Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-17, 11:31:07
Jeszcze jedna rzecz mnie intryguje. Jak przyjechał Marczak, wstawili dla niego dodatkowe łóżko do pokoju Tomasza. Przecież na górze była (zapewne najlepiej się nadająca dla "wysoko postawionej osoby") sypialnia Czerskiego + 5 wolnych pokoi. W jakim celu taskali po schodach na parter łóżko? Chyba tylko po to, żeby na górze nie został nikt, kto mógłby słyszeć "poszukiwaczy" i wzywającego pomocy Tomasza.
Chyba tylko po to, żeby na górze nie został nikt, kto mógłby słyszeć "poszukiwaczy" i wzywającego pomocy Tomasza.
Pewnie palili tylko na dole? Żeby się nie narobić.
Słuszna uwaga. To znaczy palili także w bibliotece na górze, ale w pokojach nie mieli powodu.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomógł: 3 razy Dołączył: 13 Mar 2015 Posty: 276 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2016-11-17, 19:19:55
Oj, Berta. Widać, że nigdy w piecach nie paliłaś. Długo niepalony piec moze być bardzo ciężki w rozruchu.
Ponadto spać w zimnym, nieopalonym pokoju pod trzema kocami to nie żaden problem.
Oj, Berta. Widać, że nigdy w piecach nie paliłaś. Długo niepalony piec moze być bardzo ciężki w rozruchu.
No nie paliłam. Ale Ty jako "palący" naprawdę byś wolał dźwigać po schodach łóżko?
To oczywiście bardzo zależy od tego, jakie schody i jakie łóżko . Ale generalnie tak. Przeniesienie łózka to pięć minut roboty, rozpędzenie dawno niepalonego pieca to lekko licząc pół godziny i upaćkać się można niemiłosiernie.
A tak w ogóle to ja myślę że to było tak: Marczak nie znając lokalnych uwarunkowań zajrzał do pokoju Tomasza i powiedział "a wstawcie mi tu jeszcze jedno łóżko". No to wstawili... Nikt nie chciał się przeciwstawiać zwierzchnikowi.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-18, 13:10:32
irycki napisał/a:
To oczywiście bardzo zależy od tego, jakie schody i jakie łóżko . Ale generalnie tak. Przeniesienie łózka to pięć minut roboty, rozpędzenie dawno niepalonego pieca to lekko licząc pół godziny i upaćkać się można niemiłosiernie.
No nie, w piecach nie paliłam, ale meble zdarzało mi się nosić.
Zniesienie po schodach łóżka to jest mordęga. Nie ma go za bardzo jak złapać. Wyślizgue Ci się toto i próbuje zmiażdzżyć osobę trzymającą z dołu. Na zakrętach walisz kantem po ścianach. Chwila nieuwagi i można sobie przygnieść paluchy. Nie zrobisz tego w 5 minut, ani w 15. I będziesz spocony jak mysz. Przypominam, że Panna Wierzchoń była drobną dziewczyną, więc pewnie z trudem była w stanie choć trochę unieść swoją stronę. A Bigos ledwo żył już po zniesieniu biurka (co robili w 4 osoby, a nie 2).
Bo to zależy jakie biuro i jakie łóżko. Łóżko mogło być np. metalowe, coś jak w szpitalch. Byłoby wtedy lekkie i poręczne. A biurko - wielkie, ciężkie i stylowe. Choć z drugiej strony w takim starym pałacu też mogły być łóżka w epoki.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-18, 13:24:51
Szara Sowa napisał/a:
Bo to zależy jakie biuro i jakie łóżko. Łóżko mogło być np. metalowe, coś jak w szpitalch. Byłoby wtedy lekkie i poręczne. A biurko - wielkie, ciężkie i stylowe. Choć z drugiej strony w takim starym pałacu też mogły być łóżka w epoki.
To była kanapa. Jeśli przytargali tę z biblioteki, to była w stylu Jacob mahoniowa z okuciami mosiężnymi . Nie brzmi zbyt lekko.
Zresztą przypominam, że w bibliotece było ciepło, więc któreś z nich mogło się tam komfortowo przespać na owej kanapie. Naprawdę nie widzę żądnego sensu w tym noszeniu mebli poza opróżnieniem z ludzi piętra.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 13 Mar 2015 Posty: 276 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2016-11-18, 21:14:11
Z domu opalanego piecami wyprowadziłem się w wieku lat 6.
Za doświadczonego piecowego sie nie uważam, ale miałem w dorosłym życiu epizod zimy w starej kamienicy. Były tam dwa kaflowe. Od dziadka dostałem instrukcję: nie palić na noc, bo się można zaczadzić; przed spaniem cały węgiel musi sie wyżarzyć.
Jest też inne wytłumaczenie: reszta pokoi tonęła w kurzu. Panna Wierzchoń, Bigos i Tomasz trochę posprzątali w swoich, ale reszta była nie ruszona. Dyrektor Marczak - osoba przecież na stanowisku - nie będzie spał z nosem w 10-centymetrowej warstwie kurzu, a poza tym, to nic przyjemnego.
A mogli dygać ostatecznie nie kanapę, a szezlong.
Nietajenko napisał/a:
A może po prostu Marczak lubił Tomasza trochę bardziej...
Jak już mi przejdzie atak śmiechu, to chyba coś natworzę.
Jest też inne wytłumaczenie: reszta pokoi tonęła w kurzu. Panna Wierzchoń, Bigos i Tomasz trochę posprzątali w swoich, ale reszta była nie ruszona. Dyrektor Marczak - osoba przecież na stanowisku - nie będzie spał z nosem w 10-centymetrowej warstwie kurzu, a poza tym, to nic przyjemnego.
Bardzo celna uwaga! Jak widać jest sporo możliwych wytłumaczeń, nie tylko z uwagi na przebieg akcji.
Można by dodać także np. stęchliznę w dawno nie opalanym pomieszczeniu?
Bo nie wierzę aby czerski kazał opalać cały dwór żyjąc skromnie i samotnie.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-19, 19:03:56
Ad_Absurdum napisał/a:
Jest też inne wytłumaczenie: reszta pokoi tonęła w kurzu...
Szczególnie Bigosowi bardzo by to przeszkadzało.
Szara Sowa napisał/a:
Bardzo celna uwaga! Jak widać jest sporo możliwych wytłumaczeń, nie tylko z uwagi na przebieg akcji.
Jakoś mnie żadne nie przekonuje. Widzę natomiast wiele opcji rozwiązania sytuacji bez targania łóżka. Optymalna to wykorzystanie do spania kanapy w bibliotece, gdzie było ciepło i bezkurzowo.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2016-11-20, 02:03, w całości zmieniany 1 raz
Kustosz [Usunięty]
Wysłany: 2016-11-20, 10:43:58
Mnie natomiast zawsze zastanawiała obcesowość z jaką współpracownicy Tomasza potraktowali zaproszenie na „Balladynę”. Bigos to Bigos, trudno się po nim kultury spodziewać, ale Wierzchoń? Dumna Zosia przynosi zaproszenia, a ta zamiast grzecznie się wykręcić wali z grubej rury:
Nie lubię szkolnych przedstawień. Prezentuje się w nich amatorszczyznę. Kiedyś też grywałam w szkolnych przedstawieniach i wiem, że jedyną frajdę mają wykonawcy, a publiczność ziewa.
Toż to jak strzał w pysk. Totalny brak wczucia, empatii, skrajny egoizm, zwykłe chamstwo.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.