To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
PanSamochodzik.net.pl
Forum poświęcone twórczości Zbigniewa Nienackiego

Uroczysko - Świątek frasobliwy sprzed domu Justa - jak wygląda?

Szara Sowa - 2017-11-20, 09:34

Zaczyna się obiecująco! :)
Z24 - 2017-11-20, 14:21

Nie zdziwiłbym się gdyby wikary pomyślał, że to Świadkowie Jehowy do niego przyszli... ;-)
She - 2017-11-20, 14:40

Z24 napisał/a:
Nie zdziwiłbym się gdyby wikary pomyślał, że to Świadkowie Jehowy do niego przyszli...


Oni podobnie zaczynają:
"Macie chwilę, by porozmawiać o Chrystusie?"

Nietajenko - 2017-11-20, 14:44

Zet, ty nie ściemniaj ino gadaj jak na spowiedzi! Wo bist besorgt Christus?!
Milady - 2017-11-20, 14:49

W niedzielny poranek za dworcu Łódź Widzew stawili się Berta von. S. oraz Zet24.
O godzinie 11.30 rozpoczęliśmy więc oficjalnie misję „Świątek Piątek i niedziela”. Poszukiwania planowaliśmy rozpocząć od muzeum w Łęczycy ale los zdecydował za nas i rzucił nas na początek do Geometrycznego Środka Polski – Piątku.



Wóz zostawiliśmy pod kościołem parafialnym Świętej Trójcy w Piątku. To w tym właśnie kościele miał znajdować się w latach 50-tych „nasz” Chrystus Frasobliwy z XVII w.





Niestety trafiliśmy na trwającą akurat mszę, postanowiliśmy więc wykorzystać czas i zasięgnąć języka u mieszkańców Piątku.

Tuż obok kościoła parafialnego znajduje się zbudowany z czerwonej cegły kościół parafii mariawickiej, którego bryła przypominała kształtem kształt zbór menonicki. Postanowiliśmy obejrzeć go z bliska. Sam kościół intrygował, widać było iż przebudowywano go, teren wokół był mocno zaniedbany ale miał pewien urok.





Ale raczej to nie w jego wnętrzu skrywał się świątek…

Ruszyliśmy w kierunku centrum Geometrycznego centrum Polski. Na ulicach kompletne pustki, ani żywej duszy. Być może wszyscy wybyli na mszę, która trwała? Po drodze natrafiliśmy na czynny sklep spożywczy. Postanowiliśmy zasięgnąć tam języka. Pokazaliśmy zdjęcie naszego świątka, ale nikt go nie kojarzył.

Poinformowano nas natomiast o tym, że na ulicy Kutnowskiej mieszka jakiś Pan zajmujący się rzeźbą sakralną i tam musimy pytać żeby go znaleźć.

Super, są zdecydowanie większe szanse, że miejscowy rzeźbiarz będzie coś wiedzieć na temat rzeźb znajdujących się niegdyś w kościele.

Z24 - 2017-11-20, 14:50

Nietajenko napisał/a:
Zet, ty nie ściemniaj ino gadaj jak na spowiedzi! Wo bist besorgt Christus?!


A czy ja jestem Długi Ozór?

Milady - 2017-11-20, 14:54

Przystanęliśmy na chwilę przy pomniku w centrum Piątku podziwiając jego piękno i wykonanie.



Na centralnym placu znajdowały się też wyrzeźbione sowy, jak się później okazało to ich autora mieliśmy odnaleźć.



Nie wiem czy był to wpływ jesiennej aury, czy wyludnienie spowodowane leniwą niedzielą ale Piątek wydał się nam dziś wyjątkowo brzydki. Szare odrapane mury wokół centralnego placu, brudne chodniki, zaniedbane witryny - wszystko to sprawiało smutne i przygnębiające wrażenie.









Żeby nie popaść w depresję ruszyliśmy dalej wzdłuż ulicy Kutnowskiej. Berta von S. złapała jakiegoś lokalsa, który potwierdził, że jest tu rzeźbiarz, który rzeźbi ptaszki ale on nie wie w którym to domu.

No nic, wyobrażałam sobie, że miejscowy rzeźbiarz pewnie będzie miał kilka swoich dzieł w ogródku przed domem, bądź na jego bramie znajdzie się jakaś tabliczka bądź jakiś inny element informujący o jego artystycznych zdolnościach.

Przeszliśmy spory kawałek zanim natrafiliśmy na kolejny czynny sklep. Postanowiliśmy tam zapytać. W sklepie poza ekspedientką znajdował się starszy Pan, który zaofiarował się że pokaże nam w którym domu mieszka rzeźbiarz. Okazało się, że musieliśmy wrócić jakieś 100 metrów. Podziękowaliśmy miłemu starszemu Panu i nie rozumiejąc kompletnie co do nas mówi pomachaliśmy mu na do widzenia.

Zadzwoniliśmy dzwonkiem znajdującym się obok bramy. Byliśmy ciekawi rzeźbiarza, tym bardziej że już wcześniej jego dom przykuł nasz wzrok.

Szara Sowa - 2017-11-20, 15:00

Milady napisał/a:
Na centralnym placu znajdowały się też wyrzeźbione sowy, jak się później okazało to ich autora mieliśmy odnaleźć.


Hm, to chyba miłe, co nie? :)

Nietajenko - 2017-11-20, 15:01

Szara Sowa napisał/a:
Milady napisał/a:
Na centralnym placu znajdowały się też wyrzeźbione sowy, jak się później okazało to ich autora mieliśmy odnaleźć.


Hm, to chyba miłe, co nie? :)

Tylko czekałem aż Szary się odezwie. "Co tam jakiś Chrystus! Najważniejsza sowa!" ;-)

Nietajenko - 2017-11-20, 15:10

Milesia, jesteś okropna i przy najbliższej okazji będzie Cię musiał Nietajenko ukarać. :027:
Berta von S. - 2017-11-20, 16:22

Nietajenko napisał/a:
Milesia, jesteś okropna i przy najbliższej okazji będzie Cię musiał Nietajenko ukarać. :027:

A za co chcesz ją karać?

Milady napisał/a:
Przystanęliśmy na chwilę przy pomniku w centrum Piątku podziwiając jego piękno i wykonanie.

Nie wiem czy był to wpływ jesiennej aury, czy wyludnienie spowodowane leniwą niedzielą ale Piątek wydał się nam dziś wyjątkowo brzydki. Szare odrapane mury wokół centralnego placu, brudne chodniki, zaniedbane witryny - wszystko to sprawiało smutne i przygnębiające wrażenie.

Piękno tego pomnika wpisuje się świetnie w piękno całego rynku. :D

Za to akurat ta brama była chyba najładniejszym elementem Piątku.
Strach pomyśleć, jak by wyglądał bez słońca... ;-)

Milady napisał/a:
Podziękowaliśmy miłemu starszemu Panu i nie rozumiejąc kompletnie co do nas mówi pomachaliśmy mu na do widzenia.

Pan mówił mniej więcej: Tzszerze rzest wyrzrzbieny.. Ale dom pokazał. :)

Milady - 2017-11-20, 16:31

Wyszedł do nas Pan, który poinformował nas, że rzeźbiarz owszem mieszka tu ale akurat wybrał się do kościoła na msze. Poprosiliśmy żeby spojrzał na zdjęcie Świątka, ale niestety nie kojarzył takiej figury. Na odchodnym dodał, że rzeźbiarz pojechał do kościoła rowerem i może go złapiemy po mszy.

Nie pozostało nam nic innego jak wrócić w kierunku kościoła. Zanim tam dojdziemy będzie już pewnie po mszy. Postanowiliśmy, że zajrzymy do księdza. Jeśli nie udzieli nam żadnych informacji to już samochodem wrócimy do rzeźbiarza, który zapewne zdąży wrócić do domu.

Mniej więcej w połowie drogi zobaczyłam starszego Pana jadącego w naszą stronę na rowerze. Intuicja podpowiedziała mi, że to może być rzeźbiarz. Berta postanowiła działać i głośnym dzień dobry zatrzymała jadącego mężczyznę. Pan ku naszej uciesze potwierdził, że to jego szukamy.
Podetknęliśmy mu zdjęcie naszego Świątka. Niestety i on nic nie kojarzył.
Ale nie ma tego złego! Nie poddamy się Kuwasie!

Uzyskaliśmy kontakt do miejscowego kronikarza. Rzeźbiarz wytłumaczył nam szczegółowo jak odnaleźć dom profesora. Podziękowaliśmy i ruszyliśmy do nowego celu a rzeźbiarz odjechał w kierunku swojego domu.





Trafiliśmy bezproblemowo jednak po dotarciu okazało się, że nie zastaliśmy nikogo w domu.

Co zrobić w takiej sytuacji?

Czekać nie było sensu bo nie wiadomo dokąd wybył kronikarz i w zawiązku z tym kiedy powróci. Zapamiętaliśmy jego nazwisko i adres, wiedzieliśmy też przez jaką instytucję nawiązać z nim kontakt. Tak więc stwierdziliśmy, że pójdziemy jeszcze do księdza i już dalej ruszymy pytać o Chrystusa w Łęczycy.

Najpierw trafiliśmy do Sióstr Orinistek ale i tam nikt nie był w stanie nam pomóc.

W końcu trafiliśmy na plebanię. Stojąc przed plebanią można było za pomocą cudu techniki połączyć się z wybranymi działami plebani.



My jednak skorzystaliśmy z frontowych drzwi i tradycyjnego dzwonka. Drzwi otworzył nam wikary. Berta poinformowała go o naszych poszukiwaniach Chrystusa po czym podała mu do ręki katalog zabytków, w którym znajdowała się fotografia Świątka. Wikary poprosił żebyśmy poczekały w sieni (Zet i Mirmił zdezerterowali już wcześniej). Wrócił do nas po chwili z informacją, ze Świątek owszem był, ale w chwili obecnej znajduje się w muzeum w Łodzi.

Muzeum w Łodzi!

Czyli jest, istnieje, nikt go nie przerobił na zydel ani nie spalił w piecu. Jakby kamień z serca spadł. Wyszłyśmy z plebani przepełnione wiarą.

Powstało pytanie, w którym muzeum?

Tą kwestię roztrząsaliśmy w drodze do Tumu i Łęczycy. Kilka kilometrów za Piątkiem postanowiliśmy zboczyć z drogi i obejrzeć ruiny pałacu w Janowicach. Z pałacu faktycznie pozostały tylko ruiny noszące na sobie śladu PGRowskiej działalności.







Do tej pory nie mogliśmy narzekać na pogodę jednak z każdą chwilą robiło się coraz chłodniej i nieprzyjemniej. Także cieszyliśmy się, że jeszcze tylko wyskoczymy do Tumu i czekają nas już same wizyty w muzealnych wnętrzach.

Berta i Zet ruszyli w teren wokół kolegiaty. Kolegiata w Tumie nadal stoi a jedynymi śladami bytności Kuwasy w jej pobliżu są odciski jego pazurów na jej murach.





Do muzeum w Łęczycy wstąpiliśmy tylko na chwilę, ponieważ chcieliśmy jak najszybciej dotrzeć do Łodzi. Zet poczynił tam spore zakupy, którymi myślę sam się pochwali. Oczywiście nie omieszkaliśmy zapytać czy Panie z obsługi kojarzą Chrystusa Frasobliwego. Niestety.

Ruszyliśmy spod zamku prosto na Plac Wolności w Łodzi. Nikt nie czekał na nas pod zegarem więc poszliśmy prosto do Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego, ponieważ to właśnie muzeum wytypowaliśmy jako najbardziej prawdopodobne miejsce zdeponowania figury Świątka. Zwiedziliśmy całe muzeum i jedyne figury Chrystusów Frasobliwych jakie widzieliśmy to te, których zdjęcia zamieściła już wcześniej misia. Pozostała nadzieja, że może znajdować się w zbiorach w magazynie.



I na tym zakończyłyby się nasze poszukiwania, ale tu Was zaskoczę.

W Łodzi znajduje się jeszcze jedno muzeum, w którym może znajdować się figura Chrystusa Frasobliwego. Na jego ślad wpadli Berta i Zet jadąc w pociągu powrotnym do Warszawy.
Co ciekawe to muzeum ma zdjęcia swoich zbiorów umieszczone w Internecie.
Tak więc proszę zajrzeć pod ten link:

http://archidiecezja.lodz.pl/muzeum/

A oto co tam się znalazło.





Na koniec zdjęcie nowego dworca w Łodzi, żeby czytelnik wiedział, że to koniec tej części relacji.


Milady - 2017-11-20, 16:33

Tak więc można powiedzieć, że figura Chrystusa Frasobliwego została odnaleziona, jednak ja bym się wstrzymała z hurra do momentu odwiedzin muzeum diecezjalnego, do którego dostęp okazał się dość utrudniony.

Berta, Zet dzięki za wycieczkę!

Nietajenko - 2017-11-20, 16:47

Berta von S. napisał/a:
A za co chcesz ją karać?

Jak to za co? Za dozowanie, a Nietajenko się w wątek wciągnął. :p

Kynokephalos - 2017-11-20, 19:08

Milady napisał/a:
Na jego ślad wpadli Berta i Zet jadąc w pociągu powrotnym do Warszawy.

Jak Anton Antonowicz. Z oddalenia, w podróży, w kolejowym wagonie. Mając tylko trochę informacji oraz najdoskonalsze z ludzkich narzędzi.

Świetna opowieść i ładna, żywa, owocna wyprawa. Dla czytelników, dla amatorów "Uroczyska", miłośników tego regionu Polski, wreszcie - kieruję się atmosferą narracji i zdjęć - także dla uczestników.

Pozdrawiam,
Kynokephalos

Nietajenko - 2017-11-20, 19:35

Nie pozostało nic innego jak dodać "pomogła" naszej wspaniałej trójce + Mirmił, co czynię z wielką przyjemnością.
Berta von S. - 2017-11-20, 20:20

Milady napisał/a:
Berta, Zet dzięki za wycieczkę!

To ja bardzo dziękuję! :)
Takie dni spędzone z przyjaciółmi na podróżach i poszukiwaniach lubię najbardziej. Szkoda, że za to nie płacą, bo chętnie bym się tym zajęła na cały etat. ;-)

Milady napisał/a:

Czekać nie było sensu bo nie wiadomo dokąd wybył kronikarz i w zawiązku z tym kiedy powróci.

Tym poszukiwanym kronikarzem - pasjonatem lokalnej historii był nauczyciel. A więc mieliśmy też motyw templariuszowy.

Milady napisał/a:

poszliśmy prosto do Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego, ponieważ to właśnie muzeum wytypowaliśmy jako najbardziej prawdopodobne miejsce zdeponowania figury Świątka. Zwiedziliśmy całe muzeum i jedyne figury Chrystusów Frasobliwych jakie widzieliśmy to te, których zdjęcia zamieściła już wcześniej misia. Pozostała nadzieja, że może znajdować się w zbiorach w magazynie.

Muzeum okazało się ślepym tropem, ale cieszę się, że od niego zaczęliśmy, bo okazało się, że sprzedają tam pamiętnik profesora Konrada Jażdżewskiego, który od dawna planowałam przeczytać, tylko nie chciało mi się siedzieć w BN. W dodatku za śmieszną cenę 5zł! :)

Milady napisał/a:

A oto co tam się znalazło.

En face wygląda jakoś sympatyczniej i bardziej mi przypomina opis w książce. :D

Z24 - 2017-11-20, 21:21

I ja dziękuję Bercie von S. Milady i Mirmiłowi za wspólną wyprawę. Dawno nie spędziłem dnia tak miło :) .
Ja polubiłem Piątek, który przypomniał mi miasto, w którym pędziłem szkolne lata. W listopadzie wszystko jest bezlitośnie nagie...
Może warto jeszcze powiedzieć, że ta mocno wezbrana rzeczka, wzdłuż której wędrowaliśmy w Piątku, to Moszczenica. Jarosław Iwaszkiewicz, który był wielbicielem podłódzkich okolic, napisał o jej górnym biegu, że jej dolina, od Nowosolnej do Strykowa jest prześliczna.
Dawała się odczuć bliskość dawnych łęczyckich bagien: wszędzie dużo wilgoci, miejscami sporo wody na łąkach i polach.
Chyba już czwarty raz byłem w Tumie i dopiero tym razem w pełni przekonałem się jak kolegiata jest proporcjonalną i piękną budowlą! Wcześniej mnie to aż tak nie uderzyło. Może do tego potrzebne było spojrzenie od strony opustoszałych pól i w listopadzie. Listopadowe wyprawy przynoszą szczególne korzyści...
W okolicy Lućmierza krótko, ale za to bezskutecznie poszukiwaliśmy "willi" pana Butyłly.
W Łodzi, w MAE zobaczyliśmy sporą część zbiorów numizmatycznych, których kustoszem i pomnożycielem był pan Anatol Gupieniec wspomniany jako Anatol G. w PSiZF oraz jako Bernard W. w WM. Wypatrzyliśmy m in. denar Mieszka I.
No i wydaje mi się, że hipotezę o miejscu przechowywania poszukiwanej rzeźby wysnuliśmy jeszcze przed wejściem do pociągu, a nawet przed opuszczeniem MAE, ale... ;-)

Szara Sowa - 2017-11-20, 21:46

Świątek w kolorze nabrał dodatkowego uroku, naprawdę robi wrażenie! :564:
Ale musimy mieć także "swoje" jego zdjęcia, więc Milady nie ustawaj w dotarciu do muzeum!
A relacja trzymała w napięciu do końca. :)

Z24 napisał/a:
Wypatrzyliśmy m in. denar Mieszka I.


No to pięknie, szkoda tylko że to prawdopodobnie denar Mieszka II...

Tytus Atomicus - 2017-11-21, 00:22

Milady napisał/a:
Kynokephalos napisał/a:
Nietajenko napisał/a:
Gadać natychmiast, jest Chrystus czy go nie ma?! :027:

Choć tak proste pytanie... to przecież od wielu wieków ludzie nie potrafią swoimi umysłami dojść do odpowiedzi.

Pozdrawiam,
Kynokephalos


Niedziela, miejscowość Piątek, godzina po 13 (parę minut po mszy).
Dzwonimy dzwonkiem na parafię.
Otwiera wikary.
Berta (z werwą): Dzień dobry, bo my szukamy Chrystusa!
Milady (pękając ze śmiechu): Ale tego frasobliwego...

Ojej, znowu te 'Jehowy' - westchnął w duchu wikary z trudem tłumiąc niechęć.

A w ogóle to wielkie brawa!
Jestem pełen uznania dla uczestników tego śledztwa. Zadanie wykonane w 150%.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group