Pomógł: 1 raz Dołączył: 24 Lut 2009 Posty: 606 Skąd: Radom
Wysłany: 2009-03-25, 17:05:33
Lubię ta cześc "Pana Samochodzika". Ach te klimaty mazurskie... Ale tą częśc najbardziej lubię za wędkowanie. Kolejna dziedzina wiedzy, kolejna pasja, którą Nienacki podsuwa młodym czytelnikom jako alternatywa: harcerstwo, numizmatyka, wędkarstwo, turystyka... duzo tego, ale konieczne dla młodego czytelnika
Najlepsza powieść z dotychczasowych, które udało mi się w ostatnich tygodniach przeczytać.
Co ciekawe, sama zagadka historyczna nie jest tu najważniejsza. Ciekawsze jest kim jest tajemniczy Nemo (choć to akurat nie było trudne), czy jak zakończy się sprawa bandy Czarnego Franka. Do tego pięknie opisany mazurski krajobraz okolic Jezioraka, co powoduje, że człowiek ma ochotę wsiąść w samochód i ruszyć jak pan Tomasz w nieznane.
Ocena: 6/6
Jedynie co mi przeszkodziło, to urwane zakończenie. Chętnie bym się dowiedział co się stało z Martą, Frankiem, Krawacikiem (tego pewnie aresztowano), czy z najśmieszniejszą postacią panem Anatolem.
Pomógł: 1 raz Dołączył: 24 Lut 2009 Posty: 606 Skąd: Radom
Wysłany: 2009-04-11, 12:02:46
ja tak mam za każdym razem gdy czytam "Samochodzika"... jechac i zobaczyc na żywo te miejsca... Frombork, Pojezierze Mysliborskie, Mazury... już troszkę widziałem, ale za to ile przede mną
Taka ciekawostka, którą niedawno znalazłem na zaprzyjaźnionej stronie nienacki.art.pl.
Jest to opis poszukiwania przez Nienackiego (poprzez ogłoszenie prasowe) domu na wsi
"Po dwóch tygodniach podróży i wielu rozczarowaniach, już niemal zupełnie zniechęcony, znalazłem się na krętej asfaltowej drodze, wijącej się przez ogromny mieszany las mazurski, rozciągający się wzdłuż zachodniego brzegu potężnego Jezioraka. W mojej kieszeni były jeszcze tylko dwie koperty z ofertami, traciłem więc nadzieję, że spełnią się moje marzenia. Pamiętam, tego dnia padał deszcz, ponad sto kilometrów jechałem przy wtórze nieustannego szmeru wycieraczek, zmęczony samotnością i głodny. Ale mimo deszczu i zmęczenia, las wydawał mi się przepiękny, a jezioro, które od czasu do czasu dostrzegałem między drzewami - zachwycało jakimś dziwnym urokiem. Adres na kopercie został napisany niewprawną ręką, nie mogłem go dokładnie odczytać, nic więc dziwnego, że dwukrotnie pomyliłem drogę. Pamiętam, że w pewnej chwili, po przejechaniu jakiejś małej wioski mazurskiej, znowu znalazłem się w lesie na grząskiej od błota drodze, dookoła rósł młody las, raptem droga urwała się, prowadziła do nikąd, a właściwie do wąskiego przesmyku, łączącego jezioro Płaskie z Jeziorakiem. Kiedyś przez ów przesmyk można było przedostać się promem, ale to musiało być dawno, prom butwiał zalany wodą. „Oto i kres mej podróży” - pomyślałem - „Chyba najwyższa pora, aby wrócić do miasta i rozstać się z marzeniami o domu nad jeziorem”. Byłem tak zmęczony, że rzeczywiście miałem już chęć zaprzestać poszukiwań adresata jednego z ostatnich listów z propozycją sprzedaży domu nad jeziorem. Wysiadłem z samochodu, aby odpocząć od szmeru wycieraczek, i przepełniony żalem, że nie spełnią się moje marzenia, przykucnąłem nad wodą, spoglądając na jej spokojną toń. Czy mogłem wówczas przypuszczać, że w tym przesmyku do niedawna spoczywała zatopiona podczas wojny ciężarówka ze zbiorami muzealnymi, że ten prom, ten przesmyk - zostaną przeze mnie opisane w powieści "Nowe przygody Pana Samochodzika", a historia o zatopionej ciężarówce będzie główną osią akcji tej powieści?"
Wiek: 46 Dołączył: 05 Maj 2009 Posty: 19 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2009-07-02, 15:06:53
Hi,
Drogie koleżanki i koledzy,
Przeczytałem kolejną przygodę Pana Samochodzika, i tak jak do tej pory spróbuję w kilku słowach opisać swoje wrażenia.
"Nowe przygody Pana Samochodzika" to piąta część z "dwunastoksięgu". Po "trylogi" przygód z harcerzami przy boku, i po "stacjonarnej" wizycie w "Niesamowitym Dworze" tym razem główny bohater, stara się odnaleźć zatopioną pod koniec wojny w jeziorze ciężarówkę. Auto wiozło prawdopodobnie łupy zrabowane przez Niemców uciekających z ziem Warmii i Mazur przed nadciągającymi wojskami armii czerwonej. Miejscem akcji jest "Jeziorak", przepiękne jezioro leżące w krainie 1000 jezior. Także tym razem już na początku tomu byłem bardzo podekscytowany bo mój spaniały bohater wyruszył na w poszukiwaniu przygody na szlak wielkich jezior mazurskich, które tak kocham...
Śliczna letnia pogoda, obmywające z lekka brzegi fale na jeziorze, szumiące zarośla i lasy na brzegu, ludzie siedzący w bufecie, czekając na prom, popijają zimną oranżadę... tak zaczyna się ta książka. Autor jak zawsze potrafi wspaniale opisywać zwyczajne i normalne sytuacje z jakimi spotykamy się na co dzień. Niby nic nadzwyczajnego ale jak pięknie Pan Zbigniew potrafi zbudować na takiej bazie akcję. To właśnie dzięki Jego wspaniałym umiejętnością pochłonąłem tą książkę w 1 dzień.
Pan Tomasz podejmując się znalezienia zatopionej w jeziorze ciężarówki, wiedział, że będzie miał bardzo trudne zadanie. Będąc sam, miał bardzo zawężone spektrum działania i niewiele mógł zrobić, obserwował podejrzanych według niego osobników. Jednakże, jak zawsze spotkał na swojej drodze wiele ciekawych ludzi, którzy w mniejszy lub w większy sposób pomogli mu w rozwiązaniu zagadki.
Autor zmienił, jakby dla odskoku, pewnie i dla siebie i dla czytelników, trochę formę tego tomu. Odnalezienie ciężarówki, a więc główny cel przyjazdu na miejsce został odstawiony jakby na bok i żył własnym życiem. Pana Tomasza pochłonęła inna przygoda... Wiadomo, wakacje więc nad "Jeziorak" zjechali się różni turyści, zwykłe mieszczuchy (Pan Anatol z przyjacielem i z żonami), nie wyszumiana młodzież (Gang Czarnego Franka), wspaniali w swoim mniemaniu wędkarze (Wacek Krawacik z załogą) i tajemni wędrowcy, poszukiwacze przygód (płetwonurek). Pojawia się również tajemnicza Marta, studentka, która wraca co roku do rodziców nad "Jeziorak" na wakacje. I jak zawsze z takiej mieszanki powstał niezły galimatias.
Pan Tomasz, obserwując jezioro, szukając miejsca zatopienia samochodu, poznaje oczywiście tych ludzi i z nimi przeżywam różne ciekawe historie. Okazuje się, że młodzi ludzie z Gangu Czarnego Franka, poznani na początku książki, zaczynają być "sławni", w złym tego słowa znaczeniu. Okazują się chuliganami, kradną ryby, niszczą rybakom sieci i bardzo przeszkadzają normalnym turystom w wakacyjnym odpoczynku. Ich występkom stara się przeszkadzać tajemniczy Kapitan Nemo, który, stara się krzyżować plany gangu. Pan Tomasz stara się poznać Nemo, dowiedzieć się czegoś, o ciężarówce ale także, pomaga Kapitanowi w walce z grupą Czarnego Franka. W dalszej części przygód Pan Tomasz pokazał, że oprócz odszukiwania skarbów ma również zdolności psychologiczno-moralizatorskie, sprowadzając czy to Bronkę czy to Czarnego Franka na dobrą drogę.
Książka, utrzymana w tej konwencji, według mnie jest jeszcze bardziej ciekawa. Czytając ją, cały czas zastanawiałem się co z niewyjaśnioną sprawą samochodu ale także pochłonięty byłem "rozbiciem" gangu...
Autor pokusił się tu, o zahaczenie tematu wędkarstwa. Praktycznie wszystkie postacie w większy czy w mniejszy sposób wędkowały. Ja, jako wędkarz z zamiłowania, z przyjemnością czytałem opisy połowów Wacka Krawacika, Pana Anatola, jego przyjaciela oraz tajemniczej Marty, mistrzyni spinningu. Fantastyczne opisy przyrody, łowionych ryb, a także opisy biwaków nad wodą, gdzie, w ciepłe letnie wieczory smażono złowione okazy takie jak ten sławny szczupak Marty, spowodowały to, że ostatni weekend spędziłem nad wodą!
Jedynym malutkim minusem książki jak dla mnie było trochę za mocne odstawienie "na bok" głównego celu wyprawy Pana Samochodzika. Zagadka rozwiązała się w sumie sama, dzięki tajemniczemu płetwonurkowi, który to odnalazł ciężarówkę. Pan Tomasz, tak naprawdę przyszedł na gotowe ale ALE... Czy tak naprawdę zawsze musi być tak samo?
Mimo tego, że Pan Tomasz jak zwykle, pływał wehikułem po jeziorze, ścigał się nim z zawrotna prędkością po nieznanych drogach, poznał ciekawą i piękna kobietę, osiągnął główny cel czyli rozwiązanie zagadki to jednak wszystko to było gdzieś tam z boku... Królowała wakacyjna, mazurska przygoda, która była nie mniej ciekawa, a może ciekawsza niż zatopiony samochód...
Taka przygoda na "przewietrzenie" głowy, była według mnie potrzebna.
_________________ Pozdrawiam,
Castor Troy.
GG 1934046
Ostatnio zmieniony przez Castor Troy 2009-07-02, 16:32, w całości zmieniany 2 razy
Mnie bardzo podobała się ta książka. Bardzo mnie śmieszył pan Anatol i jego wypowiedzi. Wehikuł zbudowany na silniku motocyklowym. Bardzo przyjemnie mi się czytało.
Od tej książki zaczeła się moja przygoda z serią. Często bywam nad Jeziorakiem i staram się odnaleść miejsca opisane w "Nowych". Ale Jeziorak i okolice zmieniają się z roku na rok i coraz trudniej tam znaleść oazy ciszy i spokoju jakie były tam jeszcze w latach '80
_________________ Wróćmy nad jeziora....Niestety już tylko na wakację-((
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.