A tutaj niestety info z dziś o śmierci Sergiusza Lacha - Filipka ze Stawiam na Tolka Banana.
Jakoś smutno układają się losy aktorów z filmów S. Jędryki. Nie żyją już Jacek Zejdler (Tolek Banan), Andrzej Kowalewicz (Cygan), Sergiusz Lach (Filipek), Edward Dymek (Wakacje z duchami), Marek Sikora (Koniec wakacji). Wszyscy przedwcześnie zmarli. Kilku innych życie nie rozpieszcza. Łobodziński dopiero co stracił córkę.
Więc Stanisław Jędryka żegna kolejnego swojego wychowanka...
Przypomniał mi się cytat z "Romeo i Julia"
"O niedobry synu!
Jak się ważyłeś w grób uprzedzić ojca?"
Pomogła: 15 razy Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 3238 Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2015-11-14, 15:36:31
Adi napisał/a:
Więc Stanisław Jędryka żegna kolejnego swojego wychowanka...
Szkoda.
SimonTemplar napisał/a:
Zintel nie pasował do tej roli wizualnie. Nienacki opisywał Kuryłłę jako łysiejącego grubaska ok. 50-tki i tutaj kręcąc film w połowie lat 60-tych idealnie pasowałby Wojciech Rajewski
./redir/filmpolski.pl/fp/index.php?osoba=116202
Ewentualnie Roman Sykała lub Lech Ordon (wystąpili obaj w Templariuszach)
Zapewne słuszne spostrzeżenie.
Gdyby wtedy nakręcili "Nowe Przygody" to w roli Pana Anatola wyobrażam sobie Cezarego Julskiego.
_________________
- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
Gdyby wtedy nakręcili "Nowe Przygody" to w roli Pana Anatola wyobrażam sobie Cezarego Julskiego.
Doskonały pomysł!
Mi znów Julski bardziej pasował do roli Skałbany (barczysty itd.). Może troche za młody, ale nie było wtedy zbyt wielu tak "barczystych" aktorów w Polsce. Niżej na fotce z 1961r. a Wyspa powstała w 1965.
./redir/filmpolski.pl/fp/index.php?fotos=162190_4&galeria=14281
Pomogła: 15 razy Dołączyła: 23 Sty 2013 Posty: 3238 Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2015-11-15, 16:10:49
SimonTemplar napisał/a:
Mi znów Julski bardziej pasował do roli Skałbany (barczysty itd.). Może troche za młody, ale nie było wtedy zbyt wielu tak "barczystych" aktorów w Polsce. Niżej na fotce z 1961r. a Wyspa powstała w 1965.
_________________
- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
Cezary Julski miał ciekawą rolę w filmie "Ostatni strzał". Film został nakręcony w 1958 roku, ale można w ten sposób ocenić tego aktora pod kątem "Wyspy złoczyńców" oraz "Nowych Przygód".
Sam Julski bardziej mi się widzi w roli Pana Anatola.
Pomógł: 67 razy Wiek: 61 Dołączył: 01 Gru 2012 Posty: 11311 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-11-23, 16:48:13 Re: re
SimonTemplar napisał/a:
"Zalewajka mojej mamy" - przed chwilą reklamowali w TVP Kultura (na zapowiedź trafiłem bezpośrednio przed emisją Ostatniego kursu z S. Mikulskim).
Właśnie sobie obejrzałem, bo zupełnie nie znałem tego filmu. Nienajgorszy. Można zaryzykować stwierdzenie, że fajny. No i poza tym ja lubię Gdynię, gdzie się dzieje akcja .
No i po emisji. Film jak się okazuje nawiązuje do autobiograficznej książki p. Stanisława.
Więc mało tam było o filmach a dużo o dzieciństwie i dojrzewaniu.
A zrealizowany był przez zapaleńca z TV z Opoczna.
Pomógł: 48 razy Dołączył: 13 Sty 2013 Posty: 6785 Skąd: PRL
Wysłany: 2015-11-27, 15:45:49
Kolejne pytania forumowiczów i odpowiedzi p. Stanisława Jędryki:
John Dee napisał/a:
Mnie by ciekawiło, czy w PRL-owskich czasach, w trakcie castingu, pomiędzy reżyserem a aktorami dochodziło do jakichś pertraktacji o wysokość gaży, czy też nie trzeba było mówić o pieniądzach, bo stawki były ustalone i nie podlegały negocjacji? Czy reżyser, pragnący koniecznie zaangażować danego aktora, wahającego się jednak przyjąć rolę, jako środek perswazji mógł zaproponować mu wyższe wynagrodzenie?
Stanisław Jędryka: O wysokości gaży decydował za moich czasów oczywiście kierownik produkcji. Tyle tylko, że stanowisko reżysera było najważniejsze. Jeżeli reżyser chciał danego aktora, to właściwie kierownik produkcji robił wszystko, aby tego aktora zaangażować. Teraz to podejrzewam, że najbardziej decyduje o tym producent.
Nie było wtedy ustalonych stawek. Brało się pod uwagę dorobek tego aktora, jego pozycję. Brało się też pod uwagę, że np. ze scenariusza wynikało, że dany aktor jest nieodzowny, więc reżyserowi zależało żeby to był ten konkretny aktor. Wiadomo, że jeżeli aktor jest znany to zależało na nim i reżyserowi i kierownikowi produkcji, ich interesy się zbiegały. Oczywiście ze strony aktorów bywały jakieś żądania, a o tym czy byłoby to z pożytkiem dla filmu rozważano pod kątem jego przydatności do tego aby film był atrakcyjny.
Były stawki ustalone jeżeli chodzi o reżyserię czy operatorów. Jednak w tamtych czasach pieniądz nie odgrywał aż tak dużej roli. Te pieniądze nie były za duże i nie były też zbyt zróżnicowane. Bywało tak, że reżyser wymyślił rolę dla jakiegoś aktora, który był drogi a producent się nie bardzo z tym godził. Ale zawsze stanęło na racji reżysera. Bo kiedyś reżyser to był pierwszy po Bogu, był pierwszym człowiekiem w ekipie, która film realizowała. Dzisiaj pozycja reżysera jest oczywiście uzależniona od jego talentu czy osiągnięć, ale to jest gdzieś pod koniec pierwszej dziesiątki (śmiech). Tak że dziś decydujący głos ma producent.
Kiedyś, jak Heniek Gołębiewski grał w filmie Edi, to potem mi mówił, że producent nie bardzo był przekonany do jego zaangażowania. Podejrzewam, że mu przeszkadzało to, że to amator. I wtedy reżyser się uparł, że on chce tylko Henia widzieć w tej roli, no i stanęło na stanowisku reżysera. Przy czym to było parę lat temu, kiedy jeszcze reżyser miał coś do powiedzenia. Teraz to niestety pozycja reżysera w sprawie aktorskiej jest trochę słabsza. Ale jest mi to trudno ocenić, bo ja przecież od 20 lat nie robię filmów i w związku z tym nie jestem z tymi sprawami blisko.
Adi napisał/a:
Pan Stanisław wspomina, że był bardzo zafascynowany powstaniem warszawskim. Moje pytanie jest oczywiste...Czy kiedykolwiek myślał nad tym, aby stworzyć jakiś film/serial związany z powstaniem?
Stanisław Jędryka: Przyznam się, że nie myślałem. Dlatego, że jak się można przekonać, wszystkie moje filmy są dalekie od spraw rozstrzygnięć politycznych. Przy czym muszę powiedzieć, że jak przeczytałem jedne z pierwszych wspomnień o Powstaniu Warszawskim (nazwisko autora teraz mi uciekło), to bardzo mnie to zaintrygowało dlatego, że powstanie to przeżyła moja mama biologiczna. Myślałem więc pod tym kątem, ale ja w swoich filmach unikałem masowych scen i scen batalistycznych. Chociaż serial „Banda rudego pająka” opowiada o sprawach wojny, tak samo jak „Powrót na ziemię” też dotyka wojny, ale nie od strony batalistyki, scen masowych. Ja tego unikałem, nie wiem, nie czułem się za pewnie, nie za dużo jest ich w moich filmach. W „Zielonych latach” jest scena w Katowicach, przed katedrą dotycząca wręczania karabinu maszynowego, który ufundowało dla wojska społeczeństwo Śląska. Nie za bardzo myślałem aby robić takie filmy z dużą ilością statystów. Szedłem raczej w kierunku szeptu a nie jakiegoś krzyku (śmiech). Zazdrościłem Jerzemu Hoffmanowi, że jego historyczne filmy były tak zręcznie opowiedziane. Ale to po prostu trzeba mieć predyspozycje i talent w tym kierunku, no i chęci. U mnie tego nie było. Jeżeli już to tylko marginesowo takie wątki u mnie występowały.
Pomógł: 125 razy Dołączył: 06 Wrz 2014 Posty: 14107 Skąd: Niemcy
Wysłany: 2015-11-27, 23:50:47
Innymi słowy, reżyser wtedy zarabiał nie aż tak dużo, za to miał absolutną niemal władzę nad projektem, a producent przeważnie robił to, czego od niego żądał. Dzisiaj zarabia lepiej, ale ma mniej do powiedzenia. Odpowiedzialność, szczególnie finansowa, ciąży na producencie, no jasne. To chyba jeden z głównych przyczyn upadku jakości artystycznej kina w ostatnich latach. Reżyser - artysta - nie mający dzisiaj tego rodzaju kontroli nad filmem, jaką miał swego czasu pan Jędryka, musi podporządkować się woli producenta, a to nie wróży nic dobrego. Choć oczywiście są producenci i producenci. Alain Sarde, który mi. często współpracował z Polańskim, to w moich oczach również artysta. No ale to nie Polak, tylko Francuz. I absolutny wyjątek.
W każdym bądź razie dziękuję panu Jędryce za obszerną odpowiedź na moje pytanie.
Obejrzałem sobie właśnie "Zalewajkę mojej mamy” na Youtube. Film pełen refleksji o dzieciństwie i młodości pana Jędryki, pomiędzy dwoma matkami, Karoliną w Sosnowcu, i jego biologiczną Heleną w Opocznie. Z wielką czułością wspomina właśnie tę drugą, która miała naprawdę ciężkie życie i zmarła młodo, w wieku zaledwie lat 49.
O swojej karierze filmowej pan Jędryka opowiada rzeczywiście bardzo mało i chyba tylko pośrednio daje się wywnioskować, że być może właśnie trudne pierwsze lata jego życia wzbudziły w nim tęsknotę za szczęśliwym, normalny dzieciństwem, której odzwierciedleniem są jego filmy, szczególnie jednak seriale telewizyjne.
Ostatnio zmieniony przez John Dee 2015-11-28, 14:02, w całości zmieniany 1 raz
Miło jest mi poinformować, że prawdopodobnie już w najbliższy czwartek, o godz. 16.00, w Poznaniu, w holu Multikina przy ul. Królowej Jadwigi, odbędzie się ekskluzywne, forumowe spotkanie ze Stanisławem Jędryką. Wszystkich chętnych, którzy będą w stanie dotrzeć, serdecznie zapraszamy!
Stuprocentową pewność co do swojej obecności p. Stanisław potwierdzi dopiero jutro, kiedy będzie już wiadomo, że żadna przeszkoda nie uniemożliwiła naszemu VIP-owi w dotarciu do Poznania!
Pomogła: 169 razy Wiek: 52 Dołączyła: 05 Kwi 2013 Posty: 32587 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2015-12-01, 12:36:36
Szara Sowa napisał/a:
Miło jest mi poinformować, że prawdopodobnie już w najbliższy czwartek, o godz. 16.00, w Poznaniu, w holu Multikina przy ul. Królowej Jadwigi, odbędzie się ekskluzywne, forumowe spotkanie ze Stanisławem Jędryką. Wszystkich chętnych, którzy będą w stanie dotrzeć, serdecznie zapraszamy!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.