Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-10-17, 10:08:04
Berta von S. napisał/a:
Z24 napisał/a:
cytowany fragment artykułu: Naiwnie i zgoła nieprawdopodobnie brzmią w ustach Nemsty, p r o f e s o r a u n i w e r s y t e t u, takie słowa: „Czy tobie nigdy nie przyszło na myśl, że ta nasza archeologia i funta kłaków niewarta? W zniszczonym wojną kraju ludzie pracują z tak ogromnym wysiłkiem, a my tu sobie jakby nigdy nic grzebiemy łopatkami w ziemi. Żyjemy pasożytniczo na koszt społeczeństwa. A co temu społeczeństwu dajemy? Kilkanaście skorup? Dręczy mnie wątpliwość, czy to, co robię, w jakiś sposób potrzebne jest społeczeństwu” (s. 158). Zaiste dziwnie brzmią te refleksje w ustach zawodowego archeologa, naukowca, profesora uniwersytetu, który najbardziej jasno powinien wiedzieć, jaka jest społeczna wartość reprezentowanej przez niego nauki.
Nie widzę tu nic naiwnego i nieprawdopodobnego. Chyba każdy poważny naukowiec ma tego typu refleksje. W każdym razie sama nie raz słyszałam podobne od różnych znajomych badaczy. Raczej brak podobnych myśli podważa moim zdaniem predyspozycje danej osoby do pracy naukowej...
Dokładnie tak, Berto! To właśnie chciałem powiedzieć. Tym bardziej, że w czasie, gdy działa się akcja "Uroczyska" społeczeństwo miało mnóstwo problemów do rozwiązania i to zupełnie fundamentalnych. W temacie o kurhanie wspomniałem o badaniach z lat zaraz powojennych, a wtedy główne problemy społeczne to były śniadanie obiad i kolacja, że nie wspomnę o masie pokruszonej cegły.
Z kolei ja jestem reprezentantem zawodu, w którym kretynizm zawodowy pleni się ze szczególną intensywnością i najszerszym zasięgiem. My, prawnicy, stosujemy szereg konwencji, bez których niemożliwe byłoby funkcjonowanie systemu, ale które nie odzwierciedlają rzeczywistego stanu rzeczy. Powszechne jest jednak w utożsamianie tych konwencji z rzeczywistością i to jest jedna z zasadniczych przyczyn kretynizmu prawniczego. Ktoś, kto nie odróżnia konwencji od rzeczywistego stanu rzeczy, nie może tego fachu uprawiać w sposób twórczy. A już na pewno, jak tylko wyjdzie poza opłotki swojej codziennej rutyny, będzie się potykał o byle grudki błota.
Szara Sowa napisał/a:
Nie bardzo rozumiem o co chodzi z tym garnkiem? Przecież to była świetna anegdota. Zawsze chyba podczas wykopalisk znajduje się też współczesne rzeczy.
Jest to świetna anegdota, dlatego ZN zachował ją bez zmian. Autor (TMP) ma pretensje do ZN, że w jego powieści student IV roku archeologi i doktor tejże nauki popełnili błąd wybaczalny tylko dla uczniów szkoły podstawowej i to w niższych klasach. To rzuca tzw. cień na środowisko. Ponury cień niekompetencji.
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2013-10-17, 10:33, w całości zmieniany 2 razy
Pomógł: 3 razy Wiek: 50 Dołączył: 24 Maj 2014 Posty: 500 Skąd: Bolesławiec
Wysłany: 2014-07-01, 12:58:49
Jestem w 3/4 książki i zasadniczo czyta się to bardzo dobrze. Widać, że Nienacki był jeszcze nie do końca wyrobiony pisarsko ale książka trzyma dobry poziom i gdyby nie fakt, że nie jest to formalnie Pan Samochodzik, to z powodzeniem mogłoby rywalizować w kanonicznej dwunastce.
Jestem bardzo ciekaw Atanaryka
Pomógł: 3 razy Wiek: 50 Dołączył: 24 Maj 2014 Posty: 500 Skąd: Bolesławiec
Wysłany: 2014-07-01, 18:26:29
Uroczysko. Nigdy nie przeczytam poprawionych części, gdzie milicjanta zastąpiono policjantem, ORMO czymś tam, etc. W ogóle pomysł na korektę był chory i jako taki powinien być obarczony odpowiedzialnością karną.
Pomogła: 49 razy Dołączyła: 03 Lut 2011 Posty: 4066 Skąd: Bezludna wyspa
Wysłany: 2014-07-01, 19:00:39
mruf napisał/a:
Uroczysko.
Tak też sądziłam po opinii.
mruf napisał/a:
Nigdy nie przeczytam poprawionych części, gdzie milicjanta zastąpiono policjantem, ORMO czymś tam, etc. W ogóle pomysł na korektę był chory i jako taki powinien być obarczony odpowiedzialnością karną.
No i popieram. To jest właśnie klimat książek - język, który jest w nich używany powinien pozostać nienaruszony.
_________________
Zmierzch to okres pomiędzy dniem a nocą, w tym czasie ostatnie promienie światła mogą natrafić na coś nieludzkiego...
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Uroczysko. Nigdy nie przeczytam poprawionych części, gdzie milicjanta zastąpiono policjantem, ORMO czymś tam, etc. W ogóle pomysł na korektę był chory i jako taki powinien być obarczony odpowiedzialnością karną.
Bardzo Cię polubiłem, chłopie! Ja poprawki omijam szerokim łukiem (a mam trudniej bo w miejscu, w którym odtwarzałem serię miałem dostęp jedynie do wydawnictwa Warmia, błe!). W omijaniu pomaga mi wyobraźnia.
Pomógł: 3 razy Wiek: 50 Dołączył: 24 Maj 2014 Posty: 500 Skąd: Bolesławiec
Wysłany: 2014-07-01, 19:05:19
Cytat:
W omijaniu pomaga mi wyobraźnia.
Czyli konwertujesz sobie na gorąco?
Z Warmii przeczytam kontynuacje, bo tu już wyboru nie mam. Dostałem dzisiaj trzy Niemirskie (Europejska podróż, Złoty Bafomet i Przemytnicy), jak skończę Uroczysko to wsiadam, że tak powiem, na pana Arkadiusza Zobaczymy czy warto.
Uroczysko. Nigdy nie przeczytam poprawionych części, gdzie milicjanta zastąpiono policjantem, ORMO czymś tam, etc. W ogóle pomysł na korektę był chory i jako taki powinien być obarczony odpowiedzialnością karną.
Bardzo Cię polubiłem, chłopie! Ja poprawki omijam szerokim łukiem (a mam trudniej bo w miejscu, w którym odtwarzałem serię miałem dostęp jedynie do wydawnictwa Warmia, błe!). W omijaniu pomaga mi wyobraźnia.
wez pod uwagę, ze sporo zmian jest już w wydaniu, które masz w awatarze... Nie jest to co prawda podróż w czasie, jak w Warmii, ale niektore poprawki są zastanawiające...
Ja z kolei pierwszy raz przeczytałem "Uroczysko" jakieś 20 lat temu, już po lekturze całej podstawowej serii "Pana Samochodzika". Pamiętałem Babie Lato z "Zagadek Fromborka" i tak jakoś mi zaświtało że przygoda pozornie niezdarnego dziennikarza to może być prequel mojej ulubionej serii.
Książkę czyta się bardzo przyjemnie, nie trzyma może w napięciu jak samochodziki, ale klimat swój ma. Mam nawet własny egzemplarz z 1971r. Okładki są w stanie opłakanym, ale kartki wszystkie są i nawet niezbyt zniszczone. Książkę osobiście uratowałem przed spaleniem gdy była likwidowana lokalna biblioteka publiczna
_________________ Coraz starszy wiekiem, coraz młodszy duchem
Mam nawet własny egzemplarz z 1971r. Okładki są w stanie opłakanym, ale kartki wszystkie są i nawet niezbyt zniszczone. Książkę osobiście uratowałem przed spaleniem gdy była likwidowana lokalna biblioteka publiczna
Ja bardzo lubię takie 'zaczytane' egzemplarze
I też mam wiele książek uratowanych przed zniszczeniem, w tym z likwidowanych bibliotek.
Swego czasu obkupiłam się tam w różne wydania Pana Samochodzika- ależ miałam radość
Poza Uroczyskiem mam stamtąd także Złotą rękawicę i Zagadki Fromborka. Te książki są w dużo lepszym stanie. Zagadki Fromborka są jak nowe, mają nawet słynną biblioteczną okładkę, czyt. kawałek folii przypięty zszywkami do okładki
_________________ Coraz starszy wiekiem, coraz młodszy duchem
Pomogła: 15 razy Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 3238 Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2017-07-04, 21:45:59
Gdzieś w połowie lat 80tych, kiedy już udało mi się poznać większą połowę przygód, w "Płomyku" w dziale listów czytelników, na zapytanie "ile jest książek o Panu Samochodziku?" wydrukowano pełną listę, dzięki czemu odkryłam Złotą Rękawicę i Niewidzialnych, bo w tej kolejności je przeczytałam. Ale to było później.
W następnym numerze, na pytanie innego fana a gdzie na tej liście jest Uroczysko ? , redakcja odpowiedziała Uroczysko pominięto, bo tam Pan Tomasz jeszcze nie miał wehikułu. Zaskoczyło mnie to - było coś p r z e d Wehikułem?
Po paroletnich poszukiwaniach (czyli ze 30 lat temu ...) udało się znaleźć w jakiejś bibliotece, wydanie drugie czy trzecie, z taką okładką
Choć przygody działy się bez pościgów po wodzie i lądzie - to i tak było (i wciąż jest i zawsze będzie) super, zwłaszcza
Byłem tu, a ty spałeś durniu. Kuwasa.
Z24 napisał/a:
Anna napisał/a:
Fajtlapa, gapa, ... jakich malo, i nawet umiejetnosc jazdy samochodem niewiele mu (w mojej ocenie) pomaga.
No, fajtłapa i gapa jedynie w kontaktach z kobietami płci przeciwnej, a i to potrafił się odgryzać jak sie nawinęła pod rękę adeptka sztuki medycznej.
Z24 napisał/a:
Och, Anno, mi w zupełności wystarczy za dowód, że Mistrz powołał redaktora N. do życia, wraz ze wszystkimi jego okropnymi wadami, które ten z właściwą mu bezczelnością, wielkodusznie sobie wybacza. No, chyba, że to jakiś ghostwriter napisał?
Słuszne spostrzeżenie. Kartkę złożyłem we dwoje, żeby na litery nie nakapał deszcz. Podkradłem się do drzemiącego i wsadziłem mu ją pod palce wyciągniętej ręki. Obudzi się, wyczuje pod palcami papier, weźmie do ręki, przeczyta i... jakby mu kto po gębie dał - radowałem się w duchu. Ale kiedy wracałem do pokoju, opadły mnie wyrzuty sumienia. Może jednak trzeba było obudzić Dryblasa, zamiast robić mu głupie kawały? Jeśli akurat tej nocy złodzieje zakradną się na Uroczysko i narobią szkody przez nieuwagę Dryblasa, czy i ja nie będę współwinny?...
„Eee, dzisiaj na pewno nie przyjdą” - rozgrzeszyłem się prędziutko i wślizgnąłem pod koc. I że IMHO wady te uznać należy za zalety.
Z24 napisał/a:
Mówiąc "gumowe pepegi", red. N. formalnie pepełnia błąd tautologii ("masło maślane"), bo jak pepegi, to wiadomo, że gumowe.
Ale wybaczymy to Mistrzowi. W kontekście tego dialogu to uwypuklenie gumowości pepegów spełnia istotną rolę dramatyczną. W ten sposób red. N., niejako podtyka Babiemu Latu pod oczy, podkreśla znaczenie swojego spostrzeżenia; tego typu obuwia nie dawało się przecież podkuć.
Podbnie jak Cofnąłem swój wóz do tyłu (Templariusze rdz 3). Takie połączenia dodają niezbędną szczyptę wdzięku i uroku.
mruf napisał/a:
Uroczysko. Nigdy nie przeczytam poprawionych części, gdzie milicjanta zastąpiono policjantem, ORMO czymś tam, etc. W ogóle pomysł na korektę był chory i jako taki powinien być obarczony odpowiedzialnością karną.
Akurat tu takich pożal się zmian na szczęście nie było, jedynie w paru miejscach zniknęły "milicja" czy "milicyjny", zaś w innych zostały
./redir/www.nienacki.art.pl/z_uroczysko.html
_________________
- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
Pierwszy raz czytałem pierwsze wydanie Uroczyska wypożyczone w bibliotece jeszcze w latach sześćdziesiątych.. W 1971 roku, gdy leżałem połamany, kolega mieszkający piętro wyżej sprezentował mi III wydanie. Ucieszyłem się bardzo, ale zachwyt mój osłabł, gdy stwierdziłem, że nie ma w nim mapki okolicy, którą znałem z pierwszego wydania.
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11310 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-15, 16:51:06
Dzisiaj udało mi się właśnie nabyć drogą kupna wydanie "Uroczyska" z 71 r. Za jedyne 12 zł, jakby kto pytał. W tym antykwariacie, co to państwo wiedzą...
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-07-16, 08:28:10
Z24 napisał/a:
Dzisiaj udało mi się właśnie nabyć drogą kupna wydanie "Uroczyska" z 71 r. Za jedyne 12 zł, jakby kto pytał. W tym antykwariacie, co to państwo wiedzą...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.