PanSamochodzik.net.pl Strona Główna
FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy Rejestracja  Album  Zaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Błędy i dziwne sytuacje w Uroczysku
Autor Wiadomość
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48392
Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-02-11, 14:08:17   Błędy i dziwne sytuacje w Uroczysku

Po ostatnim Konkursie z Uroczyska, zostało mi w głowie kilka nieprawdopodobnych spraw lub nawet błędów związanych z akcją powieści.

No więc tak:
1. Sama lokalizacja bazy archeologów. Jestem ciekaw skąd archeolodzy brali np. wodę. Wiecie ile wody zużywa 11 osób (mycie, gotowanie, zmywanie)? A tam nawet nie było jeziorka czy stawku do umycia, czy zmywania. Tylko śmierdzące bagna. A aby przedostać się poza bagna trzeba było przejść 400m, do wsi chyba 1,5 km. W praktyce jedna osoba musiałaby bez przerwy nosić wodę i jedzenie... Gdyby choć rower mieli...
Nie wspomnę już o sprawie kibelka na tak małej, gołej wyspie. :)
2. Takie problemy wynikają też z tego, że jest tam ponoć brak dojazdu, tylko dojście groblą, szeroką na tyle że nawet 2 osoby idące obok siebie miałyby problem z jej przejściem. O braku dojazdu świadczy choćby to, że Nemsta ifę parkuje u sołtysa. Z drugiej strony potem okazuje się że milicjanci do bazy przyjeżdżają willisem???
Jak w ogóle przywieziono tam te baraki? Nie dałoby się tego dźwigać przez 400m...
3. Czas który upłynął Nemście na awans od magistra do profesora. Wychodzi że były to maksymalnie 2 lata. Dokładny opis tej sprawy podał GrzegorzCh w temacie konkursowym:
"Pytanie jest o tyle ciekawe, że nie da się na nie odpowiedzieć na podstawie PS i Święty Relikwiarz. Wymagane jest Uroczysko.
Przed pięciu laty, w czasie wykopalisk w Janisławicach Nemsta był jeszcze magistrem.
Natomiast obecnie Nemsta ma 41 lat, a profesorem został w wieku 38 lat, czyli trzy lata temu."
Czyli awansował w ciągu maksymalnie 2 lat!
Niezły wynik. :D

Jak sobie przypomnę to wrzucę więcej. :)
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
Nietajenko 
Forumowy Badacz Naukowy
Ojciec dwójki dzieci



Pomógł: 33 razy
Wiek: 46
Dołączył: 25 Lip 2011
Posty: 11847
Skąd: Olsztyn
Wysłany: 2013-02-11, 14:52:59   

Szara Sowa napisał/a:
1. Sama lokalizacja bazy archeologów. Jestem ciekaw skąd archeolodzy brali np. wodę. Wiecie ile wody zużywa 11 osób (mycie, gotowanie, zmywanie)? A tam nawet nie było jeziorka czy stawku do umycia, czy zmywania. Tylko śmierdzące bagna. A aby przedostać się poza bagna trzeba było przejść 400m, do wsi chyba 1,5 km. W praktyce jedna osoba musiałaby bez przerwy nosić wodę i jedzenie... Gdyby choć rower mieli..

Ja sobie wyobrażałem, że pociągnęli wodę z hydrantu/studni przy kolegiacie wężem zbrojonym (to jest możliwe),
Szara Sowa napisał/a:
2. Takie problemy wynikają też z tego, że jest tam ponoć brak dojazdu, tylko dojście groblą, szeroką na tyle że nawet 2 osoby idące obok siebie miałyby problem z jej przejściem. O braku dojazdu świadczy choćby to, że Nemsta ifę parkuje u sołtysa. Z drugiej strony potem okazuje się że milicjanci do bazy przyjeżdżają willisem???
Jak w ogóle przywieziono tam te baraki? Nie dałoby się tego dźwigać przez 400m...

Oj tam, oj tam, nie oglądałeś Człowieka z żelaza? ;-)
Szara Sowa napisał/a:
3. Czas który upłynął Nemście na awans od magistra do profesora. Wychodzi że były to maksymalnie 2 lata. Dokładny opis tej sprawy podał GrzegorzCh w temacie konkursowym:
"Pytanie jest o tyle ciekawe, że nie da się na nie odpowiedzieć na podstawie PS i Święty Relikwiarz. Wymagane jest Uroczysko.
Przed pięciu laty, w czasie wykopalisk w Janisławicach Nemsta był jeszcze magistrem.
Natomiast obecnie Nemsta ma 41 lat, a profesorem został w wieku 38 lat, czyli trzy lata temu."
Czyli awansował w ciągu maksymalnie 2 lat!

Takie czasy były, nie matura lecz chęć szczera... Po zastanowieniu jednak nigdzie nie było napisane, że jest on profesorem belwederskim. Może (z braków kadrowych) przyznano mu funkcję profesora uczelnianego. Pamiętać należy, że magister wtedy i magister teraz to zupełnie co innego.
_________________
 
 
TomaszK 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 9 razy
Wiek: 62
Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 1478
Wysłany: 2013-02-11, 15:55:13   Re: Błędy i dziwne sytuacje w Uroczysku

Szara Sowa napisał/a:
"Przed pięciu laty, w czasie wykopalisk w Janisławicach Nemsta był jeszcze magistrem. Natomiast obecnie Nemsta ma 41 lat, a profesorem został w wieku 38 lat, czyli trzy lata temu." Czyli awansował w ciągu maksymalnie 2 lat!

Oczywiście, że jest to pewna przesada ale Andrzej Nadolski, będący moim zdaniem pierwowzorem Nemsty, doktorat zrobił w wieku lat 30, habilitację 33, profesorem został w roku 1962, mając lat 41. To chyba nie tylko kwestia trafienia na odpowiednie czasy, ale osobistych osiągnięć. W każdym razie w 1954 roku będąc docentem, mógł już wspominać, że jeszcze cztery lata temu był magistrem.
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 67 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-02-11, 16:01:20   

TomaszK ma rację. Pamiętam z lat 70-tych fizyka, który profesurę uzyskał chyba przed 30-ką.
A lata 50-te to chyba była złota epoka naszej archeologii. W każdym razie na pewno przeżywała burzliwy rozwój.
Red. N. poznał Nemstę dwa dni przed doktoratem. Potem w ciągu dwóch lat ten mógł się habilitować, a wtedy profesura nadzwyczajna nie za górami.
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2013-02-11, 16:04, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 67 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-02-11, 16:31:25   

Szara Sowa napisał/a:
Jak w ogóle przywieziono tam te baraki? Nie dałoby się tego dźwigać przez 400m...


W częściach, to jest rozebrane na deski.


Szara Sowa napisał/a:
A aby przedostać się poza bagna trzeba było przejść 400m, do wsi chyba 1,5 km. W praktyce jedna osoba musiałaby bez przerwy nosić wodę i jedzenie...


No, a nie? Ktoś dymał z wiadrami abo kanistrami. Tak to bywało. Gdyby mieszkali we wsi, to musieliby tachać sprzęt itd.

Szara Sowa napisał/a:
Nie wspomnę już o sprawie kibelka na tak małej, gołej wyspie.


Jak to nieraz wyglądalo w praktyce, przeczytajcie sobie w jednym z moich postów w "Skarbie Atanaryka" z dnia 23.12.2012. gdzie cytuję fragment artykułu p. Tomasza Derewnickiego w czasopiśmie archeologicznym "Z otchłani wieków", poświęconego tym właśnie sprawom.
_________________
Z 24
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48392
Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-02-11, 18:37:15   

Z24 napisał/a:
W częściach, to jest rozebrane na deski.


Próbowałeś nieść choćby 3-4 deski 400 m? :)

Z24 napisał/a:
No, a nie? Ktoś dymał z wiadrami abo kanistrami.


Ale nic o tym nie ma w tekście...

Nietajenko napisał/a:
a sobie wyobrażałem, że pociągnęli wodę z hydrantu/studni przy kolegiacie wężem zbrojonym (to jest możliwe),


Ale to były lata 50-te! I głęboka wieś. Wodociągi na wsi to u nas zaczynają się pojawiać dopiero w latach 70-tych! A żeby ciągnąć wodę z kolegiaty to musieliby mieć motopompę. Ja nawet nie wiem czy w Opornej był prąd? Też można powątpiewać.
Już pomijam skąd wziąć ten wąż (kilkaset metrów!)

Nietajenko napisał/a:
Takie czasy były, nie matura lecz chęć szczera... Po zastanowieniu jednak nigdzie nie było napisane, że jest on profesorem belwederskim.


Na profesora "podwórzowego" też były limity. I bynajmniej nie od razu po habiliacji się go dostawało... :)
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
Jacekxt 
Fanatyk Samochodzika


Pomógł: 3 razy
Dołączył: 26 Lut 2012
Posty: 2701
Wysłany: 2013-02-11, 19:15:09   

Co do pozyskiwania wody, to myślę, że teoria z hydrantami odpada. W tamtych latach energia elektryczna była szczytem osiągnięć, zaś systemy wodociągów na wsi, to okres gierkowski. Tym bardziej w tak nielicznej i rozwleczonej wsi, jaką jest Oporna można raczej liczyć na indywidualne studnie poszczególnych gospodarzy.
Woda na pewno była dowożona beczkowozem (wóz konny z beczką) ze wsi. W latach powojennych było to tak oczywiste, że Nienacki nawet nie raczył wspomnieć o tym fakcie, czemu się nie dziwię.
Taka jest moja teoria. :)
A oto archiwalna fotografia wozu z Opornej :)
zdjęcie zaginęło
Ostatnio zmieniony przez Nietajenko 2015-10-21, 13:05, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48392
Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-02-11, 19:46:04   

No to by było jakieś wyjście...
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 67 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-02-11, 21:32:00   

Szara Sowa napisał/a:
Próbowałeś nieść choćby 3-4 deski 400 m?


Ja nosiłem pojedynczo, 3-4 to we dwóch a lepiej jeszcze we trzech.
A poza tym zawsze można było pożyczyć ręczny wózek od gospodarzy w Opornej.

Szara Sowa napisał/a:
napisał/a:
No, a nie? Ktoś dymał z wiadrami abo kanistrami.


Ale nic o tym nie ma w tekście...


Nie wiedziałem, że ZN napisał instrukcję dla ekspedycji archeologiczych.

Szara Sowa napisał/a:
Na profesora "podwórzowego" też były limity. I bynajmniej nie od razu po habiliacji się go dostawało...


Pewnie, że nie. Nawet nie jestem pewny, czy wtedy tacy "podwórzowi" byli. Chyba nie. to teraz się rozplenili...

Jacekxt napisał/a:
Co do pozyskiwania wody, to myślę, że teoria z hydrantami odpada. W tamtych latach energia elektryczna była szczytem osiągnięć, zaś systemy wodociągów na wsi, to okres gierkowski. Tym bardziej w tak nielicznej i rozwleczonej wsi, jaką jest Oporna można raczej liczyć na indywidualne studnie poszczególnych gospodarzy.
Woda na pewno była dowożona beczkowozem (wóz konny z beczką) ze wsi. W latach powojennych było to tak oczywiste, że Nienacki nawet nie raczył wspomnieć o tym fakcie, czemu się nie dziwię.
Taka jest moja teoria.


Brawo Jackuxt,

Nie przypomnę sobie dokładnie, ale we wsi, gdzie moi pradziadkowie mieli gospodarstwo, elektrykę założono najpóźniej w 66' roku. Być może w 61' lub 64', a nie jest to największe zadupie w Polsce.
W mieście, gdzie mieszkałem poprzednio, pod koniec lat 70-tych, na początku 80-tych zdarzały się przerwy w zaopatrzeniu w wodę. Rozwożono wtedy wodę beczkowozami, no nieco nowocześniejszymi niż ten na zdjęciu, ha, ha, ha. Sam ile razy stałem po wodę z wiadrem. Oczywiście, nie było mowy o codzienej kąpieli, ale tam nawet jak woda była w rurach, to i tak trzeba było jej samemu nagrzać dla większej ablucji.

Chyba Szara Sowa ma chandrę jak stąd do Zgierza, isn't it?
_________________
Z 24
Ostatnio zmieniony przez Z24 2013-02-11, 21:36, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
TomaszK 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 9 razy
Wiek: 62
Dołączył: 12 Sie 2010
Posty: 1478
Wysłany: 2013-02-11, 21:55:27   

Jacekxt napisał/a:
Woda na pewno była dowożona beczkowozem (wóz konny z beczką) ze wsi. W latach powojennych było to tak oczywiste, że Nienacki nawet nie raczył wspomnieć o tym fakcie, czemu się nie dziwię.

Nie sądziłem że będę kiedyś wspominał: kiedy byłem młody... No ale cóż, musiało to w końcu nadejść. No więc z mojej wczesnej młodości (połowa lat 60-tych) pamiętam, jak dostawy beczkowozem, były jedynym źródłem źródłem wody w moim rodzinnym mieście, Brzesku. Ja mieszkałem z rodzicami na przedmieściach i mieliśmy studnię, ale w centrum studni nie było i woda była dowożona właśnie beczkowozami. Co prawda metalowymi, ale ciągniętymi przez konie.
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48392
Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-02-11, 22:25:54   

Z24 napisał/a:
Chyba Szara Sowa ma chandrę jak stąd do Zgierza, isn't it?


A skąd takie wnioski???
Biorąc pod uwagę panującą ostatnio średnią forumową, to mam wręcz niebiański humor! :D
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
Anna 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 11 Mar 2011
Posty: 1184
Skąd: z Krainy Deszczowców
Wysłany: 2013-02-12, 14:47:36   

Braki wody, i beczkowozy były i w czasach mojej młodości we Wrocławiu. W starym mieście. Pamiętam i beczkowozy, i hydranty, które częściej Nie działały, niż działały. I nie była to jakaś b,
Odległa przeszłość, jestem trochę młodsza od mamutów :-)
A jeśli można porównać obozy harcerskie, do tej ekspedycji ( a chyba można?), to sprzęt wieźliśmy ze sobą, i budowaliśmy na miejscu obóz, łącznie z latrynami, w środku lasu. Woda była z beczkowozów, mycie w mikroskopijnym strumyczku, i to porządne mycie! Nie było przeproś. Do dziś pamiętam tę lodowatą wodę przy której zamarzały zęby... Zazwyczaj jechały dwa turnusy. Pierwszy stawiał obóz, drugi go zwijał.
Sądzę, że podobnie wyglądała organizacja obozu archeologów. Te dyżury w kuchni też pamiętam...niektórzy z moich kolegów po raz pierwszy powiedzmy obierali ziemniaki, czy lepili pierogi...z jagodami, mniam! Jagódki też trzeba bylło sobie własnoręcznie pozbierać!!!
A i jeszcze chodziliśmy do rolników pomagać przy pracach w polu, czy nad morze na plażę, dobre 10km od obozu...Teraz by mi się już nie chciało, ale wtedy? Jeszcze do tego były alarmy nocne i podchody. Dawało się radę, i z beczkowozami, i z samodzielnie budowanymi baraczkami.(w takim czymś byla kuchnia, pod dachem). Spaliśmy jednak w namiotach, takich wielkich wojskowych "beczkach". Ot, typowe wakacje dla dzieciaków/nastolatków! Lamp naftowych jednak nigdy nie używałam, my mieliśmy latarki. O ile łatwiej byłoby w takim razie studentom, którzy byliby od nas o te dobrych kilka lat starsi.
Tak sądzę, iż wyglądał obóz ekspedycji archeologicznej, jak go Nienacki opisał.
_________________

pozdrawiam serdecznie,
Anna
 
 
Jacekxt 
Fanatyk Samochodzika


Pomógł: 3 razy
Dołączył: 26 Lut 2012
Posty: 2701
Wysłany: 2013-02-12, 15:17:27   

Czyli wóz konny z beczką :) Już nawet go widzę oczyma wyobraźni, jak stoi koło baraku i oczywiście lekko sobie pokapuje z tylnego zaworu zasuwowego. One zawsze były nieszczelne... :)
Wiecie, za to właśnie kocham to Forum. Ktoś przytoczy jakiś na pozór nieważny fragment powieści, ktoś inny coś w nim zauważy, inny wspomni, jeszcze inny rozwinie zagadnienie...
A w konsekwencji wrócimy w lata młodości beztroskiej, wesołej i na wieki już utraconej... :(
Dobrze, że jest to Forum :)
 
 
Aldona
[Usunięty]

Wysłany: 2013-02-12, 15:21:58   

Jacekxt napisał/a:
A w konsekwencji wrócimy w lata młodości beztroskiej, wesołej i na wieki już utraconej..


A w życiu!!! Ciągle jesteśmy młodzi i nic nie utraciliśmy. Oj Jacek, Jacek, popraw się :)
 
 
Anna 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 11 Mar 2011
Posty: 1184
Skąd: z Krainy Deszczowców
Wysłany: 2013-02-12, 15:42:31   

Aldona napisał/a:
Jacekxt napisał/a:
A w konsekwencji wrócimy w lata młodości beztroskiej, wesołej i na wieki już utraconej..


A w życiu!!! Ciągle jesteśmy młodzi i nic nie utraciliśmy. Oj Jacek, Jacek, popraw się :)


Młodzi i PIĘKNI oczywiście!

....Ale...leniwi?! g;)
Przynajmniej ja...przyznaję się niniejszym do takowego lenistwa. Jakoś tak, wolę jednak trochę bardziej cywilizowane warunki obozowania/wakacji. I absolutnie NIE tęsknię do tamtych czasów. Teraz jest o niebo lepiej (i piszę to ja, inwalida po wypadku!). Wracając jednak do tematu:
Moja starsza pociecha jedzie w maju na obóz (taki krótki) przetrwaniowo-wytrzymałościowy. Na jakiejś tam wyspie, przystosowanej do takich wyższych celów. Dostaliśmy spis wyposażenia dziecięcia, w którym to spisie naczelną pozycję zajmują...kalosze! Poważnie. Tudzież parę pełnych zmian ubrania. Jak widać pranie nie jest w planie obozu, a szkoda...
Nie bardzo to sobie wyobrażam, ja byłam zahartowana w harcerstwie, a tu dzieciaki, niejako z marszu, ze szkoły (tzn. cała klasa jedzie!). Zobaczymy... gD>
_________________

pozdrawiam serdecznie,
Anna
 
 
Z24 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomógł: 67 razy
Wiek: 61
Dołączył: 01 Gru 2012
Posty: 11311
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2013-02-12, 16:28:34   

Szara Sowa napisał/a:
Z24 napisał/a:
Chyba Szara Sowa ma chandrę jak stąd do Zgierza, isn't it?


A skąd takie wnioski???

No bo tak o tych klopach...
_________________
Z 24
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48392
Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-02-12, 21:14:03   

Z24 napisał/a:
No bo tak o tych klopach...


Ano proza życia...
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
Kynokephalos 
Moderator
Członek Kapituły Samochodzikowej Książki Roku



Pomógł: 139 razy
Dołączył: 07 Cze 2011
Posty: 6655
Skąd: z dużego miasta.
Wysłany: 2013-02-13, 09:43:25   Re: Błędy i dziwne sytuacje w Uroczysku

Szara Sowa napisał/a:
2. [--] O braku dojazdu świadczy choćby to, że Nemsta ifę parkuje u sołtysa. Z drugiej strony potem okazuje się że milicjanci do bazy przyjeżdżają willisem???

Nemsta mógł garażować u sołtysa ze względu na niechęć do parkowania pd chmurką. Ale masz słuszność w tym co piszesz. Jakoś wyobrażałem sobie, że ciężarówka po deski z baraku podjechała na miejsce misji. A tu rzeczywiście "Dojście na wysepkę jest trudne, jesienią i wiosną wprost niemożliwe, zimą po zamarzniętym śniegu, a latem wąską, grząską ścieżką od kolegiaty przez moczary." Trudno oczekiwać od kierowcy ciężarówki żeby ryzykował przebycie tego odcinka z ładunkiem.
A jednak po tej grząskiej ścieżce przejechała nie tylko milicyjna terenówka ale nawet pogotowie - choć Dryblas nie był w krytycznym stanie i raczej mógłby czterysta metrów przejść z czyjąś pomocą, w najgorszym razie możnaby go przenieść. Moim zdaniem niedopatrzenie Autora.

Inni podnieśli już kwestię, skąd wzięły się jajka kury Nietajenki. Zauważyłem jeszcze jedną drobną niekonsekwencję. Nietajenko przyniósł kurę piątego dnia pobytu redaktora na Uroczysku (według rachuby Grzegorza) i od tej pory nikt inny kury nie widział, a redaktor zastanawiał się, gdzie doktor ją trzyma. Na końcu okazało się, że w komórce z narzędziami, którą tylko on otwierał zajmując się wydawaniem sprzętu. Ale oto siódmego dnia Nemsta odkrywa kradzież narzędzi: "Po naszych narzędziach zostało dobre wspomnienie... Śmiechy ucichły, jakby każdemu zakrył ktoś ręką usta. Nikt nie chce wierzyć swoim uszom i oczom. Trącają nogami czaszkę w trawie, zaglądają do komórki i macają rękami po ścianach i ziemi w poszukiwaniu narzędzi." Gdzie w tym momencie była kura i jej jajka?

Pozdrawiam,
Kynokephalos
_________________
Wonderful things...
Zwycięzca rywalizacji rowerowej w 2019 r.

Ostatnio zmieniony przez Kynokephalos 2013-02-13, 09:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Szara Sowa 
Ojciec Zarządzający



Pomógł: 153 razy
Wiek: 57
Dołączył: 24 Paź 2008
Posty: 48392
Skąd: Poznań
Wysłany: 2013-02-13, 10:19:44   

Co do ścieżki to jest też cytat że:
"Ścieżka na Uroczysko jest wąska i Nietajenko, drepcząc obok mnie, raz po raz zapada prawą nogą w błoto moczarów."

Kynokephalos napisał/a:
Gdzie w tym momencie była kura i jej jajka?


Masz rację. Na upartego możnaby co prawda wymyślić, że mogła mieć gniazdko schowane za jakąś deską w rogu...
Z tego co się orientuję to wysiadająca kura raczej z tego gniazdka nie lubi (wręcz nie daje) się ruszać, chyba tylko po jedzenie. No i siedzi tam cicho. Ale w praktyce kury są płochliwe i też sobie nie wyobrażam żeby ktoś jej nie dostrzegł, czy nie usłyszał przez te 3 tygodnie. :)
_________________
Drużyna 2

Nasze forum na facebooku: ./redir/facebook.com/pansamochodzikforum
Nasza forumowa geościeżka keszerska: ./redir/pansamochodzik.net.pl/viewtopic.php?p=240911#240911

 
 
Anna 
Forumowy Badacz Naukowy



Pomogła: 2 razy
Dołączyła: 11 Mar 2011
Posty: 1184
Skąd: z Krainy Deszczowców
Wysłany: 2013-02-13, 22:41:06   

Szara Sowa napisał/a:

Z tego co się orientuję to wysiadająca kura raczej z tego gniazdka nie lubi (wręcz nie daje) się ruszać, chyba tylko po jedzenie. No i siedzi tam cicho. Ale w praktyce kury są płochliwe i też sobie nie wyobrażam żeby ktoś jej nie dostrzegł, czy nie usłyszał przez te 3 tygodnie. :)

Czy ja wiem? Jeśli wiedziałbyś że ta kura tam jest, to pewnie tak. Ale jeśli nie, a byli w końcu w miejscu gdzie były jakieś tam zwierzątka leśne w tym ptaki [hałasujące], to jedna kura mogła być "zagłuszona" przez normalne leśno -uroczyskowe odgłosy. Zwłaszcza jeśli tam mogły by być i lisy, czy inni amatorzy drobiu.
Mogła się też bać ludzi, i "w obronie" przyszłego potomstwa siedzieć cicho.
W końcu nie wszystkie kury są głośne. Jeśli dostawała regularnie jeść, miała gdzie wysiadywać jaja, to czegóż by jej więcej trzeba było do kurzego szczęścia... Hm?!
_________________

pozdrawiam serdecznie,
Anna
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  



Reklama:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template forumix v 0.2 modified by Nasedo

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.

Zapoznaj się również z nasza Polityka Prywatnosci (z dn. 09.08.2019)

  
ROZUMIEM
Strona wygenerowana w 0,46 sekundy. Zapytań do SQL: 11