PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Przesunięty przez: Szara Sowa
2019-07-14, 12:12
Dan Brown
Autor Wiadomość
Piratka 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 3238
Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2013-01-23, 20:34:37   

cytat z powołanego na początku linku ./redir/esensja.pl/magazyn/2004/06/iso/13_42.html "Nie ma nic bardziej zabójczego dla książki niż przyjęcie przez autora założenia, że czytelnik jest kretynem. Konsekwencje tego posunięcia są zwykle bardzo głębokie i jego ślady można odnaleźć w każdym aspekcie powieści; od sposobu pisania dialogów, aż po szczegóły intrygi. I nie ma nic złego w tym, że książka „rozrywkowa” nie musi spełniać wymogów literatury pięknej i dokumentalnej, bo oznacza to, że zarówno dbałość o język jak i wierność faktom mogą ustąpić miejsca błyskotliwym, zapierającym dech w piersiach wydarzeniom. Lektura „Aniołów i demonów” nie pozwala na jednoznaczne stwierdzenie, któremu z tych dwóch odmiennych podejść hołdował autor. Druga książka Dana Browna może więc być uznana zarówno za literaturę rozrywkową, jak i za powieść dla… hm… Sami-Wiecie-Kogo. Mamy tu do czynienia z bardzo przeciętnie napisaną powieścią, całym mnóstwem niedorzeczności..."

"w specjalnym pojemniku przechowywana była niewielka próbka antymaterii." fajnie, a z czego był ten pojemnik że go "antymateria" nie anihilowała?

"Prawdopodobnie jednak polskiemu czytelnikowi automatycznie nasuwać się będzie skojarzenie z panem Samochodzikiem" skąd te skojarzenie?
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-01-30, 14:57:34   Święty Graal, święta krew jeszcze raz

Nie bardzo mi się chciało z różnych względów pisać o tej książce, ale muszę to uczynić z powodu niejakiego imperatywu kategoryczego. Autorzy zaopatrzyli swoją książkę w przypisy, wykaz źródeł i bibliografię, czyli coś, co ma być aparatem naukowym. Uważam więc, że można tę rzecz potraktować jak pracę naukową i oceniać ją zgodnie z regułami oceny takich prac. Nie nazwałbym tego zabawą intelektualną, bo zabawa nawet najgłupsza, ma jednak swoje reguły, a autorzy za każdym razem przyjmują takie, przy pomocy których mogą akurat "dowieść" z góry założonej tezy. Chodzi mi tu głównie o bezpodstawne kwestionowanie funkcjonującego w obrocie naukowym dorobku wiedzy o przeszłości i równie bezpodstawne przyjmowanie watpliwych złożeń opartych na literaturze równie albo i jeszcze mniej wiarygodnej niż ich własna książka. Poza tym powoływanie się na dokumenty, których poza nimi nikt nie wiedział na oczy ("dokumenty klasztorne"). Jest to zabieg bardziej nielojalny niż w stosowanie w powieści kryminalnej trucizny wymyślonej przez autora, o takich właściwościach, które są mu akurat potrzebne. I to, że nawet A. Conan Doyle takiego chwytu używał, w niczym nie usprawiedliwia jego stosowania. Taka książka jest wyjątkowo wprost nielojalna wobec czytelników, którzy na ogół nie są wyrobieni w naukach historycznych i nie potrafią zorientować się, kiedy są wpuszczani w kanał. I po co to wszystko? Żeby udowodnić, że jakiś francuski hochsztapler ma jakieś prawa do czegoś (tronu Europy???, posady ciecia w PE???), bo jest potomkiem Merowingów, Marii Magdaleny i Wiadomo Kogo. Jednym słowem jest to bezczelny, ordynarny skok na kasę, choć - trzeba to przyznać - napisany z dużym wyczuciem "społecznego zapotrzebowania" - cokolwiek to oznacza. To jest zresztą materiał na długą i ciekawą dyskusję.
Nie znaczy to, że zniechęcam do przeczytania ŚGŚK. Wprost przeciwnie. Ja sam to przeczytałem, gdzieś tam w 92 czy 93 roku, kiedy książka ukazała się u nas po raz pierwszy. Mam dotąd ten egzemplarz, bezlitośnie pomazany, bo zaznaczałem każdą obsuwę, każą nielojalność autorów, każde draństwo, czy nieudolność. Zachęcam do przeczytania krytycznego, żeby właśnie nauczyć się wyłapywać takie rzeczy i nie dawać żerować na sobie różnym parahistorycznym hochsztaplerom. Jeśli zaś ktoś pragnie odrobiny rzetelnej wiedzy o problematyce poruszonej w ŚGŚK, to zachęcam do przecztania Billa Putnama i Johna Edwina Wooda "Cień templariuszy. Rozwiązanie zagadki Rennes-le-Chateau" - co jest krynicą zdrowego rozsądku i rzetelności - autorzy na dodatek nie są wcale historykami. Także: Monika Hauf "Drogi do św. Graala" i Aubrey Burl "Heretycy. Krucjata przeciw albigensom." Jest to doskonały materiał do konfrontacji z ŚGŚK. I wcale nie mniej sensacyjny.
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2013-01-30, 16:01, w całości zmieniany 6 razy  
 
 
Uroczysko 
Twórca
Mariusz Jaksa Czoba autor powieści samochodzikow.



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 16 Mar 2012
Posty: 50
Wysłany: 2013-01-31, 01:06:13   Re: Święty Graal, święta krew jeszcze raz

Cześć

Z24 napisał/a:
(...) Autorzy zaopatrzyli swoją książkę w przypisy, wykaz źródeł i bibliografię, czyli coś, co ma być aparatem naukowym. Uważam więc, że można tę rzecz potraktować jak pracę naukową i oceniać ją zgodnie z regułami oceny takich prac.


Tak też nie można, bo to także byłoby nadużycie. Fakt że jakaś publikacja ma przypisy i bibliografię nie czyni z niej pracy naukowej. Zwłaszcza że "Święty Graal, Święta Krew" została napisana przez filmowca, wykładowcę literatury i psychologa-fotoreportera. W dodatku sami autorzy, ani też wydawcy, nigdzie nie stwierdzają, że jest to publikacja naukowa. I nigdy dotąd nie spotkałem się z tym, aby odbiorcy traktowali tę książkę jak publikację naukową. Zwłaszcza że (jak sam zauważyłeś) jest ona obarczona czytelnymi wadami zarówno w faktografii jak i w logice wywodu (niekiedy opartej bardziej na myśleniu życzeniowym, niż zdrowym rozsądku i obiektywnym zestawieniu faktów, i suppose ;-) ).

Obstawałbym przy tym, że jest to jednak zabawa intelektualna w stylu "zakładamy, że zakładamy i..." świetnie się bawimy, o ile wszystko jest w niej możliwe i dozwolone.

pozdrawiam
Uroczysko
Ostatnio zmieniony przez Uroczysko 2013-01-31, 01:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
TomaszK 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 9 razy
Wiek: 62
Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 1478
Wysłany: 2013-01-31, 10:52:09   

"Święty Graal, Święta Krew" chyba już w założeniu została napisana jako książka, mająca jedynie udawać publikację naukową. 10 lat temu czytałem w "Wiedzy i Życiu" artykuł udowadniający istnienie Smoka Wawelskiego. Artykuł był napisany poważnym, naukowym językiem, z powołaniem na liczne piśmiennictwo, z tym że między powszechnie znane pozycje (np. relacja Wincentego Kadłubka), były wplecione pozycje zmyślone, ale zacytowane tak, że sprawiały wrażenie prawdziwych. Oczywiście artykuł z "Wiedzy i Życia" był napisany dla żartu, a książka "Święty Graal, Święta Krew" - komercyjnie.
 
 
Anna 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 11 Mar 2011
Posty: 1184
Skąd: z Krainy Deszczowców
Wysłany: 2013-01-31, 19:00:28   

TomaszK napisał/a:
"Święty Graal, Święta Krew" chyba już w założeniu została napisana jako książka, mająca jedynie udawać publikację naukową. 10 lat temu czytałem w "Wiedzy i Życiu" artykuł udowadniający istnienie Smoka Wawelskiego. Artykuł był napisany poważnym, naukowym językiem, z powołaniem na liczne piśmiennictwo, z tym że między powszechnie znane pozycje (np. relacja Wincentego Kadłubka), były wplecione pozycje zmyślone, ale zacytowane tak, że sprawiały wrażenie prawdziwych. Oczywiście artykuł z "Wiedzy i Życia" był napisany dla żartu, a książka "Święty Graal, Święta Krew" - komercyjnie.


Też to
Czytałam. W założeniu autorów miała być parodia w stylu Danikena. A wyszło chyba jeszcze lepiej. gD>

Czytałam poprzednie dzieło Dana Browna, i się wynudziłam jak mops (pewnie dla tego, że ewangelie, tzw. apokryficzne czytałam duuużo wcześniej, i nic już mnie w tej mierze nie może chyba zaskoczyć!). Parę innych herezji, tudzież ich "literackich" współczesnych odpowiedników podrzucił mi zresztą mąż. Nawet nie po to żeby to czytać, absolutna strata czasu, bardziej, żeby udowodnić iż "nihil novi sub sole" czyli "...ale to już było..." g;)
_________________

pozdrawiam serdecznie,
Anna
 
 
Uroczysko 
Twórca
Mariusz Jaksa Czoba autor powieści samochodzikow.



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 16 Mar 2012
Posty: 50
Wysłany: 2013-02-01, 01:51:21   

TomaszK napisał/a:
"Święty Graal, Święta Krew" chyba już w założeniu została napisana jako książka, mająca jedynie udawać publikację naukową.


Raczej nie. Myślę, że opatrzono ją przypisami i bibliografią ku wygodzie czytelników. Po prostu. Z. Nienacki w "Uroczysku też" umieścił przypisy... ;-)

TomaszK napisał/a:
(...) a książka "Święty Graal, Święta Krew" - komercyjnie.


Bez względu na motywacje autorów - uwielbiam tę pozycję. Mało która "herezja" doprowadziła do tak wyraźnego przewrotu w myśleniu społeczeństw Zachodu. (Sukces tej "herezji" przede wszystkim polegał chyba na tym, że trafiła w odpowiedni czas).

Uroczysko
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-02-03, 21:23:56   

Uroczysko napisał/a:
TomaszK napisał/a:
"Święty Graal, Święta Krew" chyba już w założeniu została napisana jako książka, mająca jedynie udawać publikację naukową.


Raczej nie. Myślę, że opatrzono ją przypisami i bibliografią ku wygodzie czytelników. Po prostu. Z. Nienacki w "Uroczysku też" umieścił przypisy...


TomaszK ma rację, w bibliografii wymieniono wiele pozycji ściśle naukowych, z których nie za wiele przenikło do tekstu. Np. mało znane prace skromnego archiwisty p. R. Descadeillasa, który rzucił światło na pochodzenie pieniędzy Berengara Sauniere'a. Oczywiście wszyscy miłośnicy "zagadki Rennes-le-Chateau" są głusi na jej argumenty.
ZN umieścił przypisy, żeby wyjaśnić czytelnikom co to są triforia, bo nie każdy miał wtedy ani nie ma teraz słownika terminologii architektonicznej. No i postepował po dżentelmeńsku, wskazując książkę Michała Walickiego jako źródło wiadomości o kolegiacie.
W latach pięćdziesiątych, kiedy nastapiła eksplozja czytelnictwa, książki zaopatrywano w przypisy, które z naszego punktu widzenia wyglądają śmiesznie. Są tam wyjaśnienia: co to jest plastyk, pardon, plastik itd. Nie były to terminy powszechnie znane, albo raczej prawie nie znane.
Poza tym "Uroczysko" jest powieścią i nie ma zadęcia na cokolwiek, poza bycie dobrą powieścią.

Uroczysko napisał/a:
Bez względu na motywacje autorów - uwielbiam tę pozycję.


Nie zabraniam przecież nikomu uwielbiać książek, jakie by on nie były i jakich kto chce. Ja mam kilka takich, które warto mi było przeczytać czasem dla jednego tylko zdania, ha, ha, ha.
Uroczysko napisał/a:
Mało która "herezja" doprowadziła do tak wyraźnego przewrotu w myśleniu społeczeństw Zachodu. (Sukces tej "herezji" przede wszystkim polegał chyba na tym, że trafiła w odpowiedni czas).


Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tą herezją i przewrotem. Nie jest to przecież pierwsza pozycja lansująca jakąś odmianę spiskowej wersji historii. Że wywarła istotny wpływ na wysyp różnych dzieł nawiązujących do przedstawionych tam "tez" (nazwijmy to tak z braku lepszego słowa) - zgoda. Że te pozycje znalazły masę czytelników - zgoda. Ale, że zaraz przewrót w myśleniu?
Między dziełem a rzeczywistością przebiega relacja na kształt sprzężenia zwrotnego, przy czym rzeczywistość jest raczej elementem pierwotnym, chociażby dlatego, że w jej zakres pojęciowy wchodzą także autorzy... Ja bym raczej potraktował ŚGŚK jako wyraz, symptom, pewnego kierunku w myśleniu (nazwijmy to tak z braku lepszego słowa), ale on raczej nie jawi mi się jako nowy. Może tylko forma jest nowa. W tym sensie - tu się całkowcie zgadzam z Uroczyskiem - książka trafił w odpowiedni czas, tj. odpowiedziała na zapotrzebowanie społeczne, cokolwiek to znaczy. W przeciwnym wypadku nie odniosłaby żadnego sukcesu, a już zwłaszcza takiego sukcesu jakie odniosła. Wystarczy powiedzieć, że gdyby nie ŚGŚK, Mr Dan Brown, nie wyróżniałby się niczym w książce telefonicznej.
Czytałem jeszcze kilka pozycji o sprawie Rennes-le-Chateau i jest to zagadka dla PS jak najbardziej; no nawet starczyło jej dla na dwóch. Rozwikłali ją wspomniani przez mnie w poście wyżej Bill Putnam i John Edwin Wood, archeolog i inżynier, posiłkując się pracami R. Descadeillasa.
Wśród innych książek o tej sprawie lub zatrącającym o nią można wymienić:
Richard Andrews, Paul Schellenberger "Grób Boga"; Guy Patton, Robin Mackness "Święty skarb"; Erling Heegensen, Henry Lincoln (ten sam) "Wyspa skarbu templariuszy". Wszystkie one wychodzą z błędnych przesłanek, bo nie zadają podstawowych pytań o, że tak powiem, rzetelność pierwotnych źródeł informacji. Grzeszą też sporą doza naiwności różnych rodzajów. Ale nie widać tam takiego ordynarnego naciągania faktów do z góry powziętych tez. A np. "Święty skarb" ma sporą wartość poznawczą, jeśli chodzi o pewne klimaty panujące we Francji po II wojnie i nawet teraz. Mi się od razu skojarzyło to z klimatem bijącym z maglowanej już przez mnie "Księgi skarbów" Roberta Charroux. A także - nie wiem, czy to pamiętacie - z francuskim filmem "Purpurowe rzeki". Z kolei "Wyspa itd." Jest choćby z tego powodu godna uwagi, że rzecz jest o nieodległym i łatwo dostepnym Bornholmie. Wprawdzie z żadną lansowanych tam tez nie można się zgodzić, ale stare kościoły Bornholmu i bez tego są wystarczająco interesujące.
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2013-02-03, 22:15, w całości zmieniany 7 razy  
 
 
Uroczysko 
Twórca
Mariusz Jaksa Czoba autor powieści samochodzikow.



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 16 Mar 2012
Posty: 50
Wysłany: 2013-02-05, 01:06:19   

Z24 napisał/a:
Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z tą herezją i przewrotem. Nie jest to przecież pierwsza pozycja lansująca jakąś odmianę spiskowej wersji historii.


Chodzi o skalę oddziaływania, na całe niemal społeczeństwa. To był światowy bestseller - podobnie jak późniejszy film "Ostatnie kuszenie Chrystusa" Martina Scorsese i (dużo wcześniejsza) powieść Kazantzakisa pod tym samym tytułem. Te trzy dzieła miały naprawdę masowego odbiorcę i wzbudziły (każde w swoim czasie) spore kontrowersje (niekiedy na granicy skandalu) i masową refleksję: "a może było inaczej"?

Pisałem o "herezji", ten cudzysłów jest moim zdaniem dość istotny ;-)

Uroczysko
Ostatnio zmieniony przez Uroczysko 2013-02-05, 01:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-02-05, 17:15:18   

Uroczysko napisał/a:
Chodzi o skalę oddziaływania, na całe niemal społeczeństwa. To był światowy bestseller - podobnie jak późniejszy film "Ostatnie kuszenie Chrystusa" Martina Scorsese i (dużo wcześniejsza) powieść Kazantzakisa pod tym samym tytułem. Te trzy dzieła miały naprawdę masowego odbiorcę i wzbudziły (każde w swoim czasie) spore kontrowersje (niekiedy na granicy skandalu).


No właśnie dokładnie o to mi chodziło: przecież napisałem.
A co do powieści Kazantzakisa, to wydaje mi sie (ale mogę się mylić), że ona raczej początkowo przeszła bez echa, zdaje się, że tylko Grecka Cerkiew wyklinała autora; powieść własnie nie trafiła w swój czas. Dopiero film Scorsesego spowodował jej come back w wielkim stylu. Tak mi się zdaje, nie śledziłem tego dokładnie. Z filmem to były u nas potworne awantury: nawet w DKFach nie można go było zobaczyć (dla młodszych ewentualnych czytelników niniejszego postu wyjaśniam, że DKF to Dyskusyjny Klub Filmowy; ten skrót złośliwie rozszyfrowywano jako Dom Kultu Fallicznego). Poza tym, w powieści i w filmie chodziło - o ile mi wiadomo - jednak o coś innego. Wizja, że tak powiem, dalszego szczęśliwego żywota na emigracji, była elementem szatańskiej gry, a nie rzeczywistością, jak to lansują autorzy ŚGŚK. Ale ta subtelność rzeczywiście nie nie została zauważona przez masowego odbiorcę, i to zarówno tego na "tak", jak i tego na "nie".
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2013-02-05, 17:19, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Uroczysko 
Twórca
Mariusz Jaksa Czoba autor powieści samochodzikow.



Pomógł: 1 raz
Dołączył: 16 Mar 2012
Posty: 50
Wysłany: 2013-02-07, 00:56:47   

Z24 napisał/a:
No właśnie dokładnie o to mi chodziło: przecież napisałem.



Ja to widzę trochę inaczej.

:607:

Uroczysko
 
 
Brunhilda 
Stały bywalec forum
Brunhilda


Pomogła: 1 raz
Dołączyła: 31 Sie 2012
Posty: 287
Wysłany: 2013-02-07, 22:47:24   Re: Święty Graal, święta krew jeszcze raz

Z24 napisał/a:
Jeśli zaś ktoś pragnie odrobiny rzetelnej wiedzy o problematyce poruszonej w ŚGŚK


O! Dziekuje Z24. Nic na ten temat nie czytałam , zobaczyłam po prostu film , nie zrobił na mnie dużego wrażenia, i zarzucilam cała sprawe. Wrócę jednak teraz dzięki temu, ze podales konkretne materiały :) super :)
Nie wiem czy dobrze kojarze teraz, opowieść bazowana jest trochę na apokryfie wg Filipa,czy tak?
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-02-07, 23:11:52   

Brunhilda napisał/a:
Nie wiem czy dobrze kojarze teraz, opowieść bazowana jest trochę na apokryfie wg Filipa,czy tak?


Och, naprawdę mam pojęcia: nie znam aż tak dobrze apokryfów Nowego Testamentu, tj. znam je głównie z tytułów i omówień. Tzw. ewangelie gnostyckie znam lepiej, ale tam prawie na pewno nic nie ma. "Uroczysko" wymienił powieść Kazantzakisa i można rzec, że moda na Marię Magdalenę w XX w. zaczęła się od niej. Oczywiście w ŚGŚK zyskało to zupełnie inny wymiar, przez wplecenie tej opowieści w cały ciąg innych.

PS. Bardzo mi się podobała Twoja opowieść o wężu Stefanie. ha, ha. ha. PS też w końcu polubił zaskrońca Piotrusia! No, jest pewna różnica w rozmiarach obydwu pieszczochów.
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2013-02-07, 23:25, w całości zmieniany 4 razy  
 
 
Kris 
Sympatyk Samochodzika


Pomógł: 2 razy
Dołączył: 26 Paź 2010
Posty: 104
Skąd: Niesamowity Dwór
Wysłany: 2013-10-18, 20:23:40   

Pamiętam jak w 1994 roku, zajrzałem do księgarni i przykuła moją uwagę książka "Święty Graal, Święta Krew". Po przejrzeniu spisu treści wiedziałem, że muszę ją kupić. Zrobiła na mnie wielkie wrażenie, tym bardziej że interesowałem się już wcześniej tajemnicami Zakonu Templariuszy, a tu - autorzy rzucali na nich zupełnie inne światło. Potem przeczytałem wiele książek o tej tematyce, wspomniany już "Grób Boga", "Templariusze. Tajemni strażnicy tożsamości Chrystusa" - Lynn Picknett i Clive Prince (autorzy nawet wystąpili w epizodzie w filmie Kod da Vinci), tychże autorów - "W mrocznym świecie tajemnic syjonu" i jeszcze kilka innych, min. autorstwa nieżyjącego już Laurenca Gardnera (oskarżanego nawet o bycie reptilianem:).
W 2000 roku przeczytałem "Anioły i demony" Dana Browna, które również mi się bardzo podobały, autor zgrabnie połączył zagadkę historyczną, nowoczesne odkrycia naukowe, oraz piękne plenery Rzymu. Po pewnym czasie zaanonsowano jego nową książkę "Kod da Vinci". Jak wszyscy, czekałem na nią i kupiłem zaraz po premierze. No i niestety bardzo się denerwowałem podczas czytania. Ale to dlatego, że ciągle wyłapywałem jakieś przeinaczenia, nieścisłości, jako że wiedziałem o temacie dużo więcej niż przeciętny czytelnik. Już na samym początku Brown mnie zniechęcił, gdy kustoszowi dał nazwisko Sauniere. Myślałem, że jakoś pociągnie temat, nawiąże do słynnego księdza a tu nic:)
Ale ogólnie książka jako czytadło, była niezła. Nie mogę tego powiedzieć o "Zaginionym symbolu", którego męczyłem chyba z 2 tygodnie w 2010 roku i dzisiaj już z niej nic nie pamiętam:) Wkrótce może sprawię sobie "Inferno" i mam nadzieję, że poziom choć trochę poszedł do góry. Poza tym moje ulubione Włochy i Florencja, choćby dlatego przeczytam...
Ostatnio zmieniony przez Kris 2013-10-18, 20:24, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-10-19, 15:01:14   

Kris napisał/a:
jeszcze kilka innych, min. autorstwa nieżyjącego już Laurenca Gardnera (oskarżanego nawet o bycie reptilianem:).


Reptilia, to po łacinie tyle co gady. Czy to coś w tym stylu? Żadne wielkie halo. Niejednego w końcu faceta nazwano gadem, a niejedną panią - żmiją (nawet znaną nam skądinąd Karen Petersen :D ).
_________________
Z 24
 
 
Nietajenko 
Forumowy Badacz Naukowy
Ojciec dwójki dzieci



Pomógł: 33 razy
Wiek: 46
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 11847
Skąd: Olsztyn
Wysłany: 2013-10-21, 08:31:59   

Kris napisał/a:
Ale ogólnie książka jako czytadło, była niezła. Nie mogę tego powiedzieć o "Zaginionym symbolu", którego męczyłem chyba z 2 tygodnie w 2010 roku i dzisiaj już z niej nic nie pamiętam:)

Mam kolego podobny stosunek do tej pozycji. O ile jeszcze wcześniejsze powieści były jako tako przez Browna dopracowane (pomimo przeinaczeń, skrótów i przemilczeń faktów) o tyle "Lost symbol" to książka, którą można było zmieścić na 100 stronach jako opowiadanie. Czytając miałem wrażenie jakby autor zastosował tą samą technikę wydłużania fabuły jaką stosują autorzy programów pop-science na NG czy Discovery. Ciekawe jak będzie z "Inferno".
_________________
 
 
Piratka 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 3238
Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2013-11-29, 18:22:22   

Z24 napisał/a:
A co do powieści Kazantzakisa, to wydaje mi sie (ale mogę się mylić), że ona raczej początkowo przeszła bez echa, zdaje się, że tylko Grecka Cerkiew wyklinała autora; powieść własnie nie trafiła w swój czas.
Lepiej gdy podobna tfurczość przechodzi bez echa, zniżając się do polemiki z czymś takim robi mu się reklamę. Autor Greka Zorby (film mi się nie spodobał, książka też co zaznaczam gdyż jest to bez związku) miał prekursorów - jak pisze Joachim Gnilka : "Tak np. Naturalna historia wielkiego proroka z Nazaretu Karla Heinricha Venturiniego obejmuje cztery tomy o łącznie 2700 stronach, zaś "biografia" Jezusa pióra Karla Fryderyka Bahrdta liczy 3000 stron. Dzieło pierwszego z wymienionych autorów wyszło w latach 1800-1802, drugiego - 1784-1792. Godne uwagi jest u nich obu to, że wysunęli oni - o ile wiem, jako pierwsi - hipotezę związku Jezusa z ruchem esseńczyków. Jezus był według nich członkiem zakonu esseńskiego i działał z jego ramienia. Celem Jego działalności miało być głoszenie religii rozumu. Być może opis esseńczyków u Józefa Flawiusza sprawił, że wspólnocie tej przypisywano cele racjonalistyczne. Natomiast znalezione w r. 1947 w Qumran rękopisy świadczą dowodnie o jej charakterze eschatologicznym. U Venturiniego po raz pierwszy też chyba pojawia się oparty na czystej fantazji wątek miłosny łączący Jezusa z Marią z Betanii. Nowsze utwory o charakterze powieściowym oraz wersje filmowe koncentrują się pod tym względem na osobie Marii Magdaleny." ("Jezus z Nazaretu. Orędzie i dzieje" kilka wydań po polsku). Notabene wzięte z powietrza utożsamienie Marii Magdaleny z "kobietą upadłą" nastąpiło dopiero w końcu VI wieku.
Porównywanie Browna i PS wydało mi się równie sensowne jak dokonane już przez kogoś na jakiejś stronie porównywanie Harrego Pierr... i Akademii Pana Kleksa. Bez urazy.
Brown byłby dla mnie nikim, lecz jeden z domowników musiał koniecznie przeczytać jego dzieła i co chwila odrywał mnie od moich zajęć pytaniami "na czym polega złoty podział odcinka" "ile trwa rok platoński" "jaki izotop uranu jest rozszczepialny" i temuż podobnież. W domu uchodzę za chodzącą encyklopedię, zatem wyjaśniam cierpliwie. Za każdym chyba razem on na to "bo tu jest napisane co innego". Aż w końcu wnerwiło mnie to "a co mnie obchodzi że Brown coś tam nabazgrał" i z kategorii zerowej pisarz ten przeskoczył do ujemnej. Takiej która budzi u mnie brak entuzjazmu.
_________________


- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 66 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-11-30, 22:29:41   

Piratko,
:564: :564: :564:
Dzięki za ciekawe wiadomości z dziedziny biblistyki. Jestem zaskoczony (chyba nie czytałem, a jeżeli tak, to zdążyło mi to wywietrzeć), że teza o związkach Jezusa z Nazaretu z esseńczykami na już tak długi żywot. A z punktu widzenia historii nauki jeszcze ciekawsze jest to spostrzeżenie, że w czasach oświecenia dostrzegano w esseńczykach przodków poszukiwaczy "religii racjonalnej".
Co do Twoich kłopotów z czytelnikami D.B. to ja mam to samo z krzyżówkowiczami ;-) .
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2013-11-30, 22:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Piratka 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomogła: 15 razy
Dołączyła: 23 Sty 2013
Posty: 3238
Skąd: Wyspa Skarbów
Wysłany: 2014-02-07, 17:45:52   

Dzięki Z24 :)
Krzyżówkowicze - też znam to uczucie...
Wyjaśniam że Joachim Gnilka (takie ma nazwisko...) jest teologiem piszącym bardzo nietradycyjnie (bez argumentum ad verecundiam typu "skoro tradycyjna interpretacja jest taka to zabronione są inne punkty widzenia") wydawanym mimo to w kościelnych wydawnictwach z imprimatur.
Pan Tragacik napisał/a:
Dobry lektor jeszcze jakoś przejdzie, ale największą zbrodnią jest polski dubbing... Wyjątkiem są filmy animowane gdzie nasi "dubberzy" odwalają kawał porządnej roboty!
Coś w tym jest.
Robinoux napisał/a:
Niezłe bajędy ("Kod"). Najbardziej ubawiło mnie stwierdzenie, że chrześcijańska eucharystia ma korzenie w azteckich obrzędach. Czyta się lekko, ale znam paru pisarzy, których czyta się znacznie ciekawiej i potrafią lepiej "zaprząc" historię do pracy nie przekręcając faktów i nie pakując się w nieprawdopodobieństwa typu latanie na marynarce. Narobiono dużo szumu wokół tej książki, szczerze - chyba nie było warto. Moim zdaniem Brown wysiada nawet przy takim Sapkowskim i jego "Narrenturmie". :p
azteckich, a to dobre. Zaznaczam że nie znam książek Sapkowskiego, wiem że mają wielu fanów tylko tytuł "Wiedźmin" wydał mi się dziwaczny w złym znaczeniu słowa co nie zachęciło mnie do czytania, a streszczenie średnio wyjaśniło o co chodzi. Na serial kiedyś w youtube z ciekawości (jak dalece jeszcze można coś zmarnować) rzucić okiem próbowałam (bo pisali że jest wyjątkowo beznadziejny) lecz po paru minutach pierwszego odcinka kiedy nic się nie działo (chyba żeby akcją nazwać przedzieranie przez moczary, jazdę na koniku itd jakby było to jakimś celem samym w sobie) naszła mnie myśl "o żesz, co też mnie podkusiło? przecież i bez tego wiem że Conan Z Cymmerii to to nie jest".
"Narrenturm" jak piszą w wikipedii "Tematem powieści są przygody Reinmara z Bielawy, zwanego Reynevanem. Akcja Narrenturm rozgrywa się na Dolnym Śląsku w roku 1425. Tłem dla powieści są wojny husyckie. Akcja rozpoczyna się, gdy bracia Sterczowie spotykają Reinmara z Bielawy w łóżku z Adelą von Stercza, żoną Gelfrada von Stercza. Od tamtego momentu bracia Gelfrada chcą zemścić się na Reinmarze, który musi uciekać."
Acha...
"Dan Brown (...) Jest to taki „Samochodzik dla dorosłych", ale myślę, że Tomasz jest bardziej błyskotliwie narysowaną postacią." cyttat z ./redir/www.wydawnictwo-w...y/Polityka.html samo porównanie jest dla mnie profanacją PS
W dyskusji ./redir/pl.wikipedia.org/wiki/Dyskusja:Pan_Samochodzik czyjaś uwaga "Z tego powodu do Pana Samochodzika czasem przyrównuje się Roberta Langdona, bohatera powieści Dana Browna (kto przyrównuje, bo osobiście nie słyszałam?)" na szczęście w artykułe zostało to już zmienione na "Pan Samochodzik czasem przyrównywany jest do Dirka Pitta lub Indiany Jonesa" Porównanie to przyniosłoby zaszczyt tamtym dwóm.
Niech i tak będzie, Jedi - jak mówi Mroczny Imperator do Luke'a Skywalkera.
A to znacie? "Akcja powieści rozgrywa się w Londynie. Kiedy kustosz Galerii Narodowej, Jacques Sauna-Lurker, zostaje okrutnie zamordowany za pomocą metrowego dorsza, najbardziej niegramotny anagramotolog z Uniwersytetu Londyńskiego, Robert Donglan, o godzinie dziewiątej wieczorem zostaje sprowadzony na miejsce zbrodni przez inspektora Charlesa „Krzywego” Tasha z CBŚ, by rozpocząć walkę na śmierć i życie z nieokreślonym przeciwnikiem. Celem jest wyjaśnienie przedwiecznej tajemnicy. Zagadkowy przekaz: „Kościół katholicki kazał mnie zabić”, skreślony ostatkiem sił przez zadorszowanego kustosza, zostaje rozkodowany, ale w rozgrywkę włącza się nieoczekiwanie piękna, powabna i apetyczna kryptolożka Sophie Nudivue, która pomaga Donglanowi w ucieczce z łap podejrzanego inspektora Tasha. To tylko początek spirali zdarzeń, prowadzącej do sedna tajemnicy, która może zdruzgotać podwaliny naszej cywilizacji." ./redir/esensja.stopklatka.pl/ksiazka/recenzje/tekst.html?id=3256
_________________


- A czy nie ma dobrych piratów?
- Nie. Bo to się mija z samym założeniem piractwa.
 
 
Robinoux 
Twórca
Autor książek dokumentalnych oraz poezji



Pomógł: 8 razy
Wiek: 52
Dołączył: 15 Sty 2010
Posty: 5001
Skąd: inąd
  Wysłany: 2014-02-07, 20:03:59   

Jak wiadomo – kościół katholicki ma zamiar władać całym światem, do czego przygotowuje się hodując w podziemiach Wathykanu, w ogromnych skrzyniach wypełnionych po brzegi antymaterią, ogromne paraelektryczne (cokolwiek miałoby to znaczyć) dorsze, skandując przy tym hasła: „Śmierć od dorsza jest najgorsza” oraz: „Niechaj zdycha wróg kościoła z dorszem wbitym w środek czoła”.
_________________


"Agencja Detektywistyczna. Tanio i dyskretnie. Paryż Bulwar Clochardów 10"
 
 
Berta von S. 
Twórca
nienackofanka



Pomogła: 169 razy
Wiek: 52
Dołączyła: 05 Kwi 2013
Posty: 32587
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2014-02-07, 23:44:12   

Robinoux napisał/a:
ogromne paraelektryczne (cokolwiek miałoby to znaczyć) dorsze

Może raczej elektryczne węgorze? :D
_________________
Drużyna 5

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,46 sekundy. Zapytań do SQL: 12