Pomógł: 3 razy Wiek: 50 Dołączył: 24 Maj 2014 Posty: 500 Skąd: Bolesławiec
Wysłany: 2017-05-26, 10:55:20
Dam znać oczywiście, jak już wdepnąłem w forum literackie to nie dam się stąd Ziłem wyciągnąć ;)
_________________
bans [Usunięty]
Wysłany: 2017-05-26, 11:44:24
Nietajenko napisał/a:
Podobnie jak pozycje Karola Borchardta, powieści Perepeczki bronić się będą jeszcze przez długie lata.
Zupełnie się z tym ne zgadzam! Jak można w ogóle porównywać książki Borchardta i serię o "Dzikiej Mrówce"!?
Borchardt - to świetny gawędziarz, ze świetnym piórem i umiejętnością tworzenia klimatu, a Perepeczko - gawędziarz, tylko że najwyżej dla nastolatków, ze słabym stylem (podobnie jak np. pani Rowling w książkach o Potterze - to jest po prostu dość prymitywny język, a że Pottera próbowałem czytać już jako dojrzały czytelnik nie wytrzymałem wiecej niż 20 stron...)
Nie drażni was np. w "Dzikiej Mrówce" to wybuchanie śmiechem co dwie strony? Jakby autor musiał śmiechem bohaterów udowadniać że jakaś wypowiedź byłą zabawna
"Dzika Mrówka" broni się tylko u młodzieży i dorosłych którzy nie potrafią spojrzeć na lektury z dzieciństwa bez oduczenia sentymentów.
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Zupełnie się z tym ne zgadzam! Jak można w ogóle porównywać książki Borchardta i serię o "Dzikiej Mrówce"!?
Ależ ja nie porównuję pozycji książkowych, ale specyficzne literackie właściwości prozy tworzonej przez "wilków morskich" - marynistyczna gawęda podszyta romantyzmem w zestawieniu z analitycznym spojrzeniem i ogromną kompetencją. Coś podobnego znaleźć można w twórczości Clive'a Cusslera.
Seria o Dzikiej Mrówce to też jedna z moich ulubionych lektur dzieciństwa, wtedy pochłonąłem wszystkie, nazwijmy to, "kanoniczne" tomy (od Tam-Tamów do U-2002). Najbardziej oczywiście podobał mi się ten pierwszy, ale i inne trzymały poziom.
Kolejnych części, wydanych już w ostatnich latach, nie czytałem, i tu mam pytanie do tych, którzy je czytali - jak je oceniacie? Nie bardzo odstają od "klasycznych" tomów, czy to raczej coś w rodzaju "Tomka w grobowcach faraonów"? Szczególnie chodzi mi o tom o Doży Dondolo, słyszałem bowiem, że Perepeczko napisał go już dawno, jeszcze chyba pod koniec lat 80., tyle że Wydawnictwo Morskie (które wydało pierwsze pięć części) padło, a żadne inne nie chciało się podjąć edycji. Gdyby to była prawda, a autor, wydając ją po latach, nie dokonał jakichś "uwspółcześnień", to ta część może nie odstaje specjalnie od starych tomów
_________________
Nietajenko Forumowy Badacz Naukowy Ojciec dwójki dzieci
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2018-12-08, 12:50:39
bans napisał/a:
"Dzika Mrówka" broni się tylko u młodzieży i dorosłych którzy nie potrafią spojrzeć na lektury z dzieciństwa bez oduczenia sentymentów.
Jaki jest sens sięgania po książki z dzieciństwa przy takim założeniu? W przypadku historyków literatury, itp. badaczy można to zrozumieć. Ale zwykły czytelnik w średnim wieku, raczej nie po to wraca do pisarzy, których poznał w latach szkolnych aby przeżywać ponownie przygody ulubionych bohaterów bez sentymentalnej nuty. Przecież to sentyment jest głównym magnesem aby wracać to ulubionych autorów.
Ciekaw jestem czy można się oduczyć sentymentów, w tym znaczeniu jakim piszesz. Pewnie jeśli ulubionymi przedmiotami dziecka była matematyka itp., a lektury czytało z przymusu to tak. Ale taki osobnik, kiedy wydorośleje raczej sentymentów oduczał się nie będzie, bo jest inaczej skonstruowany wewnętrznie. Ma inne pasje niż czytanie, a tym bardzie zawracanie sobie głowy autorami piszącymi dla dzieci i młodzieży.
Protek, jest w tym trochę racji co piszesz. Ja korzystam z okazji, że mam 10-latka, którego wprowadzam w literaturę przygodową. Sądzę że kolega również patrzy w ten sposób. Powieści są oczywiście zbyt naiwne by założyć, że ich targetem bedą także dorośli czytelnicy. Jednak sentyment plus radość z radości dziecka sprawiają, że książki bawią.
Trafiłem niedawno na przecenione "Tajemnice gdańskiego wybrzeża". Kupiłem, przeczytałem i... No niestety, to już nie jest to samo. Powieść wygląda jak skrzyżowanie przewodnika po Pomorzu Gdańskim z podręcznikiem geografii albo historii, dydaktyka wręcz wylewa się z każdej strony, a tytułowy bohater owszem, przeżywa przygody, robią one jednak wrażenie wymyślonych na siłę przez co akcja wygląda jeszcze mniej realistycznie niż w przypadku Złotego Lodu czy Bursztynowej Komnaty.
To co jednak zgrzyta najbardziej to czas trwania powieści. Otóż toczy się ona w czasach jak najbardziej nam współczesnych, w Polsce wiele się zmieniło, ojciec Marka i Jarka z ochmistrza awansował na kapitana żeglugi wielkiej, tymczasem oni sami... wciąż chodzą do podstawówki. Tymczasem pamiętam, że kiedy czytałem wcześniejsze tomy (te wydane przed 1990) byłem niemal pewien, że wraz z kolejnymi częściami obaj wkraczają już w wiek licealny. Co więcej, w końcówce "Tajemnic..." mamy przeskok o kilkanaście lat do przodu i scenę wręczenia naszym bohaterom dyplomów ukończenia gdyńskiej Szkoły Morskiej.
Może spróbuję jeszcze sięgnąć po "DM i weneckiego dożę Dondolo", bo ta część może być stosunkowo najbliższa klimatem dawnym Dzikim Mrówkom
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.