P.s. przy okazji sobie przypomniałam maszynki do mięsa. Dzisiaj chyba nikt już tego nie trzyma, tylko przynosi ze sklepu zmielone.
Może we Varsovie nie ma, ale u nas na wsi w Polszy B nadal są i mają się świetnie, jeno maszynki te obsługują ekspedientki chyba z uwagi na dbałość o trwałość.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-09-30, 16:31:39
Nietajenko napisał/a:
Może we Varsovie nie ma, ale u nas na wsi w Polszy B nadal są i mają się świetnie, jeno maszynki te obsługują ekspedientki chyba z uwagi na dbałość o trwałość.
W sklepie wiadomo, ze są, chodziło mi od domy.
Z24 napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Dzisiaj chyba nikt już tego nie trzyma, tylko przynosi ze sklepu zmielone.
U mnie jest .
Szara Sowa napisał/a:
U mnie też jest. Czasami służy do zmielenia maku albo sera.
Even napisał/a:
W mojej kuchni też jest. Przydaje się przy robieniu pasztetów, farszów i t.p.
To mnie zaskoczyliście. Myślałam, że prywatnie nikt już tego sprzętu nie używa.
Pomogła: 41 razy Wiek: 37 Dołączyła: 19 Sie 2013 Posty: 8117 Skąd: Bath, UK
Wysłany: 2016-10-02, 18:06:25
Berta von S. napisał/a:
To mnie zaskoczyliście. Myślałam, że prywatnie nikt już tego sprzętu nie używa.
U moich rodziców są nawet dwie - jedna stara ręczna, używana do mielenia suchego chleba na bułkę tartą, a druga nowa, elektryczna do mielenia wszystkiego Super się sprawdza do mielenia orzechów na mazurek.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 13 Mar 2015 Posty: 276 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2016-10-03, 09:42:53
irycki napisał/a:
Może pijał wyłącznie kawę z ekspresu? W kawiarniach ekspresy do kawy chyba już wtedy były? Natomiast takich do użytku domowego chyba nie?
Z drugiej strony, to by znaczyło że "w domu" też pijał kawę wyłącznie w kawiarniach. Stać go było?
(z trzeciej strony, samotnie żyjący kawaler nie miał chyba dużych wydatków. Może mógł sobie pozwolić na codzienną filizankę małej czarnej w kafejce).
Moze nie chcial sie dzielic z panna Wierzchon i z panem Bigosem?
A tak na powaznie - we Dworze PS mogl sobie przygotowac jedynie kawe zasypywana w szklance. A nie kazdy lubi kawe filtrowana na zebach. I tu niekoniecznie chodzi o ekspress do kawy, bo zdaje sie nawet przelewowe z papierowym filtrem pojawily sie dopiero w latach 80. Pamietam jak moja babcia miala specjalny imbryczek do parzenia kawy z siteczkiem, do szklanki sie juz nalewalo "bez fusow".
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-03, 10:26:19
CPN napisał/a:
irycki napisał/a:
Może pijał wyłącznie kawę z ekspresu? W kawiarniach ekspresy do kawy chyba już wtedy były? Natomiast takich do użytku domowego chyba nie?
Z drugiej strony, to by znaczyło że "w domu" też pijał kawę wyłącznie w kawiarniach. Stać go było?
(z trzeciej strony, samotnie żyjący kawaler nie miał chyba dużych wydatków. Może mógł sobie pozwolić na codzienną filizankę małej czarnej w kafejce).
Moze nie chcial sie dzielic z panna Wierzchon i z panem Bigosem?
A tak na powaznie - we Dworze PS mogl sobie przygotowac jedynie kawe zasypywana w szklance. A nie kazdy lubi kawe filtrowana na zebach. I tu niekoniecznie chodzi o ekspress do kawy, bo zdaje sie nawet przelewowe z papierowym filtrem pojawily sie dopiero w latach 80. Pamietam jak moja babcia miala specjalny imbryczek do parzenia kawy z siteczkiem, do szklanki sie juz nalewalo "bez fusow".
Tak było w istocie, ale w kawiarni - jeśli nie było ekspressów - też dawali sypanki, czyli kawę parzoną po turecku. Wprawdzie Turcy to robią trochę inaczej...
Ja tam uwielbiam tak parzoną kawę. I to w szklance.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14104 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-10-04, 19:51:32
Dzisiaj nnacznie lepszą alternatywą do kawy po turecku jest kawa przyrządzona w prasce francuskiej. Używam że pod względem smaku, aromatu bije na głowę każdą inną, szczególnie filtrowaną, lepsze rezultatu można osiągnąć tylko przy pomocy drogich automatów i maszyn espresso.
Pomógł: 3 razy Dołączył: 13 Mar 2015 Posty: 276 Skąd: Szkocja
Wysłany: 2016-10-05, 14:27:04
Jeśli już przy napojach. Fakt kawa z praski jest dobra. Ale praski używam do parzenia naparu yerba-mate.
Dwie łyżeczki do praski, zalewam kubkiem gorącej wody, naparzają 2 min, wlewam do kubka, słodzę 2-3 łyżeczki cukru, 30-40 ml soku z limonki i gotowe.
Dobre na gorąco i na zimno. Przepis pochodzi z Brazylii.
A wracając do PSiND. Zastanawia mnie co ze sobą zabrała panna Wierzchoń, skoro spakowała się najprawdopodobniej do jednej walizki a była na tyle przewidująca, ze zabrała kołdrę i poduszkę. I był to perspektywicznie długi wyjazd. Dzisiaj pakując rodzine 2+2 na obojętnie czy weekendowy czy wakacyjny wyjazd bagażnik Grand Scenic'a (duży on jest) jest zapchany po dach.
Wydaje mi sie ze autor trochę się nie orientował ile drobiazgów jest potrzebnych do funkcjonowania przeciętnej kobiecie. Z reszta ja się też o tym dowiedziałem podczas okazji takich jak pakowanie samochodu.
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-05, 15:51:39
CPN napisał/a:
Zastanawia mnie co ze sobą zabrała panna Wierzchoń, skoro spakowała się najprawdopodobniej do jednej walizki a była na tyle przewidująca, ze zabrała kołdrę i poduszkę. I był to perspektywicznie długi wyjazd. Dzisiaj pakując rodzine 2+2 na obojętnie czy weekendowy czy wakacyjny wyjazd bagażnik Grand Scenic'a (duży on jest) jest zapchany po dach.
Wydaje mi sie ze autor trochę się nie orientował ile drobiazgów jest potrzebnych do funkcjonowania przeciętnej kobiecie. Z reszta ja się też o tym dowiedziałem podczas okazji takich jak pakowanie samochodu.
Masz absolutną rację! Też o tym zawsze myślę czytając ND. Po wciśnięciu kołdry i poduszki do walizki nie widzę miejsca nawet na najbardziej potrzebne rzeczy dla faceta, o kobietach nie wspominając.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-05, 16:39:41
Berta von S. napisał/a:
CPN napisał/a:
Zastanawia mnie co ze sobą zabrała panna Wierzchoń, skoro spakowała się najprawdopodobniej do jednej walizki a była na tyle przewidująca, ze zabrała kołdrę i poduszkę. I był to perspektywicznie długi wyjazd. Dzisiaj pakując rodzine 2+2 na obojętnie czy weekendowy czy wakacyjny wyjazd bagażnik Grand Scenic'a (duży on jest) jest zapchany po dach.
Wydaje mi sie ze autor trochę się nie orientował ile drobiazgów jest potrzebnych do funkcjonowania przeciętnej kobiecie. Z reszta ja się też o tym dowiedziałem podczas okazji takich jak pakowanie samochodu.
Masz absolutną rację! Też o tym zawsze myślę czytając ND. Po wciśnięciu kołdry i poduszki do walizki nie widzę miejsca nawet na najbardziej potrzebne rzeczy dla faceta, o kobietach nie wspominając.
W takich sytuacjach kołdrę i poduszkę przytroczało się do walizki. Jest u mnie taka stara walizka, niegdyś elegancka, z specjalnym pasem, którym można było jeszcze coś przytroczyć. Z kołdrą i poduszką co prawda nie jeździłem, ale z grubym kocem z wielbłądziej wełny - tak
Poza tym panna W. z pewnością - oprócz siatki na zakupy - zabrała ze sobą torebkę. W niej, jak wiadomo, mieszczą się różne rzeczy. Damskie torebki mają w sobie to coś z TARDIS: są w środku o wiele większe niż z zewnątrz
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-05, 18:46:10
Z24 napisał/a:
W takich sytuacjach kołdrę i poduszkę przytroczało się do walizki. Jest u mnie taka stara walizka, niegdyś elegancka, z specjalnym pasem, którym można było jeszcze coś przytroczyć. Z kołdrą i poduszką co prawda nie jeździłem, ale z grubym kocem z wielbłądziej wełny - tak
Poza tym panna W. z pewnością - oprócz siatki na zakupy - zabrała ze sobą torebkę. W niej, jak wiadomo, mieszczą się różne rzeczy. Damskie torebki mają w sobie to coś z TARDIS: są w środku o wiele większe niż z zewnątrz
Koc a kołdra i poduszka to jednak spora różnica - gabaryty ze 3 razy większe. A damskie torebki są wprawdzie pojemne, ale nie sądzę, żeby upchnęła tam coś poza np. najbardziej potrzebnymi kosmetykami. A buty, spodnie spódnice, bluzki, pidżama, bielizna???
Weź pod uwagę, że nie jechała tam na jeden weekend. A wszystko działo się jesienią, kiedy pogoda jest zmienna, więc trzeba zabrać różnej grubości ubrania (+ możliwość przemoczenia, więc np. kozaki czy kalosze). I raczej trudno było liczyć w tamtych czasach, że się coś brakującego dokupi.
Pomógł: 66 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-05, 20:20:36
Berta von S. napisał/a:
Z24 napisał/a:
W takich sytuacjach kołdrę i poduszkę przytroczało się do walizki. Jest u mnie taka stara walizka, niegdyś elegancka, z specjalnym pasem, którym można było jeszcze coś przytroczyć. Z kołdrą i poduszką co prawda nie jeździłem, ale z grubym kocem z wielbłądziej wełny - tak
Poza tym panna W. z pewnością - oprócz siatki na zakupy - zabrała ze sobą torebkę. W niej, jak wiadomo, mieszczą się różne rzeczy. Damskie torebki mają w sobie to coś z TARDIS: są w środku o wiele większe niż z zewnątrz
Koc a kołdra i poduszka to jednak spora różnica - gabaryty ze 3 razy większe. A damskie torebki są wprawdzie pojemne, ale nie sądzę, żeby upchnęła tam coś poza np. najbardziej potrzebnymi kosmetykami. A buty, spodnie spódnice, bluzki, pidżama, bielizna???
Weź pod uwagę, że nie jechała tam na jeden weekend. A wszystko działo się jesienią, kiedy pogoda jest zmienna, więc trzeba zabrać różnej grubości ubrania (+ możliwość przemoczenia, więc np. kozaki czy kalosze). I raczej trudno było liczyć w tamtych czasach, że się coś brakującego dokupi.
Jak się gdzieś wybierało w dłuższą podróż, to nie wszystko zabierało się naraz. Gdy np. większa rodzina jechała na wczasy lub z nich wracała, to część rzeczy wysyłało się w pocztą w paczce. W ten sposób można wytłumaczyć jedyną walizkę panny Basi... . Co do możliwości zakupu, to raczej problemy były nie tyle z czasami co z miejscem. Na większy zakup trzeba było jechać do P. albo do Łodzi. A co do czasów: rozwaliły mi się takie fajne buty na takie sezon pośredni, nie letnie ani nie zimowe. I kicha...
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-10-05, 20:58:03
Z24 napisał/a:
Gdy np. większa rodzina jechała na wczasy lub z nich wracała, to część rzeczy wysyłało się w pocztą w paczce. W ten sposób można wytłumaczyć jedyną walizkę panny Basi... .
NIc tam nie było o wizycie listonosza z paczką.
_________________ Drużyna 5
Kynokephalos Moderator Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku
Pomógł: 139 razy Dołączył: 07 Cze 2011 Posty: 6655 Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2016-10-06, 05:39:42
Berta von S. napisał/a:
Nic tam nie było o wizycie listonosza z paczką.
Poza tym wątpliwe jest, by w ciągu dwóch godzin (i pięciu minut) jakie miała na przejazd z ministerstwa do domu, skompletowanie rzeczy na wyjazd, "zlikwidowanie swoich spraw" i powrót, panna Wierzchoń zdążyła zapakować i nadać na poczcie przesyłkę. Niby mogła poprosić kogoś z rodziny czy przyjaciół o przysługę. Ale po co miałaby to robić? Tomasz nie wyznaczył limitu na bagaże, raczej zjawiłaby się przy samochodzie z dwoma pakunkami. Mam wrażenie, że w dużej walizce było wszystko, co panna Wierzchoń zamierzała wziąć ze sobą do Janówki.
Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________ Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.
O tym że kupowali sobie żarcie, też poza chyba jednym razem nic nie było. A kupować musieli.
OK, ja się zgadzam, że to niedopatrzenie Nienackiego, ale to akurat daje się wyjaśnić bez szkody dla naszej wiary w świat przedstawiony.
Kynokephalos napisał/a:
Poza tym wątpliwe jest, by w ciągu dwóch godzin (i pięciu minut) jakie miała na przejazd z ministerstwa do domu, skompletowanie rzeczy na wyjazd, "zlikwidowanie swoich spraw" i powrót, panna Wierzchoń zdążyła zapakować i nadać na poczcie przesyłkę.
Ona to na pewno była spakowana już wcześniej, to bardzo zorganizowana osoba i na pewno nie szła na żywioł. Więc i paczkę mogła mieć przygotowaną, a nadała po drodze.
Zarówno Wierzchoń jak i Bigos musieli wiedzieć, że od razu pojadą, inaczej sobie tego nie wyobrażam. To nie wojsko, żeby pracownikowi oznajmić, że ma dwie godziny na spakowanie i wio.
_________________ Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.
"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.