PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Dom Zbigniewa Nienackiego w Jerzwałdzie
Autor Wiadomość
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-03-13, 11:45:07   

John Dee napisał/a:
Berta von S. napisał/a:
Ciekawe, kto to był/jest "P"?

No właśnie, kim był P.? Jakiś kolega z redakcji, przyjaciel z Łodzi, ale z zupełnie innej branży, krewny?

Bez dodatkowych danych raczej nie zgadniemy, bo pasuje każda z opcji. Może coś jeszcze o nim dalej będzie?

John Dee napisał/a:

A co do tapczanika - czyżby był nim ten oto mebel uwieczniony przez Borsuka na zdjęciu w 2008 r.?
http://pansamochodzik.net...p=236077#236077

Na pewno ten tapczanik, zawsze o nim była mowa, jako o ulubionym meblu Nienackiego. :)
_________________
Drużyna 5

 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48355
Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-03-13, 12:27:37   

Berta von S. napisał/a:
John Dee napisał/a:

A co do tapczanika - czyżby był nim ten oto mebel uwieczniony przez Borsuka na zdjęciu w 2008 r.?
./redir/pansamochodzik.net...p=236077#236077

Na pewno ten tapczanik, zawsze o nim była mowa, jako o ulubionym meblu Nienackiego. :)


Czy on mógłby się zmieścić na osobówce????
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-03-13, 18:22:56   

Szara Sowa napisał/a:

Czy on mógłby się zmieścić na osobówce????

Raczej ciężko. :)





Ale w sumie żaden tapczanik się nie mieści w osobówce, więc może nie woził go osobówką?
Albo jakoś tak wpychał, że połowa z tyłu wystawała z czerwoną szmatą na końcu? ;-)
_________________
Drużyna 5

 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48355
Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-03-13, 18:54:27   

Gdy po sześciu godzinach prowadzenia samochodu, objuczonego do granic możliwości (na bagażniku, na dachu wiozłem nawet swój tapczanik, który kupiłem jeszcze do dworku w Parcicach)

Ale on wiózł ten tapczan na dachu! :)
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
Nietajenko 
Forumowy Badacz Naukowy
Ojciec dwójki dzieci



Pomógł: 33 razy
Wiek: 46
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 11847
Skąd: Olsztyn
Wysłany: 2016-03-15, 13:22:49   

Jasne że da radę. Ja swoim Space Starem wiozłem wersalkę bezpośrednio na dachu bo bagażnika nie miałem. Wersalka leżała miękkim do dołu a przymocowana była jedynie streczem przez otwarte okna. Myślę, że Nienacki swój tapczanik wiózł w analogiczny sposób. :)
_________________
 
 
Even 
Moderator
żywa skamielina forumowa



Pomógł: 22 razy
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 5492
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2016-03-15, 20:02:54   

Po złożeniu tylnych siedzeń do Opla Kadeta wchodziła wersalka. Nie wystawała poza tylny zderzak, chociaż nie można było całkowicie zamknąć tylnej klapy.
_________________


Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-03-16, 11:17:25   

Szara Sowa napisał/a:
Ale on wiózł ten tapczan na dachu! :)

A jak na dachu to spoko (nie doczytałam). W prl-u różne wielbłądy krążyły po drogach. :)

z14323821Q,Na-dachu--malucha--przewozilismy-nasze-bagaze--tor.jpg
źródło: http://www.domosfera.pl/wnetrza/51,101999,14322287.html?i=0
Plik ściągnięto 164 raz(y) 90,36 KB

_________________
Drużyna 5

 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11283
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-03-16, 12:25:54   

Różne trzeczy się oglądało, ale żeby ktoś wiózł ze sobą na wakacje trumnę... :D . A poza tym bezpieczniej byłoby ją umocować wzdłuż.
_________________
Z 24
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 124 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14096
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-03-20, 08:56:30   

Ale dziś mam już nawet na czym siedzieć i przy czym pisać. W Suszu kupiłem składany stolik, maszynkę elektryczną i Imbryk. Mamy nawet na czym zagotować sobie herbatę. Stolarzowi dam tylko zaliczkę na okiennice, bo pieniędzy na wszystko już mi nie starczy. A najgorsze — studnia. Ta moja pompa, która stoi na podwórzu, od siedmiu lat już jest nieczynna. Poprzedni właściciel nosił wodę ze studni, która jest o czterysta metrów. Ale ja studnię uruchomię. Muszę. „Ja im pokażę” — krzyczę do P. — Zobaczą co potrafię. Przekonasz się...” Nawet nie wiem, pod czyim adresem wykrzykuję te pogróżki. Może pod adresem P., który wciąż mnie irytuje? „Co, znasz się na pompach?” — szydzi. Nie, nie mam pojęcia jak jest zbudowana wiejska pompa. Ale tłumaczę P: „To, co jeden człowiek zbudował, drugi zepsuł, to trzeci potrafi naprawić”. Dyskusja o pompie trwała dwie godziny. Nienawidzę P., który poszedł na spacer do wsi i wrócił z wiadomością, że w J. znajduje się kilkanaście pomp, ale z nich tylko pięć jest czynnych. „Nie będziesz miał wody” — powiada tryumfująco.

16 VII 1967 r.

Zastanawiam się, jaki jest mój stosunek do P. Ile to ludzi zwracało ml już uwagę, że P. to człowiek o przerażająco małym życiu intelektualnym i że moja przyjaźń z nim stawia mnie w nie najlepszym świetle, w gruncie rzeczy kompromituje. Zresztą, kompromituje mnie i w dosłownym sensie. P. opowiada o mnie niestworzone historie, powołując się na mnie załatwić swoje nie zawsze czyste interesy, jeśli chce komuś dokuczyć, mówi, co mu ślina na język przyniesie, ale twierdzi, że to właśnie ja tak mówię, wkłada mi w usta poglądy i oceny, których nie mam. Plotkuje i donosi mi o znajomych swój często fałszywy o nich sąd. Są dni, w których nienawidzę P. Zdaję sobie sprawę, że P. w gruncie rzeczy po prostu uważa, że jestem człowiekiem, któremu się udało, podczas, gdy jemu się nie udało, może nawet z winy takich jak ja. I w jego pojęciu jest nawet czymś naturalnym, że on żyje ze mnie w dosłownym i przenośnym sensie. Tak, prawdę mówiąc, wszystko w P. mnie razi. Jego poglądy na świat, jego maleńki sprycik, którego udaję, że nic dostrzegam. Przenikam go w każdej sekundzie i potrafię na dziesięć dni naprzód powiedzieć to, co on powie w konkretnej sytuacji. Zanim pomyśli, ja już wiem co on pomyśli. Zanim poczuje, ja już wiem, co on poczuje. Gdyby chociaż był Piętaszkiem, którego mógłbym nauczyć dziesięciorga przykazań. Ale nie. On jest w ogóle nieprzemakalny. Gdy brakuje mu już argumentów, aby odparować jakieś moje zarzuty, powołuje się na swoje siwe włosy. „Jeśli ktoś na starość ma tylko argument swoich siwych włosów” — odpowiadam —, to znaczy, że zupełnie przegrał życie, niczego w nim nie dokonał. „Ty też będziesz będziesz kiedyś miał siwe włosy” — mówi. “Nieprawda” — krzyczę, — “w mojej rodzinie nie było siwków, bo wszyscy jesteśmy blondyni!” I jak tu dyskutować? I tak jest zawsze. Ja o gwiazdach, a on o lampie, bo też świeci. Wiem to wszystko, irytuję się, a przecież ciągle go ze sobą wożę, z kąta w kąt Polski, z miejsca na miejsce.

Już wiem. Jestem masochistą. Towarzystwo P. upokarza mnie, a ja w tym upokorzeniu znajduję zadowolenie. A może to po prostu litość? Czy nie cechowała mnie zawsze słabość dla wszelkiego rodzaju „nieudaczników”? Co się stanie z P., jeśli go porzucę? Przecież on żyje tylko poprzez mnie i jakby się ze mną nieustannie identyfikuje. Nigdy nie powie, „ja”, a zawsze „my”. Ja od dawna nie zbieram i rzadko czytam, co o mnie piszą. On wszystko wycina i nosi przy sobie w teczce. Ale jeśli ktoś napisze o mnie coś złego, P. ma ciche zadowolenie. Ostatnio głosił: „Kupiliśmy ze Zbigniewem gospodarstwo na Mazurach. Zaczniemy tam nowo życie. Będziemy zbierać materiały do nowej książki”.

Ile to razy prosiłem P: „Masz tu kartkę papieru i napisz szczerze, co o mnie myślisz”. Bo w gruncie rzeczy ciekawi mnie stosunek P. do mnie. Ale on nie napisze, a ja i tak wiem, co on myśli i czuje. Często mówi do swoich znajomych: „Zbigniewa wszyscy nienawidzą. Tylko ja go lubię”. A w domyśle kryje się: ile ja przez to cierpię i jak się poświęcam, bo go lubię. Najstraszniejsze jednak jest to, że mnie zupełnie nie rozumie. Gdy mu tłumaczyłem, że chcę kupić dom i małe gospodarstwo rolne, ponieważ jestem stosunkowo młody, a wyeksploatowałem swoją biografię, nie chcę się powtarzać i muszę zdobyć nowe doświadczenia do pisania, P. kiwał głową ze zrozumieniem. Ale dziś rano rzekł: „Ty masz głowę, Zbigniew. Domy Idą w cenie. Oporządzisz ten dom i sprzedasz za pół miliona”. „Nie sprzedam” — wołam. — Po mojej śmierci niech to weźmie państwo i zrobi tu świetlicę i bibliotekę gromadzką”. P. tylko chytrze mruży oko. Bo P. sądzi, że prowadzę z nim jakąś podwójną grę, tylko, że on nie da się przechytrzyć. On wie swoje.

Albo Inny przykład. Pokazałem P. zrobioną przeze mnie madonnę. „Dobra jest” — stwierdził. — „Kondek wziąłby za taką co najmniej trzy tysiące". Innymi słowy, ja nie rzeźbiłem dlatego, że to sprawiało mi przyjemność, ale dlatego, że żal mi było wydać trzy tysiące złotych.
Ale cały P. obnażył się dopiero dzisiaj. Zabrałem go na obchód swego domu i gospodarstwa. Opowiadałem mu: „Umeblowanie zrobię sam, rozumiesz, własnymi rękami. Kupię desek i spróbuję zrobić stoły, ławy, szafy”. P. kiwał głową ze zrozumieniem: „Masz rację. To w gruncie rzeczy nic trudnego. Ja ci zresztą w tym pomogę. Po co mamy wydawać pieniądze na umeblowanie, skoro może my zrobić sami, czy nie tak?”
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48355
Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-03-20, 15:57:07   

Coraz bardziej chyba wszystkich dręczy pytanie kim był ów tajemniczy P.? :065:

Johnie, czy dobrze się domyślam że ręcznie przepisujesz te fragmenty z Odgłosów?
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
misia 
Fanatyk Samochodzika



Pomogła: 8 razy
Dołączyła: 29 Lip 2012
Posty: 3232
Skąd: miasto Łódź
Wysłany: 2016-03-20, 22:45:31   

A może P. to sam Nienacki, tylko w drugiej osobie? g;)
_________________



"Prawda leży pośrodku - może dlatego wszystkim zawadza" - Arystoteles
 
 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 124 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14096
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-03-21, 07:34:19   

misia napisał/a:
A może P. to sam Nienacki, tylko w drugiej osobie? g;)

Nie sądzę. Ale jest to już dziwne, że tak ostro go krytykuje - i to na łamach czasopisma… Kto robi coś takiego?!

Szara Sowa napisał/a:
Coraz bardziej chyba wszystkich dręczy pytanie kim był ów tajemniczy P.?

Mnie rzeczywiście dręczy. Szczególnie, że nie był raczej kolegą po fachu, a także znacznie starszy…

Szara Sowa napisał/a:
Johnie, czy dobrze się domyślam że ręcznie przepisujesz te fragmenty z Odgłosów?

Większość da się skopiować, część trzeba przepisać. Dlaczego? Zamierzasz schować to odpisy w dziele dla zalogowanych? :027:
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48355
Skąd: Poznań
Wysłany: 2016-03-21, 08:24:32   

John Dee napisał/a:
Dlaczego?


Chciałem docenić włożony trud!


John Dee napisał/a:
Ale jest to już dziwne, że tak ostro go krytykuje - i to na łamach czasopisma… Kto robi coś takiego?!


No własnie. Stąd pewnie wynika też to:

John Dee napisał/a:
Często mówi do swoich znajomych: „Zbigniewa wszyscy nienawidzą.”
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

Ostatnio zmieniony przez Szara Sowa 2016-03-21, 08:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Even 
Moderator
żywa skamielina forumowa



Pomógł: 22 razy
Dołączył: 04 Wrz 2007
Posty: 5492
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2016-03-22, 23:16:45   

misia napisał/a:
A może P. to sam Nienacki, tylko w drugiej osobie? g;)

Ciekawa teoria :564: Myślę, że dało by się ją uzasadnić. Ale udowodnić się jej raczej nie da :/
_________________


Martin Even
Grands Boulevards.
Akty meskie i kobiece bez odchyleń w stronę pornografii
Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, milczą
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-03-24, 11:05:35   

No ciekawa postać. I jakaś sprzeczna - z jednej strony uchodzi za osobę o ubogim życiu intelektualnym, z drugiej najwyraźniej obraca się w środowisku, skoro ma możliwość rozmawiać o ZN z jego znajomymi. Czyli jakby ktoś powiązany z łódzkim światkiem artystycznym, ale nie twórca (może np. operator, dźwiękowiec?). Chociaż wzmianka, że mu się nie udało sugeruje jakieś ambicje. Dziwne.

I jeszcze zbieranie wycinków prasowych... To by wskazywało na jakieś bardzo bliskie relacje. Zresztą podobnie, jak fakt, że akurat tajemniczy P. towarzyszy Nienackiemu w ogarnianiu domu. Może ktoś w Jerzwałdzie kojarzy tego faceta?
_________________
Drużyna 5

 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 124 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14096
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-03-27, 09:28:06   

Ostatnia część zwierzeń Nienackiego zatytułowanych “Z dzienników” i opublikowanych w 1969 roku w “Odgłosach”.

”Złapałem się za głowę i wybiegiem na podwórko. Potem z drugiej strony mojego domu odkryłem wysoko pod dachem wykutą datę budowy domu. Jest to rok mojego urodzenia. Wydaje mi się to symboliczne. Ten dom ma tyle lat, co i ja. Chwila zadumy. P. stwierdza: „Ciekawe, co robi Niemiec, który budował ten dom. Nie boisz się, że on tu zechce wrócić? A mówiłem ci, że trzeba było jednak budować się nad Wartą za Wieluniem, tak jak kiedyś planowałeś”.

Czterogodzinna rozmowa o patriotyzmie. Krzyczę, wrzeszczę, miotam się z wściekłości, bo przecież tłumaczyłem P., że z pięćdziesięciu ofert, jakie otrzymałem po swoich ogłoszeniach w gazetach, wybrałem ten dom i to miejsce właśnie ze względów patriotycznych. „Proszę bardzo, niech przyjeżdża ten Niemiec, niech oni tu wszyscy przyjeżdżają, tylko niech najpierw się urządzę. Ja zrobię z tego cudo, rozumiesz? Niech patrzą jak tu żyje polski pisarz. Tak powinni zrobić i inni. Chłop, rolnik, to dla nich coś anonimowego. Może być, może go tu nie być. Ale powiadam ci, że z historii tej ziemi nikt nie wykreśli już faktu, że ja tu mieszkałem, jeśli okaże się, że byłem dobrym pisarzem. Tam jest dla mnie Polska, gdzie mieszka naród, którego się czuję cząstkę. Tu jest nowy dom — krzyczę!

Porzuciłem P. i poszedłem w las. Musiałem przemyśleć, co mnie od pewnego czasu bardzo trapiło. Czeka mnie zetknięcie z zupełnie nowym środowiskiem literackim i kulturalnym. I to bardzo specyficznym. Najpoważniejszy trzon w olsztyńskim środowisku literackim tworzą pisarze, którzy są jak by żywymi pomnikami tej ziemi; ich biografie to kawał historii Warmii i Mazur. Zientara—Malewska, Władysław Gębik, Karol Małłek, Alojzy Śliwa. O każdym z tych ludzi można by napisać wspaniałą powieść. Dr Władysław Gębik był przed wojną dyrektorem jedynego polskiego gimnazjum na terenie tzw. Prus Wschodnich. Gdy wybuchła wojna, poszedł z uczniami do obozu koncentracyjnego. Jest w tym coś z gestu Korczaka, ten człowiek budzi we mnie ogromny szacunek. Tak samo inni. Przez cale lata walczyli o polskość Warmii i Mazur, krzewili tę polskość i teraz stali się jej symbolem. Karol Małłek ostrzegał mnie: „Żeby zrozumieć tę ziemię, trzeba było z nią cierpieć”. A ja przecież nie cierpiałem, przybywam tu z zupełnie innego regionu. Oni tu mówią o sobie: “My wszyscy jesteśmy z Kajki.” A ja? Ja chyba jestem trochę z Caldwella, trochę z innych, może z Prusa? Oni mówią: „Warmia i Mazury”, a ja nawet nie bardzo wiem, czym się różni Warmia od Mazur i jakie są granice tych regionów. A co najgorsze, nie czuję w sobie ochoty, aby tę sprawę zgłębiać.

Na ile zdążyłem się zorientować, w tej wsi, gdzie będę mieszkał, nie ma ani jednego autochtona. Wszyscy przyjechali tutaj z najróżniejszych krańców Polski: z Białostocczyzny, z Rzeszowszczyzny, z Krakowskiego, ze Śląska, mój sąsiad leśniczy pochodzi z Łódzkiego z pod Kamieńska. Przed laty starły się tutaj najróżniejsze wpływy kulturalne, najróżniejsze obyczaje, wyrosły nowe pokolenia. Wczoraj byłem z P. w Klubie Młodego Rolnika. Co wieczór czynny jest tam telewizor. Dziewczęta wiejskie siedzą przed telewizorem w minispódniczkach, chłopcy z długimi włosami jak w łódzkiej czy warszawskiej kawiarni. To, co tydzień temu pokazał paryski dom mody i przekazała kronika telewizyjna, już dziś dziewczyna na wsi próbuje sama powtórzyć 1 kroi sobie nową sukienkę. I tak samo chyba nową sukienkę. I tak samo chyba dzieje się z kulturą. A tu nie tak dawno podobno przyjechał pisarz i mówił do młodzieży, że są z Kajki i Lengowskiego. Podobno słuchali go niezbyt uważnie. Czy trafi do nich? Czy jest sens czynić z nich Warmiaków albo Mazurów? A może oni są właśnie ze mnie, wychowywali się na moich młodzieżowych książkach, pisanych w Łodzi, w Ciechocinku, w Zakopanem, a wydawanych w Warszawie. Czy to nieustanne wmawianie im, że są kimś innym niż ci z pozostałej części Polski, nie budzi w nich podświadomej irytacji i trochę oporu. (…)”


17 VII 1967 r.

”Od rana problem studni. Na moim podwórku zeszło się kilku sąsiadów i gospodarzy. R. twierdzi, że wystarczy wyciągnąć rury z ziemi i założyć nową skórkę w tłoku, a woda będzie leciała. To prosta sprawa, taka skórka w sklepie hydraulicznym kosztuje siedem złotych. Tylko, że trzeba rury wyciągnąć. Czyżby tylko przez tę skórkę za siedem złotych i odrobinę roboty przy wciąganiu rur poprzedni właściciel tego gospodarstwa nosił wodę z odległości czterystu metrów? Dla pamięci notuję dyskusję z chłopami o mojej pompie:
K: — Od siedmiu lat woda nie le ciała, to znaczy, że lecieć nie będzie.
Ja: — Wyciągnę rury i na pompie założę skórkę. Będzie leciała woda.
Z: — Może i będzie. Ale nie wiadomo.
K: — Pewnie, że nie wiadomo. Jakby S. (poprzedni właściciel) myślał, że będzie leciała, to by skórkę założył. Znaczy się, nie będzie leciała, skoro nawet nie próbował.
K: — Po co miał próbować, jak myślał, że nie będzie leciała?
Z: — Jak nie leci, to znaczy, że nie będzie leciała.
Ja: — Ale kiedyś leciała?
K : — Kiedyś tak, ale teraz chyba nie będzie. S. tak myślał, dlatego skórki nie zakładał.
Ja: — A dlaczego tak myślał?
K: — Bo nie leciała.
Ja: — Jak mogła lecieć, skoro nie ma w niej skórki?
K: — Po co zakładać skórkę, jak i tak nie poleci, bo nie leciała?
Ja: Nie leciała, bo nie miała skórki. Jak będzie skórka, to poleci.
Ja: — Trzeba się przekonać. Warto.
K :— A pewnie, że warto. Tylko, że nie wiadomo. Bo jakby było wiadomo, to przecież S. nie nosiłby wody z tak daleka.
Ja: — Przecież on myślał, że poleci, więc skórki nie zakładał.
Z: — Nie wiedział, czy poleci jak założy skórkę, dlatego jej nie zakładał.
Ja: — No to dlaczego nie zakładał, żeby się przekonać?
K: — Bo nie wiedział, czy poleci.
Ja: — Może nie zdawał sobie sprawy, że to chodzi o zwykłą skórkę na tłoku?
Z: — E, dobrze o tym wiedział. Przecież nieraz tak sobie tu siadaliśmy wszyscy koło tej pompy i gadaliśmy: poleci woda czy nie poleci jak się skórkę założy.
Ja: — I długo to tak trwało?
K: — Ano, przez siedem lat, jak on tu mieszkał.
Ja: — I ani razu nie spróbowaliście?
Z: — Myśleliśmy, żeby spróbować. Ale nie wiadomo było, czy po leci woda.
Ja: — Teraz też nie wiadomo.
K: — A właśnie, nie wiadomo, czy poleci.
Z: — Nie leciała, to i nie poleci.
Ja — Kiedyś leciała, to i poleci.
K: — Nie wiadomo. Może i nie poleci.
Z: — To jest tak: S myślał, że nie poleci, ale nie było wiadomo. Więc siadaliśmy i gadaliśmy o tej pompie. Tak jak teraz.
Ja: — A może poleci woda?
K: — Może poleci.
Z: — Nie wiadomo.
Przyjemnie tak posiedzieć na trawie przed domem i rozmawiać o pompie.”


 
 
John Dee 
Moderator
Epicuri de grege porcus



Pomógł: 124 razy
Dołączył: 06 Wrz 2014
Posty: 14096
Skąd: Niemcy
Wysłany: 2016-03-27, 09:50:58   

Tekst zawiera parę ciekawych informacji. Okazuje się, że dom pisarza był stosunkowo nowy, bo zbudowany w latach 1929-30.

Dowiadujemy się, że Nienacki szukał domu do nabycia przy pomocy ogłoszeń w gazetach, i że otrzymał jakieś pięćdziesiąt ofert. Istniały również jakieś rozważania budowy zupełnie nowego domu gdzieś “nad Wartą za Wieluniem”.

Ponownie czytamy, że Nienacki szukał inspiracji w nowych kulisach - dwie nowe miejscowości zostają wspomniane: Zakopane i Ciechocinek.

Dość zabawne są jego kompleksy wobec okrytych sławą kolegów z olsztyńskiego oddziału ZLP. Szybko mu to chyba jednak przeszło, najpóźniej, gdy się zorientował, że jego książki sprzedają się jak ciepłe bułeczki, w przeciwieństwie zapewne do tekstów produkowanej przez owych (przecenionych?) dinozaurów literackich. Refleksje w tym kierunku pojawiają się zresztą już fragmencie opisującym młodzież Jerzwałdu, która swoim brakiem zainteresowania (rzekłbym, że brzmi znajomo...) jakiemuś nieszczęsnemu autorowi sporządziła koszmarny niewątpliwie wieczór.

No i w końcu incydent z pompą. Dużo można z niego wywnioskować. Ani jeden z niemieckich autochtonów nie pozostał w Jerzwałdzie - to się mściło, jak widać na przykładzie pompy. Nikt z nowo przybyłych mieszkańców nie ma zielonego pojęcia, jak naprawić niemiecką pompę (bo pospolitego lenistwa nie chcę tu insynuować). “W J. znajduje się kilkanaście pomp, ale z nich tylko pięć jest czynnych. Nie będziesz miał wody…”. Na Śląsku, skąd ja się wywodzę, sprawy wyglądały tak: miejscowość miała powiedzmy 30 poniemieckich pomp, z tych w czynnym użytku było - 30. Jeśli pompa się zepsuła, to w przeciągu 24 godzin była przy pomocy sąsiadów naprawiona. Chopy opróżniali potem flaszkę gorzoły i życie szło dalej swoim spokojnym, porządnym torem.

Skąd zatem ta niezdolność wśród jerzwałdzkich gospodarzy poradzenia się z tak błahym problemem? Rolnik jest przecież z reguły zaradny, wie, jak poruszać ciężki sprzęt, ja dokonać naprawy maszyn rolniczych, jak improwizować?

Jakakolwiek tego była przyczyna, rozumiem teraz, dlaczego więzie pomiędzy pisarzem a mieszkańcami wsi pozostały stosunkowo luźne. Tacy fachowcy na pożal się Boże nie mieli szans, by zyskać sobie zainteresowanie czy nawet szacunek człowieka, który i tak zawsze wszystko wiedział lepiej, który nawet swojego starszego brata - psychologa, fizyka - pouczał - w psychologii i fizyce. :D


Musimy się dowiedzieć, kim był P!
 
 
mirekpiano 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 12 razy
Wiek: 60
Dołączył: 05 Lip 2008
Posty: 335
Skąd: Jerzwałd
Wysłany: 2016-03-27, 15:59:58   

John Dee napisał/a:
Ostatnia część zwierzeń Nienackiego zatytułowanych “Z dzienników” i opublikowanych w 1969 roku w “Odgłosach”.

[i]”...Na ile zdążyłem się zorientować, w tej wsi, gdzie będę mieszkał, nie ma ani jednego autochtona...


Nienacki był słabo zorientowany, gdyż w 1969 roku w Jerzwałdzie mieszkały dwie rodziny autochtonów,
jedna to rodzina p. Herman ( mieszkają do dziś)
druga to rodzina p. Ekruth ( wyjechali do Niemiec na początku lat 70 tych)
Zaś w 1967 roku chyba mieszkało ich jeszcze kilka.
_________________
Wszystkich odwiedzających Jerzwałd zapraszam do mnie na pogawędkę oraz poczęstunek tego i owego. Rybka też się zawsze znajdzie. Furtkę otwiera się do siebie.
Ostatnio zmieniony przez mirekpiano 2016-03-27, 16:00, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-03-27, 19:20:15   

John Dee napisał/a:

Ponownie czytamy, że Nienacki szukał inspiracji w nowych kulisach - dwie nowe miejscowości zostają wspomniane: Zakopane i Ciechocinek.

W Ciechocinku zapewne pisał Wyspę. Ciekawe co z Zakopanem. Może to wtedy, kiedy kierowniczka Halamy pilnowała, aby nikt mu nie przeszkadzał.

John Dee napisał/a:

No i w końcu incydent z pompą. (...)Tacy fachowcy na pożal się Boże nie mieli szans, by zyskać sobie zainteresowanie czy nawet szacunek człowieka, który i tak zawsze wszystko wiedział lepiej...[/u]. :D

Zainteresowanie mogli zyskać, ale jako inspiracja literacka. Ten psychodeliczny dialog przypomina mi rozmowy bohaterów Nekropolis. ;-)

John Dee napisał/a:

Musimy się dowiedzieć, kim był P!

Ciekawe czy on tam cały czas z Nienackim siedział (przyjechali do Jerzwałdu 15.06, a tu już mamy połowę lipca), czy wpadał tylko na weekendy?
_________________
Drużyna 5

 
 
irycki 
Maniak Samochodzika
Pan Motocyklik



Pomógł: 24 razy
Wiek: 57
Dołączył: 13 Paź 2015
Posty: 5808
Skąd: Legionowo
Wysłany: 2016-03-27, 19:48:00   

Rozmowa o pompie to cudeńko samo w sobie. Jakby myślał, że poleci, to by założył. Ale nie założył, bo myślał że nie poleci...

I tak se od 7 lat siadywali przy pompie i się zastanawiali: poleci czy nie poleci.

Mam co prawda obawy, że Nienacki trochę ten dialog podkoloryzował. :D
_________________

Nie chcę pani schlebiać, ale jest pani uosobieniem przygody. Gdy patrzę na panią łowiącą ryby, pływającą po jeziorze, nie wyobrażam sobie, aby istniała bardziej romantyczna dziewczyna.

"Wolność i władza mają tylko jedną wspólną cechę: nadużywanie."
Karol Bunsch

Moje fotoszopki (akt. 13.11.2022)
.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,72 sekundy. Zapytań do SQL: 13