłaszcza ze względu na Moor'a). Mimo to, przeczytałem pozostałe znalezione książki, a po powrocie do szkoły sukcesywnie wypożyczałem kolejne części, które zrobiły na mnie zdecydowanie pozytywne wrażenie. W zasadzie od tego czasu zakochałem się w każdej z książek ZN, wielokrotnie wracając do każdej z części - z wyjątkiem Złotej Rękawicy. Przez wiele lat nie mogłem wyzbyć się tego pierwszego, negatywnego wrażenia jakie pozostało we mnie po pierwszym z nią spotkaniu.
Niedawno odwiedziłem - szczególnie popularne w nadmorskich miejscowościach - "jarmark książek i gazet", wiecie, te w których można za grosze kupić gazety z przed kilku-klikunastu miesięcy. Poszukując jak najnowszych wydań CDA, w ręce wpadła mi.. Złota Rękawica. Cena była piorunująca - całe 5 polskich złotych. Pojawił się oczywisty dylemat - książka, którą niespecjalnie przyjemnie wspominam czy jedno piwo więcej? "No nic, zaryzykuje - wezmę ksiażke".
Czy się opłaciło? Zdecydowanie tak.
Skończyłem czytać dosłownie 15 minut przed wypełnieniem formularza rejestracyjnego na tym forum.
Wrażenia po przeczytaniu - zupełnie odmienne niż te z przed kilkunastu lat. Wpływ na to ma chyba wiek, może niewielkie (Bo pewnie spora część z Was jest dużo starsza), ale już jednak doświadczenie życiowe, inne postrzeganie pewnych zjawisk i wydarzeń. Istotną kwestią też pewnie był fakt, że przygodę z Samochodzikami zacząłem de facto od końca. Nie rozumiałem serii, nie znałem kontekstu.
Z perspektywy lat, myślę, że pomimo braku jakiś niesamowitych akcji (poza końcówką) - odniosłem wrażenie takiego spokoju, momentami wręcz melancholii, a na koniec wręcz smutku - jest jedną z najbardziej wartościowych samochodzików, jakie napisał ZN.
Jeżeli chodzi natomiast o Bajeczkę.. Odniosłem wrażenie, że miała jakoby prezentować dwa różne aspekty.
Dziewczyny do których Tomasz tęskni, a pewnym momencie nawet zadaje sobie pytanie, czy kiedykolwiek znajdzie własną - była zobrazowaniem rzeczywistości w jakiej przyszło żyć Tomaszowi, a może i samemu autorowi. Bajeczka szukała bowiem stabilizacji, ochrony, opieki, założenia rodziny - nawet w małym mieszkanku jakie posiadał Pan Samochodzik, a to - nie leżało w naturze Tomasza. Odniosłem wrażenie, że autor poprzez Tomasza manifestował fakt, że nie potrafi przystać na tempo i kierunek rozwoju społecznego. Co więcej, nacisk zewnętrzny nie pozwalał mu żyć zgodnie ze swoją osobowością, szara rzeczywistość dopadała go na każdym kroku i zmuszała do podporządkowania się otaczającemu światu (Jak choćby rozkazom pani Księżyc - godząc się na jej rozkazy, a w efekcie i samej Bajeczce zabierając ją dokładnie tam gdzie chciała - w rejs bez celu i bez przygód).
Z drugiej strony, zastanawiam się, czy Bajeczka nie miała zostać "osobową" prezentacją całej serii. Dlatego też nadanie jej imienia Bajeczka nie było przypadkowe (Bo czy każda z części nie jest w jakimś stopniu bajkowa?). Ostatnie zdania książki, w których niewątpliwie można doczytać się pożegnania autora z serią, czytelnikami, ale przede wszystkim chyba z przygodą, z którą spotykał się w ramach pisania poszczególnych części. Brzmi to dla mnie tak, jakby autor chciał pokazać, że niejako Samochodzik zabierający Bajeczkę na rejs bez celu i przygód ma oznaczać mniej-więcej tyle, że "zabiera" całą serie ze sobą w podróż bez końca (Brzmi odrobinę jak swoisty żal autora, że kończy serie), podczas której nie planuje już kolejnych przygód (książek).
W każdym bądź razie, książka jest genialna - choć przyznam szczerze - smutna. Zwłaszcza, gdy człowiek zda sobie sprawę, że to tak naprawdę ostatnia z klastycznych samochodzikowych części (za UFO nieszczególnie przepadam ze względu na fabułę - choć z pewnością warto przeczytać - bo nieśmiertelnym chyba właśnie miał być ZN, żyjący w naszych głowach i sercach). Jedno jest pewne, czas zacząć historię od początku
Ostatnio zmieniony przez j0e 2017-11-29, 22:35, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-11-29, 23:06:08
j0e, bardzo ciekawa interpretacja intencji autora. “Złota rękawica” stanowi rzeczywiście niezwykle godne zakończenie tej pięknej serii, choć, jak słusznie zauważyłeś, o “Człowieku z UFO” też nie należy całkowicie zapomnieć. Od siebie dodałbym, że o “Nieuchwytnym kolekcjonerze” również.
Twoje myśli o Bajeczce są bardzo ciekawe i naprawdę oryginalne, trzeba się będzie nad wypowiedziami jak ta: “...czy Bajeczka nie miała zostać "osobową" prezentacją całej serii” trochę głębiej zastanowić. Tak, ta przygoda tchnie pewnym smutkiem, może też dojrzałością, która znajduje swoje odbicie również w słynnym wierszu. Ale również to czyni właśnie tę serię wielką, że każda jej część ma swój swoisty, niepowtarzalny charakter.
Dodam, że maszynopis “Złotej rękawicy”, który miałem okazję wiosną tego roku przejrzeć, zawiera kilka ciekawych wątków, które nie pojawiają się w ostatecznym tekście powieści, jak np. alternatywne i bardzo tajemnicze zakończenie, i jeśli pozostaniesz z nami, to dowiesz się o wszystkich tych szczegółach niebawem, zapewne jeszcze w tym roku.
No kolego, chapeau bas. Co do ZR mam bardzo podobne odczucia. U mnie też stoi wysoko w rankingu. Czy jednak jest smutna? Raczej bardziej melancholijna. Nie napisałeś o scenie odkrycia "Szkwała" w starej szopie. Wzruszenie przy lekturze tego fragmentu zawsze odbiera mi mowę. Piękna scena. Stare łajby mają w sobie coś magicznego.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-11-30, 11:31:21
j0e napisał/a:
Brzmi to dla mnie tak, jakby autor chciał pokazać, że niejako Samochodzik zabierający Bajeczkę na rejs bez celu i przygód ma oznaczać mniej-więcej tyle, że "zabiera" całą serie ze sobą w podróż bez końca (Brzmi odrobinę jak swoisty żal autora, że kończy serie), podczas której nie planuje już kolejnych przygód (książek).
W każdym bądź razie, książka jest genialna - choć przyznam szczerze - smutna. Zwłaszcza, gdy człowiek zda sobie sprawę, że to tak naprawdę ostatnia z klastycznych samochodzikowych części (za UFO nieszczególnie przepadam ze względu na fabułę - choć z pewnością warto przeczytać - bo nieśmiertelnym chyba właśnie miał być ZN, żyjący w naszych głowach i sercach). Jedno jest pewne, czas zacząć historię od początku
Zawsze odbierałam tę scenę jako powtórkę schematu zakończenia z Winnetou. Ale zaczynam się powoli łamać, skoro tyle osób widzi ją jako pożegnanie.
P.S. Też tam podobnie jak Nietajenko raczej czuję melancholię niż smutek.
Zawsze odbierałam tę scenę jako powtórkę schematu zakończenia z Winnetou. Ale zaczynam się powoli łamać, skoro tyle osób widzi ją jako pożegnanie.
Chyba już pisałem, ale napiszę jeszcze raz, co se będę żałował
Dla mnie podstawowa róźnica jest w oczekiwaniu na przygodę względnie jej brak. Sosnowa Igiełka zostaje "porwana" i zgodnie z deklaracją Tomasza, pojadą do Warszawy drogą wodną. Czyli PS zafundował jej kolejną przygodę. Natomiast do Bajeczki mówi "mam nadzieję, że nie czeka nas już żadna przygoda".
Oczywiście dla kogoś może to być naciągana argumentacja. Fakt jednak, że kolejna książka cyklu powstała po niespotykanie długiej przerwie - nie było takiej przerwy wcześniej.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2017-12-01, 06:49:20
irycki napisał/a:
PS zafundował jej kolejną przygodę. Natomiast do Bajeczki mówi "mam nadzieję, że nie czeka nas już żadna przygoda".
Niewykluczone że macie rację, i akcenty są trochę przesunięte. Trzeba jednak powiedzieć, że w obu przypadkach, Milady i Bajeczki, Pan Samochodzik spełnia tylko życzenie kobiety.
W "Złotej rękawicy" słowo "przygoda" powtarza się bardzo wiele razy. Ważnym jej wątkiem jest przecież kontrast dawnych żeglarzy z dzisiejszymi podtatusiałymi facetami bez fantazji, kontrast nudnych wczasów w Jugosławii i włóczęgii po jeziorach. Jasne jest, po której stronie lokuje się sympatia autora i bohatera.
Bajeczka konsekwentnie stoi na stanowisku "jak najdalej od przygód", natomiast Tomasz odwrotnie - zachęca do przygód, wspomina swoje przygody i ich nie żałuje. Co prawda widzi, że umiłowanie przygód przeszkodziło mu w ułożeniu sobie osobistego życia, ale takie myśli pojawiają się też w "Winnetou".
Tomasz staje po stronie przygody nie tylko wobec Bajeczki, lecz też wobec Piotrusia i pani Gromskiej, Lusi i jej rodziców, chyba także wobec pana Lejwody. Ostatnim słowem przy pożegnaniu z Rogerem Moore jest "przygoda".
Może macie rację i akcenty końcowych scen są trochę przesunięte. Ale też samochodzikowe "mam nadzieję" zostało sprowokowane i brzmi niezbyt zobowiązująco. Jest to coś takiego co wypada powiedzieć, jeśli nie chce się żeby dziewczyna wysiadła z powrotem na pomost.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Ale też samochodzikowe "mam nadzieję" zostało sprowokowane i brzmi niezbyt zobowiązująco. Jest to coś takiego co wypada powiedzieć, jeśli nie chce się żeby dziewczyna wysiadła z powrotem na pomost.
Miałbyś rację, gdyby był to opis rzeczywistej sytuacji. Ale mamy do czynienia z sytuacją wykreowana w wyobraźni pisarza. Nienacki mógł tę scenę napisać zupełnie inaczej. Wybrał jednak taki sposób. Czy chciał nam coś w ten sposób przekazać? Moim zdaniem tak, choć dowodów żadnych nie mam i raczej mieć nie będę.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2017-12-02, 08:46:44
irycki napisał/a:
Miałbyś rację, gdyby był to opis rzeczywistej sytuacji. Ale mamy do czynienia z sytuacją wykreowana w wyobraźni pisarza.
Chyba nie do końca zrozumiałem Twój argument. Chociaż staramy się dociec pierwowzorów postaci, miejsc i sytuacji, wszyscy wiemy że każda scena w "samochodzikach" powstała w wyobraźni pisarza. Zapewne częsciowo na podstawie własnych wspomnień i przeżyć - lecz pod tym względem akurat ta pewnie nie wyróżnia się spośród przeciętności.
Z drugiej strony nie są to przecież książki umieszczone w magicznej przestrzeni. Rozpatrując ich treść zwykle odnosimy ją do realiów czasu i miejsca, oraz do racjonalnych pobudek postępowania. Zakładamy, że autor właśnie takiego podejścia spodziewał się po czytelnikach i pragnął im opowiedzieć historię możliwie realistyczną, zarówno jeśli chodzi o środowisko jak o zachowanie bohaterów. W tym znaczeniu, dla potrzeb analizy motywacji, można potraktować scenę jako nieróżniącą się niczym istotnym od "rzeczywistej".
irycki napisał/a:
Nienacki mógł tę scenę napisać zupełnie inaczej. Wybrał jednak taki sposób. Czy chciał nam coś w ten sposób przekazać?
Gdyby chciał podkreślić niezwykłość i symboliczne znaczenie chwili - to tak, mógłby napisać tę scenę zupełnie inaczej. Wybrał jednak dość kolokwialny język i nie umieścił w akcji żadnych gestów lub zdarzeń mających świadczyć o wyjątkowości i wadze tego co się wydarzyło. O tym, że bohater dochodzi do przełomowego punktu w życiu i podejmuje istotne postanowienie, na przykład że odmienia swój stosunek do przygody prezentowany na wcześniejszych stronach powieści. Ani - z innej strony - Nienacki nie każe Tomaszowi podjąć ważnego zobowiązania wobec Bajeczki. Tomasz nie powiedział "obiecuję", ani "zrobię wszystko aby", ani nawet "postaram się". Wypowiedziane ze śmiechem "mam nadzieję" to zdawkowa, mało obligująca deklaracja.
Rozmawiamy o ostatniej scenie w książce i naturalne jest, że oczekujemy od niej jakiegoś podsumowania lub może zapowiedzi. Ale mam wrażenie (podobnie jak Twoje - subiektywne i bez dowodu) że to właśnie te oczekiwania w naszej podświadomości przydają scenie wagi, zaś sam autor nie uczynił wiele by je spełnić, i właśnie że nie miał zamiaru powiedzieć nam niczego szczególnego. Zakończenie w rodzaju "Mam nadzieję, że żyli długo i szczęśliwie" nie robi na mnie wrażenia podniosłego.
Natomiast - gdybym miał wskazać różnicę między zakończeniem "Winnetou" i "Złotej rękawicy", różnicę mającą świadczyć o odmiennym stosunku autora do swojej serii, to wspomniałbym nie o zachowaniu Samochodzika lecz o wyborze partnerki dla niego. Tam była to dziewczyna uporządkowana ale mająca w głębi duszy tęsknotę za niespodzianką i przygodą, gotowość ryzyka. Tu - dziewczyna świadomie, konsekwentnie i jednoznacznie uciekająca od sytuacji niepewności, poszukująca tylko bezpieczeństwa. Decyzja autora na pewno była przemyślana, ale nazwałbym ją jednak tylko przesunięciem akcentów, ponieważ charakter Tomasza, jego postępowanie i stosunek do przygody nie zmieniły się.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2017-12-02, 11:33, w całości zmieniany 1 raz
Myślę, że pozostaniemy każdy przy swoim . Fakt faktem, że po słowach "mam nadzieję że nie czeka nas już żadna przygoda" nastaje sześcioletnia przerwa, po czym w koncu pojawia się kolejny "samochodzik", ale jest bardzo przecież rózny od poprzednich. Na dobrą sprawę można spekulować (też bez żadnych dowodów), że Nienacki chciał napisać powieść ocierającą się o s-f, a "usamochodzikowił" ją tylko po to, by zdyskontować popularność cyklu. Jest dla każdego chyba w miare oczywiste, że powieść z PS w nazwie sprzedawała by się w tamtych czasas lepiej niż taka bez.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.