Pomógł: 3 razy Dołączył: 13 Mar 2015 Posty: 276 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2016-11-10, 22:32:05
Jak wstaniesz rano i w pokoju 14c to zimnymi kanapkami udławić sie można a nie pożywić. A chlebek raczej także nie pierwszej świeżości. Wiec raczej będę obstawiać coś ciepłego. a i tak nie wiadomo jak długo piece im ciepło trzymały.
A zakładam, ze smażyli ta jajecznicę na maszynce elektrycznej, bo coś takiego wtedy było w użyciu.
Po prostu "za bajtla" mieszkałem w domku ogrzewanym piecami i dokładnie pamiętam zimy.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-11, 00:03:08
PawelK napisał/a:
CPN napisał/a:
A zakładam, ze smażyli ta jajecznicę na maszynce elektrycznej, bo coś takiego wtedy było w użyciu.
Na gazie.
Dokładnie. Jak powiedziała Panna Wierzchoń:
Spenetrowałam również kuchnię i stwierdzam, że jest świetnie wyposażona. Mamy tu gaz w butli...
CPN napisał/a:
Jak wstaniesz rano i w pokoju 14c to zimnymi kanapkami udławić sie można a nie pożywić. (...) Wiec raczej będę obstawiać coś ciepłego. a i tak nie wiadomo jak długo piece im ciepło trzymały. (...)Po prostu "za bajtla" mieszkałem w domku ogrzewanym piecami i dokładnie pamiętam zimy.
Ale oni najwyraźniej aż tak nie marzli, od kiedy zagonili do palenia Janiaka.
Rankiem stary Janiak napalił w kilku piecach i we dworze zrobiło się bardzo przytulnie.
poszedłem do biblioteki, gdzie było już ciepło, piec świetnie się rozgrzał.
W kuchni było bardzo ciepło i przyjemnie. Panna Wierzchoń zaparzyła mocnej herbaty i zabrała się do przyrządzania jajecznicy na kiełbasie.
Pani pozwoli, że jej pomogę zdjąć palto. Tu w bibliotece jest bardzo ciepło.
Mogę się zgodzić na potrzebę ciepłego śniadania.
Ale wieczory spędzali w przytulnej kuchni lub bibliotece, więc nie musieli się na siłę dogrzewać znienawidzoną jajecznicą.
_________________ Drużyna 5
Ostatnio zmieniony przez Berta von S. 2016-11-11, 00:04, w całości zmieniany 1 raz
Pomógł: 3 razy Dołączył: 13 Mar 2015 Posty: 276 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2016-11-11, 01:15:56
A teraz wpadłem na inny pomysł.
Przypomniało mi się pierwszy rok po moim ślubie. Moja ukochana potrafiła przyrządzać wspaniałe naleśniki a ja placki ziemniaczne oraz JAJECZNICĘ. Niestety, było biedniej więc na cebuli a nie na kiełbasie.
Wracając do rzeczy, ponieważ Bigos był jaki był, a PS byl "męską szowinistyczną świnią" i posiłku dla kobiety by nie przygotował to całe kucharzenie spadło na pannę Wierzchoń. A moze ona po prostu nic innego nie umiała przygotowywać.
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2016-11-11, 06:38:58
Weźmy pod uwagę, że z oczywistych powodów śniadanie we dworze musiało być wystarczająco aromatyczne. Jajecznica na wędlinie jest z tego punktu widzenia bardzo stosowna.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
W dzisiejszych c zasach mogli by jeszcze robić grzanki z serem i wędliną, ale wtedy to chyba nie było specjalnie popularne danie.
Nie wiem jak w latach 60. W 70. chyba już popularne, bo pamiętam, że w domu często były. Na szybko i ciepło można też parówki, chyba były do kupienia w tamtych czasach.?
U nas się grzanek nie jadło. Ale parówki, masz rację! Parówki z wody, z musztardką, jeszcze łatwiejsze do zrobienia niż jajcownica.
Może tam była zakamuflowana opcja wegetariańska?
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
OMG, rzeczywiście ta jajecznica musi być logicznie wyjaśniona trybem życia obsługi muzeum?
Jest bardzo proste wyjaśnienie - jajecznica jest elementem zabawnym wprowadzonym przez autora, no i było śmiesznie, gdy Marczak się oburzał na jajecznicę a później sam ją jadł.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2016-11-29, 09:18, w całości zmieniany 2 razy
CPN napisał/a:
Oczywiście, że to element zabawny. Wymieniony w książce 23 razy.
Znaczy, Twoim zdaniem, jaki jest limit na "zabawny"? Ma być górny czy dolny? Powinno być maksimum 15 czy minimum 144? Że Ciebie to nie bawi to nie znaczy, że nie bawiło autora i innych czytelników.
Mam wrażenie, że znów zjada się tutaj własny ogon, zamiast zwrócić uwagę na nietypowość sytuacji, jak to zrobiła Berta, zaczynacie prowadzić analizę gastryczno-matematyczną. Gdyby jedli na zmianę parówki z jajecznicą to już by było dobrze, czy nadal źle?
A nikt nie wspomniał o nieśmiertelnych serdelkach. Mogli jeść serdelki? Mogli. A nie jedli. Ciekawe dlaczego. Może nie lubili serdelków. A może ten sklep na wsi nie sprowadzał serdelków tylko kiełbę. A może za późno chodzili do sklepu i już nie było serdelków?
Poważnym problemem jest również temat źródła jajek. Nigdy tych jajek nie kupowali a jednak je wiecznie mieli. Biorąc pod uwagę, że nie wiadomo czy mieli lodówkę, musieli mieć regularne źródło jajek. Może je podkradali od okolicznych chłopów albo okoliczne kury puszczane luzem niosły się w krzakach i Bigos chodził i zbierał. To by wyjaśniało jajecznicę, bo jajka za darmo a diety skromne.
Analizę dlaczego nie jedli eksportowego produktu z odpadów, który wszedł na rynek w 1967 roku czyli Paprykarza Szczecińskiego, pozostawiam innym.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2016-11-29, 09:18, w całości zmieniany 2 razy
OMG, rzeczywiście ta jajecznica musi być logicznie wyjaśniona trybem życia obsługi muzeum?
A nie zauważyłeś może, że od jakiegoś czasu w tym wątku większość dyskutantów robi sobie, nomen omen, tzw "jaja"?
Cytat:
Jest bardzo proste wyjaśnienie - jajecznica jest elementem zabawnym wprowadzonym przez autora, no i było śmiesznie, gdy Marczak się oburzał na jajecznicę a później sam ją jadł.
Dzięki, teraz będę wiedział!
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
A kwestia, skąd jajka, jest bardzo prosta - podrzucał je do kuchni Batura przy okazji nocnych wizyt w dworku. Rano panna Wierzchoń, widząc jajka, odruchowo robiła jajecznicę. Ponieważ zarówno Bigos, jak i Tomasz, jajecznicy mieli po dziurki w nosie, obniżało to ich morale, czujność i gotowość. To wyjaśnia, że Baturze tak długo udało się kiwać Tomasza i spółkę.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Pomógł: 3 razy Dołączył: 13 Mar 2015 Posty: 276 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2016-11-11, 12:43:22
PawelK napisał/a:
CPN napisał/a:
Oczywiście, że to element zabawny. Wymieniony w książce 23 razy.
Znaczy, Twoim zdaniem, jaki jest limit na "zabawny"? Ma być górny czy dolny? Powinno być maksimum 15 czy minimum 144? Że Ciebie to nie bawi to nie znaczy, że nie bawiło autora i innych czytelników.
Mam wrażenie, że znów zjada się tutaj własny ogon, zamiast zwrócić uwagę na nietypowość sytuacji, jak to zrobiła Berta, zaczynacie prowadzić analizę gastryczno-matematyczną. Gdyby jedli na zmianę parówki z jajecznicą to już by było dobrze, czy nadal źle?
Nietypowość sytuacji jest do 16 razu kiedy jajecznica jest wspomniana.
Ostatnie 7 przytoczeń ma efekt zabawny, są to wszystkie odniesienia jajecznicy przy Marczaku.
PawelK napisał/a:
Poważnym problemem jest również temat źródła jajek. Nigdy tych jajek nie kupowali a jednak je wiecznie mieli. Biorąc pod uwagę, że nie wiadomo czy mieli lodówkę, musieli mieć regularne źródło jajek
Lodówkę w listopadzie ma się w nieogrzewanym pomieszczeniu. I to w każdym.
A jajek mieli duzo, bo sobie autor jaja z czytelników robił.
Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2016-11-11, 15:54, w całości zmieniany 2 razy
Przychylam się do zdania PawłaK, takie dywagacje są pozbawione większego sensu, choć jeśli ktoś lubi się w coś takiego bawić, to proszę bardzo.
Być może wszystko ma bardzo prozaiczne wyjaśnienie. Myślę, że jest prawdopodobne, że cały ten jajecznicowy maraton (plus inne akcenty) w ND, to po prostu analogia do życia Nienackiego po przeprowadzce do Jerzwałdu. Jeśli dobrze pamiętam, Autor pisał/kończył ND już w swojej posiadłości nad Jeziorem Płaskim. Czym mógł się wtedy zajadać?
Ostatnio zmieniony przez Seth_22 2016-11-12, 21:12, w całości zmieniany 1 raz
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-15, 22:55:23
Seth_22 napisał/a:
Przychylam się do zdania PawłaK, takie dywagacje są pozbawione większego sensu, choć jeśli ktoś lubi się w coś takiego bawić, to proszę bardzo.
Ja lubię. Ale faktycznie chyba już w tym temacie zaczynamy gonić w piętkę, więc może coś nowego, co wydało mi się dziwne:
Złoczyńcy wynieśli z dworu TO, aby nabrać Tomasza, że znaleźli skarb. Ale TO zawierało magazynowany w piwnicy węgiel. Jakim cudem udało im się bezszmerowo zakraść do piwnicy i w ciszy przerzucić 50kg (lub 100kg, bo nie jestem pewna, czy Bigos podaje wagę worka czy całości) węgla?? Marczak wspomina jedynie o krokach i "szmerach" na górze.
Berta von S. napisał/a:
Złoczyńcy wynieśli z dworu TO, aby nabrać Tomasza, że znaleźli skarb. Ale TO zawierało magazynowany w piwnicy węgiel. Jakim cudem udało im się bezszmerowo zakraść do piwnicy i w ciszy przerzucić 50kg (lub 100kg, bo nie jestem pewna, czy Bigos podaje wagę worka czy całości) węgla?? Marczak wspomina jedynie o krokach i "szmerach" na górze.
Po pierwsze, jeśli Batura był wystarczająco błyskotliwy mogli zapakować worki gdy nikogo nie było we dworze, a Tomasz był nieprzytomny po tym jak dostał w głowę, albo, co bardziej prawdopodobne, zrobili to w nocy przed wyniesieniem worków, gdy wszyscy we dworze spali. Mieli dość czasu żeby ręcznie zapakować worki, a poza tym, jak mówił Batura "mury są dość grube. Ci, co śpią na dole, i tak pana nie usłyszą.", więc ładowania worków też by nie usłyszeli.
_________________
to travel hopefully is a better thing than to arrive
Robert Louis Stevenson 'Virginibus Puerisque'
Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2016-11-29, 09:19, w całości zmieniany 2 razy
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-11-15, 23:47:42
PawelK napisał/a:
Po pierwsze, jeśli Batura był wystarczająco błyskotliwy mogli zapakować worki gdy nikogo nie było we dworze, a Tomasz był nieprzytomny po tym jak dostał w głowę
Opcja wcześniejsza odpada, bo Batura był z wizytą we dworze już po przecknięciu się Tomasza i próbował wymusić remont Sali balowej. Dopiero po zdemaskowaniu przez A i Z zdecydował się na wariant z węglem.
PawelK napisał/a:
albo, co bardziej prawdopodobne, zrobili to w nocy przed wyniesieniem worków, gdy wszyscy we dworze spali. Mieli dość czasu żeby ręcznie zapakować worki, a poza tym, jak mówił Batura "mury są dość grube. Ci, co śpią na dole, i tak pana nie usłyszą.", więc ładowania worków też by nie usłyszeli.
Myślę, że zrobił to w nocy. Ale cały czas mi się to wydaje niewykonalne. Co innego krzyczenie wycieńczonej ofiary zza „bardzo grubej” kominowej ściany, a co innego przesypywanie szuflą węgla. Wiesz jaki to łoskot?!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.