Bazgroły "Zamek automatyczny", "Przewodnik po Fromborku", "Piosenka o Króliczku" "Notka o Cagilostro" (oraz inne, których nie umiem rozczytać)
Przekreślone nad punktami 1 - 3 to chyba Frombork.
Bazgroł opatrzony numerem 1 brzmi wg mnie: Jak Cagliostro zareagował na wehikuł.
Numer 3 - zatarte słowo to jakby Pamiętnik. Co dalej?
Zaś w lewym, dolnym rogu:
Gnezdun Civitas
denar Mieszka I
brakteat Jaksy
_________________ I znowu polski rycerz dumnie podejmuje złotą rękawicę
Ostatnio zmieniony przez michaŁ 2017-03-30, 22:48, w całości zmieniany 3 razy
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2017-03-31, 07:13:15
michaŁ napisał/a:
Bazgroł opatrzony numerem 1 brzmi wg mnie: Jak Cagliostro zareagował na wehikuł.
Chyba tak.
michaŁ napisał/a:
Numer 3 - zatarte słowo to jakby Pamiętnik. Co dalej?
Nie mówię że nie, ale litera "P" w innych miejscach wydaje mi się odmienna. Mogłaby to też być "Tajemnica" jeżeli zatarło się "j". Dalej może ...wojenn... ?
michaŁ napisał/a:
Zaś w lewym, dolnym rogu:
Gnezdun Civitas
denar Mieszka I
brakteat Jaksy
Masz rację.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
Oskar Twórca Amos Oskar Ajchel -autor powieści samochodzikowych
Dołączył: 24 Gru 2014 Posty: 107
Wysłany: 2017-04-01, 20:19:22
ZAGADKI I ZABYTKI FROMBORKA: Własną przygodę z Fromborkiem i jego zabytkami można rozpocząć już na etapie składania literek w para-komiksie Bohdana Butenki. W szóstej części przygód Kwapiszona "Kwapiszon, beczka i pamiątki po wielkim astronomie" razem z tytułowym bohaterem trafiamy między innymi właśnie do Fromborka, gdzie pada legendarne już zdanie "Kopernik (...) Jaki żywotny!". Na nieco wyższym poziomie czytelniczym do Fromborka wiedzie nas Henryk Jerzy Chmielewski, czyli Papcio Chmiel, który razem z Tytusem, Romkiem i A'tomkiem nie tylko, że przenosi nas do Fromborka, ale przenosi nas w czasie! Dzięki temu zastajemy we Fromborku samego Mikołaja Kopernika, co więcej dokładnie w takiej samej sytuacji, jak Jan Matejko, choć ten nigdy nie był we Fromborku osobiście! A jeśli już sztuka czytania nie kryje przed nami żadnych tajemnic, możemy sięgnąć po książkę Zbigniewa Nienackiego, który nie tylko wiezie nas do tego uroczego miasteczka samochodem ferrari 410, ale oprowadza nas po nim w towarzystwie samego Pana Tomasza, zwanego Samochodzikiem. A jeśli już dorośniemy (choć nie do końca wyrośniemy z dawnych książek) warto udać się do Fromborka osobiście. Na miejscu można znaleźć publicznie udostępniony plan miasta z zaznaczonymi miejscami z książki Nienackiego, pozostawionego tam przez Niewidzialną Rękę któregoś, lub którychś z forumowiczów Forum Pana Samochodzika. A może zostawił ją Baśka, albo Tytus gdy jeszcze porządkowali zabytki Fromborka? To dopiero zagadka. Z Fromborka relacjonowali: Amos Oskar Ajchel i Mikołaj Kopernik (jaki żywotny!)
Po drugie z końca książki wycięta została scena pożegnania z Alą:
- Czy spotkamy się jeszcze kiedyś? - zapytałem Alę przed wejściem do ośrodka doświadczalnego.
- Tak, tylko proszę mi już nie dziękować za pomoc w odzyskaniu tych kielichów. Po prostu okazało się, że AS może mieć wszechstronne zastosowanie (...). Myślę, że przyjadę do Warszawy, gdy przeczytam o urządzonej przez Muzeum Narodowe wystawie skarbów. Zapewne wówczas zobaczę złote kielichy w gablocie muzealnej.
- A wcześniej? - zapytałem rozczarowany.
- To przecież Pan ma szybki samochód. Czy to trudno przyjechać do G. i zapukać do drzwi politechniki?
Czyli klimat zbliżony do znanego schematu - sugestie, że w przyszłości kroi się jakiś romans. Ale dobrze, że z tego zrezygnował, bo końcówka z powtórzoną "pomyłką w ciemności" jest moim zdaniem majstersztykiem.
Właśnie czytam Zabójstwo Herakliusza Pronobisa, ten schemat pojawia się tam przy pożegnaniu ze Stokrotką, córką profesora Zanna. Po towarzyskich perypetiach, na sugestię Stokrotki, by Tomasz odwiedził ją w Krakowie, ten ochoczo to przyświadcza, wiedząc, że nie dotrzyma słowa.
_________________ I znowu polski rycerz dumnie podejmuje złotą rękawicę
von Dobeneck1 [Usunięty]
Wysłany: 2017-04-07, 19:17:12
Tomasz to mnie czasami osłabiał. Kobiety same do niego lezą, jak pszczoły do miodu, a ten wiecznie dostaje stuporu, zapomina języka w gębie itd. Raz chciał pocałować Milady i też zrejterował.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-04-07, 21:52:00
von Dobeneck napisał/a:
Tomasz to mnie czasami osłabiał. Kobiety same do niego lezą, jak pszczoły do miodu, a ten wiecznie dostaje stuporu, zapomina języka w gębie itd. Raz chciał pocałować Milady i też zrejterował.
Jest to niezupełnie ścisłe, gdyż ZN opisuje przygody PS, które trwają najwyżej kilka tygodni w roku. a co się dzieje w pozostałym czasie, kiedy my, czytelnicy, nie mamy go na oku i pilnujemy, żeby jakaś dziewczyna nie oplotła go swoimi mackami? A nawet i wtedy jest dużo momentów, kiedy PS nam się wymyka - te jakże długie odprowadzania Ali do jej baraku... . I nie mamy gwarancji, że w październiku, w jesiennej szarudze, kiedy czytelnicy wreszcie odczepią się od niego, nie zajedzie pod hotel asystentów politechniki w G., parkując wóz o klika ulic dalej, żeby go przypadkiem nie nakryli Even albo Aldona....
_________________ Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2017-04-08, 09:50, w całości zmieniany 1 raz
I nie mamy gwarancji, że w październiku, w jesiennej szarudze, kiedy czytelnicy wreszcie odczepią się od niego, nie zajedzie pod hotel asystentów politechniki w G., parkując wóz o klika ulic dalej, żeby go przypadkiem nie nakryli Even albo Aldona....
Jest tylko jeden problem. Mimo wypatrywania wehikułu na sąsiednich uliczkach nigdy go ie zauważyłem Tłumaczę to sobie tym, że popełniliśmy błąd, uważając, że chodziło o Politechnikę Gdańską. W rzeczywistości Ala pracowała na Politechnice w Gliwicach. Tam w Łabędach wyprodukowano niejednego Asa.
_________________
Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-04-08, 09:59:25
Even napisał/a:
Z24 napisał/a:
I nie mamy gwarancji, że w październiku, w jesiennej szarudze, kiedy czytelnicy wreszcie odczepią się od niego, nie zajedzie pod hotel asystentów politechniki w G., parkując wóz o klika ulic dalej, żeby go przypadkiem nie nakryli Even albo Aldona....
Jest tylko jeden problem. Mimo wypatrywania wehikułu na sąsiednich uliczkach nigdy go ie zauważyłem Tłumaczę to sobie tym, że popełniliśmy błąd, uważając, że chodziło o Politechnikę Gdańską.
Albo PS nas wykiwał i przyjechał zwyczajnie pociągiem...
Cytat:
W rzeczywistości Ala pracowała na Politechnice w Gliwicach. Tam w Łabędach wyprodukowano niejednego Asa.
Tak jest. Tylko były bardziej hałaśliwe od tego z powieści...
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-04-08, 10:15:38
michaŁ napisał/a:
Właśnie czytam Zabójstwo Herakliusza Pronobisa, ten schemat pojawia się tam przy pożegnaniu ze Stokrotką, córką profesora Zanna. Po towarzyskich perypetiach, na sugestię Stokrotki, by Tomasz odwiedził ją w Krakowie, ten ochoczo to przyświadcza, wiedząc, że nie dotrzyma słowa.
Bo to był jego ulubiony. Ale potem na szczęście w niektórych książkach pozmieniał, żeby za bardzo się nie powielać.
Jeszcze dwie informacje dla uzupełnienia:
- zamiast brakteatu Jaksy był pierwotnie brakteat pokutniczy zaproponowany muzeum w W. Różniły się też składy skarbów.
- Stefan Dąbrowski miał w maszynopisie na imię Antonii i był bardzo antypatycznym staruszkiem, który cały czas tylko narzeka na lokalną organizację turystyczną.
_________________ Drużyna 5
von Dobeneck1 [Usunięty]
Wysłany: 2017-04-08, 11:55:15
Na miejscu Tomasza, to jednak Bajeczce bym nie odpuścił. Gotowała mu, robiła śniadania i chodziła w sukience, w dodatku w słoneczniki.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-04-08, 13:26:17
von Dobeneck napisał/a:
Na miejscu Tomasza, to jednak Bajeczce bym nie odpuścił. Gotowała mu, robiła śniadania i chodziła w sukience, w dodatku w słoneczniki.
Czy ja wiem... Wszystkie poprzednia panie (a nawet i następne: Teresa v. H. i Florentyna) z kanonu i powieści poprzedzających stanowiły jakieś wyzwania, a Bajeczka to jednak emerytura....
A "emerytura" w tym sensie, że wiele znaków na niebie i ziemi wskazuje na to, iż "Rękawica..." miała być ostatnią książką cyklu. "Mam nadzieję, Bajeczko, że nie czeka nas już żadna przygoda", i Tomasz ze swą wybranką odpływają w stronę zachodzącego słońca, znikając czytelnikowi za horyzontem...
von Dobeneck napisał/a:
Na miejscu Tomasza, to jednak Bajeczce bym nie odpuścił. Gotowała mu, robiła śniadania i chodziła w sukience, w dodatku w słoneczniki.
No więc wygląda na to, że właśnie miał zamiar nie odpuścić
Tylko 10 lat później Nienackiemu przyszło do głowy napisać UFO, czego na razie nie przyjmuję do wiadomości
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-04-08, 20:10:26
irycki napisał/a:
Rękawica..." miała być ostatnią książką cyklu. "Mam nadzieję, Bajeczko, że nie czeka nas już żadna przygoda", i Tomasz ze swą wybranką odpływają w stronę zachodzącego słońca, znikając czytelnikowi za horyzontem...
Masz racje, ta scena jest tak ckliwa, że wygląda na końcową całego cyklu. Temu też miała służyć scena prawie że pojednania z Waldemarem.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2017-04-09, 08:43:49
Oskar napisał/a:
A jeśli już dorośniemy (choć nie do końca wyrośniemy z dawnych książek)
Z tych samochodzikowych na pewno nigdy. Fajnie, żeś nam przypomniał te inne, Oskarze.
Wszystkim tym, którzy naprawdę interesują się słynnym polskim astronomem polecam również poświęcić nieco uwagi temu człowiekowi: Georg Joachim Rheticus. To on właściwie odkrył Kopernika. Profesor w Wittenberdze, dotarł do Fromborka, zaprzyjaźnił się z Mikołajem, przeczytał i przede wszystkim zrozumiał jego nowę teorię i w końcu - najważniejsze chyba - zadbał o wydanie jego De revolutionibus. Zawsze go podziwiałem jako prawie całkiem zapomnianego bohatera.
Berta von S. napisał/a:
Jeszcze dwie informacje dla uzupełnienia: - zamiast brakteatu Jaksy był pierwotnie brakteat pokutniczy zaproponowany muzeum w W.
Uzupełnienie uzupełnienia:
Książka: “Muzeum w L. nabyło denar Mieszka I”
Maszynopis: “Muzeum w L. nabyło denar “Princes Polonie” i denar Mieszka I.”
Książka: “Muzeum w Łodzi nieznany nam kolekcjoner zaproponował... słynny „brakteat Jaksy””
Maszynopis: “Inne muzeum nabyło od pewnego kolekcjonera słynną “Walkę ze smokiem”. A muzeum w W. prywatny kolekcjoner zaproponował… brakteat pokutniczy. (zmienione na: “brakteat Jaksy”.)
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-04-09, 12:13:20
irycki napisał/a:
A "emerytura" w tym sensie, że wiele znaków na niebie i ziemi wskazuje na to, iż "Rękawica..." miała być ostatnią książką cyklu. "Mam nadzieję, Bajeczko, że nie czeka nas już żadna przygoda", i Tomasz ze swą wybranką odpływają w stronę zachodzącego słońca, znikając czytelnikowi za horyzontem...
Czy ja wiem. Dla mnie ta scena jest nieco przerobioną kalką zakończenia Winnetou.
Sosnowa Igiełka zajęła miejsce obok kierowcy. Zapuściłem silnik i ruszyłem wehikułem. Ale nie skręciłem na drogę do wsi, tylko pojechałem do kanału.
- O Boże, oni się utopią! - usłyszałem wołanie Krwawej Mary.
Widziałem, że Winnetou rzucił się w pogoń za wehikułem. Lecz mój samochód już był nad brzegiem kanału.
- Boże drogi! - krzyknęła rozpaczliwie Sosnowa Igiełka.
Wehikuł wjechał w wodę. Śruba napędowa zaczęła się obracać, popłynęliśmy kanałem do jeziora.
- Pański samochód pływa! Naprawdę pływa - wołała zdumiona milady.
Nie odezwałem się ani słowem. Wypłynęliśmy na jezioro i skręciłem w prawo.
- Dokąd płyniemy? Przecież mieliśmy jechać do Warszawy - stwierdziła Sosnowa Igiełka.
- Dostaniemy się do Warszawy przez jeziora mazurskie, milady.
- Ależ ja na to nie wyraziłam zgody - zauważyła dystyngowanie.
- Słusznie. Ale czy biała skwaw o imieniu Sosnowa Igiełka nie wyraziła kiedyś ochoty, aby ktoś porwał ją tak naprawdę? Więc to właśnie się stało. Howgh.
Zresztą niezupełnie takie same, ale oparte na podobnym schemacie są też scenki w innych tomach, myślę, że po prostu lubił ten niedopowiedziany schemat otwierający możliwość, że potem coś między Tomaszem a daną panią było.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2017-04-09, 12:14, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.