Kolejna powieść Ignaciuka przeczytana. "Martwe dzielnice" ustępują jednak poprzednim książkom autora, o których wspomniałem w innych postach. "Martwe dzielnice" to blisko dwustu stronicowa opowieść o Joannie i Marianie, młodym małżeństwie pragnącym mieć wspólne mieszkanie i dziecko. Akcja książki rozgrywa się w latach osiemdziesiątych, więc niektóre z ich marzeń (dziś osiągalnych prawie dla każdego) są nie do spełnienia.
PONIŻEJ OPISUJĘ SZCZEGÓŁY KSIˇŻKI
Ignaciuk, po raz kolejny odtworzył mroczny, smutny i zarazem prawdziwy klimat lat osiemdziesiątych. Ludzie żyją z dnia na dzień, praktycznie nic nie mają. Posiadanie własnego mieszkania, czy wyjazd do pracy w RFN dla tych ludzi jest czymś kosmicznym, czymś prawie nieosiągalnym. Marzenia tej pary sprowadzają się do spraw bardzo przyziemnych jak posiadanie dziecka, ustawienie się w kolejce do sklepu o odpowiedniej porze, czy nawet pragnienie by w kranie była bieżąca woda.
W "Martwych dzielnicach" autor często porusza temat picia wódki (wiadomo, że pod koniec życia sam miał z tym spore problemy). Przedstawił alkohol jako główny środek na walkę z otaczającą nas rzeczywistością, jako coś co pozwala nam zapomnieć o tym co mamy, a raczej o tym czego nie mamy.
Jestem dość młody, nie pamiętam zbyt dobrze tych czasów, jak w sklepach nic nie było, jak na wszystko trzeba się było zapisywać (zapamiętałem tylko jak z mamą i babcią chodziliśmy na zakupy i każdy z nas stawał w innej kolejce, trwało to cały dzień), dlatego rozśmieszył mnie ten fragment:
- Dokąd ty idziesz naprawdę? Przecież już ósma.
- Idę kochana do kolejki. Jak wszyscy. To nasz obywatelki obowiązek. Jutro czwartek, mają coś przywieźć.
- Będziesz sterczał do południa? A robota?
- Uprzedziłem że się spóźnię.
Albo ten:
- Zapisałem się na żelazko i odkurzacz. Mamy numery osiemdziesiąt dwa i sto siedem.
- A pralka?
- Na pralkę zapisują jutro. Stanę znów wieczorem. Woda jest? Nie wyłączyli?
Dla dzisiejszej młodzieży jest to coś tak nieprawdopodobnego jak dla Czesia dobra kontynuacja!
Cóż, książka nie posiada zbyt wielu wątków, niewiele się w niej dzieje, opisuje zwykłe życie zwyczajnych ludzi, a mimo to jest w niej coś, co sprawia że czyta się sama. Ten specyficzny, twardy, ale też i potoczny język w dialogach, jaki stosuje Ignaciuk dodają jego książkom prawdziwości i sprawiają, że człowiek przy nich się nie nudzi.
Swoją drogą zastanawiam się jak to możliwe że Ignaciuk który pisał książki dla dorosłych dość twardym, męskim językiem, zabrał się za książki dla młodzieży jakimi jest seria "PS i..." To dwa zupełnie różne światy. W tym drugim świecie raczej się nie odnalazł. Podobno pisał także książki dla dużo młodszych dzieci, o przygodach Gacoperka, ale tego nie czytałem (jeszcze)
Ostatnio zmieniony przez Michal_bn 2012-02-28, 22:47, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.